Śmierć w imieniu prawa

Karę śmierci zniosło 95 państw, ponad 40 przestało ją wykonywać, w pozostałych trzeba się jednak mieć na baczności. Wręcz trudno sobie wyobrazić, za co można tam stracić głowę. Mordercze paragrafy wiszą także nad cudzoziemcami!

Ali Sibat prowadził w Libanie program telewizyjny, w którym odpowiadał na pytania widzów o przyszłość i radził, jak uniknąć złego losu. Nie przewidział, że pierwszy horoskop powinien postawić sobie. Jego audycję uważnie oglądali bowiem agenci Mutawy – policji religijnej w Arabii Saudyjskiej. I kiedy w maju 2008 r. udał się na pielgrzymkę do Mekki, czekali na niego na lotnisku. Po roku, spędzonym w więzieniu, Sibat, ojciec pięciorga dzieci, stanął przed sądem w Medynie. Rozprawa została utajniona, ale z przecieków wiadomo, że nie otrzymał żadnej pomocy prawnej. Sędziowie nie mieli wątpliwości: „jest winien uprawiania sprzecznej z nakazami islamu czarnej magii” i skazali go na śmierć.

I. Nie czaruj

Presja międzynarodowej opinii publicznej doprowadziła do ponownego procesu, tym razem z udziałem adwokatów. W kwietniu br. sąd apelacyjny ogłosił kolejny wyrok – kara śmierci. W uzasadnieniu saudyjscy juryści wyjaśnili, że skazany prowadził swą działalność przez kilka lat, na oczach milionów ludzi. Jest więc niepoprawnym recydywistą, odstępcą od prawdziwej wiary, i zasługuje na najwyższy wymiar kary. Adwokaci i obrońcy praw człowieka ciągle walczą o powstrzymanie egzekucji. Libańczyk stał się postacią na tyle znaną w świecie, że być może uniknie najgorszego. Takiego atutu nie miał obywatel Sudanu Hasan al-Zubair, który również w Arabii Saudyjskiej leczył pacjentów za pomocą medycyny niekonwencjonalnej. Gdy odkryto, że stosuje przy tym magiczne zaklęcia, oskarżono go o uprawianie magii. W roku 2000 wykonano wyrok – zgodnie z saudyjskim prawem ścięto mu głowę.

II. Nie bluźnij

Obraza uczuć religijnych jest karana również w państwach demokratycznych, ale najgorliwsi fanatycy nie żądają za nią zabijania. Tymczasem w niektórych krajach islamskich nie trzeba się nawet dopuścić jawnej profanacji czy bluźnierstwa, by zdaniem sądu zasłużyć na śmierć. Przed czterema laty pakistański chrześcijanin Younis Mashih opłakiwał nagłą śmierć swego bratanka. W tym samym czasie jego muzułmańscy sąsiedzi radośnie obchodzili jedno ze swych świąt. Mashih poprosił wieczorem, by zachowywali się ciszej. Doszło do sprzeczki, wymieniono kilka ostrych zdań na tematy religijne. Następnego dnia sąsiedzi oskarżyli go o znieważenie Proroka Mahometa. Mashih został aresztowany, w więzieniu omal go nie zlinczowano, w 2007 r. trybunał w Lahore skazał go na karę śmierci. Nie był to pierwszy tego typu wyrok w Pakistanie. Największy rozgłos zyskała sprawa profesora medycyny Junusa Shaikha, który podczas wykładu o homeopatii wygłosił kry tyczne uwagi o Mahomecie i jego rodzinie. Kontekst wypowiedzi nie jest do końca jasny, ale sąd w Islamabadzie nie miał wątpliwości i wymierzył uczonemu najwyższy wymiar kary.

III. Nie zmieniaj wyznania

Oparte na prawie koranicznym kodeksy karne Arabii Saudyjskiej, Iranu, Jemenu, Mauretanii, Somalii i Sudanu przewidują karę śmierci za apostazję. Według Amnesty International wyroki takie zapadają jednak rzadko i raczej nie są wykonywane. Tym większe zdumienie wywołał wydany w 2006  r. werdykt sądu w Afganistanie, skazujący na stryczek Abdula Rahmana za przyjęcie chrztu. Afgańczyk uczynił to podczas pracy w organizacji humanitarnej pomagającej uchodźcom. Pozew złożyli… jego rodzice. Orzeczenie trybunału wywołało ostre protesty uczestników misji wojskowej w Afganistanie. Bojące się kompromitacji władze zaczęły gorączkowo poszukiwać sposobu jej uniknięcia. Prokurator zaproponował Rahmanowi, by wrócił do islamu, ale ten odmówił. Po gorączkowych konsultacjach znaleziono jednak wyjście – uznano, że oskarżony jest… chory psychicznie i z tego powodu nie może ponieść najsurowszej kary. Zmieniono ją na długoletnie więzienie. Następnie prezydent Hamid Karzaj skorzystał z prawa łaski, Rahmana zwolniono warunkowo i pozwolono mu wyjechać do Europy.

IV. Nie cudzołóż

 

Zdrada małżeńska może być powodem do rozwodu, ale są miejsca na świecie, gdzie traktuje się ją jak najcięższą zbrodnię. Nie wystarczy już zwyczajna egzekucja, skazany musi „czuć, że umiera”. W Iranie, Pakistanie, Sudanie, Somalii, niektórych regionach Nigerii wciąż wykonuje się wyrok średniowieczną metodą – przez ukamienowanie. Wbrew potocznemu mniemaniu taką karę wymierza się nie tylko kobietom. „Sprawiedliwość” dosięga obu płci. Różnica polega na tym, że mężczyznę unieruchamia się, zakopując w ziemi do wysokości piersi, a kobietę po szyję. Nie należy łagodzić ich cierpień, roztrzaskując głowę jednym dużym głazem, zalecane jest dobijanie małymi kamieniami.

Jeśli zdołają się uwolnić – co ponoć w Iranie zdarzyło się dotąd jeden raz – darowuje się im życie. Sakineh Ashtiani, matka dwojga dzieci, od czterech lat czeka w irańskim więzieniu na wykonanie wyroku. Po rozwodzie szukała pociechy w ramionach innego mężczyzny. Dostała za to rutynową karę – długoletnie więzienie i 99 batów. Ale w trakcie procesu pojawiły się podejrzenia, że dopuściła się zdrady jeszcze w czasie trwania małżeństwa. Nie przyznała się do winy, jednak na podstawie zeznań świadków i tzw. mądrości sędziego, czyli jego subiektywnego wrażenia, została skazana na ukamienowanie.

Już w 2002 r. władze Iranu zapowiedziały usunięcie z kodeksu barbarzyńskiego paragrafu. Ale natychmiast zastrzegły, że nie dotyczy to kary śmierci za cudzołóstwo, a tylko sposobu jej wymierzania. Kamienie ma zastąpić szubienica. Według Amnesty International od tego czasu kilkanaście osób powieszono, lecz i kamienowanie wciąż się zdarza. W 2007 r. zatłuczono Jafara Kianiego; jego partnerkę od podobnego losu uratował alarm podniesiony przez organizację „Stop kamienowaniu”. Egzekucję wykonali… funkcjonariusze więzienni i lokalni urzędnicy na cmentarzu w miejscowości Choubin. Dwa lata później podobne wydarzenia rozegrały się w Reszt, nad Morzem Kaspijskim. Gdy z całego świata napłynęły protesty, władze irańskie obwieściły, że czekająca na egzekucję Sa- kineh Ashtiani nie zostanie ukamienowana. Nadal jednak jej i co najmniej dziewięciu innym skazanym za utrzymywanie  d o b r o w o l n e g o związku z osobą przeciwnej płci grozi szubienica. Płeć ma zresztą drugorzędne znaczenie, bo za związki homoseksualne kara jest identyczna.

V. Nie pożądaj geja

W ubiegłym roku do ośmiu państw skazujących na śmierć za – jak to się tam określa – sodomię dołączyła Uganda. Afrykańscy parlamentarzyści wprowadzili do kodeksu karnego nowy, nigdzie dotąd nieznany rodzaj przestępstwa: „homoseksualizm kwalifikowany”. Autor pionierskiego rozwiązania, wykształcony w Wielkiej Brytanii poseł David Bahati, wyjaśnił, że chodzi o uprawianie homoseksualizmu przez zarażonych wirusem HIV, uwodzenie dzieci i niepoprawną recydywę. Kampanii na rzecz karania gejów śmiercią przewodził protestancki pastor Martin Ssempa, który w kościele pokazywał wiernym ściągniętą z internetu homopornografię. Wywoływał tym pożądane oburzenie i wzmacniał „siłę społecznego nacisku na polityków”. W tym samym czasie Yusuf al-Karadawi, jeden z najbardziej znanych islamskich kaznodziejów, zastanawiał się w telewizji Al-Dżazira, czy „umierać powinni obaj współżyjący ze sobą homo- seksualiści, czy tylko aktywny”.

Skazywanie na śmierć za tak pospolity występek wywołuje jednak kontrowersje nawet wśród muzułmanów. Dlatego prokuratorzy z reguły wzmacniają akt oskarżenia zarzutami o przestępstwa kryminalne, np. gwałt i rabunek. Lista krajów, w których można zostać straconym z tych powodów, wydłużyła się już do ponad trzydziestu. Jeśli prawnicze wybiegi okażą się nieskuteczne, władze przymykają oko na działalność bojówek, które dokonują samosądów na gejach. Tak jak dzieje się to ostatnio w Iraku, gdzie członkowie milicji szyickich urządzają polowania na „podejrzanie” wyglądających mężczyzn. O szczęściu mogą mówić jedynie pobici. Coraz częściej stosowaną metodą jest bowiem zaklejanie odbytu klejem typu crazy glue, pojenie rycyną lub innymi środkami przeczyszczającymi i porzucanie spętanych ofiar na śmietniskach. Jeśli w porę nie nadejdzie pomoc, ludzie umierają w straszliwych męczarniach.

VI. Nie kręć porno

W roku 2007 parlament Iranu uchwalił ustawę wprowadzającą karę śmierci za produkcję pornografii. Osoby parające się tym procederem uznano za „gorszycieli czyniących zło”, a zgodnie z prawem koranicznym tak zdefiniowane przestępstwo podlega najwyższemu wymiarowi kary. Przepisy ustawy obejmują producentów, reżyserów, aktorów, operatorów kamer, a także twórców stron internetowych dla dorosłych oraz dystrybutorów płyt CD i DVD z filmami pornograficznymi. Nie trzeba jednak niczego pokazywać, by stanąć w obliczu śmiertelnego zagrożenia. 32-letni obywatel Arabii Saudyjskiej Mazin abd Al-Dżawwad opowiedział reporterom libańskiej telewizji LBC o swoich doświadczeniach erotycznych. Wyznał, że stracił cnotę w wieku 14 lat, a potem przeżył kilka płomiennych romansów. Po emisji programu został aresztowany. Grozi mu co najmniej 20 lat więzienia, a jeżeli zostanie uznany za cudzołożnika i gorszyciela – ścięcie. Obrońca Al-Dżawwada jest pełen złych przeczuć i jeszcze przed procesem rozpoczął międzynarodową kampanię na rzecz uratowania mu życia.

VII. Nie kradnij

W Chinach nikogo nie dziwi, że sprawcy napadów na banki czy urzędnicy defraudujący duże sumy trafiają przed pluton egzekucyjny. Ale nie trzeba dokonywać kradzieży stulecia, by w majestacie prawa stracić życie. Niedawno wprowadzono do kodeksu przepis grożący karą śmierci za podkradanie ropy i gazu z rurociągów. Jego pierwszą ofiarą był wieśniak, który przepompowywał paliwo do balonów. Został zatrzymany, gdy przewoził łup rowerem. Głową ryzykują nawet kieszonkowcy. W Szanghaju skazano na karę śmierci dwóch złodziejaszków, którzy amerykańskiemu turyście zabrali zegarek, aparat fotograficzny oraz 50 dolarów. Zhang Yugsong z Lijiang, który Holendrowi ukradł 30 euro, też otrzymał najwyższą karę. Drastyczne, antyzłodziejskie paragrafy obejmują również przedsiębiorców. W sierpniu ub.r. rozstrzelano bizneswoman Du Yimin, która przyjmowała od ludności depozyty pieniężne, obiecując wysokie oprocentowanie. Obrońcy przekonywali, że interes nie wypalił z powodu kryzysu finansowego, ale sąd nie okazał zrozumienia. Na egzekucję czeka Tang Yanan, który zbierał od drobnych inwestorów fundusze na rozkręcenie hodowli… jeleni. Z ich poroża zamierzał produkować leki stosowane w tradycyjnej medycynie, co jemu i 50 tysiącom „akcjonariuszy” miało przynieść krociowe zyski. Przedsięwzięcie skończyło się jednak klapą, Tanga uznano za naciągacza i skazano na śmierć.

VIII. Nie zaniedbuj pracy

 

Dobrze płatny zagraniczny kontrakt to dla wielu mieszkańców biedniejszych krajów marzenie życia. Dla pięciu bułgarskich pielęgniarek okazał się jednak życiowym dramatem. W 2006 r., po ciągnącym się siedem lat procesie, sąd w Libii ska- zał je na karę śmierci. Przestępstwem, którego się dopuściły, było nieumyślne zarażenie wirusem HIV kilkuset pacjentów szpitala dla dzieci. Eksperci nie mieli wątpliwości, że do zakażenia doszło z powodu nieprzestrzegania zasad higieny i procedur medycznych, za co jednak winę ponosiły nie tyle one, ile cały państwowy system ochrony zdrowia. Dzięki zakulisowym działaniom wpływowych europejskich polityków kobiety zostały w końcu ułaskawione przez ostatnią libijską instancję – Muammara Kadafiego.  Na podobne wsparcie nie mogą liczyć oskarżani o niedopełnienie obowiązków służbowych Chińczycy. O większości z nich nikt nie słyszał ani przed, ani po egzekucji. Do opinii publicznej przebijają się jedynie te przypadki, na których ujawnieniu zależy rządzącym. Bo łatwiej kogoś skazać i rozstrzelać, niż przyznać, że istnieją problemy, których nie potrafi rozwiązać komunistyczna władza. Na przykład zapewnienie bezpieczeństwa w kopalniach, gdzie regularnie dochodzi do wielkich katastrof.

Gdy w kopalni cyny w prowincji Guanxi wod przerwała grodzie, zabijając 81 górników, szybk znaleziono winnych. Najpierw rozstrzelano dyrek tora i członka zarządu za „dopuszczenie do niezgod nego z przepisami wykorzystywania materiałów wybuchowych”. Drakoński wyrok nie uspokoił gór niczych nastrojów, więc przed sądem postawion sekretarza lokalnej organizacji partyjnej. Zarzucono mu, że nie sprawował dostatecznego nadzoru na dyrekcją kopalni, a po katastrofie próbował zatuszo wać jej błędy. Dostał kulę i sprawę zakończono.

IX. Nie prowadź złej polityki

Reżim w Korei Północnej tak strzeże swych se kretów, że utajnił nawet część kodeksu karnego. Dlatego nikt, w tym najwyższej rangi funkcjonariusze państwowi, nie może być pewny swego losu. W 2004 r. do prowadzenia dyplomatycznych rozmów z rządem Korei Południowej oddelegowa no Kwon Hu Unga. Przez trzy lata nie było zastrzeżeń do jego pracy, po czym nagle został odwołany. W lipcu br. pojawiły się informacje, że rozstrzelano go „za błędną realizację polityki państwa”. Cztery miesiące wcześniej podobny los spotkał ministra Pak Nam Gi, który odpowiadał za prze prowadzenie reformy walutowej, czyli wymiany pieniędzy tracących gwałtownie wartość z powodu inflacji. Za 100 starych wonów wydawano jeden nowy, ale tylko do sumy 100 tys. na rodzinę. Resztę miała zostać zdeponowana na nieokreślony czas w państwowym banku, co w praktyce oznaczało przepadek oszczędności całego życia. Władze początkowo ogłosiły sukces, ale prawdopodobnie ludzie byli innego zdania. Ukochany Przywódca skrytykował więc nieudolnego ministra a sąd wymierzył mu „słuszną” karę.

X. Nie ćpaj, nie przemycaj

Przestępstwa związane z narkotykami są wszędzie karane surowo, ale w kilkudziesięciu krajach surowiej. Nie ma znaczenia, skąd się pochodzi jakie ilości zakazanych substancji przemyca. W Arabii Saudyjskiej ścięto Pakistańczyka Wali Chana, który próbował przewieźć przez granicę niewielki pojemnik z heroiną ukryty w… żołądku. Tajlandczyka Otayano Mahenhama przyłapano, gdy zażywał haszysz, jego rodaka Panshera Shanja – gdy próbował sprzedać porcję haszu. Obaj już nie żyją. W Indonezji Sąd Najwyższy utrzymał niedawno w mocy wyroki skazujące na śmierć za produkcję extasy: Francuza, Holendra i pięciu Chińczyków. W Teheranie powieszono 20 mężczyzn, u których znaleziono – jak głosił wyrok – 700 kg narkotyków. Zdaniem obrońców oskarżyciel dla wywołania lepszego wrażenia dodał dwa zera.

W wielu krajach skazani mogą liczyć na złagodzenie wyroku dzięki amnestii ogłaszanej z okazji ważnych rocznic. Ale nie w Chinach. Tam jubieusze uświetnia się … masowymi egzekucjami. 50. rocznicę proklamowania ChRL uczczono wykonaniem 300 wyroków śmierci. Regularna hekatomba odbywa się też w ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Walki z Narkomanią. W roku 2000 stracono 52 osoby, w 2001 – 113, w 2004 ponad 50, potem przestano podawać szczegółowe dane. Wśród rozstrzelanych byli członkowie gangów, ale także drobni dealerzy, u których znajdowano kilkadziesiąt tabletek extasy czy niewielkie ilości amfetaminy.

Na szokujący pomysł wpadły niedawno władze Tajlandii. By odstraszyć potencjalnych przestępców, zapowiedziały transmitowanie w internecie ostat- nich godzin życia skazanych na śmierć. Szef służb więziennych Nathee Chitsawang doprecyzował, że bezpośrednia relacja obejmie pobyt w celi, wypro- wadzenie na miejsce kaźni i przygotowania do eg- zekucji. Transmisja zostanie przerwana tuż przed uśmierceniem delikwenta. Według Amnesty International w tajskich wię- zieniach przebywa około tysiąca skazanych na karę śmierci, 60 czeka już na wykonanie wyroku. Co trzeci to handlarz lub przemytnik narkotyków.

XI. Nie ściągaj

Prezydent Pakistanu podpisał przed dwoma laty ustawę wprowadzającą drakońskie kary dla hakerów. W wyniku protestów nieco ją złagodzono i doprecyzowano, że najwyższy wyrok będzie orzekany tylko wtedy, gdy działania internetowego pirata przyczynią się do śmierci osób trzecich. Czas pokaże, czy zdaniem sędziów oznacza to np. doprowadzenie do samobójstwa przez nękanie lub rozpowszechnienie w sieci oszczerczych informacji. Wszystko jasne jest już w Chinach. Zgodnie z obowiązującym od dziesięciu lat prawem umieszczenie na stronach internetowych dokumentów lub informacji uznanych przez organy państwa za tajne stanowi akt zdrady i jest karane śmiercią. Uważać trzeba nawet przy korzystaniu z poczty elektronicznej. W Jemenie toczy się walka o życie mężczyzny, który wysłał e-maila na adres premiera Izraela. Jak zwykle w przypadku przestępstw drobnych, ale z punktu widzenia władz bardzo niepożądanych, do aktu oskarżenia dorzucono kilka poważniejszych zbrodni, z ofertą podjęcia działalności szpiegowskiej na czele. I sąd w pierwszej instancji wydał wyrok śmierci. Podobną bezwzględnością wykazali się prawnicy z afgańskiego miasta Mazar e-Sharif, rozpatrujący sprawę studenta Sayeda Kam- baksha. Oskarżony ściągnął z internetu teksty o sytuacji kobiet w islamie, które rozdał kolegom na uczelni. Ktoś złożył donos i pod presją radykalnych duchownych – bo w kodeksie karnym nie ma odpowiednich paragrafów – skazano go na śmierć przez powieszenie. Na szczęście w Kabulu wciąż dużo do powiedzenia ma NATO i pod jego naciskiem sąd apelacyjny zmienił wyrok. Kambakshowi grozi „tylko” 20 lat więzienia.

XII. Nie pij

 

Informacje o łatwości, z jaką w wielu miejscach świata szafuje się karą śmierci, mogą człowiekiem tak wstrząsnąć, że najdzie go ochota na kieliszek czegoś mocniejszego. Ale i z tym trzeba uważać. W ubiegłym roku w Arabii Saudyjskiej ścięto dwóch niespełna 20-letnich obywateli Sudanu i Czadu, którzy byli „skrajnie zdemoralizowani”. Nie dość, że się regularnie upijali, to wszczynali awantury, kradli i gwałcili.W Iranie po rewolucji islamskiej egzekucje za picie alkoholu były codziennością. Dziś za pierwszą wpadkę wymierza się kilkadziesiąt batów, za drugą i trzecią – karę więzienia, a dopiero za kolejną posyła na szubienicę. W kraju, gdzie obowiązuje ścisła prohibicja, znalezienie aż cztery razy źródła alkoholu jest wręcz niewykonalne. Ale czasem się udaje; w roku 2003 irańskie gazety poinformowały o powieszeniu 19-letniego „recydywisty”.

Przed dwoma laty skazano na śmierć innego mężczyznę, który popijał w domu. Sąsiedzi nie dali się jednak zmylić i informowali o jego zachowaniu strażników rewolucji. W procesie apelacyjnym obrońcy przekonali sąd, że przy czwartym zatrzymaniu ich klient nie znajdował się w stanie wskazującym. Został więc wychłostany i po złożeniu przyrzeczenia, że więcej nie zajrzy do kieliszka, wyszedł na wolność. I to chyba najbardziej optymistyczna wiadomość w tym ponurym tekście.

Bezlitośni AmerykanieW USA karę śmierci orzeka się za najbardziej brutalne przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu obywateli. 15 stanów pozwala na egzekucję osób upośledzonych umysłowo, które nie zdają sobie sprawy z tego, co robią. Prawnicy od 30 lat toczą walkę o odroczenie egzekucji Johna Paula Penry’ego, analfabety urodzonego z uszkodzonym mózgiem, skazanego za gwałt i morderstwo. Jego iloraz inteligencji wynosi 55–60, ma mentalność 8-letniego dziecka, nie rozumiał nic ze swojego procesu, na sali rozpraw zajmował się kolorowaniem książeczek. Żyje tylko dzięki kruczkom prawnym stosowanym przez adwokatów walczących o zniesienie kary śmierci. Według Death Penalty Information Center od przywrócenia w 1976 r. kary śmierci, w USA wykonano wyroki na co najmniej 35 opóźnionych umysłowo, w tym kilku chorych na schizofrenię. Clarence Ray Allen spędził w celi śmierci 23 lata. Został skazany za zlecenie morderstwa. Wyrok wykonano w 2006 r., gdy miał już 76 lat, jeździł na wózku inwalidzkim, stracił pamięć i wzrok. Gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger odmówił skorzystania z prawa łaski.

Chińskie rekordyPonad 70 proc. egzekucji przeprowadza się w Chinach.

W roku 2008 Amnesty International udokumentowała 7003 wydane wyroki śmierci i 1718 wykonanych. Według Fundacji Dui Hua, rzeczywista liczba egzekucji wynosiła 5–6 tysięcy. Z powodu utajniania przez władze prawdziwych statystyk Amnesty International zdecydowała się nie podawać w swych najnowszych raportach na temat kary śmierci nawet szacunkowych danych dotyczących Chin.

Kara śmierci w Chinach grozi za 68 przestępstw. Tylko co trzecie wymienione w kodeksie przestępstwo związane jest ze stosowaniem przemocy – zabójstwo, terroryzm, rozbój, gwałt, piractwo. Sądy mogą wymierzyć karę śmierci m.in. za zabicie pandy lub tygrysa, kradzież krowy, przyjęcie łapówki i oszustwa podatkowe.

97 proc. Chińczyków ankietowanych przez socjologów z Akademii Nauk opowiedziało się za utrzymaniem kary śmierci.

Egzekucje wykonuje się przez strzał w tył głowy. Do niedawna rodzinę skazanego obciążano kosztami pocisku i „uprzątnięcia zwłok”.