Poczucie humoru bardziej seksowne niż muskuły. Naukowcy stworzyli mapę atrakcyjności

Poczucie humoru, miła aparycja lub opieka nad psem są dla płci przeciwnej bardziej seksowne niż wąska talia czy muskulatura – dowodzą naukowcy
Poczucie humoru bardziej seksowne niż muskuły. Naukowcy stworzyli mapę atrakcyjności

Magazyn „Variety” okrzyknął go symbolem seksu dla myślącej widowni. Na okładce „Playboya” wystąpił otoczony wianuszkiem seksbomb, miesięcznik „GQ” przyznał mu tytuł Mężczyzny Roku, a „Rolling Stone” w tekście „Sexy Beast” opisał, jak zwierzęcy magnetyzm i charyzma aktora z „Gry o tron” pozwoliły mu podbić Hollywood. Nie, nie chodzi o grającego Jona Snowa Kita Haringtona, lecz o Petera Dinklage’a, który wcielił w rolę karła Tyriona Lannistera. Choć aktor mierzy ledwie 135 cm wzrostu, rozkochał w sobie fanki
inteligencją i poczuciem humoru. Od 14 lat jest żonaty z dyrektorką teatru Ericą Schmidt, mają dwoje dzieci.

Przykładów dowodzących, że atrakcyjność niejedno ma imię, znajdziemy dużo więcej. Weźmy choćby aktorkę Tildę Swinton o androgynicznej urodzie czy piosenkarza Eda Sheerana – jąkającego się rudzielca z blizną na twarzy, który sprzedał 130 mln płyt i rozkochał w sobie chyba wszystkie nastolatki świata. Bożyszcza tłumów już nie przypominają Marilyn Monroe czy Elvisa Presleya. Coraz częściej sukcesy odnoszą przeciętniacy, a wręcz brzydale. Czy na naszych oczach upada mit wiążący atrakcyjność z idealną urodą? Pytam o to prof. Wojciecha Kuleszę z Uniwersytetu SWPS w Poznaniu, prowadzącego badania nad atrakcyjnością. – Faktycznie brak wąskiej talii u kobiety czy barczystych ramion u mężczyzny to nie koniec świata. Najnowsze badania pokazują, że na naszą atrakcyjność składa się o wiele więcej parametrów, nie tylko atrybutów fizycznych, ale i psychicznych, niewidocznych dla oczu – wyjaśnia psycholog. – Coraz mocniej podkreśla się wagę tzw. atrakcyjności interpersonalnej, tego, czy jesteśmy życzliwi dla innych, jak radzimy sobie ze stresem czy mamy poczucie humoru – tego wszystkiego, co sprawia, że inni dobrze się czują w naszym towarzystwie.

MIŁEJ UBYWA KILO

W 2010 roku prof. Viren Swami, psycholog społeczny z Anglia Ruskin University, poprosił grupę mężczyzn, aby ocenili kobiety na zdjęciach pod kątem atrakcyjności. Część badanych oglądała zdjęcia bez żadnego opisu. Część dowiedziała się, że panie na zdjęciach są ekstrawertyczne, miłe, zrównoważone. Reszcie powiedziano, że sfotografowane kobiety to złośliwe zołzy.

MAPA ATRAKCYJNOŚCI

Cechy, na które zwracamy uwagę u płci przeciwnej służą oszacowaniu kondycji fizycznej i płodności

U KOBIET

CECHY FIZYCZNE

Sylwetka wąska talia, szerokie biodra, czyli sylwetka klepsydry sugerują zdrowie i płodność

Twarz symetryczna i kobieca – to znak zdrowia i płodności

Włosy długie i gęste – oznaka zdrowia

Oczy duże i okrągłe sugerują niewinność

Cera gładka i jędrna skóra oznacza młodość, płodność oraz znamionuje brak chorób

Symetria koreluje z poziomem estradiolu, hormonu płciowego

CECHY NIEFIZYCZNE

Usposobienie ekstrawertyczne i miłe, uśmiech sygnalizuje otwartość na kontakt seksualny

Głos wysoki i miękki ton głosu sugeruje drobną budowę ciała

Sport aerobik, joga – sporty niewymagające nadmiernej siły fizycznej

Czerwony kolor w czasie owulacji policzki, szyja u kobiet się czerwienią, kobiety wzmacniają ten efekt, nosząc czerwone ubrania, malując się czerwoną szminką i czerwonym lakierem; czerwony to kolor pożądania odczytywany przez mężczyzn jako znak płodności, gotowości do seksu

 

U MĘŻCZYZN

CECHY FIZYCZNE

Sylwetka barczyste ramiona, umięśniona sylwetka sygnalizują siłę i gotowość do obrony rodziny

Twarz kwadratowa szczęka i zarost sugerują wyższy poziom testosteronu

Włosy łysi oceniani są jako bardziej dominujący, pewni siebie, męscy, silniejsi; krótkie włosy są bardziej atrakcyjne dla kobiet o poglądach konserwatywnych; panie o liberalnych bardziej cenią długie włosy

Tatuaż, blizna, piercing świadczą o wytrzymałości na ból, służą pokazaniu wysokiej biologicznej jakości

CECHY NIEFIZYCZNE

Usposobienie poczucie humoru jest oznaką inteligencji i odporności psychicznej

Głos o niższym natężeniu, miękkiej barwie sugeruje siłę, z mniejszą skłonnością do agresji

Sport alpinizm, piłka nożna, sporty ekstremalne wymagające odwagi oznaczają gotowość do podejmowania wyzwań i opanowanie stresu

Posiadanie psa świadczy o opiekuńczości, zdolności do przywiązania

Posiadanie dziecka podnosi atrakcyjność mężczyzn

NA NASZĄ ATRAKCYJNOŚĆ WPŁYWAJĄ MIĘDZY INNYMI : U OBU PŁCI

Podobieństwo w dużych, zróżnicowanych społecznościach częściej wybieramy partnera, z którym łączą nas kolor oczu, włosów, imię, charakter; w mniejszych preferujemy partnerów różniących się od siebie

Tajemniczość jeśli potencjalny partner jest zakazanym owocem, podnosi to jego atrakcyjność (działa tu tzw. efekt dostępności)

Otwartość atrakcyjność obu płci zwiększa szczera, otwarta rozmowa, pytania, które wzmacniają poczucie bliskości, dotyczące marzeń, najlepszych/najgorszych wspomnień

Komplementy działają te dotyczące cech, których dana osoba nie jest pewna

Podobieństwo do rodziców kobiety częściej wybierają partnerów, którzy przypominają im ojca, a mężczyźni szukają kobiet podobnych do matki (jeśli mieli z nimi dobry kontakt)

Efekt? Mężczyźni, którzy myśleli, że mają do czynienia z kobietami o pozytywnych cechach charakteru, częściej byli skłonni ocenić je jako atrakcyjne – podobały się im nie tylko szczupłe, ale i te z lekką nadwagą. Odwrotnie było w sytuacji, gdy mężczyźni myśleli, że mieli do czynienia z osobami niesympatycznymi – dużo rzadziej oceniali je jako urodziwe. – Działanie tzw. efektu aureoli, w którym na przykład bycie miłym, dobrym przenosi się na postrzeganie wyglądu, jest ograniczone. Osoba bardzo miła, ale z BMI 40, obecnie nie zostałaby raczej w zachodnim społeczeństwie uznana za atrakcyjną – uważa prof. Bogusław Pawłowski, antropolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, pod którego redakcją ukazała się książka „Biologia atrakcyjności człowieka”. – Niemniej atrakcyjność kobiet szczupłych jest mocno przeszacowywana. Badania pokazują, że owszem, takie kobiety są często ideałem, ale raczej dla innych kobiet. Dla mężczyzn zaś – niekoniecznie.

Bardzo duże znaczenie ma też wpływ kulturowy. – Wiele osób w Chinach czy w Afryce kojarzy pełne kształty z bogactwem i powodzeniem. Jeżeli ktoś jest grubszy, to znaczy, że może pozwolić sobie na to, by jeść bez ograniczeń. A to ma ogromne znaczenie w miejscach nawiedzanych przez klęski głodu. Kobiety o pełnych biodrach i wydatnych pośladkach w takich regionach są postrzegane jako pełne sił witalnych – wylicza dr Magdalena Tomaszewska-Bolałek, orientalistka, kulturoznawca, kierownik Food Studies na Uniwersytecie SWPS.

UŚMIECH CZYNI CUDA

– Dla mężczyzn poza atrakcyjnością fizyczną kobiety ważna może być jej otwartość na kontakt seksualny, szczególnie jeśli chodzi o związki krótkoterminowe, bo mężczyźni są bardziej nastawieni na szybki rozwój związku – dodaje prof. Pawłowski. Sygnałem tej otwartości jest między innymi uśmiech. Badania pokazały, że dystans pomiędzy jadącymi windą kobietą i mężczyzną jest mniejszy, jeśli kobieta, wchodząc, uśmiechnie się. Francuski badacz prof. Nicolas Guéguen posyłał swoje asystentki do baru, by nawiązały kontakt wzrokowy z samotnym mężczyzną. Gdy się uśmiechały, szansa, że badany się przysiądzie, wzrastała pięciokrotnie.

 

Uśmiech jest też przez mężczyzn podświadomie bardziej kojarzony z kobiecością – dowiedli naukowcy z Arizona State University. Poprosili badanych mężczyzn o wyobrażenie sobie dowolnej uśmiechniętej twarzy. 76 proc. zwizualizowało sobie kobietę. Z kolei mężczyzna, by zaimponować kobiecie, musi ją umieć rozbawić. Badane przez prof. Nicolasa Guéguena kobiety były trzy razy częściej skłonne dać swój numer telefonu mężczyźnie w barze, jeśli widziały, jak ten wcześniej bawi swoich towarzyszy, opowiadając dowcipy.
Mężczyźni z poczuciem humoru są oceniani także jako bardziej inteligentni. Z badań opublikowanych w 2006 r. w „Evolution and Human Behavior” wynika, że to cecha pożądana jedynie u mężczyzn – oni sami nie oczekują natomiast, że partnerka ich rozbawi.

Oznaką wysokiej pozycji jest też delikatny dotyk. Pomocnik prof. Guéguena przez trzy tygodnie zagadnął 120 kobiet w nocnym klubie. W połowie przypadków zaproszeniu do tańca towarzyszyło lekkie dotknięcie ramienia kobiety. W drugim badaniu badacz podchodził do kobiet na ulicy i usiłował zdobyć ich numer telefonu. Okazało się, że dotknięte kobiety częściej przyjmowały zaproszenie do tańca (65 proc.), były też bardziej skore (o 10 proc.) zdradzić swój numer.

DZIEWCZYNA GANGSTERA

Jak afrodyzjak może też działać wspólna tajemnica, dzięki tzw. efektowi Romea i Julii. – Gdyby w szekspirowskiej tragedii ojcowie obu młodych powiedzieli: „Nie podzielam twojego wyboru, ale nasz spór to jedno, a wasze randki drugie”, to nie wiadomo, czy ta miłość tak by eksplodowała. Fakt, że potencjalny partner był zakazanym owocem, podniósł jego atrakcyjność – tłumaczy prof. Kulesza i dodaje, że w tym wypadku zadziałał też tzw. efekt dostępności. – Jeśli musimy bardzo się natrudzić, by zdobyć partnera, pokonać „sześciu braci i ojca strzelającego ze śrutówki”, to nawet jeśli ukochany okaże się przeciętny, wmówimy sobie, że wart był tych poświęceń. W ten sposób zmniejszamy
bowiem dysonans poznawczy.

ARMIA KLONÓW, ROZMOWA MAGDALENA TOMASZEWSK-BOLAŁEK, ORIENTALISTKA

Podczas gdy w Europie coraz więcej się mówi o akceptacji ciała, Azja podąża w innym kierunku. Korea Południowa zafiksowała się na punkcie wyglądu. Wskaźnik operacji plastycznych na osobę jest tam najwyższy na świecie

Agnieszka Fiedorowicz, Focus: Czy na naszych oczach upada właśnie mit wiążący trakcyjność z idealną urodą? dr Magdalena Tomaszewska-Bolałek:

– Kanony urody się zmieniają.

Jakie czynniki mają wpływ na zachodzące zmiany? Mam wrażenie, że uroda – przynajmniej dla kobiet z kręgu zachodniej cywilizacji – przestała być ich jedynym kapitałem. „Być pięknym, żeby dobrze wyjść za mąż” – ta reguła już nie obowiązuje.

– To prawda. Warto też zauważyć, że w dobie dostępu do zabiegów medycyny estetycznej, do programów edytujących zdjęcia czy filtrów poprawiających urodę na portalach społecznościowych znacznie łatwiej jest osiągnąć atrakcyjność.

Są kraje, w których moda na operacje plastyczne urosła do rozmiarów epidemii. Czołówkę listy okupują Stany Zjednoczone, ale goni je Brazylia czy Korea Południowa. Szacuje
się, że połowa dwudziestolatek w Seulu poddaje się operacji plastycznej.

– W Korei najczęściej dokonuje się zmiany kształtu powiek – atrakcyjne są bowiem duże oczy. Koreanki często też zmieniają kształt twarzy z kwadratowej na trójkątną – w kształcie litery V. Klienci klinik chirurgii plastycznej często chcą być podobni do osób, które uważają za piękne, np. znanych aktorów, piosenkarek.

 

Jaki jest tego efekt? Czy nie zaczynamy przypominać armii klonów?

– Owszem, okazuje się, że na casting przychodzi kilkanaście kobiet, które wyglądają niemal identycznie. Dlatego w branży rozrywkowej nie wystarczy być atrakcyjnym. Trzeba się czymś wyróżniać. To świetnie widać na przykładzie takich aktorów jak Peter Dinklage – Tyrion z serialu „Gry o tron”, który wyróżnia się niskim wzrostem, ale i poczuciem humoru. W modzie karierę robi Winnie Harlow, modelka z bielactwem, czy Aimee Mullins, sportsmenka i modelka, która ma protezy nóg.

Czy sukces takich osób zmienia nasze postrzeganie piękna? Atrakcyjna może być osoba nieurodziwa?

– Tak. Naszą percepcję zewnętrzności w ostatnich latach zmienia m.in. ruch body positive. Nie oznacza to upadku mitu idealnej urody. Ciągle mówimy raczej o wyjątkach niż większości.

Dodatkowym atutem jest ryzyko. – W latach 90. Andrzej Nowak z Aleksandrą Kozłowską pokazywali badanym zdjęcie średnio atrakcyjnej kobiety. Następnie połowie badanych mówiono, że to dziewczyna lokalnego gangstera. W połowie przypadków badany przestawał się interesować niebezpieczną znajomością, ale u co drugiego informacja taka prowadziła do natychmiastowego wzrostu atrakcyjności. Powiązanie atrakcyjności z ryzykiem tłumaczy, dlaczego niektórzy zakochują się w niebezpiecznych ludziach – mówi prof. Wojciech Kulesza. „Niektórych z nas pociąga też niepewność uczuć drugiej osoby” – dowodzi Erin Whitchurch w artykule „He Loves Me, He Loves Me Not… Uncertainty Can Increase Romantic Attraction”. Peter K. Jonason i David M. Buss w badaniu opublikowanym w 2012 r. opisali taktykę unikania. Im partner mniej dąży do pogłębienia związku (nie odpowiada na SMS-y, nie zapoznaje nas z rodziną i przyjaciółmi, nie wyjeżdża wspólnie na wakacje, tym bardziej niektórzy są skłonni o niego zabiegać. Potwierdzili tym samym słuszność powiedzenia, że nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by gonić go.

Z PIESKIEM CZY BEZ PIESKA

Zoopsycholog Deborah Wells z Queen’s University w Belfaście odbyła wiele spacerów w towarzystwie dorosłego rottweilera oraz labradorów: szczeniaka i dorosłego psa, a idący za nią badacz notował, czy mijany przechodzień spojrzał na właścicielkę psa, uśmiechnął się lub zaczął rozmowę (dla kontroli badaczka spacerowała z pluszowym misiem). Spośród 1800 przechodniów 211 podjęło rozmowę – najczęściej, gdy towarzyszył jej szczeniak labrador, najmniej atrakcyjny był rottweiler. – Pies sprawia, że zaczynamy kojarzyć jego właściciela z opiekuńczością, zdolnością do przywiązania – wyjaśnia prof. Kulesza. W tym wyścigu pies zdecydowanie wygrywa z małym dzieckiem.

W eksperymencie izraelskiego Ruppin Academic Center oraz amerykańskiego University of Michigan badane jako bardziej atrakcyjne wybierały zdjęcie mężczyzny opisanego jako „cham” (zdradzający, często wdający się w bójki), w porównaniu z dbającym o rodzinę „tatusiem”, jeśli tylko temu pierwszemu w opisie towarzyszył pies. – Facet z psem jest atrakcyjniejszy, bo może w przeciwieństwie do tego z dzieckiem jest jeszcze wolny – kwituje prof. Kulesza. Dzieci podnoszą za to atrakcyjność w samoocenie mężczyzn – donoszą badacze z University of California w Santa Barbara. Sukces reprodukcyjny nie wzmacniał, niestety, samooceny kobiet.

KONIEC MACHO?

Opiekuńczość może za to dać przewagę mężczyznom, których natura nie obdarzyła kwadratową szczęką czy muskulaturą. – Badania pokazują, że na przykład w biedniejszych
społeczeństwach, gdzie występuje duży poziom agresji w sferze publicznej, preferowani są mężczyźni bardziej zmaskulinizowani. Silny – wiadomo – obroni. Ale siła, jak kij, ma dwa końce. Niedawno recenzowałem pracę doktorską na Uniwersytecie w St. Andrews w Szkocji. Doktorantka pochodząca z Kolumbii badała preferencje tamtejszych kobiet. W kraju tym występuje zarówno duży poziom agresji na ulicy, jak i przemoc domowa. Ta ostatnia sprawia, że kobiety wolą mniej zmaskulinizowanych mężczyzn – mówi prof. Pawłowski. Jak przyznaje, wybór zależy też od tego, po co kobieta szuka partnera. W przypadku przelotnego romansu mogą być preferowani bardziej męscy partnerzy, ale na ojca dzieci kobiety szukają mniej męskich, za to mniej agresywnych i bardziej opiekuńczych.

 

ŁYSINA DODAJE WZROSTU

Badania z 2004 roku pokazywały wprawdzie, że mężczyźni postrzegają długie kobiece włosy jako oznakę zdrowia, ale niedawna publikacja ze „Scandinavian Journal of Psychology” sugeruje, że długość kobiecych włosów nie ma znaczącego wpływu na ocenę ich atrakcyjności. Badani wręcz oceniali kobiety o krótkich włosach jako najbardziej płodne! Jeśli chodzi o mężczyzn noszących długie włosy, panuje jeszcze większy zamęt. Jednym kobietom takie fryzury się podobają, inne je odrzucają. Są nawet badania wykazujące, że długowłosi mężczyźni są odbierani jako mniej inteligentni.

W świetle najnowszych badań zyskują za to łysi, u których brak włosów kojarzony był dotąd ze spadkiem potencji i sił witalnych. Amerykański psycholog społeczny Albert E. Mannes przeprowadził badanie, w którym poprosił obie płcie o ocenę mężczyzn na fotografiach (w wersji z włosami i z cyfrowo usuniętymi). Ci sami modele w wersji „łysej” oceniani byli jako o 13 proc. bardziej dominujący, 6 proc. bardziej pewni siebie, o 10 proc. bardziej męscy, o 13 proc. silniejsi i (sic!) kilka centymetrów wyżsi!

CZY HENIA WOLI HENIA?

Ona zakłada nogę na nogę? Załóż i ty. Naśladownictwo, zwane także efektem kameleona, sprawia, że pałamy większą sympatią do naśladującego. – Podobieństwo przyciąga. Ludzie o wiele częściej wybierają partnera, z którym łączy ich ten sam kolor oczu, włosów, imię, a już na pewno inteligencja. Na poziomie psychologicznym można się pokusić o hipotezę, że to nasz narcyzm sprawia, iż to, co nasze, z automatu jest dla nas atrakcyjniejsze – mówi prof. Bogusław Pawłowski. Rzut oka na rodzinne kroniki nie pozostawia złudzeń: obok dziadka Henia i babci Heni odnajduję tam m.in. ciocię Stasię i wujka Stasia. Brett Pelham z State University of New York w Buffalo przejrzał 15 tys. protokołów przedmałżeńskich z lat 1823–1965.

Zauważył, że nazwiska (u kobiet – panieńskie) ponadprzeciętnie dużej liczby par zaczynały się na tę samą literę. Ludzie o nazwisku Smith częściej zawierali związek małżeński z innym Smithem niż z Jonesem, a Jonesowie częściej wiązali się z Jonesami niż Brownami. – Badania pokazują, że pary, które łączą podobieństwa (na przykład wspólna pasja), są bardziej zgodne i mają większe szanse na długoterminową relację – do daje ekspert. Jak zauważa, strategia tzw. kojarzenia wybiórczego dodatniego działa w dużych populacjach. – W małych, gdzie ludzie są ze sobą bardziej spokrewnieni, by uniknąć bliskości genetycznej, szuka się partnerów, którzy bardziej się od nas różnią. Są też badania wskazujące, że ktoś może być dla nas bardziej atrakcyjny, jeśli jest podobny do jednego z naszych rodziców, ale tylko wtedy, gdy mieliśmy z tym rodzicem dobrą relację – wyjaśnia prof. Pawłowski.

TEST KAJAKA

Wspólna pasja, ale jaka? Czy wystarczy jogging, czy też lepiej postawić na coś bardziej ekstremalnego? Badane przez Sama Murphy’ego kobiety deklarowały, że sexy jest alpinizm (57 proc.), piłka nożna (52 proc.), a najmniej aerobik (9 proc.). Z kolei aerobik najwyżej cenili u kobiet mężczyźni (70 proc.), najmniej kulturystykę (5 proc.). „Kobiece preferencje pokazują, jakie są męskie cechy uznawane przez panie za atrakcyjne – takie jak odwaga czy gotowość do podejmowania wyzwań. Mężczyźni zaś najwyraźniej szukają kobiet, które są fizycznie sprawne, ale nie zagrożą ich poczuciu własnej wartości nadmierną fizyczną siłą” – pisze psycholog prof. Richard Wiseman w książce „59 sekund. Pomyśl chwilę, zmień wiele”.

 

Uprawianie sportu pokazuje też, jak radzimy sobie ze stresem, co szczególnie cenione jest u panów. W jednym z badań 90 australijskich uczestników szybkich randek (obu płci) zapytano, w jakim stopniu kierują nimi emocje i jak je kontrolują. Następnie po każdej randce badani oceniali drugą stronę pod kątem atrakcyjności i tego, czy chcieliby się z nią ponownie umówić. O ile dla mężczyzn kluczowy był wygląd, kobiety przyznawały dodatkowe punkty za spokój i opanowanie. Psycholog behawioralny prof. Dan Ariely radzi wręcz, by na pierwszą randkę z potencjalnym partnerem wybrać się na spływ. Co zrobi potencjalny partner, gdy kajak się wywróci: pomoże mi i będzie się ze mną z tego śmiać? Te zachowania powiedzą nam więcej o drugiej osobie niż wiele rozmów.

ZDROWO WYDZIARANI

Niektórzy pociąg do ryzyka mają wypisany – na ciele. Co jeszcze sygnalizuje tatuaż czy kolczyk? To pytanie postawili sobie 10 lat temu Sławomir Kozieł, Weronika Kretschmer i Bogusław Pawłowski. Grupę z tatuażami i/lub nietypowym piercingiem (innym niż przekłute płatki uszu) oraz grupę kontrolną zmierzono pod kątem symetrii ciała: jednej z oznak dobrych genów. Bardziej asymetryczni okazali się mężczyźni z grupy kontrolnej. A zatem tatuaż czy kolczyk nie maskował niedostatków urody. Co więc robił? Badacze
stwierdzili, że służył pokazaniu wysokiej biologicznej jakości. Wizyta w salonie wiąże się z ryzykiem zdrowotnym (infekcje, alergie, a nawet zakażenie wirusem zapalenia wątroby czy HIV). „Zarówno tatuaże, kolczyki, jak i pojedyncze blizny świadczą o tym, że mężczyzna jest wytrzymały na ból. Nie waha się podjąć ryzyka” – mówi prof. Pawłowski.

Ale już w Japonii czy Korei tatuaż nie kojarzy się dobrze. – W Kraju Kwitnącej Wiśni taka ozdoba ciała jest ciągle wiązana z organizacją przestępczą o nazwie yakuza. Zdarzają się sytuacje, że wytatuowany człowiek może nie zostać wpuszczony do lokalu lub nie będzie mógł skorzystać z gorących źródeł. Jednak w ostatnich latach zarówno w Korei, jak i Japonii rośnie liczba młodych ludzi z tatuażami i powoli zmienia się stosunek do samego tatuowania – wyjaśnia dr Tomaszewska-Bolałek.

OPALENI, BLADZI CZY ZAŻÓŁCENI?

Opalać się czy chronić przed słońcem? Odpowiedzi na to pytanie próbował udzielić zespół Vinha Q. Chunga. Naukowiec zamieścił 45 fotografii na stronie Hot or Not (której użytkownicy mogą ocenić atrakcyjność profili w skali od 1 do 10) – w wersji normalnej oraz opalonej (z pomocą Photoshopa). W wersji normalnej fotografie uzyskiwały średni wynik 6,2, w opalonej punktacja rosła do niemal 9. Także w Polsce opalona skóra jest wyznacznikiem bycia zdrowym, pięknym i zadbanym. Z badania przeprowadzonego w 2017 r. wynika, że ładna opalenizna jest ważna dla 60 proc. dorosłych Polaków. – Kraje Azji dalekowschodniej czy Indie to miejsca, gdzie ceni się jasną, jak najmniej muśniętą
słońcem skórę, o czym świadczy rynek kosmetyków (duża liczba produktów z silnymi filtrami i kremów wybielających). Podobnie było kiedyś w Europie. Na brak opalenizny mogły pozwolić sobie osoby zajmujące wysokie miejsce w hierarchii społecznej, które nie musiały wykonywać ciężkiej pracy w słońcu – wylicza dr Tomaszewska-Bolałek.

Kto ze słońcem nie chce przesadzać, ten powinien postawić na jedzenie warzyw i owoców. Naukowcy ze szkockiego uniwersytetu St. Andrews poprosili 64 ochotników rasy białej, by zapisywali, co jedzą w czasie sześciu tygodni. Fotografowano ich na początku i na zakończenie eksperymentu. Następnie fotografie uczestników były przedstawiane ekspertom. Ci, którzy w trakcie eksperymentu jedli więcej warzyw i owoców, zostali ocenieni nie tylko jako bardziej atrakcyjni od innych (i od siebie samych z początku eksperymentu), ale również bardziej zdrowi. Zmiana w diecie sprawiła, że ich skóra była mniej szara, za to lekko zażółcona.

MILCZENIE BYWA ZŁOTEM

Z badań zespołu dr Tamsin Saxton z brytyjskiego University of Northumbria wynika, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni z pociągającymi głosami są oceniani jako bardziej atrakcyjni, wcześniej zaczynają życie seksualne, mają też średnio więcej partnerów (choć, uwaga, są też bardziej niewierni!). Według naukowców z University College London mężczyźni wolą wysokie i miękkie głosy kobiet, kobiety preferują zaś głosy męskie o niższym natężeniu, lecz także o miękkiej barwie – to wynik badań opublikowanych na łamach czasopisma „PLOS ONE”. Jak tłumaczą naukowcy, głosom przypisujemy pożądane atrybuty fizyczne: kobiety wybierają mężczyzn o głosach sugerujących siłę, z mniejszą skłonnością do agresji, panowie wolą kobiety, które kojarzą im się z drobniejszą budową ciała. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni są w stanie manipulować tonem swojego głosu – z badań z 2011 roku wynika, że kobiety w obecności atrakcyjnego nieznajomego zauważalnie podwyższają ton głosu.

 

Głos to jedno, osobną kwestią jest, co nim komunikujemy. – Jest takie łacińskie przysłowie „Gdybyś milczał, to sprawiałbyś lepsze wrażenie” – żartuje prof. Wojciech Kulesza. – Weźmy choćby komplementowanie. Niby to proste powiedzieć komuś: „Masz piękne oczy”, ale trudno jest nie zabrzmieć sztucznie. A nieszczery komplement działa jak bumerang – im więcej wysiłku wkładamy, z tym większą siłą nim oberwiemy. Ten efekt wyjaśnia tzw. teoria reaktancji – im bardziej ktoś – w tym wypadku nasz potencjalny partner – czuje, że wywieramy na niego wpływ, tym bardziej będzie się wpływowi sprzeciwiał.

Jeśli już coś działa – to komplementy dotyczące cechy danej osoby, której ona nie jest pewna. – Np. nie wie, czy dobrze gotuje, a my pochwalimy jej lasagne – mówi prof. Kulesza. – Problem w tym, że ludzie nie mówią o tym, czego nie są pewni. Czy więc warto rozmawiać, a jeśli tak, to o czym? Na niebanalne pytania postawił dr Arthur Aron, psycholog ze State University of New York. W jego badaniu dwoje nieznanych sobie wcześniej ludzi siadało naprzeciwko siebie i przez 45 minut zadawało sobie nawzajem pytania z przygotowanej przez psychologa listy, skonstruowanej tak, by rozmowa zaczęła się od błahych i bezpiecznych pytań, poprzez coraz poważniejsze, które stopniowo zwiększały poczucie wzajemnej bliskości. Badani opowiadali sobie m.in. o najlepszym i najgorszym wspomnieniu czy o tym, co by zmienili w swoim życiu, gdyby dowiedzieli się, że za rok umrą. Efekt? Jedna z par pół roku później wzięła ślub.

I’M SEXY AND I KNOW IT!

Być miłym, tatuować się czy kupić psa? A może po prostu znaleźć partnera, w którego oczach poczujemy się atrakcyjni? Psychologowie Mark Snyder z University of Minnesota oraz Elizabeth Decker Tanke z University of New Hampshire poprosili mężczyzn o wykonanie rozmowy telefonicznej. W pierwszym wypadku dawali badanym do zrozumienia, że ich rozmówczyni jest atrakcyjna, a w drugim – nieatrakcyjna. Mężczyźni przeświadczeni, że dzwonią do pięknej kobiety, zaczynali mówić niższym, bardziej seksownym tonem głosu, co automatycznie przekładało się na kokieteryjne zachowanie kobiety. Prof. Kulesza wyjaśnia, że tak działa efekt samospełniającej się przepowiedni, zwany także efektem Pigmaliona. Zjawisko polega na tym, że ludzie mają określone oczekiwania dotyczące innej osoby, co wpływa na ich postępowanie względem niej, które z kolei sprawia, że zachowuje się ona zgodnie z ich oczekiwaniami.

W klasycznym badaniu Roberta Rosenthala z Harvard University, mierzącym siłę tego efektu, poinformowano nauczycieli, że mają w klasie pięciu wybitnie uzdolnionych uczniów. W rzeczywistości uczniowie ci nie wyróżniali się niczym spośród pozostałych, jednak opinia wprawiła, że nauczyciele zaczęli traktować te dzieci jako wybitnie zdolne, a uczniowie w efekcie robili większe postępy w nauce niż reszta klasy. – Jeśli traktujemy partnera jako atrakcyjnego, to on zaczyna tak się czuć – podsumowuje prof. Kulesza. Wszystko wskazuje na to, że piękno tkwi w oku patrzącego.

Agnieszka Fiedorowicz – dziennikarka naukowa, laureatka Pióra Nadziei 2010 Amnesty International Polska dla dziennikarzy, piszących o prawach człowieka. Trzykrotnie nominowana do Grand Press.