Szlaban na gwałt

Prezerwatywy z ząbkami, tatuaże na twarzy, tampony z kolcem. Czy takie wynalazki mogą powstrzymać narastającą, zwłaszcza latem, falę gwałtów?

Na dożywocie skazał Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze Michała M., byłego pracownika Filharmonii Dolnośląskiej, który w marcu ubiegłego roku zakradł się do pokoju nocującej w filharmonii 27-letniej harfistki Viktorii J., brutalnie ją zgwałcił, ciął nożem, gryzł, a wreszcie udusił. Zabił też ochroniarza, który pospieszył dziewczynie z pomocą. Sąd surowo potraktował oprawcę, bo zabił dwie osoby. Jednak gdyby Michał M. tylko zgwałcił harfistkę, może nie trafiłby nawet na sale sądową – wiele zaatakowanych kobiet w ogóle nie idzie na policję.

58 mln mężczyzn w Indiach przynajmniej raz w życiu zgwałci kobietę

W zeszłym roku przyjęto w Polsce tylko 1400 takich zgłoszeń (ich liczba rośnie dwukrotnie w miesiącach letnich). „Wypadamy lepiej w statystykach niż kraje Europy Zachodniej, ale nie oznacza to, że gwałtów jest u nas mniej, tylko że o tym problemie kobiety wciąż głośno nie mówią” – uważa Aleksandra Jodko, psycholog i seksuolog z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej. „Wiele kobiet, które trafiają do mojego gabinetu, przyznaje, że były przymuszane do seksu, jednak większość z nich nigdy nikomu tego nie zgłosiła, nie powiedziała nawet najbliższym”.

W światowych statystykach gwałtów przoduje Republika Południowej Afryki (średnio 144 zgłoszone na 100 tys. mieszkańców), za nią jest Lesotho (88) i… Szwecja (69). Ale eksperci szacują, że w takich krajach jak Indie, Brazylia czy Kenia faktyczna skala gwałtów może być kilkaset razy większa, niż pokazują statystyki.

„W Indiach mieszka 230 mln mężczyzn poniżej 18. roku życia. Według szacunków 58 mln z nich przynajmniej raz w swoim życiu zgwałci kobietę. Ma to związek z tradycją oraz tym, jak rozumie się tu bycie mężczyzną” – mówi William Muir, założyciel indyjskiej organizacji Equal Community Foundation (ECF). „W wyrosłej na patriarchacie tzw. kulturze gwałtu kobieta jest obiektem do wykorzystania, w mentalności mężczyzn jest przyzwolenie na gwałty, w mentalności kobiet pogodzenie się z tym” – wyjaśnia Aleksandra Jodko. Zjawisko to przybiera rozmiar epidemii tam, gdzie występuje segregacja kobiet i mężczyzn. Mężczyźni, nie mogąc nawiązać normalnych relacji z kobietami, wyładowują frustracje seksualne, atakując, często jak w Indiach – grupowo.

W Polsce gwałty w większości nie są przypadkowe; wiele kobiet doświadcza przemocy w związkach, a ofiary są zależne finansowo lub emocjonalnie od sprawców.

Tampon kłuje sumienia

W zestawieniu szokujący może się wydawać przypadek Szwecji, gdzie w ciągu ostatniego dziesięciolecia liczba zgłoszeń gwałtów potroiła się. Media za taki stan rzeczy obwiniają falę imigrantów, zwłaszcza z krajów muzułmańskich, którzy także za granicą widzą w kobietach istoty niższe i podporządkowane, spełniające męskie zachcianki. Jednym z najgłośniejszych przypadków takiej agresji była sprawa 27-letniej Elin Krantz, lewicowej działaczki propagującej wielokulturowość, która w 2010 roku została brutalnie zgwałcona i zamordowana przez imigranta z Etiopii. Jednak statystyki prowadzone przez policję nie podają pochodzenia gwałcicieli. Raport na temat imigrantów stwierdza tylko ryzyko bycia oskarżonym o przestępstwo, np. gwałt. W przypadku osoby urodzonej w Szwecji to 1:0, a imigranta – 5:0.

Klara Selin, socjolog z Narodowego Urzędu Przeciwdziałania Przestępstwom w Sztokholmie, przyczyn tego wzrostu szuka raczej w zmianie prawa. „W 2005 roku definicja gwałtu została poszerzona. Kiedy na przykład kobieta składa na policji zeznanie, że mąż w ciągu roku gwałcił ją niemal codziennie, ta ma obowiązek wpisać do statystyk 300 zgwałceń. Sama liczba zgłoszeń także wzrosła dzięki prowadzonym od lat akcjom, zachęcającym kobiety do raportowania takich przypadków, i policji, która poważnie je traktuje. Do wzrostu mogą się też przyczyniać zmiany społeczne, internet, który ułatwia kontakty oraz wzrost spożycia alkoholu” – wylicza ekspert.

 

Szwecja przeprowadziła kampanię społeczną mającą na celu zwrócenie uwagi na problem gwałtów i braku ochrony przed nimi. Pierwsze ujęcie wchodzącego w skład kampanii filmu pokazuje dziewczyny bawiące się na dyskotece. „Lubisz się upijać? Lubisz seksownie się ubierać?” – pyta lektor. Dziewczyna po imprezie wraca pustą ulicą. „Nienawidzisz się bać?”. Tak w telewizji i prasie reklamowano szwedzki tampon FemDefence.

Szybko okazało się, że zakończony kolcem produkt, który ukłuje potencjalnego gwałciciela w trakcie penetracji, nie istnieje, jednak inne, jak Rapex, można znaleźć w sklepach. To prezerwatywa dla kobiet, która wewnątrz ma ząbki, wbijające się w penis gwałciciela podczas penetracji. Zdjęcie prezerwatywy wymaga interwencji lekarza.

Wynalazek, wymyślony przez południowoafrykańską lekarkę Sonnet Ehlers, choć wydaje się skuteczny, budzi sporo kontrowersji. „Każdy gwałciciel przed rozpoczęciem sam wyjmie to zabezpieczenie”. „Może się okazać, że zastawiona na sprawcę pułapka wywoła jedynie dodatkową agresję, co w najgorszym przypadku grozi kobiecie nawet śmiercią” – zwracają uwagę internauci.

Podobne kontrowersje budzi zaprojektowana przez dwie Amerykanki bielizna AR Wear. Ten nowoczesny pas cnoty zamykany jest na specjalny szyfrowany zamek i uszyty tak, że nie da się go rozerwać, przeciąć ani ściągnąć bez pomocy właścicielki. [CZYTAJ WIĘCEJ: Odzież zapobiegnie gwałtom?]

ARWEAR from ARWEAR on Vimeo.

Są też pierścionki z igłą i zbiorniczkiem z kapsaicyną. Związek występujący m.in. w papryczkach chili, używany jako składnik gazu pieprzowego, ma sprawić ból sprawcy i dać ofierze czas na ucieczkę.

„Tego typu wynalazki, choć powstają ze szczytnych pobudek, są często niepraktyczne, a skutek mogą mieć odwrotny do zamierzonego” – przestrzega Aleksandra Jodko. „U części gwałcicieli bardziej od zaspokojenia seksualnego liczy się pokonanie oporu ofiary. Gdy napotka na przeszkodę, jeszcze bardziej się nakręci, ból może wywołać agresję i eskalację przemocy, włącznie z zabiciem ofiary” – argumentuje seksuolog.

Sposoby na gwałcicieli

Pas cnoty, zwany też opaską syryjską, miał nie tylko chronić kobiety przed gwałtem, ale i powstrzymywać je przed cudzołóstwem i masturbacją.

Tradycyjne tatuaże na twarzach birmańskich kobiet z plemienia Chin miały oszpecać je i zniechęcać potencjalnych gwałcicieli.

AR Wear, czyli pas cnoty XXI w. – bielizna niemożliwa do zdjęcia dla osoby nieuprawnionej, a zarazem wygodna i elastyczna.

Zębata prezerwatywa Rapex stworzona przez dr Sonnet Ehlers, która od 40 lat pomaga ofiarom gwałtów w RPA. 1 na 4 dziewczyny w tym kraju zostaje zgwałcona przed ukończeniem 16. roku życia.

Pierścionek z kapsaicyną został zaprojektowany przez indyjskiego farmaceutę. Zaatakowana kobieta może ukłuć nim napastnika, wstrzykując mu substancję powodującą silny ból przez ponad godzinę. To da jej czas na ucieczkę.

 

Alarm w biustonoszu

Aleksandrze Jodko o wiele bardziej do gustu przypadają pomysły podręcznych alarmów. „Wydają przenikliwy, słyszalny na kilkaset metrów pisk, alarmując wszystkich dokoła. Chodzą z nimi np. Japonki” – tłumaczy seksuolog. Jednym naciśnięciem guzika można też zaalarmować sześciu bliskich dzięki aplikacji na telefon „Circleof6” (do ściągnięcia za darmo ze strony www.circleof6app.com). Dostaną ponadto współrzędne GPS miejsca, gdzie się znajdujemy. Autorka aplikacji, amerykańska reżyserka Nancy Schwartzman, stworzyła ją z myślą o amerykańskich studentkach – aż 19 proc. spośród nich doświadcza przemocy seksualnej.

Podobny ratunkowy SMS wysyła biustonosz Society Harnessing Equipment (SHE). „Mężczyzna, który będzie próbował zgwałcić dziewczynę, przeżyje szok, kiedy sensory umieszczone w bieliźnie zaczną działać” – zapewnia Manisha Mohan, studentka inżynierii, jedna z jego projektantek (biustonosz razi też prądem).

Prewencyjnie mają z kolei działać portale typu safecity.in. Internetowe mapy bezpieczeństwa tworzone są przez same kobiety, które zaznaczają miejsce zgwałcenia. Liczba „czarnych punktów” stale rośnie. Nie pomoże to jednak tym wszystkim ofiarom, które przemocy doświadczają ze strony mężów czy partnerów, a miejscem zbrodni jest ich własny dom.

 Internetowa mapa bezpieczeństwa – Safecity.in

W wielu społeczeństwach konserwatywnych metodą walki z gwałtami jest powrót do separacji kobiet i mężczyzn. W indyjskiej Saksha Consultings Wings kobiety szoferki wożą tylko kobiety, powstają kawiarnie, puby i dyskoteki wyłącznie dla kobiet, wzrasta popularność szkół niekoedukacyjnych, gdzie dziewczynki są chronione przed pożądliwymi spojrzeniami mężczyzn. Podobną rolę ma pełnić także zakrywający wszystko ubiór, czyli wszelkiego typu burki, czadory i sari.

„Ukrywanie przed męskim wzrokiem wszystkiego, co może wywołać podniecenie, a więc twarzy, piersi, włosów, nóg, a nawet specjalne oszpecanie ich np. tatuażami, to metody praktykowane o d wieków przez wiele kultur” – zauważa Aleksandra Jodko. Kobiety z birmańskiego plemienia Chin jeszcze 40 lat temu pokrywały twarze misternym tatuażem w kształcie pajęczyny. Rodziny wykonywały zabieg już siedmioletnim dziewczynkom, wierząc, że chronią je w ten sposób przed porwaniem i gwałtem. W Kamerunie do dziś praktykuje się „prasowanie piersi”. Praktyka polega na układaniu gorących przedmiotów na klatce piersiowej dojrzewających dziewczynek. W ten sposób oszpecona zostaje co czwarta Kamerunka.

„Niestety praktyka pokazuje, że tego typu metody są zwykle nieskuteczne, bo mężczyzn do gwałtu często prowokuje nie sam widok nagiego ciała, ale fantazja na temat tego, co jest schowane pod ubraniem” – wyjaśnia Aleksandra Jodko.

 

Obowiązek mężczyzny i Zulusa

„Nie potrzebujemy zamykać naszych wagin na zamek i łudzić się, że gwałciciel zmęczy się jego otwieraniem. Potrzebujemy kampanii, które odmienią podejście społeczeństwa do kobiet” – podsumowuje Shruti Kapoor, działaczka kobieca i przedsiębiorca z Indii. Nawet najwyżsi rangą politycy potrafią wciąż obwiniać ofiary, a nie sprawców. Lider indyjskiej Partii Socjalistycznej Mulayam Singh Yadav apelował ostatnio, by wybaczać gwałcicielom, bo „chłopcy to tylko chłopcy”, a jego partyjny kolega proponował, by karać śmiercią także zhańbione kobiety.

Wielu polskich polityków, jak posłanka Krystyna Pawłowicz (prawnik z wykształcenia!), uważa, że „szmaty” (maszerujące w antyprzemocowym Marszu Szmat – przyp. red.), „prowokują niewinnych mężczyzn do gwałtu”.

W wydanej w 2013 roku książce „Gwałt. Głos kobiet wobec społecznego tabu” Zofia Nawrocka cytuje badania Centrum Praw Kobiet, z których wynika m.in., że 19 proc. prokuratorów i 33 proc. policjantów nie uznaje za gwałt wymuszenia stosunku przemocą lub groźbą jej użycia. „Wiele moich pacjentek twierdzi, że gdy zgłosiły się na policję, zaczęło się ich prawdziwe upokorzenie” – zauważa Aleksandra Jodko. „Jeśli kobieta jest niezaradna, świadczy bądź świadczyła płatne usługi seksualne lub cierpi na zaburzenia psychiczne, ma duże szanse być zignorowana. Dobrym rozwiązaniem byłoby przydzielanie każdej ofierze gwałtu na początku postępowania opiekuna, który przeprowadziłby ją przez trudny proces przesłuchań, obdukcji, był pośrednikiem między nią a profesjonalistami” – dodaje Aleksandra Jodko. A za wzrostem zgłoszeń idzie upowszechnienie kar. „Żadne tampony nie chronią tak kobiety jak świadomość nieuchronności kary u potencjalnego gwałciciela” – przekonuje seksuolog.

„Koszenie trawy nie jest karą za gwałt!” – tak rok temu protestujący w Kenii żądali sprawiedliwości dla Liz, 16-latki, której oprawcy zostali wypuszczeni tuż po tym, jak „za karę” skosili trawę przed lokalnym komisariatem. Podobne protesty mają miejsce w Indiach czy RPA. Seksuolog zauważa, że „to wyraz cywilizowania się tych społeczeństw, zrozumienia, że przemoc wobec kobiet jest także przemocą”. A nie – „honorowym obowiązkiem mężczyzny i Zulusa”, jak tłumaczył przed sądem w 2006 roku prezydent Kenii Jacob Zuma, oskarżony o gwałt na córce przyjaciela. Dziś domaga się surowych kar dla gwałcicieli.


DLA GŁODNYCH WIEDZY:

  • Zofia Nawrocka. „Gwałt. Głos kobiet wobec społecznego tabu”, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa 2013
  • Georges Vigarello, „Historia gwałtu”, ALETHEIA, 2011