Mężczyźni ofiarami dyskryminacji? Brak męskiej perspektywy w przestrzeni publicznej? Ruch na rzecz praw mężczyzn zyskuje kolejnych zwolenników

Gdy za sprawą akcji #metoo miliony kobiet na całym świecie zdecydowały się opowiedzieć o molestowaniu, przecieraliśmy oczy ze zdziwienia, jak wielka jest skala tego problemu. Pytanie – gdzie w tym wszystkim głos mężczyzn? Molestowanie i dyskryminacja #ichteż dotyczą. Spróbowaliśmy podjąć temat.
Mężczyźni ofiarami dyskryminacji? Brak męskiej perspektywy w przestrzeni publicznej? Ruch na rzecz praw mężczyzn zyskuje kolejnych zwolenników

„Kiedy byłem mały myślałem, że koty są samicami psów, a kobieta i mężczyzna to dwa różne gatunki”.
(Samotni, Petr Zelenka 2001)

Zaczęło się od listu, który znalazł się w naszej redakcyjnej skrzynce. Autorka – Kaja Krajniak,  psycholog i seksuolog zainteresowana rolą mężczyzn we współczesnym świecie, napisała: „Przez ostatnie 100 lat płcią dyskryminowaną stali się również (a może głównie) mężczyźni”.

Ta kontrowersyjna teza skłoniła nas do podjęcia  niepopularnego tematu. Kto kogo dyskryminuje? Kto ma gorzej? I czy takie porównania w ogóle mają sens? Przyjrzeliśmy się głównym postulatom, jakie zgłaszają członkowie ruchów na rzecz praw mężczyzn, zestawiliśmy je ze statystykami i głosem drugiej strony tej debaty.

 

„Pojęcia, którymi posługują się feministki, takie jak np. patriarchat czy mizoginia, powielają  schemat kat-ofiara”

W drugiej połowie lat ’90, jako odpowiedź na drugą falę feminizmu, rodzi się ruch praw mężczyzn (Men’s Rights Movement – MRM). Główne postulaty? Zwrócenie uwagi na problem dyskryminacji mężczyzn, m.in. na brak męskiej perspektywy w debacie publicznej zdominowanej przez ruchy feministyczne.

Jak zauważa Krajniak, ruch na rzecz praw mężczyzn zyskuje dziś coraz więcej zwolenników w USA, Wielkiej Brytanii czy Austrii. Członkowie są aktywni za pośrednictwem takich stron jak np. A Voice for Men czy The Real Sexism Project. Rosnąca popularność ma być dowodem na coraz większą skalę problemu.

Zdaniem zwolenników MRM pojęcia, którymi posługują się feministki, takie jak np. patriarchat czy mizoginia, nie odzwierciedlają prawdziwych doświadczeń mężczyzn, powielają natomiast schemat kat-ofiara, podtrzymują negatywne postawy wobec mężczyzn i utożsamiają ich z rolą oprawcy. Na określenie tych wszystkich negatywnych postaw aktywiści ukuli termin mizandria (ang. misandry – nienawiść do chłopców i mężczyzn).

A może walka o prawa kobiet zbyt często kojarzona jest z nienawiścią wobec mężczyzn?  O komentarz poprosiliśmy Natalię Skoczylas z Feminoteki. – Ruch obrony praw mężczyzn jest antykobiecy. Mężczyźni mają już te prawa, kobiety muszą walczyć o podstawowe kwestie i na każdym kroku coś udowadniać. Wystarczy wspomnieć o Stowarzyszeniu Ojców i ich pomyśle, że żona może odmówić seksu tylko ze zwolnieniem lekarskim  – tłumaczy. I dodaje: “Mężczyźni we  współczesnym społeczeństwie zdecydowanie nie mają gorzej. Nadal są statystycznie bogatsi, mają wyższe stanowiska, więcej zarabiają”.

 

,,To nie mężczyźni wykorzystywali kobiety, obie płcie wykorzystywały się nawzajem”

– Jeden z głównych przedstawicieli ruchu na rzecz praw mężczyzn, politolog Warren Farrell, udowadnia w swojej książce ,,Mit męskiej władzy”, że społeczne role płciowe nie wynikają z męskiej chęci dominacji nad kobietami, wrodzonej agresji czy ,,złej woli”, ale w toku rozwoju społeczeństw były koniecznością, której celem było przetrwanie – pisze Krajniak.

Zdaniem Warrena rolą kobiet, wynikającą w dużym stopniu z uwarunkować biologicznych, było rodzenie i opieka nad potomstwem oraz wsparcie emocjonalne dla mężczyzny. Mężczyzna z kolei „odwdzięczał się” poprzez zapewnienie środków do życia, co oznaczało najpierw zdobywanie pożywienia, później – pieniędzy. Taki podział ról miał sprzyjać maksymalizacji przetrwania rodziny.  ”To nie mężczyźni wykorzystywali kobiety, obie płcie wykorzystywały się nawzajem” – przekonuje Warren.

– Różne predyspozycje biologiczne mężczyzn i kobiet doprowadziły do rozwoju różnych cech sprzężonych z płcią. Przeczy to powielanemu przez gender studies przekonaniu, że role płciowe nabywane są w procesie socjalizacji – dodaje Krajniak i jak tłumaczy, pokłosiem tego jest postrzeganie kobiet jako bardziej empatycznych, opiekuńczych, zorientowanych na budowanie relacji, mężczyzn zaś jako racjonalnych i skłonnych do rywalizacji.

Taki podział nie jest jej zdaniem dowodem na dyskryminację kobiet, bo…

 

„Postawieni przed możliwością nieograniczonego wyboru, zarówno kobiety jak i mężczyźni wykazują zainteresowania zgodne ze stereotypami płciowymi”.

Trwałość wrodzonych cech płciowych ma zdaniem Krajniak mieć potwierdzenie w zjawisku norsk likestilling parakoset. W Norwegii, kraju, który może pochwalić się najwyższym stopniem równouprawnienia na świecie, rynek pracy podlega ogromnej segregacji płciowej.  Badania statystyczne pokazują że kobiety i mężczyźni – mimo praktycznie nieograniczonych możliwości – wciąż wybierają zawody odpowiadające cechom płciowo stereotypowy:  kobiety częściej wybierają zawody związane z pracą z ludźmi, takie jakie pielęgniarka, nauczycielka, natomiast mężczyźni dominują w zawodach technicznych.

Co na to feministki? – Należy pamiętać, że seksizm i wszystko co wynika ze społeczeństwa patriarchalnego uderza we wszystkie osoby w nim żyjące, utrwala stereotypy, a więc oczekiwania wobec każdego i każdej ze względu na cechę płci. Ruchy feministyczne próbują i z powodzeniem zmieniają myślenie o płci uwalniając od narzuconych, ortodoksyjnych założeń i sztucznych obowiązków, także stereotypowych obowiązków mężczyzn. Odwoływanie się do prehistorii czy średniowiecza i nadawanie komuś specyficznych praw ze względu na siłę fizyczną jest absurdalne.

 

Współczesne społeczeństwo stosuje wobec mężczyzn rodzaj podwójnego wiązania: z jednej strony wymaga się od nich, aby wciąż byli tymi silnymi, zaradnymi facetami, z drugiej obwinia o spędzanie zbyt małej ilości czasu w domu czy chłód emocjonalny.

– Jakąkolwiek postawę przyjmie mężczyzna, nie spotka się ona z aprobatą – pisze Krajniak.

Do tego „głównym wyznacznikiem wartości mężczyzny jest grubość jego portfela
oburzają się członkowie ruchu na rzecz praw mężczyzn i wskazują na statystyki, zgodnie z którymi prawdopodobieństwo wejścia przez mężczyznę w związek małżeński rośnie proporcjonalnie do jego zarobków. Zwracają uwagę na wciąż panujące przekonanie, że dobry partner to partner zaradny, taki który będzie w stanie zapewnić dogodny byt swojej rodzinie.

To natomiast sprawia, że na chłopcach ciąży ogromna presja, zmuszająca ich do szybkiego osiągnięcia niezależności finansowej i usamodzielnienia się, co z kolei wiąże się z wieloma ograniczeniami – tłumaczy Krajniak.

Jakie to ograniczenia? Młodzi mężczyźni częściej skłonni są zrezygnować ze swoich zainteresowań na rzecz zawodów wybieranych pod kątem wysokości zarobków. Mężczyźni częściej wybierają pracę cięższą, mniej satysfakcjonującą czy wymagającą zmiany miejsca zamieszkania. Imają się najbardziej uciążliwych i niebezpiecznych zajęć takich jak: kierowca ciężarówki, śmieciarz czy drwal.

 

Mężczyźni stanowią 93% ofiar wypadków śmiertelnych w miejscu pracy, popełniają samobójstwa od 2 do 4 razy częściej niż kobiety i stanowią 60-80% bezdomnych.

Mężczyźni częściej niż kobiety popełniają samobójstwa (od 2 do 4 razy częściej, w zależności od kultury), a przyczyn takiego stanu rzeczy zwolennicy MRM szukają w ogromnej presji sukcesu, jaka ciąży na mężczyznach.

Kobiety mają możliwość wyboru pomiędzy pracą a pozostaniem w domu lub jakąś kombinacją tych dwóch. Natomiast świadoma decyzja mężczyzny o rezygnacji z pracy i zostanie na utrzymaniu partnerki jest wciąż czymś niewyobrażalnym i praktycznie się nie zdarza – zauważa Krajniak.

Często podkreśla się, że kobiety pracują dłużej, gdyż oprócz pracy zawodowej muszą pracować na drugi etat w domu, jednak nie wspomina się o tym, że mężczyźni więcej czasu spędzają w pracy i to w pracy, która zwykle jest bardziej wymagająca emocjonalnie lub fizycznie, a także daje mniej satysfakcji.

 

Jedynie 1% schronisk dla ofiar przemocy domowej jest przeznaczonych dla mężczyzn.

Przedstawiciele ruchu na rzecz praw mężczyzn zwracają uwagę na dużo słabsze wsparcie społeczne wobec mężczyzn. Na dowód podają liczby: mimo że ok. 40% przypadków przemocy domowej jest związanych z przemocą przeciwko mężczyznom (kobiety częściej używają przemocy psychicznej), centra pomocy mężczyznom praktycznie nie istnieją. Jedynie 1% schronisk dla ofiar przemocy domowej jest przeznaczonych dla mężczyzn.

Czy to dowód na dyskryminację? Jak mówi przedstawicielka Feminoteki: „w sektorze pomocy społecznej, w organizacjach zajmujących się przeciwdziałaniem przemocy pracują głównie kobiety, mężczyźni rzadziej angażują się w akcje pomocowe skierowane ku jakiejkolwiek grupie. To ruchy feministyczne w ubiegłym wieku zaczęły zwracać uwagę na przemoc wobec chłopców. Bardzo bym chciała, by mężczyźni zaczęli się wzajemnie wspierać i tworzyć bezpieczne grupy pomocowe dla rozwiązywania konkretnych problemów, także doświadczenia przemocy. Niestety póki co, o przemocy wobec mężczyzn, sami zainteresowani mówią tylko w kontekście negowania istnienia przemocy wobec kobiet”.

 

Kontrowersje, kontrowersje…

Ruch MRM wzbudza wiele kontrowersji. Jest atakowany w mediach, internecie, a akcje społeczne i informacyjne są przerywane i zakłócane. Członkowie organizacji feministycznych uważają, że ruch wymierzony przeciwko kobietom. Przez wielu jest postrzegany jako oderwany od rzeczywistości.

Im bardziej zagłębiałem się w ich działania online, tym bardziej docierało do mnie, że dla większości z nich w ruchu tym nie chodzi wcale o poruszanie problemów, ale raczej o pretekst, by dać ujście męskiej złości i pluć mizoginią w internecie – pisze  David Futrelle, autor bloga Man Boobz.

Pojawia się pytanie czy podobnych zarzutów nie słyszą feministki? Nadal panuje przekonanie, że kobiety podejmujące temat dyskryminacji płciowej postrzegane są jako roszczeniowe fanatyczki,  dla których każdy pretekst jest dobry, by podnieść krzyk i zrobić zamieszanie.

Częściowo niechęć wobec ruchu wynika z niezrozumienia jego podstawowych założeń i przekonania, że jakiekolwiek działania prowadzone na rzecz praw mężczyzn, stoją w opozycji w stosunku do praw kobiet. Takie założenie jest oczywiście błędne, a niebranie pod uwagę punktu widzenia połowy społeczeństwa oraz demonizowanie jego przedstawicieli, prawdopodobnie odbije się negatywnie na obu zainteresowanych stronach.

 

 

Źródła statystyk:
http://www.realsexism.com/
http://www.inside-man.co.uk/2015/03/03/97-employees-die-work-men-2009-2014-figures/ oraz https://www.investors.com/politics/commentary/how-come-nobody-talks-about-the-gender-workplace-death-gap/   (Śmierć w miejscu pracy)
https://thedisabilityguys.com/workplace-suicide/, https://www.avoiceformen.com/the-facts-about-men-and-boys/, http://www.nbcnews.com/id/37402529/ns/business-careers/#.WjD8c0ribIV (Samobójstwo w miejscu pracy)
http://nationalpost.com/news/canada/earl-silverman-who-ran-mens-safe-house-dies-in-apparent-suicide (Schroniska)
https://www.culturalweekly.com/homeless-men-women/, https://www.avoiceformen.com/men/mens-issues/is-homelessness-a-mens-issue/ (Bezdomność)

 

 

Więcej:mężczyźni