Nie bądź niewolnikiem! Rachunków, zobowiązań i… toksycznych marzeń

Aby poczuć się spełnionym finansowo, warto przejrzeć nie tylko swoje rachunki, ale też przekonania o pieniądzach i bogactwie.
Nie bądź niewolnikiem! Rachunków, zobowiązań i… toksycznych marzeń

Niezależność finansowa to modne pojęcie – określa sytuację, w której nasze miesięczne przychody z własnych inwestycji pokrywają lub przewyższają miesięczne koszty życia i tym samym możemy się utrzymać bez konieczności pracy. Brzmi kusząco, tylko jak to osiągnąć? Na jednym ze szkoleń podsunięto mi sprytny pomysł: najlepiej kupić na kredyt trzy mieszkania i je wynająć, a po dziesięciu latach sprzedać jedno i dzięki temu spłacić kredyt za pozostałe dwa, a potem będę już miała dochód pasywny dający mi niezależność finansową. Na innym warsztacie radzono, bym nie kupowała nieruchomości na kredyt, tylko co miesiąc odkładała określoną kwotę, inwestowała na giełdzie, a za dziesięć lat kupię sobie mieszkanie na wynajem za gotówkę. A co, gdybym chciała uniezależnić się finansowo już teraz? Nie za dziesięć lat, tylko najpóźniej za rok? Czy i na to jest sposób?

Całe szczęście odpowiedź jest twierdząca, bo tak jak poczucie szczęścia, satysfakcji czy bezpieczeństwa, poczucie bogactwa i finansowego spełnienia ma źródło przede wszystkim w głowie. Nie istnieje obiektywne pojęcie finansowego dobrostanu – każdy sam określa, ile potrzebuje mieć, by być szczęśliwy. Co więcej, tym, jak świadomie definiujemy to pojęcie, sterują podświadome mechanizmy, które warto poznać.

 

Świat przekonań

Jak we wszystkich sferach naszego życia, także w sferze finansów dominującą rolę w kształtowaniu rzeczywistości odgrywają przekonania, czyli indywidualny zestaw reguł, według których każdy z nas żyje: norm społecznych, sądów i ocen. Jest to zestaw definicji tego, co jest możliwe, a co nie, co wolno, a czego się nie powinno, a także tego, jacy jesteśmy, do czego jesteśmy zdolni, na co zasługujemy, jaki jest świat i inni ludzie. Najbardziej złudną rzeczą dotyczącą przekonań jest niezmącona pewność, że są one faktami – że znamy rzeczywistość i ona wygląda właśnie tak jak nasze przekonania o niej. Tymczasem przekonania mogą być dalekie od faktów – są tylko indywidualnymi „odgadnieniami” na temat rzeczywistości, a nie rzeczywistością.

Jeżeli wierzysz, że coś możesz lub czegoś nie możesz, zawsze masz rację

Przekonania to powtarzające się, wygodne drogi filtrowania nowych informacji docierających do mózgu, opierające się na utrwalonym w przeszłości sposobie oceny podobnych sytuacji. Jeśli kilka razy doświadczamy jakiejś sytuacji lub słyszymy od ludzi z naszego otoczenia określone „prawdy o życiu”, to w mózgu utrwala się ścieżka neuronalna – ile razy znajdziemy się potem w podobnej sytuacji, z podświadomości automatycznie zostanie przesłana ocena bazująca na wcześniejszych doświadczeniach, mimo że kontekst jest prawdopodobnie inny i na poziomie świadomości powinniśmy dokonać tej oceny na nowo.

Przekonania są mylone z faktami także z tego powodu, że funkcjonują jak samospełniająca się przepowiednia – filtrując rzeczywistość przez system przekonań, najpierw dokonujemy oceny, a potem dostosowujemy do niej zachowanie i koncentrujemy się na tych zdarzeniach, które potwierdzają to, w co wierzymy. Sami dostosowujemy rzeczywistość do przekonań, a nie odwrotnie! Jak powiedział kiedyś Henry Ford, „jeżeli wierzysz, że coś możesz lub czegoś nie możesz, zawsze masz rację”. Podobnie jest z innymi aspektami naszego postrzegania świata, dlatego optymista zawsze będzie widział świat w różowych barwach (i będzie miał rację), a pesymista zawsze będzie widział braki (i też będzie miał rację). To, że jedni ludzie odczuwają stale finansowy dobrostan, a inni żyją w wiecznym poczuciu niedosytu, nie wynika z tego, ile posiadają, ale z tego, jakie mają przekonania dotyczące pieniędzy i jak w konsekwencji dostosowują do nich swoje postępowanie oraz interpretują rzeczywistość. Ale uwaga – dobra wiadomość – przekonania można zmieniać! Jak twierdzi wielu psychologów i ludzi sukcesu – bogactwonie polega na posiadaniu określonej sumy pieniędzy. Polega na przyjęciu nowych przekonań.

 

Czy to już bogactwo

DLACZEGO MIMO ŻE MAM WIĘCEJ I WIĘCEJ, CIĄGLE NIE CZUJĘ SIĘ BOGATY?

Można wyróżnić wiele rodzajów ograniczających przekonań dotyczących pieniędzy i bogactwa, które utrudniają zdobycie poczucia finansowego dobrostanu. Na początek przyjrzyjmy się dwóm – z mojego punktu widzenia – niezwykle istotnym, których zmiana może się mocno przyczynić do poprawienia jakości życia.

Pierwsze z nich brzmi: „Nie mam wystarczająco dużo pieniędzy, by czuć finansowy dobrostan”. Można je też sformułować tak: „Bogaty jest ten, kto posiada bardzo dużo pieniędzy i kogo na wszystko stać – mnie nie stać na wsz yst ko, czego pragnę, więc nie czuję się bogaty”. Te dwie wersje przekonania o niewystarczającym stanie posiadania są dość mocno rozpowszechnione i na pytanie „czy jesteś bogaty/a?” większość ludzi prawdopodobnie odpowie „nie”. Jakie konsekwencje ma takie przekonanie?

Po pierwsze nie pozwala odczuwać satysfakcji z tego, co już mamy, sugeruje, że nie mamy czegoś ważnego i cennego lub wręcz niezbędnego, by czuć się bezpiecznie i dobrze żyć. Wzbudza więc poczucie niedosytu. Po drugie wywiera na nas presję, by ten niedosyt zaspokoić i tym samym wyznacza odległy i w dodatku niekonkretny cel w postaci „bogactwa”. Ukierunkowuje działania na to, by zarabiać, a następnie kupować wszystko to, co będzie świadczyć o dobrobycie. Po trzecie nawet gdy zarobimy bardzo dużo pieniędzy, to i tak nie zaspokoi to naszego niedosytu, bo wzrosną nasze potrzeby albo zmienią się punkty odniesienia (zawsze znajdzie się ktoś zamożniejszy). Dopóki nie określimy konkretnie, co to znaczy „dużo pieniędzy”, może to dla nas oznaczać „więcej niż mam w tej chwili”. W ten sposób błędne koło niedosytu się zamyka.

Pułapką tego przekonania jest brak jasnych kryteriów tego, co to znaczy „być bogatym” i odnoszenie się bardziej do porównań społecznych niż własnych potrzeb i wartości. Działając bezrefleksyjnie w służbie tego przekonania, zaczynamy się w gubić – dlaczego mimo że mam więcej i więcej, ciągle nie czuję się bogaty? Poczucie finansowego dobrostanu nie wynika wcale z tego, ile faktycznie mamy, tylko z postawy, która koncentruje się na tym, co już mamy i na tym, co jest nam naprawdę potrzebne. 

 

Pułapka cudzych potrzeb 

NADAJĄC WŁASNE ZNACZENIE SŁOWU “WYSTARCZY”, BĘDZIESZ SZCZĘŚLIWY

Jak nie wpaść w pułapkę zastawioną przez przekonanie „ciągle mam niewystarczająco”? Przede wszystkim warto stworzyć precyzyjną definicję tego, co to dla mnie znaczy finansowy dobrostan. Ile pieniędzy potrzebuję, by zaspokajać swoje najważniejsze potrzeby? Z pozoru to pytanie może się wydawać proste: w końcu każdy z nas ma swoje cele i marzenia o tym, co chciałby mieć. Moja pierwsza odpowiedź była następująca: by czuć finansowy dobrostan, chcę mieć willę z ogrodem, samochód i pieniądze na minimum dwie egzotyczne podróże rocznie. Ale za chwilę złapałam się na tym, że tak naprawdę to, czego chcę, oznacza, że chcę także kredyt na willę, samochód i ich utrzymanie, większy stres w pracy (bo co miesiąc trzeba zarobić na kredyt), ograniczenie pieniędzy na drobne, codzienne przyjemności takie jak kino, teatr, restauracja (bo spłacam kredyt), a do tego mnóstwo czasu spędzonego w korkach na dojazdach (bo raczej nie będzie mnie stać na dom w centrum miasta). Czy rzeczywiście tego potrzebuję? Czy to faktycznie pozwoli mi się dobrze poczuć?

Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że jednak to nie są moje prawdziwe potrzeby. Że tak naprawdę wolę mieć małe mieszkanie w Warszawie, w którym teraz mieszkam (bo jest tanie w utrzymaniu i nie wymaga wzięcia kredytu, a dojazd z centrum zajmuje 10 minut), że zamiast utrzymywać samochód, wolę jeździć taksówką (gdy się spieszę lub nie mam dobrego dojazdu) czy autobusem (gdy mam czas i dobre połączenie). Okazało się, że tak naprawdę jedyną prawdziwą potrzebą z tych, które początkowo wypisałam, są podróże: kocham odwiedzać egzotyczne miejsca, za nic nie chciałabym z tego zrezygnować, ważne jest też dla mnie, by zawsze mieć na koncie pieniądze, które mogę przeznaczyć na spontaniczną podróż, gdy trafi się tani lot. Podobnie bardzo sobie cenię możliwość wydawania bez większych ograniczeń na kulturę, rozrywkę i dobre jedzenie.

Uświadomiłam sobie, czym jest dla mnie finansowy dobrostan oparty na moich własnych potrzebach. Co więcej, zdałam sobie sprawę, że już go mam. Że dopóki mam niskie koszt y życia, nieprzek raczające przychodów, i  trochę oszczędności, mogę zaspokajać wszystkie moje najważniejsze potrzeby. Odkryłam, że tak naprawdę mniej znaczy więcej – im mniej wydaję na rzeczy, tym więcej mam pieniędzy na dobre życie i faktyczne odczuwanie dobrobytu.

W książce „Sztuka prostoty” Dominique Loreau pisze: „Prostota to równowaga, to umiejętność mierzenia stopnia, w jakim ważny jest dla nas świat materialny i skutecznego korzystania ze szczęścia, które się nadarza, mądre używanie czasu, pieniędzy i własności (…). Nadając własne znaczenie słowu »wystarczy«, będziesz szczęśliwy. Wystarczy, by żyć; wystarczy, by się wyżywić; wystarczy, by być zadowolonym”. Jeśli chcemy odczuwać finansowy dobrostan już teraz, warto zmierzyć się z przekonaniem mówiącym o tym, że „nie mamy wystarczająco” – bo sami też mamy moc nadawania słowom znaczeń i wyznaczania własnych kryteriów. Zależnie od tego, jak ustawimy poprzeczkę bycia bogatym, tak będziemy się czuć.

 

Czy trzeba oszczędzać?

KTOŚ PRAWDZIWIE ZAMOŻNY NIE TRZYMA SIĘ KURCZOWO SWOICH PIENIĘDZY, TYLKO POZWALA NA ICH SWOBODNY PRZEPŁYW 

Drugie z istotnych przekonań, które mocno ograniczają nasze możliwości w cieszeniu się finansowym dobrostanem, brzmi: „na duże pieniądze trzeba ciężko pracować i długo czekać na radość ich wydawania”. Bezpośrednią jego konsekwencją może być kolejne przekonanie: „aby w przyszłości żyć jak milioner, teraz muszę dużo pracować i dużo oszczędzać”. To przekonanie związane z etosem ciężkiej pracy oraz odmawianiem sobie przyjemności jest mocno zakorzenione w naszej kulturze. Tyle że umiejętność ciężkiej pracy i odmawiania sobie przyjemności teraz z myślą o przyszłości służy nam tylko do pewnego stopnia. Oczywiście, gdy nie ma my tej umiejętności wcale i przepuszczamy na bieżąco wszystkie zarobione pieniądze, raczej nie dorobimy się majątku, ale nadmierna oszczędność także może sprawić, że nigdy nie będziemy w pełni bogaci.

Uważam, że jest dużo prawdy w powiedzeniu, że aby zostać bogaczem, musisz żyć jak bogacz. Ktoś prawdziwie zamożny nie trzyma się kurczowo swoich pieniędzy, tylko pozwala na ich swobodny przepływ. Potrafi je wydawać, bo wie, że potrafi je też zarobić. Mam na myśli grupę ludzi, którzy są wolni od nadmiernego przywiązania do pieniądza, żyją w poczuciu obfitości i wiedzą, że pieniądze są po to, by je wydawać – że to, co wydamy lub rozdamy, wróci do nas.

Bogactwo od zaraz

MILION DOLARÓW W BANKU TO ŻADNA FANTAZJA. FANTAZJĄ JEST STYL ŻYCIA

Takie zasady można tak naprawdę stosować niemal niezależnie od tego, ile mamy pieniędzy – ich istotną jest CZUCIE SIĘ jak człowiek zamożny oraz czerpanie radości i korzyści z naszych pieniędzy TERAZ, a nie w nieokreślonej przyszłości. Takie podejście uwalnia nas od pułapki, w którą wpada wielu ludzi: niekończącego gromadzenia pieniędzy tylko po to, by zabrać je do grobu, bo nigdy nie przeskoczyli mentalnie od poczucia ubóstwa do poczucia bogactwa.

Uświadomienie sobie, że już TERAZ mogę i powinienem wzbogacać i uprzyjemniać życie dzięki pieniądzom, które zarabiam, może być kluczem do poczucia finansowego dobrostanu. Jak pisze Timothy Ferriss w inspirującej książce „4-godzinny tydzień pracy”: „Milion dolarów w banku to żadna fantazja. Fantazją jest styl życia, całkowita wolność, na którą ponoć pozwala ta kwota. Pytanie jest zatem inne: »Jak mogę zacząć prowadzić styl życia milionera, nie mając miliona dolarów?«”. W książce można znaleźć wiele odpowiedzi na to pytanie: Ferriss pokazuje, że to od nas i przyjętych przez nas założeń zależy, czy żyjemy jak milioner już teraz, czy zostawiamy sobie przyjemności życia na niepewną przyszłość. Pokazuje też na swoim przykładzie, że na finansowy dobrostan wcale nie trzeba pracować ciężko – wystarczy pracować mądrze. Ferriss, doprowadzając swój model pracy do perfekcji, twierdzi, że pracując cztery godziny w tygodniu jest w stanie pokryć wszystkie koszty związane z realizowaniem swoich pasji w różnych zakątkach świata. Podtytuł książki „Nie bądź płatnym niewolnikiem” daje dosadne przesłanie: wcale nie trzeba pracować ciężko i dużo, by korzystać z życia już teraz i czuć finansowy dobrostan niezależnie od stanu posiadania.