Przed czym chroni kwas foliowy?

To jeden z najważniejszych składników diety przyszłej matki. Należy go przyjmować nie tylko w czasie ciąży, ale już na etapie planowania macierzyństwa.

Kwas foliowy jest niezbędny do prawidłowego rozwoju cewy nerwowej u dziecka. To z niej powstaje rdzeń kręgowy i mózg. Niedobór kwasu może powodować ciężkie wady wrodzone: rozszczep kręgosłupa, bezmózgowie i przepuklinę rdzeniowo-mózgową. Naukowcy twierdzą, że kwas foliowy zmniejsza także ryzyko rozwoju autyzmu u dzieci. Dzienne zapotrzebowanie na niego u kobiet w wieku rozrodczym wynosi 250 mikrogramów, natomiast u kobiet ciężarnych wzrasta do 460 mikrogramów. Składnik ten znajdziemy m.in. w brokułach, brukselce, fasoli szparagowej, kapuście, natce pietruszki. Mają go również pomarańcze, banany, pomidory, awokado, wątróbka i żółtka jaj. Zwracajmy uwagę na to, w jaki sposób przechowujemy żywność. Pozostawienie świeżych warzyw w temperaturze pokojowej zmniejsza zawartość tej witaminy nawet do 60 proc.

Co zapobiega anemii u ciężarnych?

Kobiety w ciąży często cierpią na niedokrwistość, ponieważ ich zapotrzebowanie na żelazo znacznie wzrasta. Muszą podzielić się tym pierwiastkiem z szybko rozwijającym się dzieckiem. Anemia matki może sprawić, że dziecko urodzi się za wcześnie lub z niedowagą. Dlatego tak ważne jest, by wykonywać badania krwi: poziom hemoglobiny, liczbę czerwonych krwinek i hematokryt. Nawet jeśli wyniki będą w normie, pod okiem lekarza należy przyjmować żelazo. Zalecana dawka to 30 mg dziennie. Przed planowaną ciążą warto określić, jakie mamy zapasy żelaza w organizmie. Można to zrobić, badając poziom ferrytyny we krwi. Bardzo ważna jest również obecność w diecie witaminy C, która ułatwia wchłanianie żelaza.

Czy przyszła mama potrzebuje więcej magnezu?

Tak, ponieważ ten pierwiastek jest niezbędny do prawidłowego rozwoju dziecka. Dzienne zapotrzebowanie na magnez rośnie w ciąży około 100 mg do poziomu 400 mg (450 mg w przypadku kobiet poniżej 18. i powyżej 35. roku życia). W diecie przyszłej matki powinny znaleźć się ryby, warzywa strączkowe, nasiona i produkty pełnoziarniste. Zawierają one dużo naturalnego, łatwo przyswajalnego magnezu. Zdarza się jednak, że w czasie ciąży pojawia się niedobór tego pierwiastka, np. przy nudnościach, wy-miotach czy słabym apetycie. Wówczas lekarz może zalecić przyjmowanie suplementów zawierających magnez.

Kiedy jedzenie surowego mięsa może być niebezpieczne?

Mogą się na nim znajdować groźne bakterie, takie jak Salmonella czy Campylobacter. Jednak największe niebezpieczeństwo stanowi pierwotniak Toxoplasma gondii. Występuje on nie tylko w mięsie surowym, ale także nie-dogotowanym lub niedopieczonym na grillu. Najczęściej dotyczy to wołowiny, wieprzowiny i baraniny. Toksoplazmoza często kojarzona jest z kotami, choć te zwierzęta nie są jej źródłem – najbardziej niebezpieczne są ich odchody (dlatego ciężarna nie powinna czyścić kociej kuwety, a każdy, kto to robi, powinien włożyć gumowe rękawice). Jak twierdzą specjaliści, to głównie mięso jest źródłem większości zakażeń toksoplazmą. Ten pasożyt może prze-niknąć przez łożysko i uszkodzić płód. Infekcja na początku ciąży może wywołać u dziecka zapalenie siatkówki, zwapnienia w mózgu lub wodogłowie. Zakażenie w zaawansowanej ciąży objawia się m.in. zapaleniem płuc lub mózgu oraz powiększeniem wątroby i śledziony. Ale bywa też tak, że dzieci rodzą się pozornie zdrowe, niestety później mają poważne problemy neurologiczne.

Czy karmiąca powinna unikać mleka krowiego?

Tak – dotyczy to i matki, i dziecka. Niemowlę w ogóle nie powinno pić mleka krowiego. Niektórzy dietetycy zalecają, by wprowadzać je do diety dopiero po ukończeniu drugiego roku życia. Poza tym maluch nie musi pić bezpośrednio mleka, by pojawiła się u niego bolesna kolka. Nawet jedna szklanka mlecznego napoju wy-pita przez karmiącą matkę może dawać takie objawy. Oczywiście nie jest to regułą. Wiele zależy tu od tego, jak dziecko toleruje białka mleka. Sama kolka może też pojawić się z innych przyczyn. Często bywa to także związane z techniką karmienia bądź z tym, że pokarm wypływa za szybko – niemowlę połyka go wtedy łapczywie, razem z powietrzem. By uniknąć kolek, należy zadbać przede wszystkim o to, by maluch jadł w spokoju i tyle, ile chce.

Czy kobieta w ciąży może jeść sery pleśniowe?

W ciąży trzeba unikać wszystkich odmian serów pleśniowych, czyli camemberta, gorgonzoli, roqueforta i brie (jeśli są robione z mleka niepasteryzowanego), ze względu na możliwość zakażenia się listerią. Ta groźna bakteria może do-prowadzić m.in. do poronienia. Najbezpieczniej jest sięgać po sery z mleka pasteryzowanego, takie jak feta czy mozzarella, dobry jest też ser żółty i twaróg. Co ważne – zakażenie listerią daje mniej objawów u ciężarnych niż u innych osób. W ich przypadku infekcja przypomina zwykłe przeziębienie. Bakterie te mogą być również w mięsie, konserwach mięsnych i rybnych, a także na warzywach i owocach, które należy bardzo dokładnie myć przed spożyciem.

Czy można pić kawę w ciąży?

Najlepiej w ogóle ją odstawić dla dobra dziecka. W Polsce nie ma oficjalnych zaleceń co do tego, ile ciężarna może wypić napojów zawierających kofeinę. Natomiast w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii zaleca się, by ograniczyć łączną dawkę tej substancji do najwyżej 200 mg na dzień. W jednej filiżance mamy ok. 100 mg, więc można wypić najwyżej dwie małe kawy. Kofeinę zawiera też herbata – ok. 70 mg w szklance. Poza tym ciężarne chętnie sięgają także po czekoladę. A w niej też znajdziemy kofeinę – ok. 30 mg w tabliczce. Jak wynika z ba-dań, kofeina ma bezpośredni związek z poronieniami. Bywa, że dzieci, których mat-ki piły dużo kawy, rodziły się z niską wagą. Niektóre badania wykazały ponadto, że spożywanie kofeiny, szczególnie w drugim trymestrze ciąży, miało związek z ryzykiem nagłej śmierci łóżeczkowej. Poza tym kawa może blokować wchłanianie żelaza, co może skutkować anemią przyszłej mamy.

W jaki sposób alkohol szkodzi nienarodzonemu dziecku?

Nawet jeden kieliszek może zaszkodzić, ponieważ alko-hol przedostaje się przez łożysko do krwi dziecka. Różnica polega na tym, że wątroba matki zneutralizuje alkohol, a u dziecka tego jeszcze nie potrafi. Już w pierwszych tygodniach ciąży picie alkoholu może się skończyć poronieniem. Matki, które w czasie ciąży piją 3–4 kieliszki wina na tydzień, częściej rodzą synów cierpiących na zaburzenia płodności w wieku dojrzałym. Większe dawki alkoholu grożą ADHD, ciężkimi wadami rozwojowymi i FAS – płodowym zespołem alkoholowym. Dzieci z tym schorzeniem często wyglądają nieco inaczej niż ich rówieśnicy: mają szeroko rozstawione oczy, opadające po-wieki, brakuje im rynienki nosowej, są niskie, mają małą głowę i cierpią na za-burzenia rozwojowe.

 

Czy nasza dieta powinna się zmieniać zależnie od wieku?

Takie przekonanie jest dość powszechne, choć pozbawione naukowych podstaw. Niemowlęta i małe dzieci mają specyficzny jadłospis, wynikający z rozwoju ich układu pokarmowego i zębów. Jednak poczynając od kilkulatka, a na seniorze kończąc, nasze potrzeby żywieniowe są bardzo podobne. Wszyscy potrzebujemy węglowodanów, pełnowartościowego białka, zdrowych tłuszczów, składników mineralnych, witamin i mikroelementów. Praktycznie każdemu z nas posłużą świeże owoce i warzywa, ryby oraz produkty pełnoziarniste i razowe. Tylko w niektórych przypadkach pojawiają się różnice ściśle związane z wiekiem. Przykładem mogą być pokarmy często powodujące uczulenia, np. orzechy. Ogólna zasada jest taka – nie wprowadzać ich do diety dzieci przed ukończeniem szóstego roku życia. Ma to sens także dlatego, że maluch może mieć problem z pogryzieniem orzecha, a to zwiększa ryzyko zadławienia się.

Co zapobiega osteoporozie?

Najwięcej wapnia w kościach mamy w wieku 30 lat. Później niestety jest już tylko gorzej. Najpierw dotyka to kobiet w okresie przekwitania, mężczyzn nieco później. Na poziom wapnia w organizmie ma wpływ wiele czynników, na przykład aktywność fizyczna i dieta. Jednak starsze osoby potrzebują także suplementów. Podstawa to wapń i witamina D, która jest niezbędna do jego prawidłowego funkcjonowania w organizmie. Mniej oczywista jest sprawa witaminy K. Z badań wynika, że jej niedobór zwiększa u kobiet ryzyko złamania szyjki kości udowej i zmniejsza gęstość kości. Naturalną witaminę K znajdziemy głównie w produktach roślinnych, zwłaszcza w zielonych warzywach.

Czy pięciolatkowi można dać mięso z grilla?

Wszystko zależy od tego, jakie to mięso i jak zostało przygotowane. Jeśli na grillu położymy kurczaka w foli z dodatkiem warzyw, to tak. Ale jeśli będzie to zwęglona tłusta karkówka – to już nie. Grillowane mięso często jest zbyt mocno przypieczone. Powstają w nim wówczas szkodliwe tłuszcze (tzw. izomery trans), a także wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA) o działaniu rakotwórczym. Wśród nich m.in. benzopiren – ten sam, co w dymie papierosowym. Im tłustsze mięso i im dłużej trzymane na grillu, tym większe będzie stężenie tych toksyn. Powinni o tym pamiętać również dorośli, bo takie jedzenie szkodzi w każdym wieku.

Dlaczego napoje gazowane są niewskazane dla młodzieży?

Ponieważ zawierają mnóstwo szkodliwych substancji chemicznych, takich jak kwas fosforowy (stosowany jako regulator kwasowości). Od dawna wiadomo, że „wypłukuje” on wapń z organizmu. A ten składnik w okresie dojrzewania jest bardzo ważny, bo kości są cały czas w fazie wzrostu. Niedobór wapnia może powodować, że po latach pojawią się zaburzenia takie jak osteoporoza. Picie gazowanych napojów jest również szkodliwe ze względu na dużą zawartość cukru.

Od czego zależy odporność organizmu?

W naszym organizmie nie ma jednego narządu czy jednego typu komórek odpornościowych. Odporność jest zjawiskiem bardzo złożonym, dlatego zależy od mnóstwa czynników: są to np. geny, warunki, w jakich byliśmy wychowywani, itd. Ale odporność w dużej mierze zależy także od tego, jaki tryb życia prowadzimy. Służy jej wysypianie się, szkodzą alkohol, dym tytoniowy i przewlekły stres. Bardzo ważne jest też to, jak się odżywiamy. Układ odpornościowy potrzebuje wielu składników, których nie powinno zabraknąć w naszej diecie: przede wszystkim białka, nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin i mikroelementów.

Kiedy witamina C pomaga wyzdrowieć?

Większość gotowych leków na „przeziębienia i grypę” zawiera ten składnik. Ale z badań klinicznych wynika, że przyjmowanie więcej niż 200 mg witaminy C (jej chemiczna nazwa to kwas askorbinowy) nie skraca przeziębienia ani nie łagodzi jego objawów. Udowodniono natomiast, że mniejsze dawki mogą skrócić nieznacznie czas trwania choroby – o 8 proc. u dorosłych i o 14 proc. u dzieci. Witamina C silniej działa na osoby narażone na stres lub duży wysiłek fizyczny. U maratończyków może zmniejszyć ryzyko przeziębienia o prawie 50 proc. Najprawdopodobniej ma to związek z antyoksydacyjnym działaniem kwasu askorbinowego. Kiedy chorujemy, żyjemy w przewlekłym stresie lub intensywnie ćwiczymy, w naszym organizmie rośnie poziom szkodliwych wolnych rodników. I właśnie witamina C, podobnie jak witaminy A i E, chroni nas przed nimi.

Która roślina wzmacnia odporność?

W domowej apteczce niewątpliwie powinna się znaleźć jeżóka, czyli echinacea. Ta fioletowa roślina od lat wiedzie prym w naturalnym wzmacnianiu odporności. Najlepiej zadziała, gdy połączymy ją z liściem białego cedru. Można ją kupić pod postacią suszonych korzeni, z których robimy napary, ale też w formie kapsułek. W jeżówce jest m.in. kwas kawoilowinowy, który pobudza nasz układ odpornościowy, działa przeciwzapalnie i hamuje rozwój grzybów. Podobne działanie będą miały flawonoidy zawarte w jeżówce, takie jak apigenina i luteolina. Wyciąg z jeżówki działa również przeciwwirusowo. Pobudza białe krwinki do produkcji interferonu – substancji, która chroni organizm przed wirusami. Należy pamiętać, by zażywać echinaceę zgodnie z zaleceniami na ulotce, gdyż zbyt długie jej stosowanie może nawet osłabiać odporność.

Jakie pokarmy dodają nam energii?

Układ odpornościowy jest bardzo wrażliwy na nasze samopoczucie. Powinniśmy zatem zadbać o odpowiedni poziom serotoniny – tzw. hormonu szczęścia. To dzięki niej wysypiamy się, mamy energię do działania i dobry humor. Warto więc, by w diecie znalazły się produkty, dzięki którym w naszym mózgu wzrośnie poziom serotoniny. Jedzmy zatem banany, gorzką czekoladę z dużą ilością kakao i produkty, w których występuje tryptofan. To aminokwas, który zwiększa produkcję serotoniny. Znajdziemy go w kukurydzy, grochu, soi, mleku, białym serze, suszonych daktylach.

 

Czy najwięcej witaminy c mają cytrusy?

Wbrew powszechnej opinii – wcale nie! Kiedy porównamy np. natkę pietruszki z cytryną lub pomarańczą, to warzywo wygrywa. W 100 gramach cytrusów mamy ok. 70 mg tej witaminy, w takiej samej porcji natki pietruszki jest ich 130 mg! Inne jej bogate źródła to jarmuż, czerwona papryka, brukselka, kapusta, czarne porzeczki, ziemniaki i owoce dzikiej róży (niektóre jej odmiany mają aż 3000 mg tego antyoksydantu w 100 gramach). Należy jednak zwrócić uwagę na przygotowywanie tych produktów, bowiem wysoka temperatura bardzo szybko niszczy witaminę C. Aby faktycznie dostarczyć ją organizmowi, lepiej zjeść sałatkę z natką pietruszki niż gotowany długo bigos. Warto też zadbać o dobre nierdzewne garnki, w których gotujemy np. ziemniaki. Nawet niewielkie ilości rdzy, niewidoczne dla naszego oka, będą przyspieszały rozkład witaminy C.

Dlaczego kiszona kapusta jest taka zdrowa?

Między innymi dlatego, że zawiera korzystne dla naszego zdrowia bakterie. Nie wszystkie mikroby stanowią  zagrożenie – wiele z nich żyje w naszym organizmie i pomaga mu. Na sklepowych półkach możemy znaleźć mnóstwo jogurtów i napojów mlecznych, których producenci kuszą dużą ilością „żywych kultur bakterii”, mających dbać o odporność. Kiedy jednak przebada-my taki jogurt w laboratorium, często okazuje się, że „dobrych” mikrobów wcale nie ma w nim tak dużo. Lepszym ich źródłem będzie kiszona kapusta. Zawarty w niej kwas mlekowy zadba o nasze jelita, stwarzając doskonałe warunki do rozmnażania się „dobrych” bakterii. Po kapustę kiszoną powinny sięgać osoby mające problem z grzybicą. W procesie fermentacji kapusty powstają bakteriocyny, które działają jak naturalne antybiotyki. Poza tym w kiszonych liściach tego warzywa znajdziemy też dużo manganu, wapnia, potasu, żelaza i siarki, a także sporo witamin – przede wszystkim C, B, K i E. Zamiast więc sięgać po drogie probiotyki, dołóżmy do obiadu surówkę z kiszonej kapusty, pamiętając, że ta pasteryzowana będzie praktycznie bezwartościowa. Najzdrowsza jest prosto z beczki.

Dlaczego powinniśmy zażywać suplementy z witaminą d?

Lekarze i naukowcy alarmują, że coraz częściej brakuje nam witaminy D. Jednocześnie przybywa badań, które pokazują, że jej niedobór może mieć związek z powstaniem alergii, nowotworów, chorób tarczycy, a także wpływa negatywnie na płodność zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. Przede wszystkim jednak od witaminy D zależy nasza odporność. By dostarczyć odpowiednie jej ilości (od 800 do 1000 IU – jednostek międzynarodowych), musielibyśmy zjeść ogromne ilości pożywienia, które ją zawiera. Witamina D powstaje też w naszej skórze wystawionej na słońce. Być może to właśnie kremy z filtrem i spędzanie większej części dnia w pomieszczeniach są przyczyną niedoborów tego składnika. Dermatolodzy przestrzegają jednak przed nadmiernym opalaniem się. Dlatego powinniśmy zażywać suplementy z witaminą D, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Dobrze byłoby najpierw zbadać jej poziom, by wspólnie z lekarzem ustalić odpowiednią dawkę. Na niedobór witaminy D szczególnie narażone są osoby, które mają chorą wątrobę i nerki – u nich pojawiają się problemy z wchłanialnością tej witaminy.

Jaki posiłek jest najważniejszy dla nastolatków?

Śniadanie! Młode osoby często sięgają po niezdrowe przekąski, tłumacząc, że są głodne i muszą coś szybko zjeść, żeby nie usnąć na lekcjach. To duży błąd, dowiedli naukowcy z Uniwersytetu w Missouri, którzy  podzielili nastolatki na trzy grupy. Jedne rano jadły płatki z mlekiem. Drugie dostały śniadanie składające się z twarogu, jajek, razowego pieczywa i mleka sojowego. Trzecia grupa śniadania nie jadła. Po trzech tygodniach naukowcy odpytali uczestniczki eksperymentu, jaki miały apetyt i czy czuły się najedzone. Dodatkowo, za pomocą rezonansu magnetycznego zbadali ich mózgi, a zwłaszcza obszary związane z tzw. układem nagrody i odczuwaniem sytości. Okazało się, że najaktywniejsze były one u nastolatek, które nie jadły śniadania – ich mózgi domagały się posiłku. Najmniejszą aktywność tych obszarów odnotowano u osób, które zjadły pełnowartościowe białkowe śniadanie. One też twierdziły, że długo nie czuły się głodne. Ze śniadania nie wolno rezygnować, w porannym pośpiechu wystarczy sięgnąć po płat-ki. Najzdrowsze nie zawierają cukru, jak np. Organic Gluten Free Mix – mogą je jeść nawet osoby z celiakią, dla których wiele zbóż jest zakazanych.

Czy słodkie jedzenie może wywołać biegunkę u dziecka?

Tak i to całkiem poważną. Taką biegunkę lekarze nazywają „pędrakową”. Może ona trwać nawet do dwóch tygodni i nie jest spowodowana infekcją. Dr Agnieszka Kozioł-Kozakowska, kierownik pracowni dietetyki z Kliniki Pediatrii, Gastroenterologii i Żywienia Collegium Medicum UJ, wyjaśnia, że taka przypadłość najczęściej dotyka dzieci w wieku przedszkolnym. Wywołuje ją dieta bogata w cukry proste i uboga w tłuszcze. W takiej sytuacji należy wyeliminować z jadłospisu malucha soki i owoce bogate we fruktozę, miód i inne słodycze. Trzeba też zadbać, by w diecie pojawiły się tłuszcze, takie jak oleje roślinne czy masło.

Co jeść, by nie mieć trądziku?

Wypryski na twarzy to częsty problem u młodych osób. Sprzyjają im gwałtowne zmiany hormonalne w dojrzewającym organizmie, ale też niezdrowe jedzenie odgrywa tu ważną rolę. Należy wystrzegać się produktów o wysokim indeksie glikemicznym, a więc np. słodyczy, białego pieczywa czy słodzonych napojów. Po-wodują one duże skoki poziomu insuliny i glukozy we krwi, co według uczonych może mieć związek z trądzikiem. Nie powinno się też spożywać dużych ilości nabiału (to nie znaczy, że nie należy w ogóle jeść produktów białkowych). W diecie na pewno powinien znaleźć się cynk, który łagodzi stany zapalne, oraz selen, który w połączeniu z witaminą E pomaga pozbyć się trądziku. Obowiązkowo trzeba jeść dużo warzyw. No i na koniec zapewne najgorsza wiadomość. Babcie, które powtarzają, żeby nie jeść czekolady, mają rację – ona też sprzyja wypryskom. Lepiej więc wybrać tę gorzką, z dużą zawartością kakao.

Czym obniżyć  „zły” cholesterol,  a podwyższyć „dobry”?

Bez cholesterolu nie ma życia. Dlatego tak dużo jest  cholesterolu w żółtku jaja, czyli zarodku. Bez tłuszczu nie rozwinie się z niego kurczak. Jednak co za dużo, to niezdrowo. Cholesterol dzielimy na ten „dobry” (HDL) i „zły” (LDL). Pełnią one odmienne funkcje. HDL ma za zadanie usuwanie nadmiaru LDL, który może nam szkodzić, wywołując choroby układu krążenia. Przy wysokim poziomie LDL należy zrezygnować z produktów, które zawierają cholesterol, a przynajmniej je ograniczyć. Odpadają więc tłuste mięsa (szczególnie podroby), wysoko przetworzone węglowodany (ciasta, cukierki, chipsy). Należy unikać serów – żółtych, pleśniowych i topionych – za to koniecznie jeść ryby bogate w kwasy omega-3, oliwę z oliwek i błonnik (utrudnia on wchłanianie tłuszczów z przewodu pokarmowego). Pomogą  tu owoce i warzywa zawierające pektyny. Są to warzywa strączkowe – groch, fasola, soja, a tak-że marchew i dynia. Z owoców przydadzą się jabłka, grejpfruty, porzeczki, śliwki i aronia. Ta ostatnia wyjątkowo dobrze radzi sobie z obniżaniem poziomu LDL. Co ciekawe, alkohol może wpłynąć na wzrost poziomu HDL! Oczywiście jeśli pijemy go w niedużych ilościach. No i na koniec żelazna zasada – nie smażymy, tylko gotujemy, grillujemy, dusimy. A przede wszystkim ruszamy się! Nie tylko w kuchni.

Co jeść przy niedoczynności tarczycy?

Ten narząd nie jest duży, ale kiedy szwankuje, choruje cały organizm. Hormony tarczycowe wpływają na wzrost, dojrzewanie, układ nerwowy, układ krążenia, mięśnie i działanie innych hormonów. Przy niedoczynności tarczycy ważne w diecie jest białko. Powinno stanowić 15 proc. spożywanych produktów. Warto zastąpić mięso rybami ze względu na zawarty w nich jod (niezbędny do produkcji hormonów tarczycy) i kwasy omega-3 (wspomagają układ immunologiczny). Jeśli chodzi o węglowodany, należy jeść te o niskim indeksie glikemicznym, czyli np. kaszę gryczaną. Nie można zapominać o dużej ilości warzyw, choć nie wszystkie są wskazane. Rezygnujemy z tych, które ograniczają wchłanianie jodu, czyli m.in. brukselki, kapusty i kalafiora.

 

Co pomoże  przy podagrze?

Tę chorobę, zwaną też dną moczanową, wywołuje nadmiar kwasu moczowego w organizmie. Często pierwszy objaw to spuchnięcia palucha stopy, który czerwienieje i zaczyna się łuszczyć, a przy tym bardzo boli. Jest to spowodowane odkładaniem się kryształków moczanu sodu w tkankach, które wywołują stan zapalny. Jak temu zapobiec? Przede wszystkim nie należy się objadać, by nie przeciążać organizmu dużymi ilościami kwasu moczowego. Trzeba natychmiast wyeliminować z diety wszystkie produkty zawierające tzw. puryny. Na liście są konserwy rybne, śledzie, sardynki, szprotki, baranina i cielęcina, soja, soczewica, groszek, kukurydza, ciecierzyca. Dużo kwasu moczowego powstaje też, gdy jemy wątróbkę, drożdże i grzyby (wyjątek to kurki). Niebezpieczne są soki owocowe i napoje słodzone syropem glukozowo-fruktozowym.

Jak się odżywiać  przy reumatoidalnym zapaleniu stawów?

RZS, zwane inaczej gośćcem, to choroba, w której  organizm niszczy swoje  własne tkanki: ścięgna,  kości, więzadła. Rozwijają się w nich nasilone stany zapalne, przez co chory odczuwa silny ból, sztywnieją mu ręce i nogi, czasem też pojawiają się migreny i przewlekłe zmęczenie. RZS leczy się głównie farmakologicznie, ale lekarze i dietetycy przywiązują  dużą wagę również do diety. Z przeprowadzonych badań i praktyki klinicznej wynika, że dieta eliminacyjna może bardzo pomóc pacjentom, blokując procesy zapalne. Np. weganizm, który eliminuje wszystkie produkty od-zwierzęce. Podobne efekty dają również kontrolowane głodówki. W diecie przeciwzapalnej powinna się znaleźć oliwa z oliwek, kurkuma, buraki i owoce jagodowe. Ważna jest także suplementacja kwasami omega-3. Sok z wiśni  i same wiśnie bardzo dobrze łagodzą ból. Rezygnujemy natomiast z jabłek i warzyw psiankowatych  bogatych w solaniny, które sprzyjają stanom zapalnym. Należą do nich bakłażany, papryka, pomidory, ziemniaki – szczególnie te,  które pod skórką są jeszcze zielone.

Które potrawy poprawiają nastrój?

Wiadomo, że dobre jedzenie poprawia humor, ale trzeba zachować ostrożność. Objadanie się słodyczami, choć przyjemne, może niekorzystnie odbić się na naszym zdrowiu. Są jednak zdrowsze pokarmy, które można polecić osobom cierpiącym np. na depresję. Z tą chorobą związany jest m.in. niedobór cynku. Jedzmy zatem duże ilości zdrowych pestek dyni, słonecznika, kiełków pszenicy, otrębów. Cynk znajdziemy też w mięsie, ale zdrowiej będzie zjeść rybę, która zawiera kwasy omega-3 – one też pomagają przy spadku nastroju. Depresji zapobiega witamina D – jest nawet stosowana w jej leczeniu. Ruch na świeżym powietrzu, kiedy świeci słońce, też będzie bardzo dobrą terapią. Dostarczymy sobie w ten sposób zarówno naturalnej witaminy D (powstającej w skórze pod wpływem światła słonecznego), jak i endorfin – hormonów szczęścia.