Podróże: Szok kulturowy to fakt. Niektórzy muszą się po nim leczyć

Co kraj, to obyczaj – o tym wiemy wszyscy. Niektórzy jednak spotkanie z nową kulturą okupują depresją, przyspieszonym rytmem serca, a czasem nawet psychozą.

Youssouf przyjechał do Polski na studia z Etiopii. Nikogo nie znał, nie rozumiał języka, nie potrafił znaleźć sali, w której miał zajęcia. Od czasu do czasu spotykał się ze złośliwymi uwagami na temat swojego koloru skóry. Wszystko wokół go dziwiło. „W Etiopii nikt nie zamyka drzwi i czy chcesz, czy nie, ciągle przebywasz z ludźmi. A tu każdy zamyka się w domu i żyje dla siebie” – tłumaczy. W końcu i on zamknął się w swoim pokoju w akademiku. Z nikim się nie spotykał. Tyle że spał i jadł. Lekarz stwierdził depresję.

Inni nie mogą nic przełknąć, cierpią na bezsenność i są poirytowani. Są też tacy, którzy cierpią na zaburzenia rytmu serca, duszności, myślą nawet o samobójstwie. Powód? Coś tak na pozór nieszkodliwego jak podróż i zetknięcie się z odmienną kulturą. 

Kiedy przesiąknięci nabytymi wzorami zachowań przekraczamy granicę innego kraju, nie zawsze panujące w nim zasady są dla nas jasne. Dla niektórych przystosowanie się do nowych warunków to bułka z masłem. Ale nie dla wszystkich. 

Poczuć się jak kosmita

Wywołane konfrontacją z czymś nowym i nieznanym psychosomatyczne zaburzenia są od lat przedmiotem badań antropologów i psychologów. Jednym z takich zaburzeń jest obserwowany u niektórych osób podziwiających dzieła sztuki – syndrom Stendhala. Swoją nazwę wziął on od XIX-wiecznego francuskiego pisarza, który kontemplując dzieła zgromadzone w galerii Uffizi, doznał zawrotów głowy, halucynacji i gwałtownego kołatania serca. 

Podobne reakcje, tzw. syndrom paryski, zaobserwowano u odwiedzających stolicę Francji japońskich turystów. Są też tacy, którzy pod wpływem emocji towarzyszących zwiedzaniu Jerozolimy, zaczynają utożsamiać się z postaciami z Biblii. Przyczyn tego typu objawów psychiatrzy dopatrują się w zderzeniu wyobrażeń na temat danego miejsca z rzeczywistością. Szok kulturowy również odnosi się do konfrontacji z czymś nieznanym. W tym przypadku są to wartości i zasady tworzące inną kulturę.

„Szok kulturowy przeżyłem przy kontakcie z kulturą Aborygenów. Ludzie ci nie mają nic, ale są niesamowicie bogaci wewnętrznie i mają niezwykły sposób myślenia o świecie” – opowiada polarnik i podróżnik Marek Kamiński. 

„Szokujący okazał się dla mnie ich system prawny, nakazujący na przykład zabić tego, kto na tę śmierć zasługuje. Zdarza się więc, że Aborygen zakrada się do więzienia, aby zabić kogoś, kto jego zdaniem, powinien umrzeć. To był dla mnie prawdziwy szok”. 

Samo zdziwienie odmiennością nie jest groźne, ale może stać się jedną z przyczyn tego, co psychologowie nazywają prawdziwym szokiem kulturowym. „Jest to reakcja na nieradzenie sobie z odmiennością kulturową” – tłumaczy prof. Halina Grzymała-Moszczyńska, psycholog kulturowy z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Szok przebiega etapami i jest efektem kumulacji negatywnych doświadczeń, wynikających z niezgodności własnych przyzwyczajeń z tymi obowiązującymi w obcym kraju. 

„Kiedy tak proste rzeczy jak robienie zakupów, poruszanie się po mieście czy przeczytanie napisu na jakimś produkcie sprawiają nam nagle trudność, czujemy się niepewnie, a nasza kompetencja społeczna gwałtownie spada” – dodaje Grzymała-Moszczyńska. 

Działa tu mechanizm podobny do śnieżnej kuli – drobne frustracje kumulują się, aż w pewnym momencie przejmują nad nami władzę. Pojawia się poczucie zależności, dezorientacja i irytacja. Odreagowanie psychicznego napięcia może przybrać różne formy – uaktywnia się alergia, pojawiają się bóle kręgosłupa, bóle serca. „Ludzie objadają się albo tracą apetyt, są senni albo nie mogą spać. W najgorszym przypadku może się to skończyć psychozą” – twierdzi Grzymała-Moszczyńska.

 

 

Bezpośrednią przyczyną szoku jest najczęściej zetknięcie się z odmiennym stylem życia, nową dietą, nieznanym językiem. Co ciekawe, ten ostatni jest dużym problemem żyjących w Wielkiej Brytanii polskich emigrantów, którzy wyjeżdżają tam ze świadomością, że język znają. Na miejscu często okazu-je się, że ich umiejętności są dużo mniejsze niż przewidywali. Zazwyczaj jednak na spadek samooceny, który jest podstawą do pojawienia się szoku kulturowego, ma wpływ splot wielu czynników. 

„W Tijuanie kobiety nie chodzą same po zmroku. Czułam się tym w dużym stopniu ograniczona. Poza tym tam nawet słodycze i owoce posypuje się chilli!” – wspomina swoje pierwsze wrażenia z Meksyku Natalia, która wyjechała tam na 10-miesięczne stypendium. 

W Polsce miała uczelnię, pracę, rodzinę i imprezy. W Meksyku na początku – tylko naukę. Mimo że studiowała iberystykę, znała odmianę hiszpańskiego stosowaną na Półwyspie Iberyjskim. O meksykańskiej wiedziała niewiele. „»Chaqueta« to w Hiszpanii kurtka, a w meksykańskim slangu – masturbacja… Zdarzyło mi się powiedzieć do znajomych: »idę po chaquetę«, a oni wybuchali śmiechem!” – wspomina. Czasem zabawne, ale częściej irytujące i kompromitujące pomyłki utrudniały Natalii nawiązywanie kontaktów.

Wielkim wyzwaniem okazała się również meksykańska biurokracja – długie godziny spędzone w urzędach w poszukiwaniu dokumentu, o którym wszyscy wiedzą, że musi być, ale nikt nie wie, skąd go wziąć. Na dodatek europejska uroda Natalii zwracała uwagę. Pytania: „Skąd jesteś?” i „Co robisz w Meksyku?” słyszała na każdym kroku. „W pewnym momencie zaczęłam czuć się jak kosmitka i marzyłam o tym, żeby wtopić się w tłum i żeby nikt mnie nie zaczepiał” – wspomina. „Wpadłam w dołek psychiczny. Nie mogłam się odnaleźć, zarywałam noce, żeby rozmawiać ze znajomymi z Polski. Irytowałam się, bo moja życiowa rutyna uległa całkowitej zmianie”. 

Według ekspertów dużą rolę w pogłębianiu się problemu ma kwestia niepodzielanych doświadczeń. „Mniejsza o to, jakie one są, ważne, że są tylko nasze. To buduje obcość i osamotnienie” – tłumaczy Grzymała-Moszczyńska.

Szok za miedzą

Im dłuższy pobyt, trudniejsze do osiągnięcia dla danej osoby cele, tym większe prawdopodobieństwo, że przeżyje ona szok. „Szok kulturowy może być rozumiany jako choroba zawodowa tych, którzy nagle zostali przeniesieni za granicę” – twierdził antropolog Kalervo Oberg. Pracownicy kontraktowi, imigranci i studenci to zatem najbardziej zagrożone tą przypadłością grupy. Coraz popularniejsze stają się więc treningi, których celem jest zniwelowanie dotkliwości szoku kulturowego. 

„Zmniejszają one przede wszystkim ryzyko niepowodzenia zawodowego za granicą” – mówi socjolog Monika Chutnik, prezes firmy doradczej ETTA, organizującej treningi międzykulturowe dla wyjeżdżających za granicę menedżerów. „Prowadzimy warsztaty z wiedzy na temat danego kraju, przygotowujemy ludzi na emocje, które mogą się u nich pojawić, i zalecamy aktywną strategię poznawania kultury”.

Szokowi kulturowemu może zapobiec też odpowiednie nastawienie. „Już przed wyjazdem wiem, że będę się zdumiewać i przyjmuję postawę otwartą. Podróżuję sama i do miejsc, gdzie nie docierają turyści, więc często widzę rzeczy, które Europejczykom wydają się szokujące, na przykład zwierzęta składane w krwawych ofiarach na ulicach Nepalu. Patrzę, fotografuję, ale nie chcę tego oceniać” – mówi podróżniczka Beata Pawlikowska. „Jako podróżnik jestem tylko gościem. Europejczycy mają odruch, żeby pouczać inne kultury. Uważają się za mądrzejszych, ale w rzeczywistości nie są w stanie dostrzec tego, że żyją w zepsutym świecie. Kiedy spojrzałam na Europę z daleka, z punktu widzenia innych kultur, zobaczyłam szaleństwo, chore umysły i autodestrukcję. Dlatego nie oceniam. Szanuję”.

 

W pewnym stopniu szok kulturowy jest naturalną reakcją, dlatego – kiedy już się pojawi – najważniejsza jest wyrozumiałość wobec samego siebie. „Trzeba dać sobie czas na adaptację, nie wyobrażać sobie, że pierwszego dnia po przyjeździe będziemy stuprocentowo efektywni” – radzi prof. Grzymała-Moszczyńska. 

Natalii pomógł czas. „Coraz lepiej poznawałam meksykańską odmianę języka i pozbywałam się hiszpańskiego akcentu” – wspomina. „Po okresie buntu pojawiła się akceptacja. Stworzyłam swój krąg znajomych, zapisałam się na dodatkowe zajęcia, zaczęłam zapisywać swoje spostrzeżenia na blogu. Ograniczyłam rozmowy z Polską do weekendów, żeby nie zarywać nocy w tygodniu. Pomału wszystko zaczęło się układać, a różnice, zamiast irytować, zaczęły mnie na nowo fascynować”.

Nowoczesne media i rozbuchana technologia sprawiają, że wyruszając dziś w podróż do nawet najbardziej odległych zakątków świata, wiemy o celu naszej wyprawy bardzo dużo.

Bądźcie jednak czujni, bo inne kultury wciąż mogą nas zaskoczyć, a szczególnie wtedy, gdy założymy, że jest to niemożliwe. Okazuje się też, że aby przeżyć szok kulturowy, wcale nie trzeba wyjeżdżać na drugi koniec świata. 

„Polacy i Czesi decydują się na zawieranie mieszanych małżeństw, zakładając, że są do siebie tak bardzo podobni, że ich związki po prostu muszą być sielanką” – opowiada Grzymała-Moszczyńska. „W rzeczywistości jest zupełnie inaczej, czego dowodzi wysoki wśród tych małżeństw odsetek rozwodów”. 

Tak oto mamy dowód na to, że szok kulturowy – oprócz dolegliwości psychosomatycznych – może również przyczynić się do poważnych życiowych perturbacji.  


Pięć podstawowych faz szoku kulturowego

1. FAZA MIESIĄCA MIODOWEGO – Faza fascynacji odmiennością kulturową. Nowe jedzenie, odmienny tryb życia i lokalne zwyczaje cieszą i wprawiają w euforię. Okres obserwacji i nowych odkryć.

2. FAZA NEGOCJACJI – Różnice kulturowe zaczynają powodować niepokój. Wzmaga się poczucie wyobcowania. Zaczynają się praktyczne problemy: zaburzenia rytmu okołodobowego, bezsenność, wymiana flory bakteryjnej.

3. FAZA PRZYSTOSOWANIA – Człowiek przyzwyczaja się i nabiera rutyny. Zaczyna sobie radzić, uczy się rozwiązywać bieżące problemy i zaczyna akceptować nowe zwyczaje.

4. FAZA MISTRZOSTWA – W tej fazie, przy zachowaniu przyzwyczajeń z własnej kultury, można w pełni uczestniczyć w nowej kulturze.

5. ODWRÓCONY SZOK  KULTUROWY – Po powrocie do domu mogą wystąpić te same symptomy, co podczas adaptacji do obcej kultury.