“Kilka kilometrów wystarczyło, żeby…” Testuejmy Seata Leona Cuprę

Przeczytajcie wrażenia Roberta Wiertlewskiego z jazdy Seatem Leonem Cuprą.
“Kilka kilometrów wystarczyło, żeby…” Testuejmy Seata Leona Cuprę

O ile Ibiza kojarzy mi się z niekończącą się imprezą, Ronda z niesamowitym osiemnastowiecznym mostem, a Alhambra pozostaje dla mnie jednym z cudów świata, o tyle z seatowymi odpowiednikami tych niezwykłych miejsc pozostawaliśmy w stosunkach rzekłbym neutralnych. Tym bardziej ucieszyłem się na możliwość przejażdżki Seatem Leonem Cuprą. Kolejna tabula rasa do zapisania. Oczywiście poznawanie marki od Cupry strony, to trochę jak zacząć obiad od deseru, ale kto dorosłemu zabroni? A fanem zup i tak pozostaję umiarkowanym.

Fot. Robert Wiertlewski / nakrzywylej.wordpress.com

Fot. Robert Wiertlewski / nakrzywylej.wordpress.com

La apariencia

Chociaż Leon i Ibiza należą do moich ulubionych Seatów z obecnej oferty, to nie są samochodami przy których ludzie zatrzymują się żeby zrobić sobie zdjęcie. Po części, ze względu na ich dużą popularność w Polsce, ale też dość częsty w grupie VW zachowawczy wygląd. Trudno w aparycji Seata doszukać się dawnego romansu z Fiatem. Zamiast włoskiej finezji, mamy niemiecki ład i mimo że nie jestem fanem kombi, a taką wersją jeździłem, trzeba Seatowi oddać, że wyszło im to całkiem zgrabnie. Samochód mimo wcale nie tak wielkich gabarytów jest wygodny i pakowny. Duży bagażnik i całkiem sporo miejsca z tyłu skusi zapewne nie jednego ojca / matkę, którzy kosztem wygody nie chcą rezygnować ze sportowych emocji.

El corazón

A 300 KM sprawi, że tych nie zabraknie. O ile zewnętrzny ogląd był satysfakcjonujący, o tyle kilka kilometrów wystarczyło żebym został przez Seata kupiony. Samochód zabraliśmy w dalszą wyprawę, na „ziemie odzyskane” co widać na zdjęciach i zdecydowanie należy podróż zaliczyć do udanych. Sportowe siedzenia Cupry sprawdziły się w 100%, system multimedialny, nie dość że jest intuicyjny, to ładny a dzięki matowej szybce jego obsługa nie pozostawia irytujących śladów palców na „szybce” (Apple Car sprawdził się wyśmienicie). Stanowczo jeden z najlepszych, z tych które widziałem. Wykończenie auta jest miękkie, ładne, a dotykanie kierownicy dostarcza przyjemności i nawet człowiek nie zauważa kiedy palec w sposób perwersyjny ślizga się ochoczo po jej obręczy… Do tego wygodne oparcie lewej nogi (samochód w automacie) i duże pedały. Trudno się do czegoś przyczepić. Jest prosto, ale elegancko i wygodnie. Jeśli nawet jakieś niedociągnięcia były, to po odpaleniu auta szybko umknęły. Silnik Leona w wersji Cupra należy do tych, których słucha się z przyjemnością. Warczący gardłowo silnik i małe „wybuchy” paliwa podczas zmiany biegów, sprawiały że serce biło mocniej. Mimo że przy starcie i wciśnięciu pedału gazu do podłogi Leon ma sekundę zawahania , jakby chciał się upewnić, że kierowca wie co robi, to rozpędzenie się do setki zajmuje mu tylko 4,9 sekundy! Także jadąc na autostradzie, potrafi przy całkiem dużej prędkości zebrać się ochoczo, pozostawiając w tyle zaskoczonych kierowców.

 

W aucie dostępne są 4 konfiguracje jazdy. Cupra – najgłośniejszy i najtwardszy (i dostarczający najwięcej frajdy). Sportowy – trochę niższe obroty, trochę miększy i trochę cichszy, ale dalej wariat – idealnie spisał się na autostradzie.I Comfort, który przyda się do wolniejszego poruszania się na codzień. Jeśli żaden nam nie pasuje, pozostaje jeszcze parametryzowalny tryb Individual.

Jeśli do tego dorzucimy napęd na cztery koła (niestety tylko w wersji kombi) i choćby asystenta pasa ruchu, który od czas do czasu wykręca nam subtelnie ręce zachęcając do powrotu na swój pas, to na autostradzie mamy wrażenie, że kierujemy rakietą pędzącą po szynach. Czysta przyjemność.

Fot. Robert Wiertlewski / nakrzywylej.wordpress.com

Auto emoción

Nie ma samochodów idealnych. Testowany model Cupry, przy cenie przekraczającej 170 tysięcy złotych polskich prosi się o kilka drobiazgów, które utwierdziłyby właściciela w przekonaniu, że kupił luksusowy samochód, jak choćby klapę zamykaną przyciskiem czy HUD, zwany po naszemu wyświetlaczem przeziernym. Ale jeśli pominiemy te kilka drobiazgów i porównamy Cuprę z samochodami z podobnymi osiągami, okaże się, że nie ma zbyt dużej konkurencji. 

Jeśli chodzi o mnie, wrzucam Cuprę na moją listę samochodów, na które mam nadzieję będzie mnie kiedyś stać.

Fot. Robert Wiertlewski / nakrzywylej.wordpress.com

Fot. Robert Wiertlewski / nakrzywylej.wordpress.com