Wzlot i upadki

Czternaście lat władzy Władysława Gomułki to polityczny spektakl z wieloma nieoczekiwanymi zwrotami akcji. „Wiesław” boleśnie zawiódł Polaków, choć chyba do końca nie zdawał sobie z tego sprawy

Władysław Gomułka, Bolesław Bierut, Edward Ochab, Edward Gierek, Stanisław Kania, Wojciech Jaruzelski to lista kolejnych pierwszych sekretarzy polskiej partii komunistycznej. Pomińmy incydentalne przewodnictwo Edwarda Ochaba (7 miesięcy) i Stanisława Kani (14 miesięcy). Cztery okresy, czy wręcz – epoki wieloletnich rządów sekretarzy określają wyraźnie cztery całkowicie różne rzeczywistości Polski powojennej. O ile rządy Bieruta, Gierka i Jaruzelskiego można określić jako dość jednoznaczne ideologicznie, choć oczywiście różniące się między sobą, o tyle trudno to samo powiedzieć o dwukrotnym władaniu Gomułki.

W GLORII MĘCZENNIKA

Ten, jako jedyny pierwszy sekretarz w obu okresach swojego przywództwa, firmował dwie zupełnie różne tendencje polityczne. Pierwszy okres rządów Gomułki (lata 1944–1948) to próba zainstalowania w Polsce nieuchronnych rządów komunistycznych, ale w otoczce pozornej demokracji z wręcz z propagandowym zakazem używania przymiotnika „komunistyczny”. Terror wobec przeciwników politycznych miał wówczas charakter ukryty, chociaż liczba ofiar była największa w całym 45-leciu PRL. Przywództwo Gomułki, osoby stosunkowo mało znanej, tego spośród liderów PPR, który uniknął losu Nowotki, Findera i Fornalskiej, nie zapowiadało, że ten bezbarwny „partyjniak” może wnieść jakiś osobisty wkład ideologiczny w kształt nowego państwa. Tymczasem okazało się, że jest to człowiek o określonych poglądach, a jego charakter – brak skłonności do kompromisów i to, co później nazwano odchyleniem prawicowonacjonalistycznym – w istocie rzeczy nie mogło być tolerowane po moskiewskiej decyzji upodobnienia dróg wszystkich satelickich państw ZSRR do socjalizmu. Tak więc wydawało się, że odsunięcie Gomułki od przywództwa w partii na zjednoczeniowym zjeździe w grudniu 1948 roku zakończy jego karierę, a może nawet i życie, jak to się stało w przypadku przywódców innych krajów „demokracji ludowej”. Bolesław Bierut okazał się przywódcą zależnym od moskiewskich sponsorów, co, niestety, zbiegło się z narastającym po II wojnie światowej stalinizmem. Po śmierci generalissimusa nowa konfiguracja personalna na Kremlu przez następne trzy lata niewiele zmieniła. Pierwsze oznaki tzw. odwilży w Moskwie, które pojawiły się w 1955 r., znalazły swoje ukoronowanie w słynnym referacie Chruszczowa na XX zjeździe KPZR i to dopiero zapowiadało nieuchronne zmiany w krajach satelickich. Śmierć Bieruta w 1956 roku przyspieszyła konieczność takich zmian również i w Polsce.

Tymczasowy od początku sekretarz Ochab nie dawał gwarancji przeprowadzenia takiego procesu w sposób zapewniający szczątkowe choćby poparcie społeczeństwa polskiego. Polska partia komunistyczna musiała znaleźć nowy sposób istnienia, który nie mógł być już oparty na terrorze i przemocy ideologicznej. Przywództwo partyjne po poznańskim Czerwcu musiało rozliczyć się nie tylko z błędów i wypaczeń historii, ale również z bieżących napięć społecznych. Dwie frakcje, których istnienie potwierdziło się już w czerwcu 1956 r., oskarżające siebie nawzajem o zbrodnie w przeszłości, poszukiwały nowego lidera.

Jak to w Polsce nieraz bywało, niezbędnym walorem przywódcy okazały się cierpienia za poprzedniej władzy. Gomułka, który kilka lat spędził w absolutnym odosobnieniu, chociaż nie w więzieniu, świetnie nadawał się na takiego przywódcę. Obie frakcje zaczęły zabiegać o osobę „świeżego męczennika”; jego odpowiedzialność za zbrodnie z lat 1944–1948 poszła w zapomnienie. Gomułka, zdając sobie sprawę, jaką rolę może pełnić w przyszłości, wahał się, na czele której grupy stanąć. Zabiegi o jego osobę trwały kilka miesięcy, ale kiedy doświadczony gracz zorientował się, że nieznaczną większość zdobyli tzw. puławianie (od nazwy ulicy Puławskiej, gdzie zbierali się w jednym z mieszkań), zignorował umizgi natolińczyków (nazwa również od miejscowości Natolin, w której się spotykali). Społeczeństwo Polskie oczekiwało głębokich zmian.

NA FALI ENTUZJAZMU

 

W połowie października 1956 r. odbyło się VIII Plenum Komitetu Centralnego. Wybrało Gomułkę na pierwszego sekretarza i skompletowało nowe kierownictwo partii, w którym większość mieli puławianie, ale ze znacznym udziałem natolińczyków, co zresztą było prawdopodobnie zgodne z podziałami w całej PZPR. Żeby wyjaśnić różnicę między obiema frakcjami, należy powiedzieć, że natolińczycy żądali zdecydowanego rozliczenia błędów i zbrodni przeszłości, upatrując ich sprawców w swoich przeciwnikach politycznych, w dużym stopniu pochodzenia żydowskiego. Określając polityczną orientację natolińczyków trzeba powiedzieć, że byli to ludzie Moskwy. Puławianie rzeczywiście w dużym stopniu, tak samo zresztą jak natolińczycy, odpowiedzialni byli za przeszłość, mieli jednak pewną wizję zmian i byli skłonni nawiązać do dawnej idei Gomułki o bardziej narodowym kształcie państwa, wprawdzie związanego i uzależnionego od Moskwy, ale z jakimś indywidualnym obliczem.

Gomułka na VIII Plenum wygłosił płomienne przemówienie, napisane głównie przez jego bliskiego współpracownika Władysława Bieńkowskiego, późniejszego opozycjonistę. Co było pewną niespodzianką, zarówno w przemówieniu, jak i późniejszym działaniu „Wiesław” zupełnie nie próbował mścić się na swoich prześladowcach. Z kierownictwa wypadli ci działacze, którzy bezpośrednio związani byli ze stalinowsko-bierutowskim sposobem rządzenia, m.in. Jakub Berman i Hilary Minc. Wielu członków nowego kierownictwa trwało w nim przez wszystkie poprzednie lata.

Poparcie dla nowych władz partii można mierzyć frekwencją na wiecu, który odbył się na placu Defilad, bezpośrednio po VIII Plenum. Zgromadził on przynajmniej pół miliona ludzi. Gomułka wygłosił przemówienie, w którym znalazło się wezwanie do zakończenia wiecowania i przystąpienia do solidnej pracy. Jednocześnie obiecał, że nowe kierownictwo zajmie się wszystkimi problemami społecznymi. Niektórzy, szczególnie młodzi entuzjaści Października, zrozumieli te słowa jako zapowiedź końca przemian, które… ledwo się zaczęły. Kiedy Gomułka uratował kraj przed nieuchronną – jak się wydawało – interwencją radziecką, przekonując delegację Kremla z Chruszczowem na czele, że przekształcenia w Polsce nie zmienią jej roli w obozie socjalistycznym, społeczeństwo uznało to za coś w rodzaju zastępczego, zamiast militarnego, zwycięstwa w bojach z Rosją. A kiedy Gomułka po swojej pierwszej wizycie w Moskwie wynegocjował nowe sposoby rozliczeń wymiany handlowej, kiedy uzyskał obietnicę rekompensaty za węgiel dostarczany przez lata za darmo do ZSRR, pociąg, którym wracał z tej podróży, był na wszystkich stacjach witany przez setki tysięcy ludzi, nawet tam, gdzie się nie zatrzymywał. Ludzie stali z kwiatami i wznosili okrzyki na cześć nowego przywódcy.

Sympatia społeczna dla Gomułki zwiększyła się jeszcze po krwawej interwencji radzieckiej na Węgrzech, nazwanej później Rewolucją Węgierską. Rozpoczęła się ona zresztą od wiecu poparcia dla przemian w Polsce. Fakt, że Polska uniknęła losu Węgier, również został zapisany na konto Gomułki. Trudno dziś zweryfikować statystycznie rozmiar społecznej aprobaty dla Gomułki – nie przeprowadzano wówczas żadnych badań – jednak jej przejawy były tak wielkie, że po latach nawet Jerzy Giedroyc sformułował tezę, jakoby społeczeństwo Polskie na przełomie 1956 i 1957 r. mogło zaakceptować jakąś formę socjalizmu.

PIERWSZE ZGRZYTY

Siła oddziaływania Gomułki musiała być niemała, skoro zdołał przekonać niedawno zwolnionego z internowania prymasa Stefana Wyszyńskiego, żeby zachęcił społeczeństwo do głosowania bez skreśleń w wyborach sejmowych w styczniu 1957 roku. Sytuacja w Polsce w tym okresie była taka, że możliwość sfałszowania wyborów raczej nie wchodziła w grę. Tak więc, gdyby nie wezwanie do głosowania bez skreśleń, skład sejmu mógłby być zgoła nieoczekiwany. Tylko jeden poseł z Nowego Sącza został wybrany spoza tzw. miejsc mandatowych. Obawy ludzi, którzy znali Gomułkę, że przyszłość nie rysuje się zbyt różowo, zaczęły potwierdzać się już niebawem. Zdecydowanie opozycyjne wobec tzw. wypaczeń socjalizmu pismo studenckie „Po prostu”, które dziś nazwalibyśmy jawnie opozycyjnym, zostało zawieszone w połowie 1957 r., a w październiku tegoż roku – zlikwidowane.

Istniejąca formalnie, ale bardzo samoograniczająca się w 1956 r. cenzura, zaczęła wracać na swoje dawne pozycje. Odchodzenie od linii Października było coraz wyraźniejsze, a sytuacja w kraju, w którym nie dokonano radykalnych zmian ani w systemie władzy, ani w systemie zarządzania gospodarką, spowodowała, że kolejne lata zostały potem nazwane okresem małej stabilizacji. Gomułka w niekończących się tyradach przekonywał, że musi być tak, jak jest, a jest najlepiej, jak może być, chociaż tu i ówdzie – ulubione powiedzenie Gomułki – są jeszcze braki. Ponieważ przemawiał w wielce charakterystyczny sposób, stał się ulubionym celem parodii. Chociaż w kolejnych latach nikt nie kwestionował przywództwa Gomułki, to już na początku lat 60. pojawiły się osoby, choćby Mieczysław Moczar, które starały się zaproponować społeczeństwu nową, bardziej patriotyczno-narodową wersję socjalizmu. Związek Bojowników o Wolność i Demokrację, na którego czele stał gen. Moczar, stał się właśnie takim rozsadnikiem nowej ideologii i przyciągnął wielu zwolenników.

Przebojem w ówczesnym teatrze była składanka piosenek patriotycznych pt. „Dziś do ciebie przyjść nie mogę” – najpopularniejsze przedstawienie teatralne w PRL. Nawiązywało do idei generała Moczara, szerzej zwanej ideologią partyzantów.Właściwie głębszy namysł nad przywództwem Gomułki pojawił się na przełomie 1965 i 1966 roku. Nerwowa reakcja kierownictwa na list biskupów polskich do biskupów niemieckich ze słynnym „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” wpisywała się w historyczną obsesję Gomułki, tzn. sprawę granicy na Odrze i Nysie. Gomułka pełnił funkcję pierwszego ministra Ziem Odzyskanych. Jego rzeczywistą zasługą było wybronienie czy przekonanie Stalina do takich właśnie decyzji terytorialnych. Z tej granicy uczynił podstawowy postulat swojej polityki zagranicznej, ale i wewnętrznej – niezależnie od tematu straszył rewizjonistami niemieckimi, na czele których stali Czaja i Hubka (ówczesna dwugłowa Erica Steinbach).

Niestety, w 1966 roku Gomułka skonfliktował się z większością społeczeństwa. Kiedy Kościół obchodził Milenium przyjęcia chrztu przez Polskę, partia zainicjowała akcję administracyjno-policyjną utrudniającą peregrynację kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej po kraju. Napięcie na linii państwo–Kościół osiągnęło swój kolejny szczyt. Dawny sojusz Gomułka–Wyszyński odszedł do przeszłości i ewentualność walki o schedę po Gomułce zaczęła być realna.

Kryzys, który pokazał, że czas Gomułki się kończy, rozpoczął się w czerwcu 1967 roku po izraelsko-egipsko-jordańskiej wojnie sześciodniowej. Apogeum osiągnął w marcu 1968 roku, kiedy po widowiskowej, choć bez większego znaczenia akcji związanej ze zdjęciem „Dziadów” Mickiewicza z Teatru Narodowego, rozpoczęły się zamieszki studenckie. Zostały one wykorzystane przez władzę do walki z tzw. syjonizmem i resztkami rewizjonizmu. Wtedy to po raz pierwszy pojawiła się głośno skandowana kandydatura ewentualnego następcy towarzysza „Wiesława” w osobie Edwarda Gierka. Sytuacja gospodarcza była na tyle kiepska, że pierwszy kryzys mógł spowodować zmianę władzy. Tak też się stało w grudniu roku 1970, kiedy po ogłoszeniu przedświątecznej podwyżki cen żywności nastąpiły dramatyczne wydarzenia w Gdańsku i Szczecinie. Doszło do masakry robotników w Gdyni i w Gdańsku, a chory Władysław Gomułka oddał władzę znacznie młodszemu Edwardowi Gierkowi. Przez ponad 11 lat Władysław Gomułka pozostawał w cieniu, wyraźnie izolowany przez kolejnych przywódców partii, bez możliwości zabrania głosu na jakimkolwiek forum partyjnym.

 

List Biura Politycznego KC KPZR do Biura Politycznego KC PZPR z 18 grudnia 1970 roku.
Tłumaczenie z jęz. rosyjskiego (wersja oficjalna). TAJNE

Drodzy Towarzysze! Biuro Polityczne KC KPZR uważa za wskazane zwrócić się do Was, ponieważ jesteśmy żywo zaniepokojeni poważnym skomplikowaniem sytuacji w Waszym kraju. Wiemy o wysiłkach Towarzyszy polskich, podejmowanych dla przywrócenia porządku. Nie mamy wszechstronnej informacji na ten temat, lecz docierające do nas fakty świadczą o tym, że sytuacja polityczna staje się u Was niepokojąca. Sądząc ze wszystkiego, rozruchami objęta została znaczna część klasy robotniczej. Sami oczywiście dobrze rozumiecie, że zakłócenie wzajemnych stosunków między partią a klasą robotniczą może doprowadzić do niezwykle nie dobrych następstw. Umocnienia więzi partii z klasą robotniczą, która obecnie w wielu miejscach została osłabiona, nie sposób osiągnąć bez odpowiednich środków politycznych i ekonomicznych. Dla nas wszystkich jest rzeczą zrozumiałą, że tylko oparcie się na klasie robotniczej pozwoli zapobiec dalszej aktywizacji elementów antysocjalistycznych, przedłużaniu i rozszerzaniu się rozruchów. Określenie konkretnych kroków i przedsięwzięć natury politycznej i ekonomicznej, które trzeba podjąć w istniejącej sytuacji, należy wyłącznie do PZPR, jednak wydaje nam się, że rzeczą ważną jest by środki te zostały podjęte możliwie szybko. Kierując do Was ten przyjacielski list jesteśmy świadomi internacjonalistycznej solidarności z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą, z bratnim narodem polskim. Wierzymy, że Komitet Centralny PZPR potrafi opanować sytuację, opracuje skuteczne praktyczne środki zmierzające do tego, by socjalistyczna Polska z godnością wyszła z prób, jakie przypadły jej w udziale.