Wychowanie bez kar. To możliwe! [PRAKTYCZNE ĆWICZENIA]

Zastanów się, czego chcesz dla swoich dzieci w przyszłości, a wtedy łatwiej będzie ci zmienić głęboko zakorzenione, często nieuświadomione sposoby reagowania na ich zachowanie
Wychowanie bez kar. To możliwe!  [PRAKTYCZNE ĆWICZENIA]

W rodzicielstwie każdy dzień czyni nas bogatszymi o nowe doświadczenia, z każdą rozmową dowiadujemy się więcej o naszym dziecku, z każdą trudną sytuacją uczymy się czegoś o sobie i o relacji. Kolejna lektura, warsztat czy rozmowa to szansa, by spojrzeć na codzienne sytuacje z nowej perspektywy. Nie sposób stać w miejscu. Jednak moment, w którym czujemy, że chcielibyśmy dokonać radykalnej zmiany, napełnia nas obawami, bo wiąże się z zejściem ze starych wydeptanych ścieżek. Co, jeśli bez dotychczasowych sposobów radzenia sobie z dzieckiem poczuję się bezradna? Czy nie wpłynie to źle na dziecko, jeśli przyznam, że to, jak postępowałam z nim do tej pory, nam nie służyło? Skąd będę wiedziała, że postępuję właściwie?

 

Podejmijmy decyzję

Drogę zmiany rodzicielskich nawyków i porzucenia dotychczasowych, często przejętych od własnych rodziców praktyk wychowawczych, chciałabym pokazać na przykładzie rezygnacji z warunkowej akceptacji, czyli kar i nagród. To wyzwanie podejmuje wielu świadomych rodziców, gdy zorientują się, że kary nie służą ani im, ani dzieciom, ani całej rodzinie. To także droga, którą ja sama przebyłam kilka lat temu jako mama dwóch małych chłopców.

Często rozmawiam z rodzicami, którzy są na początku tej drogi. Ich najczęstszym pytaniem jest: „Co mam robić zamiast karania?”. Bardzo przemawia do mnie sposób, w jaki odpowiada na to pytanie Agnieszka Stein, która w swoich książkach, artykułach i podczas spotkań z rodzicami od lat wykazuje, jak niszcząco działają na relacje kary i nagrody. Jej zdaniem kary nie trzeba niczym zastępować – wystarczy z niej zrezygnować. To wiele upraszcza. Nie chodzi o to, by znaleźć jedną uniwersalną, skuteczną praktykę wychowawczą, którą będziemy mogli zastosować wobec naszego dziecka w każdej sytuacji. Taka metoda, wbrew temu, co można przeczytać w niektórych poradnikach, nie istnieje (i całe szczęście). Chodzi raczej o to, by przestać robić to, co utrudnia, i skoncentrować się na budowaniu relacji. Odstąpienie od kar, przy zastąpieniu ich inną, być może skuteczniejszą techniką, dzięki której moglibyśmy sprawić, że dziecko będzie nam zawsze posłuszne, byłoby zmianą pozorną. Godność dziecka i jego możliwość decydowania o sobie nadal byłyby naruszane, a wzajemne relacje wciąż opierałyby się na kontroli i przewadze siły, a nie na zaufaniu.

Punktem wyjścia jest więc decyzja: „Chcę przestać karać swoje dziecko. Ufam, że powstrzymanie się od manipulacji wyjdzie nam wszystkim na dobre”. Jakie kroki mogą pomóc w skutecznym wprowadzeniu tej zmiany? Gdzie czekają potencjalne trudności? Jak komunikować zmianę dziecku?

 

Zmieńmy perspektywę

Pierwszym krokiem, który prowadzi do zmiany i może uczynić ją skuteczną i trwałą, jest zrozumienie. „Z własnego doświadczenia wiem, że tym, co wyróżnia naprawdę wspaniałych rodziców, jest ich gotowość do wychodzenia naprzeciw trudnym pytaniom o to, co robią” – pisze Alfie Kohn w książce „Wychowanie bez nagród i kar”. Za podstawę rozwoju rodziców przyjmuje on podejmowanie refleksji nad tym, co robią i jakimi przekonaniami kierują się w postępowaniu względem dzieci. Świadomość tego, skąd pochodzą nasze przekonania, czy nam służą, czy nas ograniczają, może być bardzo pomocna. Własne, często nieuświadomione założenia, warto nie tylko poddawać refleksji, ale i konfrontować z publikacjami na temat rozwoju dzieci oraz z wynikami najnowszych badań naukowych. Książka Kohna jako przepełniona rzeczowymi argumentami i solidnymi metaanalizami badań naukowych była dla mnie ważnym punktem odniesienia.

 

Pogłębiona wiedza pomoże nam nabrać pewności i spokoju, a w konsekwencji zaufać rodzicielskim instynktom i empatii, które podpowiedzą nam, jakie konkretne zachowania są korzystne w konkretnych sytuacjach. Wiedza z zakresu psychologii rozwojowej pozwoli też nie oczekiwać od dziecka tego, co w momencie, w którym się ono znajduje, nie jest możliwe (np. kontrolowanie emocji u trzylatka), i nie niepokoić się tym, co jest charakterystyczne dla dzieci w określonym wieku (np. zmniejszony apetyt w drugim roku życia dziecka).

Przystępowanie do zmiany dlatego, że inni tak robią, albo dlatego, że pomysł ogólnie wydaje nam się sensowny, zazwyczaj jest tylko początkiem drogi. Bez skonfrontowania się z tym, co JA myślę na temat rodzicielstwa, czego JA chcę dla moich dzieci, trudno jest zmienić głęboko zakorzenione, często nieuświadomione sposoby reagowania. Rodzice, którzy zmienią perspektywę patrzenia na dziecko i mają świadomość swoich dalekosiężnych celów, zazwyczaj osiągają znacznie szybsze i lepsze efekty. Solidne przygotowanie merytoryczne przyda nam się także wtedy, gdy będziemy stykać się z pytaniami czy wątpliwościami osób z bliższego i dalszego otoczenia, którym nasz sposób wychowania nie będzie się mieścił w głowie.

 

Pożegnajmy poczucie winy

To bardzo trudny moment, kiedy uświadamiamy sobie, że to, co robiliśmy do tej pory, nie służyło naszemu dziecku i nam. Istnieje ryzyko, że nie chcąc się z tym konfrontować, postanowimy nie tylko nic nie zmieniać, ale i nic nie widzieć. Może się tak zdarzyć w związku z odczuwanym poczuciem winy. Jeśli utkniemy na poziomie wyrzucania sobie tego, co zrobiliśmy źle, to jest możliwość, że będziemy bardziej skoncentrowani na szukaniu usprawiedliwień niż na zmianie. Pomocna bywa świadomość, że jako rodzice podejmujemy zawsze najlepsze dostępne sobie działania. Być może do tej pory nie byliśmy świadomi, że są inne sposoby na poradzenie sobie w codziennych sytuacjach albo z jakichś względów nie byliśmy w stanie po nie sięgnąć.

Jesper Juul, duński pedagog i terapeuta rodzinny, autor książki „Twoje kompetentne dziecko”, zachęca do tego, by mentalnie i werbalnie wziąć odpowiedzialność za swoje działania. Dobrym pomysłem jest także porozmawianie o tym z dzieckiem. Juul proponuje, by wyjaśnić, dlaczego teraz zamierzamy postępować inaczej i jeśli czujemy, że przyczyniliśmy się do krzywdy dziecka, przeprosić je za to.

Możemy powiedzieć dziecku: „Do tej pory uważałam, że to jest w porządku karać cię, ale teraz widzę, że to nie pomaga. Nie chcę już postępować w ten sposób. Teraz wiem, że to było dla ciebie bardzo trudne, gdy zamykałam cię w pokoju za karę”. To zmierzenie się z odpowiedzialnością i konfrontacja z dzieckiem pomaga obu stronom. Dziecko nie tylko czuje, że jego uczucia i potrzeby zostały dostrzeżone, ale i widzi, że można zmieniać swoje zachowanie, biorąc pod uwagę doświadczenia. Rodzice niepokoją się czasem, czy takie wyznanie nie zburzy ich rodzicielskiego autorytetu. Otóż, nie tylko nie zburzy, ale pozwoli zacząć budować autorytet oparty na zaufaniu, a nie na strachu.

 

Działajmy powoli

Bardzo trudno jest dokonać zmiany natychmiast we wszystkich obszarach. Jeśli jakaś sytuacja budzi tak wielki lęk i napięcie, że nie wyobrażamy sobie zrezygnowania z kary, bo boimy się zostać bez narzędzia, bezsilni – pomińmy ją i zrezygnujmy z kar we wszystkich innych obszarach. Nie oczekujmy też od siebie, że stary sposób reagowania uda się wyeliminować raz na zawsze. W chwilach, kiedy jesteśmy zmęczeni, spięci lub mamy niezaspokojone inne potrzeby, zaczynamy stosować najprostsze dostępne sobie strategie. Nadal w ferworze emocji i pośpiechu zdarza mi się zapominać o tym, jakie są moje rodzicielskie cele i czego chcę dla moich dzieci w dłuższej perspektywie. Są takie poranki, w które o 8.10 chcę tylko, by bez ociągania się włożyły buty i kurtki i pomijając etap marudzenia, pomaszerowały do przedszkola. Najlepiej z uśmiechem na ustach. Chcę spokoju, łatwości, skuteczności, struktury.

 

W miarę upływu czasu i nabierania praktyki znalezienie rozwiązania, które będzie uwzględniało potrzeby i godność dziecka, niewątpliwie staje się łatwiejsze. Im więcej razy próbujemy, tym bardziej naturalne stają się nowe zachowania. Warto zacząć od najprostszych, a nie od najtrudniejszych sytuacji. Dobrze też przestać reagować natychmiast, dając sobie czas na podjęcie decyzji, czy rzeczywiście chcemy dziecko ukarać, czy możemy się bez tego obejść. Kiedy nie wiemy, co zrobić, możemy się do tego przyznać i dać sobie prawo do tego, by nie zrobić nic. Czasem, kiedy znajdujemy się pod wpływem silnych emocji, najlepszą strategią jest zamknięcie ust i zaniechanie wszelkiego działania.

 

Obserwujmy zmiany

Często samo zrezygnowanie z kar powoduje, że zaczyna być nam łatwiej. Dlaczego? Kary sprawiają, że ograniczamy się tylko do oceny zachowania dziecka, nie sprawdzając, co kryje się głębiej. Rezygnacja z kar pozwala na aktywowanie w nas, rodzicach, pokładów naturalnej empatii, dzięki której jest nam łatwiej przyjąć perspektywę dziecka i zrozumieć, czym było spowodowane jego zachowanie. Dzieci z kolei przestają koncentrować się na stawianiu oporu w obronie ograniczanej przez kary wolności i są bardziej skłonne do współpracy. Rezygnacja z manipulacji i spojrzenie na nowo na trudne sytuacje pozwala też odkryć, że jako rodzice robimy wiele rzeczy, które służą naszej relacji: słuchamy dziecka, okazujemy mu zrozumienie, pochylamy się nad jego smutkiem czy złością, budujemy więź poprzez zabawę. Nie jest więc tak, że musimy się wszystkiego uczyć od początku. Nowa perspektywa pozwala rodzicowi na odkrycie i skorzystanie z posiadanych już zasobów.

 

Sprawdzajmy potrzeby

Zawsze, kiedy to właśnie kara wydaje nam się słusznym rozwiązaniem, zatrzymajmy się na chwilę, skontaktujmy ze sobą. Warto wtedy zadać sobie pytania: „Jaką moją potrzebę staram się zaspokoić?”, „Czy kara jest w stanie ją zaspokoić?”, „Jak inaczej mogę ją zaspokoić?”. Każdą potrzebę: bezpieczeństwa, struktury, uwagi, zadbania o dziecko, można zaspokoić za pomocą wielu różnych strategii. Jeśli dziecko nie chce wyjść z wanny, a ja obawiam się o jego bezpieczeństwo, mogę zagrozić mu karą lub wyciągnąć je siłą, ale mogę też:

  • wyjaśnić mu swoje obawy,
  • zapewnić mu bezpieczeństwo, towarzysząc mu tak długo, dopóki nie wyjdzie z wanny,
  • zaproponować inną aktywność, którą lubi,
  • włączyć się w jego zabawę, by łatwiej nawiązać z nim kontakt, a dopiero później poprosić je o spełnienie mojej prośby,
  • umówić się z nim, ile czasu będzie trwała kąpiel.

Za każdym razem, gdy chcemy zmienić jakieś zachowanie dziecka, dobrym pomysłem jest zajrzenie głębiej i sprawdzenie, co się za tym zachowaniem kryje. O co chodzi dziecku? Jaki komunikat nam wysyła?

Warto pamiętać, że dzieci do szóstego roku życia mają węższe niż dorośli możliwości kontrolowania swojego zachowania i ograniczony repertuar sposobów radzenia sobie z emocjami i trudnościami. Ich mózg wciąż jeszcze dojrzewa, więc nie pomoże nam patrzenie na dzieci jak na mniejszych rozmiarów dorosłych.

 

Zadbajmy o siebie

W okresie wprowadzania zmiany naszych rodzicielskich praktyk mogą pojawiać się lęki, wątpliwości, obawy. Pytamy siebie: „Czy robię to we właściwy sposób?”, „Co z niego wyrośnie, jeśli nie będę stosowała kar?”, „Czy rzeczywiście da się tak przejść przez życie?”. Dlatego szczególnie ważne jest to, byśmy jako rodzice zadbali nie tylko o dzieci, ale i o siebie. Pomóc może odnalezienie wspólnoty osób, które myślą podobnie. Lawrence Cohen, amerykański terapeuta zabawy, poleca, by znaleźć bliską osobę, z którą będziemy omawiać nasze rodzicielskie radości i frustracje. Najlepiej, by tą osobą nie był ojciec dziecka, jako że on najczęściej doświadcza bardzo podobnych uczuć i sam może potrzebować wsparcia. Przegadywanie codziennych sytuacji, dzielenie się, poczucie bycia wysłuchanym pomaga, zdejmuje napięcie, pozwala nabrać dystansu. Jednym ze sposobów ładowania akumulatorów jest wdzięczność, a więc dostrzeganie tych sytuacji, w których coś nam się udało, kiedy mieliśmy miły, dobry, radosny czas z naszym dzieckiem albo trudność, którą zdołaliśmy przezwyciężyć. 


  • Ć: Zmiany  w rodzicielstwie

Im bardziej próbujemy, tym bardziej naturalne stają się nowe zachowania. Warto zacząć od najprostszych, a nie od najtrudniejszych sytuacji. Dobrze też przestać reagować natychmiast, dając sobie czas na podjęcie decyzji, czy rzeczywiście chcemy dziecko ukarać, czy możemy się bez tego obejść. Kiedy nie wiemy, co zrobić, możemy się do tego przyznać i dać sobie prawo do tego, by nie zrobić nic. Czasem, kiedy znajdujemy się pod wpływem silnych emocji, najlepszą strategią jest zamknięcie ust i zaniechanie wszelkiego działania.

Obserwujmy zmiany

Często samo zrezygnowanie z kar powoduje, że zaczyna być nam łatwiej. Dlaczego? Kary sprawiają, że ograniczamy się tylko do oceny zachowania dziecka, nie sprawdzając, co kryje się głębiej. Rezygnacja z kar pozwala na aktywowanie w nas, rodzicach, pokładów naturalnej empatii, dzięki której jest nam łatwiej przyjąć perspektywę dziecka i zrozumieć, czym było spowodowane jego zachowanie. Dzieci z kolei przestają koncentrować się na stawianiu oporu w obronie ograniczanej przez kary wolności i są bardziej skłonne do współpracy.

Rezygnacja z manipulacji i spojrzenie na nowo na trudne sytuacje pozwala też odkryć, że jako rodzice robimy wiele rzeczy, które służą naszej relacji: słuchamy dziecka, okazujemy mu zrozumienie, pochylamy się nad jego smutkiem czy złością, budujemy więź poprzez zabawę. Nie jest więc tak, że musimy się wszystkiego uczyć Refleksja nad poniższymi pytaniami może być pomocna we wprowadzeniu nowych zachowań i standardów  w swoje rodzicielstwo:

Czego pragniesz dla twojego dziecka dziś?

Czego chcesz dla swojego dziecka,  kiedy dorośnie:

  • żeby było posłuszne innym osobom, czy żeby szło swoją drogą?
  • żeby czuło się wartościowe jako człowiek, czy aby to, co myśli o sobie, zależało od oceny innych?
  • żeby miało odwagę realizować swoje plany i cele, czy aby koncentrowało się na realizacji oczekiwań innych osób ze swego otoczenia?
  • żeby nauczyło się radzić sobie ze swoimi emocjami i było w kontakcie ze swoimi potrzebami, czy też by nauczyło się tłumić swoje emocje i potrzeby w obawie przed brakiem aprobaty ze strony innych?
  • żeby troszczyło się o innych z wewnętrznej potrzeby  czy ze strachu przed odrzuceniem?
  • żeby do rozwiązywania konfliktów z innymi ludźmi używało komunikacji czy siły?

Zastanów się, co z tego, co robisz w codziennym kontakcie z dzieckiem, przybliża cię do twoich celów, a co cię od nich oddala.

  • Ć: Dlaczego warto zrezygnować z kar?

–  Kary są nieskuteczne. Rodzą niechęć do karzącego i bunt, co sprawia, że rodzic ma – w dłuższej perspektywie – mniej wpływu na dziecko, niż gdyby nie stosował kar.

–  By kary miały jakikolwiek wpływ na zachowanie dziecka, wymagają stosowania coraz mocniejszych bodźców, przez co nakręcają spiralę przemocy. Mózg szybko obojętnieje na nieprzyjemne bodźce – żeby kara poskutkowała, musi być coraz dotkliwsza.

–  Kary wcale nie powodują eliminacji zachowań, które chcielibyśmy wyeliminować, tylko skłaniają dzieci do kłamstwa i do podwójnego życia. Niszczą wzajemne zaufanie (Jesper Juul).

–  Kara niszczy relacje, bo dziecku trudno uwierzyć, że dorosły robi mu przykrość dla jego dobra (Agnieszka Stein).

–  Kara niszczy zdolność do empatii karzącego. Żeby rodzic był w stanie ukarać osobę, którą kocha, a więc celowo zrobić jej przykrość, musi stłumić w sobie empatię będącą podstawowym narzędziem budowania więzi.

–  Kary modelują przemoc. Uczą, że mając przewagę siły, możemy naruszać wolność drugiego człowieka.

–  Kara wymierzona za zachowanie, które wynika z niezaspokojonych potrzeb dziecka, daje sygnał, że źle jest troszczyć się o własne potrzeby.

–  Kara odbiera dziecku możliwość wzięcia odpowiedzialności za swoje zachowanie, bo pozbawia je autonomii.

–  Kary odwracają uwagę dzieci od naturalnych konsekwencji ich zachowań. Dziecko, które stłukło szybę i spodziewa się za to kary, nie patrzy na szkodę, którą zrobiło, ani na efekt tego, co zrobiło, ale koncentruje się na przykrości, która może je spotkać.