Zapracowany Juliusz Verne

Europejski Moduł Transportowy „Juliusz Verne” dostał nowe zadanie. Ten niezbyt duży zautomatyzowany statek musiał odpalić dwa swoje silniki, aby wynieść Międzynarodową Stację Kosmiczną na orbitę o kilka metrów wyższą niż do tej pory.

Europejski automatyczny statek transportowy (ATV) „Juliusz Verne”, który przycumował do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 3 kwietnia 2008 roku z ładunkiem 1150 kilogramów zaopatrzenia na następne pół roku, znalazł zupełnie nowe zastosowanie. W piątek 25 kwietnia 2008 roku silniki „Juliusza Verne’a”, który cały czas jest połączony ze stacją, zostały odpalone, aby skorygować położenie stacji. Trwająca 740 sekund operacja miała na celu nieco odsunąć 280-tonową stację od Ziemi. Dzięki odpaleniu silników statku transportowego stacja oddaliła się od Ziemi o 4,5 kilometra dalej. Teraz orbituje na wysokości 342 kilometrów nad powierzchnią. Akcję koordynowało Centrum Kontroli Lotów w Tuluzie we Francji, które najpierw „obudziło” ATV, a potem uruchomiło dwa z czterech jego głównych silników, aby „pchnąć” stację z prędkością 2,65 m/s. Operacja rozpoczęła się o godzinie 5:22 naszego czasu. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna wymaga podobnych zabiegów co jakiś czas, gdyż w naturalny sposób jest hamowana przez najbardziej zewnętrzne warstwy atmosfery. Do tej pory podobne „pchnięcia” wykonywał rosyjski moduł transportowy Progress. h.k.