Grigorij Potiomkin, mąż Katarzyny Wielkiej. Raz na wozie, raz pod wozem

Potiomkina zapamiętano jako manipulatora, oszusta i kochanka carycy Katarzyny II. Złą sławę zawdzięcza jednak czarnemu PR-owi. Książę był wybitnym mężem stanu, współwładcą Rosji, a także prawowitym mężem imperatorowej

Kiedy Grigorij Potiomkin wchodził do pokoju, wszystkie oczy zwrócone były w jego stronę. Kiedy był nieobecny, rozmawiano tylko o nim. Kroczył pewnie, szeroka pierś wyglądała zza luźnego jedwabnego szlafroka, w którym czuł się najlepiej. Księżna Daszkow, jedna z dam dworu, napisała o nim: „wysoki, wyprostowany, dumny, przystojny, majestatyczny lub fascynujący”. Potiomkin, choć był najbogatszym mężczyzną w Rosji, nigdy nie nosił przy sobie pieniędzy. Po jego śmierci mówiono: „choć żył na złocie, umarł na trawie”. Wrogowie nazywali go Cyklopem. Potiomkin stracił lewe oko, kiedy po raz pierwszy stanął do walki o Katarzynę. Będący wtedy najbliżej carycy bracia Grigorij i Aleksy Orłowowie poczuli się zagrożeni przez młodego dworzanina i postanowili dać mu nauczkę. Pobity i okaleczony Potiomkin uznał, że jego kariera na dworze się skończyła. Jednak cesarzowa o nim nie zapomniała, brakowało jej młodego parodysty, który jako jedyny miał odwagę naśladować jej głos i lekki niemiecki akcent. Tak naprawdę Katarzyna była zauroczona nie tylko fizycznością Potiomkina, ale także jego intelektem. Ten olbrzym miał szczególny zmysł polityczny i szeroką wiedzę teologiczną. Był erudytą o szerokich zainteresowaniach. Otaczał się kozackimi atamanami, tureckimi renegatami, a w szczególności biskupami i patriarchami, rabinami i mułłami. Caryca nigdy się przy nim nie nudziła. Ich romans zaczął się na dobre zimą 1774 roku, kiedy Potiomkin wrócił opromieniony chwałą bohatera z wojny z Turcją. Najprawdopodobniej w lutym imperatorowa Wszechrosji i potomek drobnej szlachty smoleńskiej zostali kochankami. Właśnie wtedy Potiomkin natknął się na Grigorija Orłowa na schodach Pałacu Zimowego. Ich rozmowa przeszła do historii. Potiomkin z wyższością zagadnął: „Co słychać na dworze?”, „Nic, poza tym, że pan wchodzisz na górę, a ja schodzę w dół” – odparł ponuro Orłow.
 

JAKO MĄŻ I NIE-MĄŻ

Romans rozkwitał i Katarzyna zdecydowała się poślubić kochanka. Historycy nie są zgodni, czy zaślubiny naprawdę miały miejsce, a część z nich twierdzi, że to tylko piękna legenda. Uroczystość objęta ścisłą tajemnicą mogła odbyć się w czerwcu 1774 roku w Petersburgu w drewnianej cerkwi św. Samsona. Poza małżonkami w ceremonii brały udział tylko trzy osoby: nieznany pop, drużba Katarzyny, czyli szambelan dworu Czertkow, oraz siostrzeniec Potiomkina Samojłow. Książę pewnie był zdenerwowany, a wtedy miał w zwyczaju nerwowo gryźć palce. Katarzyna w listach nazywała go: „największym obgryzaczem paznokci imperium”. Wszyscy zobowiązali się do zachowania absolutnej tajemnicy. Według innej wersji ślub odbył się w Moskwie rok później. Do dziś nie zachowały się żadne bezpośrednie dowody na zawarcie małżeństwa, akty zaślubin zaginęły. Istnieją jednak dowody pośrednie, czyli listy. Żaden z późniejszych faworytów nie był przez carycę nazywany mężem, a w przypadku Potiomkina takie określenia jak „oddana żona”, „drogi mężu” pojawiają się dość często. Zagraniczne dwory aż huczały od plotek na temat tajemnej uroczystości, a ambasadorowie donosili swoim panującym o „świętych i nienaruszalnych prawach”, jakie łączą Potiomkina z carycą. Książę zaczął się zachowywać niezwykle pewnie, niemal zuchwale. Punktualność go nie obowiązywała: do komnat carycy wchodził, kiedy chciał, nie zważał na anonsowanie. Charakteryzował go niezwykle swobodny sposób bycia. Zazwyczaj chodził boso, ubrany w jedwabny szlafrok, potrafił pojawić się przed ambasadorami, jedząc marchew albo rzepę.

Koniunktura polityczna sprzyjała małżeństwu. Po 1774 roku imperatorowa wreszcie mogła poczuć się pewnie na tronie; pozbyła się zaborczych Orłowów, pomyślnie rozwiązano kwestię polską i zawarto korzystny pokój z Turcją. Katarzyna miała o wiele silniejszą pozycję niż w chwili obejmowania tronu i mogła sobie pozwolić na pewną ekstrawagancję. Potiomkin aż do swej śmierci współdecydował o polityce rosyjskiego imperium i był pod tym względem wyjątkiem. Żaden inny faworyt nie był dopuszczany do kierowania państwem.

Najbardziej namiętny okres romansu skończył się po około dwóch latach. Pomimo to „małżeństwo” nadal trwało, a caryca bezgranicznie ufała swojemu „mężowi”. Następni faworyci – Zawadowski, Zoricz, Korsakow, czyli tzw. wremienszczycy (z rosyjskiego wremia – czas, to znaczy tymczasowi) – byli Katarzynie podsuwani właśnie przez… Potiomkina. Książę starannie ich dobierał, wszyscy byli dobrze zbudowani, przystojni oraz… niezbyt inteligentni – żaden z nich nie mógł więc zagrozić pozycji, jaką zajmował Potiomkin. Jednak książę nigdy nie przestał być zazdrosny o swoją „żonę”.
 

WSIE POTIOMKINA

Petersburg okazał się zbyt ciasny dla Potiomkina, jego niespożyta energia oraz wielkie ambicje nie mogły tam znaleźć ujścia. Książę był coraz bardziej kapryśny, a jego humory dawały się we znaki Katarzynie. Skrajny temperament i huśtawka nastrojów były nieodłącznymi cechami księcia.

Niektórzy historycy twierdzą, że książę mógł cierpieć na cyklotymię, która często objawia się naprzemiennymi napadami euforii i depresji, gadatliwością i problemami ze snem. Rano Potiomkin bywał pełen energii, żartował i żywo gestykulował, wieczorem zamykał się w pokoju i w ogóle nie wstawał z łóżka. Caryca była tym zmęczona i znalazła wyjście. Na mocy traktatu z Kuczuk – Kainardżi z 1774 r. do Rosji przyłączono nowe terytoria nad Morzem Czarnym. W tym samym roku Potiomkin został zarządcą tamtejszych guberni; mieszkał i pracował tam aż do śmierci.
 

 

Filosemita

Potiomkin był niezwykły z jeszcze jednego powodu. Nie tylko tolerował Żydów, ale dobrze czuł się w ich towarzystwie. Prowadził teologiczne dysputy z rabinami, interesował się ich kulturą. Książę nadawał Żydom przywileje osiedleńcze i zachęcał do kolonizowania południa. Wroga Potiomkinowi frakcja w Petersburgu wykorzystała to przeciw niemu, twierdząc, że faworyzuje cudzoziemców. W tym czasie Żydów obarczano specjalnym podatkiem. Prawo zabraniało im również służby w armii czy administracji państwowej. Największą chyba ekstrawagancją księcia było stworzenie tzw. pułku izraelskiego, złożonego z żydowskich ochotników z prywatnych ziem Potiomkina. Sformowano z nich szwadron kawalerii: coś w rodzaju żydowskich kozaków. Celem tego wojska było – według Potiomkina – wyzwolenie Jerozolimy spod tureckiego panowania! Ten niezwykły pomysł, podobnie jak kilka innych, nie przetrwał nawet roku; pułk izraelski rozwiązano.

Czarna legenda otaczająca postać księcia ma swoje źródło w podróży imperatorowej nad Morze Czarne wiosną 1787 r. Dla Potiomkina była to okazja, aby jeszcze raz zaimponować Katarzynie. Jednak to wrogowie księcia zwyciężyli w bitwie o pamięć, każdy przecież słyszał o wsiach potiomkinowskich. Do dziś określenie to służy za synonim fikcji stworzonej na potrzeby polityczne, mającej zafałszować mało efektowną rzeczywistość. Według tej legendy Potiomkin oszukał Katarzynę, organizując na trasie jej przejazdu prawdziwy teatr. Wsie, które caryca widziała, miały być rozbierane w nocy i przenoszone na następne miejsce wraz z ludnością, która grała rolę szczęśliwych osadników. Miasta, którymi książę się chwalił, miały być zaledwie większymi wsiami, a flota – zbudowana ze spróchniałego drewna. Wszystko to wpisywało się w stworzoną w Petersburgu legendę o Potiomkinie jako marzycielu zbyt leniwym, aby realizować długotrwałe plany. Wrogowie mówili o nim, że każdego ranka przychodzi mu do głowy wielki projekt, jednak nazajutrz jego miejsce zajmuje następny. Efekciarstwo miało być jego cechą, a próżny poklask największą satysfakcją. Zwykle robił kilka rzeczy naraz. Pracował, jak chciał i kiedy tylko chciał. Źródłem jego niepokoju stało się to, że mógł wszystko. Pewnego dnia odwiedził wraz ze swoją świtą jedną ze wsi na południu. Nagle książę poprosił o kawę. Ponawiał swe polecenie kilka razy, aż w końcu filiżanka kawy znalazła się w jego rękach. Niepocieszony Potiomkin miał wtedy powiedzieć: „Nie potrzebuję jej. Chciałem tylko na coś czekać, teraz nie mogę nawet tego”.
 

NA POŁUDNIE!

Lata, które Potiomkin spędził nad Morzem Czarnym, to najbardziej twórczy czas w jego życiu. W 1783 roku odegrał główną rolę w aneksji Krymu. Właśnie wtedy Katarzyna nadała mu tytuł księcia Taurydy (Tauryda to starożytna nazwa Krymu pochodząca od plemienia Taurów). Potiomkin planował i organizował wszystkie kampanie prowadzone przeciw Turcji. Tak jak Piotr I „wyrąbał” Rosji drzwi na Bałtyk, tak Potiomkin na stałe osadził ją nad Morzem Czarnym.

Jednak książę był nie tylko zdobywcą, to przede wszystkim budowniczy. Pierwszym miastem, które założył, był Chersoń. Książę osobiście wskazał miejsce rozpoczęcia budowy portu. Nazwa nawiązywała do starożytnego Chersonezu. Kilkuset cieśli i tysiące robotników budowało miasto od podstaw: żołnierze sami wznieśli koszary. Już 2 lata później angielski inżynier Samuel Bentham zanotował, że w chersońskim porcie ukończono właśnie 64-działowy okręt liniowy, a w budowie było 5 fregat.

Książę taurydzki przeniósł się teraz na Krym; potrzebował odpowiedniego miejsca na bazę dla nowej floty. W czerwcu 1783 roku rozpoczęto budowę Sewastopola, który do dziś jest portem macierzystym Floty Czarnomorskiej. Już parę lat później w sewastopolskim porcie cumowały 3 okręty liniowe i czternaście fregat. Potiomkin nie mógł dłużej skupić się na jednym zajęciu, więc postanowił wybudować krymską stolicę. Miasto otrzymało nazwę Symferopol i do dziś jest stolicą okręgu krymskiego.

Potiomkin uznał, że Chersoń i Sewastopol to za mało. W miejscu wsi Paławica rozpoczęto w 1784 r. budowę miasta, którego nazwa znaczyła więcej niż sto słów: Jekaterynosław (czyli „chwała Katarzyny”). Już 8 lat później miasto liczyło 500 nowych gmachów i 2,5 tys. mieszkańców. Potiomkin gnał dalej, nie zważając na niepowodzenia. Kiedy sztorm uszkodził kilkanaście okrętów z jego ukochanej floty, był zrozpaczony. Jednak nie minęło kilka dni, a książę znów pracował. Latem 1789 roku podczas podróży nad Boh postanowił założyć tu kolejne miasto portowe – Mikołajów, które szybko stało się głównym ośrodkiem stoczniowym Rosji nad Morzem Czarnym.

Ostatnim projektem zapoczątkowanym przez księcia taurydzkiego była osada i port założone w miejscu starego tureckiego fortu. Potiomkin osobiście wskazał miejsce, gdzie mają rozpocząć się prace. Już po śmierci księcia – w 1794 r. – osada otrzymała nazwę: Odessa. Aleksander Puszkin, który dobrze znał to miasto i rozmawiał z żyjącymi siostrzenicami księcia, napisał: „Potiomkinowi zawdzięczamy Morze Czarne”.

Katarzyna w zamian za osiągnięcia księcia ufundowała dla niego Pałac Taurydzki, perłę architektoniczną Petersburga, który zapisał się jeszcze w historii Rosji. W 1917 r. pałac ten był ostatnią siedzibą Rządu Tymczasowego, obalonego przez bolszewików.
 

NIEZASTĄPIONY

 

Pod kierownictwem Potiomkina rozpoczęła się na południu wielka akcja osadnicza. Zasiedlano nowe miasta i wsie. Z Niemiec sprowadzono ponad 30 tysięcy ludzi, tyle samo z terytorium Albanii i Gruzji, osiedlono wielu Żydów. Nowi mieszkańcy otrzymali działki ziemi oraz kilkuletnie zwolnienie z podatków. W cenie byli zwłaszcza inżynierowie i budowniczy, Potiomkin werbował ich w całej Europie – kilkaset osób sprowadzono ze Szkocji oraz Szwecji. Francuski ambasador hrabia Segur pisał do Paryża, że kiedy książę obejmował te ziemie, liczyły mniej niż 200 tys. mieszkańców, a pod jego zarządem ludność wzrosła do 800 tys.

Uwagę księcia zajmowała także kwestia floty, którą należało stworzyć od podstaw. Tylko dysponując znaczącą siłą morską, można było utrzymać zdobycze czarnomorskie. Potiomkin kazał budować stocznie i sprowadzać inżynierów i marynarzy z Anglii. Wrogowie księcia rozpowszechnili plotkę, że okręty zbudowano z drewna kiepskiej jakości, w dodatku toczonego przez korniki. Kłam temu twierdzeniu zadał przebieg następnej wojny z Turcją, kiedy Flota Czarnomorska odniosła sukces. W 10 lat po założeniu na południu pierwszej stoczni flota Potiomkina liczyła 27 okrętów. Rosyjska Flota Bałtycka – stworzona na początku XVIII w. przez Piotra I – składała się wtedy z 35 jednostek.

Koszty wszystkich przedsięwzięć Cyklopa były ogromne. Ponadto miał wyjątkowo nonszalancki stosunek do pieniędzy. Książę zaciągał długi bez skrupułów. Rzadko kiedy regulował rachunki – zwykle wierzyciele czekali na swe pieniądze miesiącami. Mimo to żaden z nich nie miał odwagi poskarżyć się na księcia. Podczas słynnej podróży na południe Katarzyna odwiedziła Chersoń. Miasto kwitło – mieszkało tam około 25 tysięcy osób, w porcie cumowało ponad 100 statków handlowych, a w stoczni budowano nowy liniowiec i dwie fregaty. Kilka dni później caryca wraz z cesarzem Józefem II odwiedziła Sewastopol. Aby zaimponować wiedeńskiemu dworowi, Potiomkin przygotował specjalne przedstawienie. Na środku zatoki kotwiczyła Flota Czarnomorska. Około dwudziestu okrętów w szyku bojowym na umówiony sygnał oddało salwę ze wszystkich dział. Trudno o bardziej wymowny dowód, że Rosja na trwałe osiadła nad Morzem Czarnym. Józef II miał powiedzieć: „Prawda jest taka, że trzeba tu być, aby uwierzyć w to, co widzę”.

Książę Taurydy z całą pewnością postawił sobie zbyt ambitne cele. Rzeczywistość nie dorastała do poziomu, o którym marzył. Chciał obrócić południe Rosji w krainę ogrodów, parków, uniwersytetów i stoczni, ale zabrakło mu umiaru i wyczucia proporcji; zdawał się nie brać pod uwagę realiów epoki, w której żył.

Potiomkin zmarł 5 października 1791 r. w drodze do Jass w Mołdawii. Jego ciało spoczęło w Chersoniu, jednym z miast, które założył. Kiedy tragiczna wiadomość dotarła do Petersburga, imperatorowa zalała się łzami i zemdlała. Przez następne dni unikała ludzi. Pytała tylko: „Kim go zastąpię?”. Po śmierci nikt nie bronił dobrego imienia księcia, Katarzyna była zbyt zrozpaczona, aby zwalczać kłamliwe plotki na temat jej „męża”. Syn Katarzyny, wielki książę Paweł – odsunięty przez Potiomkina od spraw państwowych – mruknął tylko, że Rosji ubył jeden złodziej. Kiedy Paweł I został już cesarzem, postanowił się zemścić. Piękny Pałac Taurydzki zmienił w koszary gwardii konnej, a w ogrodzie urządził stajnie.