Sekrety familii Hochbergów

Na początku XX wieku dysponowali największym majątkiem ziemskim na Śląsku. Ich historia rodzinna oraz dawne posiadłości wciąż skrywają wiele tajemnic.

Bolko Hochberg von Pless, szósty książę pszczyński, po raz pierwszy odwiedził zamek Książ w latach 70. XX w. Targały nim wątpliwości. Znajomi odradzali wizytę, tłumaczyli, że jedzie do kraju komunistycznego i nie wiadomo, jak to się skończy. Książę miał jednak paszport konsularny i uważał, że ten dokument zapewni mu bezpieczeństwo. Poza tym bardzo chciał zobaczyć siedzibę swoich przodków. Był  zaskoczony – zamiast nieprzyjemności czekało go miłe przyjęcie i wycieczka dorożką po włościach rodziców.

Hochbergowie, a z tego właśnie rodu pochodzi Bolko, na Śląsk przybyli w drugiej połowie XIII wieku. Zamek Książ trafił w ich ręce w 1509 roku. Pod koniec XIX wieku uchodzili za jeden z najpotężniejszych rodów w Europie. W trakcie I wojny światowej cesarz Niemiec postanowił nawet uczynić dziadka Bolka, Jana Henryka XV – królem Polski na terenach zaboru rosyjskiego. Tej kandydaturze sprzeciwił się jednak cesarz Austrii. A potem historia rodziny zaczęła się już tylko komplikować. 

Menedżer z wyższych sfer

Po I wojnie światowej Jan Henryk XV, baron na Książu, książę pszczyński i jedna z najciekawszych postaci w rodzinie, był właścicielem dwóch kompleksów majątków. Dobra na Górnym i Dolnym Śląsku, tzw. fideikomisy, miały osobne administracje i przechodziły wyłącznie na najstarszego syna bądź brata. Lista dóbr Hochbergów jest niezwykle długa, wystarczy wymienić część z nich: zamek Książ w Wałbrzychu, uzdrowisko Szczawno Zdrój, dziesięć kopalni i zakłady przemysłowe. W 1846 roku rodzina przejęła dobra pszczyńskie, które na przełomie XIX i XX wieku składały się m.in. z pałacu w Pszczynie oraz okolicznych lasów, kopalni, cementowni, tartaków, gorzelni, elektrowni, kamieniołomów i browarów, z których najsławniejszy był Browar Książęcy w Tychach.

Rozkwit rodzinnego majątku Hochbergowie zawdzięczali głównie Janowi Henrykowi X oraz jego synowi z numerem XI, który od 1855 roku zarządzał fideikomisami. Jan Henryk XI należał do najbogatszych ludzi Cesarstwa Niemieckiego, przy okazji był świetnym i bardzo nowoczesnym gospodarzem. Zamknął okolice swojej rezydencji przed wielkim przemysłem. Wiedział również co to public relations, a bogactwo pozwalało mu działać z rozmachem. Budował kopalnie. Kosztem wielu milionów marek regulował rzeki i osuszał bagna, we współpracy z instytutami naukowymi prowadził wielkie prace melioracyjne, do uprawy roli wprowadzał nawozy sztuczne i maszyny, zalesiał okolicę i sprowadził żubry. Te zwierzęta były elementem dobrze przemyślanego marketingu – na polowania do dóbr pszczyńskich przyjeżdżali niemieccy cesarze. A jak wiadomo nic tak nie zbliża mężczyzn jak polowanie, do tego udane, o co zawsze dbał książę. W listopadzie 1909 roku Wilhelm II upolował wraz z dziesięcioma myśliwymi 1110 bażantów, z czego cesarz osobiście ustrzelił 440. Następnego dnia podczas samotnej wyprawy cesarz ubił 8 dzików i 2 żubry. Jeden z nich, po wypchaniu, został pokazany na XVI Niemieckiej Wystawie Poroży w Berlinie.

Dla znakomitych gości Jedenasty wzniósł prześliczny zameczek myśliwski w Promnicach, zaś rezydencję w Pszczynie przebudował. Przy okazji powstały również: pałac w Berlinie i budynki stadniny koni w Pszczynie-Sznelowcu. Pieniędzy nigdy nie brakowało. Najbardziej zyskownym przedsiębiorstwem był Browar Książęcy w Tychach, który dostarczał nawet 15 proc. dochodów Hochbergów. Sam książę nazywał go perłą wśród swoich dóbr. Ale magnat wiedział, że wyprodukowanie piwa to jeszcze nie pełen sukces. Ponieważ polował z kim trzeba i miał koneksje w wielu krajach, „Tyskie” pito na dworze cesarskim. Zostało zaserwowane również podczas uroczystego otwarcia wieży Eiffla.

 

Stokrotka na surowym gruncie

Następca Jana Henryka XI Jan Henryk XV nie miał już takich gospodarczych talentów. Próbował jednak dorównać ojcu, udzielając się na polu dyplomacji. Został nawet przyjęty przez prezydenta w Białym Domu podczas wizyty w USA. Miał również ambicje architektoniczne. W 1907 roku zaczął trwającą prawie 20 lat wielką rozbudowę swojej dolnośląskiej siedziby, zamku Książ. Wtedy słynne książańskie tarasy powierzchni 12 ha  otrzymały swoją obecną formę, wieża osiągnęła 47 metrów wysokości, powstały też dwa neorenesansowe skrzydła. Dzisiaj zamek jest trzecią pod względem wielkości budowlą tego typu w Polsce.

„Trzeba pamiętać, że Hochbergowie żyli niezwykle wystawnie – mówi Magdalena Woch z Centrum Europejskiego w Zamku Książ. – W samym zamku pracowało 300 osób, o tarasy dbało kolejnych 200. A rodzina księcia składała się przecież zaledwie z pięciu osób. Prócz tego Hochbergowie posiadali dobra rozsiane po całej Europie: pałacyk w Londynie, rezydencje w Berlinie, Wrocławiu, Albrechtburgu, Monachium, Partenkirchen i na Riwierze Francuskiej, a także wynajmowane na dłuższy czas apartamenty we Włoszech, Grecji, Hiszpanii i na Bliskim Wschodzie”.

W 1891 roku Jan Henryk XV ożenił się z młodziutką angielską arystokratką Daisy – Stokrotką, która choć pochodziła z zubożałej rodziny Cornwallis-West, była skoligacona z angielskim rodem królewskim. O strojach Daisy i jej biżuterii do dzisiaj krążą legendy.

Jedna z nich mówi, że podczas podróży poślubnej Jan Henryk zabrał ją na połów pereł w arabskim Adenie. Pod wodą umarł ponoć jeden z nurków i dlatego księżna uważała perły za przeklęte. W rzeczywistości sznur pereł długości 6,70 m został kupiony w Paryżu za złoto wartości 3,5 mln marek! To robi jeszcze większe wrażenie niż legenda…

„Również skala założenia Książa sugeruje, że był on wypełniony dziełami sztuki – twierdzi dr hab. Piotr Oszczanowski, historyk sztuki. – Hochbergowie kupowali jednak nieco przypadkowo, nie widać w ich kolekcjach jakiejś idei lub wiodącego wątku czy też przesłania. Mieli jednak wiele wybitnych dzieł. Oprócz zabytków gromadzili także dziwy natury, czyli tzw. kurioza, w Książu znajdował się gabinet osobliwości. Hochbergowie otaczali się również bardzo zasobnym księgozbiorem”. Rachunki z tamtych czasów opiewają na ogromne sumy. Wiele przedmiotów przyjeżdżało z Włoch, które wtedy były wielkim rynkiem dla dzieł sztuki.

Życie Daisy i Jana Henryka XV, choć wypełnione luksusem, nie było do końca szczęśliwe.  Ona – niespełniona śpiewaczka (magnatce nie wypadało przecież występować) uważana za najpiękniejszą kobietę epoki – cierpiała z powodu pierwszej, również niespełnionej miłości do George’a Cromwella.

„Jan Henryk i Daisy poznali się w marcu, do oświadczyn doszło w maju, a do ślubu w grudniu. To wszystko biegło zbyt szybko, żeby młodzi się zdążyli poznać – mówi Magdalena Woch. – Rok po ślubie Daisy urodziła córeczkę, która zmarła po 14 dniach. Potem przez 7 lat nie mogła zajść w ciążę. Lekarz twierdził, że Daisy powinna poddać się operacji – doradził jej to londyński specjalista, nie wiadomo jednak jakiej dziedziny, ale dla Hochberga to była potwarz. Postanowił zabrać żonę w długą podróż. Wyjechali do Indii, gdzie on polował na tygrysy, ona zaś… ćwiczyła się w jeździe na wrotkach z młodym maharadżą. Daisy urodziła jeszcze trzech synów, ale proszę zauważyć, że dość często na zdjęciach przebrani są w różne takie falbanki, czasem nawet w sukienki. Co prawda, do pewnego wieku wszystkie dzieci były wtedy tak ubierane, ale synowie Daisy chyba zdecydowanie za długo. Księżnej brakowało córki”.

Był jeszcze jeden problem. Surowa pruska etykieta zupełnie nie odpowiadała angielskiej arystokratce. Męczył ją brak prywatności, ciągle obecna służba, niemal wojskowe przestrzeganie konwenansów. Nawet rodzinny piknik odbywał  się w obecności 20 służących. Pewnego dnia Dai-
sy wybrała się z 17-letnim synem na przejażdżkę motorem. Wpadli w poślizg i ubrudzeni błotem, ale roześmiani wrócili do zamku. Jan Henryk przywitał ich ostrym napomnieniem, że księżnej nie wypada zachowywać się w ten sposób.

 

Raz na wozie, raz pod wozem

Do lat 20. XX wieku wałbrzyski fideikomis funkcjonował równie dobrze jak pszczyński. O ile dobra na Górnym Śląsku szacowano na 95 mln marek, majątek Hochbergów na Dolnym Śląsku – na ponad 60 mln marek.

„Hochbergowie zmieniali okolice, które do nich należały – mówi Magdalena Woch. – Daisy wzięła sobie do serca los dzieci niepełnosprawnych, które siedziały samotnie w domu. Zorganizowała dla nich pracę, były świetnie rozwinięte manualnie i pięknie malowały kobaltem. Kiedy dowiedziała się, że w okolicach Wałbrzycha jest najwyższa śmiertelność w Cesarstwie wśród noworodków dochodząca nawet do 70 proc., stworzyła dla nich stacje z mlekiem pasteryzowanym”.

Hochbergowie zakładali również szkoły zawodowe, koronkarskie, kucharskie. Pod ich patronatem działały ochronki oraz stacja diakonis, gdzie siostry opiekowały się ubogimi i chorymi. Pracownikom udostępniali zbiory biblioteczne, fundowali przychodnie i sanatoria, obejmowali mecenatem zabytki. „Ten »hochbergowski« system pomocy pracownikom był czymś wyjątkowym w ówczesnej wczesnokapitalistycznej Europie. Przyjeżdżali tu nawet przedsiębiorcy z Europy i Stanów Zjednoczonych, chcący wzorować się na tak rozwiniętym systemie socjalnym w zakładach pracy” – mówi Magdalena Woch.

Znacznie gorzej funkcjonował system gospodarczy. „Oparty niemal na monokulturowym przemyśle – górnictwie węgla, pozbawiony powiązań z kapitałem bankowym i obarczony olbrzymimi terenami leśnymi, które utraciły właśnie swoje znaczenie gospodarcze, oraz gospodarką folwarczną, już wówczas deficytową, był skazany na upadek” – pisze Jerzy Polak w książce „Ziemia Pszczyńska. Rozwój gospodarczy od Piastów do Hochbergów”. Upadek Cesarstwa Niemieckiego i podział Górnego Śląska – dobra pszczyńskie znalazły się wtedy w Polsce – sprawiły, że świat Jana Henryka XV się zawalił. Choć przyjął polskie obywatelstwo i gościł u siebie m.in. Ignacego Mościckiego i Józefa Piłsudskiego, czuł, że koń-
czy się pewna epoka.

Gigantyczna rozbudowa Książa, nieliczenie się z kosztami, kryzys, nałożone przez polskie władze nowe podatki i zdemoralizowany aparat urzędniczy dokończyły dzieła zniszczenia. Jerzy Polak dodaje, że kredyty stały się pułapką i zachwiały równowagą finansową dóbr książęcych. W końcu 1929 roku długi dóbr pszczyńskich osiągnęły wysokość 32 mln zł, przy wartości majątku w Polsce 121 mln zł. Również fideikomis wałbrzyski popadł w ruinę. W 1943 roku zamek Książ został przejęty przez nazistów, którzy zaczęli przebudowę zamku na kwaterę główną Adolfa Hitlera. Nazistowscy architekci ogołocili wnętrza i zbudowali ogromne podziemia. 

Również życie rodzinne Hochbergów przestało być luksusową bajką. Daisy cierpiała prawdopodobnie na stwardnienie rozsiane, przy trzecim porodzie o mało nie straciła życia. Jan Henryk XV miewał romanse, w końcu po I wojnie światowej doszło do rozwodu. Magnat ożenił się z Klotyldą de Silva y Gonzales de Candamo, ta zaś uwiodła najmłodszego syna księcia i Daisy – Bolka. Wściekły książę rozwiódł się i kazał synowi ożenić się z macochą. Bolko przybył na ślub… ze swoją przyjaciółką Eleonorą.

W 1936 roku Bolko został aresztowany przez gestapo w hotelu w Gliwicach w przedziwnych okolicznościach – oskarżono go o to, że nie zapłacił za apartament i kolację. Zmarł wkrótce po powrocie z więzienia. Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci. Pozostawił dwójkę dzieci: Jadwigę i Bolka, VI księcia von Pless, który dziś mieszka w Monachium.  Jan Henryk XV, były mąż Daisy, zmarł w Paryżu i został pochowany w Pszczynie.

Jan Henryk XVII, najstarszy syn Daisy i księcia, zwany w rodzinie Hanslem, w czasie II wojny światowej trafił do armii brytyjskiej. Zaciągnął się podczas pobytu w Londynie, w którym rezydował od 1938 roku. Szybko jednak został rozpoznany jako niemiecki arystokrata i internowany. W odosobnieniu spędził trzy lata. Wypuszczono go dopiero po interwencji Churchilla. Pierwszą rzeczą, której zażądał po wyjściu, był angielski lunch… Zmarł w Londynie w 1984 roku. Jego młodszy brat Aleksander odszedł w tym samym roku. Ten Hochberg w czasie II wojny światowej był żołnierzem armii polskiej na Zachodzie, zaś wcześniej, w latach 30. XX wieku, wywołał europejski skandal, kiedy wyszły na jaw jego skłonności homoseksualne. Uwiedziony przez pewnego rzeźnika, zniweczył w ten sposób szanse na małżeństwo z córką rumuńskich władców…

 

Tajemnice Hochbergów

Choć dr hab. Piotr Oszczanowski twierdzi, że można zlokalizować niemal 85 proc zabytków ruchomych z zamku Książ, to dzieje Hochbergów mają jeszcze wiele tajemnic. Przepadła gigantyczna biblioteka, a smaku całej sprawie dodaje fakt, że kilka książek przekazał do Muzeum Narodowego w Warszawie Jan Tuwim. Jak trafiły do niego rozgrabione zaraz po wojnie książki, nie wiadomo. W czasie II wojny światowej do Książa przywiezione zostały również zbiory słynnej Berlinki, jednak i stamtąd kilka skrzyń zniknęło w tajemniczych okolicznościach.

Ciągle nie wiadomo, jakie rozmiary mają podziemia, które wykuli pod Książem hitlerowcy w czasie wojny, oraz gdzie znajduje się grób księżnej Daisy. Angielska Stokrotka zmarła w czerwcu 1943 roku w swojej willi w Wałbrzychu, gdzie schorowana, żyła wyjątkowo skromnie, nawet na granicy ubóstwa. Sekretem pozostaje również, dlaczego jej pierwsze dziecko, zaledwie 14-dniowa dziewczynka, nigdy nie otrzymała imienia i bez obecności rodziców została pochowana jedynie przez służącą w książańskim mauzoleum. Ale, oprócz tajemnicy, cząstką gigantycznej fortuny Hochbergów są dziś m.in. wspaniale odrestaurowane wnętrza Pszczyny, zamek Książ i Palmiarnia w Lubiechowie, która powstała po to, żeby Daisy miała zawsze świeże kwiaty. A że u Hochbergów wszystko musiało być luksusowe, ściany palmiarni zostały pokryte tufem wulkanicznym z Etny.