Dudeizm, Kościół Jedi, Niewidzialny Różowy Jednorożec. Religie, które czerpią z popkultury

Żyjemy w 53. roku po Diego, świat stworzył potwór przypominający miskę makaronu i każdy może odkryć w sobie moc rycerza Jedi. Myślicie, że to stek bzdur? Uważajcie, czy nie obrażacie czyichś uczuć religijnych!
Dudeizm, Kościół Jedi, Niewidzialny Różowy Jednorożec. Religie, które czerpią z popkultury

2010 roku trzydziestoletni Anglik Chris Jarvis wybrał się do biura pośrednictwa pracy. Zaraz po wejściu do środka został poproszony o zdjęcie z głowy kaptura. Kiedy odmówił, został wyprowadzony za drzwi przez ochronę. Później wypadki potoczyły się bardzo szybko – Jarvis zagroził pozwem sądowym, w odpowiedzi na co po dwóch dniach znalazł w swojej skrzynce pocztowej list z przeprosinami.

Całe to zamieszanie wywołało oświadczenie Anglika, że to jego wiara nakazuje mu noszenie na głowie kaptura. Zadeklarował bowiem przynależność do Kościoła Jedi. Podobne sytuacje mogą zdarzać się coraz częściej, bo nowe, czerpiące z popkultury religie wyrastają jak grzyby po deszczu. Wraz z nimi ujawniają się oryginalne rytuały. Wyznawcy matriksizmu 19 kwietnia świętują Bicycle Day, członkowie Kościoła Eda Wooda obchodzą w rocznicę urodzin reżysera Woodmas (odpowiednik Christmas), a raelianie przyjmują chrzest 7 października, bo to właśnie tego dnia w 1975 roku ich guru Raël poleciał statkiem kosmicznym na obiad z Jezusem i Buddą.

 

ZDROWEŚ JEDI, ŁASKI PEŁNE

Wymyślone religie słyną z wirtualnych świątyń i pozyskiwania wiernych przez internet, ale odciskają też ślad w świecie realnym. Są jednocześnie kpiną z usankcjonowanych tradycją wyznań i bezlitosnym komentarzem do otaczającej nas rzeczywistości. „A może by tak zaprzeczyć istnieniu niewidzialnych różowych jednorożców?” – zagaił w 1990 roku na internetowej grupie dyskusyjnej alt.atheism Steve Eley.

W ten właśnie sposób narodził się Niewidzialny Różowy Jednorożec – ucieleśnienie bogini, wokół której zjednoczyli się dyskutujący o ateizmie studenci. Dziś tysiące ludzi na poświęconych jednorożcom stronach internetowych przekonują, że uwielbiają one pizzę z ananasem i szynką, i że to właśnie one, a właściwie ich rogi odpowiedzialne są za regularnie powstające w skarpetkach dziury. Kpiąc z idei religii, podkreślają, że niewidzialnych jednorożców nie można zobaczyć, więc nie można też udowodnić, że nie istnieją. Równie dobrze atrybutami guru mogą być dziś rozchełstany szlafrok, szklanka Białego Rosjanina i kręgle. Potwierdzeniem tego jest fakt, że rzeszę swoich wyznawców ma słynny filmowy bohater Dude Lebowski.

„Każdy marzy o beztrosce, o tym, żeby mniej martwić się o swoje pieniądze i o swoją pozycję” – tłumaczy popularność założonego przez siebie Kościoła dziennikarz Oliver Benjamin. Niestresowanie się życiowymi trudnościami i ogólnie rzecz biorąc taking it easy to główne przykazania wyznawców dudeizmu. Sens życia widzą w codziennych przyjemnościach, takich jak kąpiel w wannie, granie w kręgle i picie piwa ze znajomymi. A wszystko to wbrew kultowi sukcesu, chorej ambicji i pogoni za pieniędzmi. Benjamin twierdzi, że założony przez niego Kościół głosi ideową mieszankę taoizmu i filozofii Epikura, a do proroków dudeizmu zalicza Heraklita, Buddę, Jezusa, a także Kurta Vonneguta i Marka Twaina. Przestrzega też, że „ludzie, którzy nie są cool, w końcu wariują”. Mimo że zostało już wyświęconych ponad 100 tysięcy „dudeistycznych” księży, dudeiści szczycą się tym, że ich wyznanie jest najwolniej rozwijającą się religią świata. Nie mogą tego o sobie powiedzieć wyznawcy innej, aczkolwiek również zainspirowanej przez film religii.

 

Członkowie Kościoła Jedi, który powstał jako wyraz uwielbienia dla kosmicznej sagi George’a Lucasa „Gwiezdne wojny”, identyfikują się z wojownikami jedi i wierzą w interakcję z Mocą. W ich doktrynie można znaleźć elementy chrześcijaństwa, stoicyzmu i buddyzmu. O popularności jediizmu mówią liczby. Zgodnie z danymi zebranymi podczas spisów powszechnych przeprowadzonych w 2001 roku, w Anglii i Walii jest prawie 400 tysięcy wyznawców jediizmu, w Australii ponad 70 tysięcy, a w Nowej Zelandii 53 tysiące. Wymyślanie religii nie jest bynajmniej nowością – Kościół Subgeniuszu – grupa religijna, parodiująca wiarę w teorie spiskowe i UFO, porwał społeczności studenckie jeszcze w latach 80.

Nowe wyznania bywają formą protestu, tak jak w przypadku listu wysłanego przez Bobbiego Hendersona do Stanowej Rady Edukacji w Kansas po tym, jak zezwoliła ona na nauczanie w szkołach teorii inteligentnego projektu. List, w którym Henderson parodiował koncepcję kreacjonizmu, ukazując pana kreatora wszechświata jako miskę makaronu, dał początek najbardziej popularnych dziś wymyślonych religii Kościołowi Latającego Potwora Spaghetti.

O protest podejrzewa się też tych, którzy zadeklarowali się jako jedi podczas przeprowadzonych w krajach anglosaskich spisów ludności. Mieli w ten sposób zademonstrować niechęć wobec pytania o wyznanie w spisie powszechnym. Kiedy w Czechach w 2011 roku ponad 15 tysięcy osób zdefiniowało się jako wyznający „moralne wartości rycerzy Jedi”, uznano to za formę protestu przeciwko ogólnym kosztom spisu. „Powstające w cyberprzestrzeni religie często są mocno surrealistyczne, odżegnują się od dogmatyzmu i krytykują współczesną, napędzaną konsumeryzmem, biurokracją, nauką i technologią, kulturę” – komentuje socjolog dr Piotr Siuda. Protest to jednak nie wszystko.

„My, wyznawcy Latającego Potwora Spaghetti, wierzymy w słowa Oscara Wilde’a, że życie jest zbyt ważne, aby brać je na poważnie – tłumaczy Artur Mykowski, założyciel Kościoła Latającego Potwora Spaghetti w Polsce. – Dzięki pastafarianizmowi czuję, że w Polsce jest wiele osób, które podzielają moje przekonania. Daje mi on poczucie wspólnoty i bezpieczeństwa, a jednocześnie pozwala być wolnym i żyć na własnych zasadach bez poczucia zwierzchności”.

 

PRAWO DO DURSZLAKA

Wymyślone religie dają możliwość czczenia swoich idoli, kimkolwiek by oni byli. Dla zrzeszonych w Iglesia Maradoniana Argentyńczyków będzie nim wielki piłkarz, a dla członków Kościoła Eda Wooda – kontrowersyjny reżyser. Okazuje się, że nawet członkowie plemienia Yaohnanen z wysp Vanuatu czczą, wydawałoby się, zwykłego śmiertelnika – książę Filip uważany jest tam za istotę boską, która opuściła pacyficzne wyspy i ożeniła się z angielską królową. Przedmiotem kultu wcale nie musi być człowiek. Wyznawcy Mac’ismu będą porównywać Steve’a Jobsa do proroka, a system Windows do imperium szatana, aby tylko przekonać „niewiernych” o wyższości komputerów Apple’a nad pecetami. Uświęcić można również samą ideę, tak jak zrobił to ostatnio 20-letni student ze Szwecji Isaac Gerson. Na początku tego roku zarejestrował w Sztokholmie Misjonarski Kościół Kopimizmu, który głosi, że informacja jest święta i że jej kopiowanie powinno być legalne.

Zdaniem eksperta: PIOTR SIUDA, doktor socjologii na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, autor książki „Religia a internet” (www.piotrsiuda.pl) „Dziś na duchowym rynku współzawodniczą ze sobą wielkie religie monoteistyczne, religie Wschodu, nowe ruchy religijne, poradniki życiowe, praktyki astrologiczne oraz właśnie występujące w cyberprzestrzeni religie. Te ostatnie doskonale odwzorowują stan współczesnej religijności, która coraz mniej opiera się na hierarchii i autorytecie scentralizowanych władz. Dziś liczy się wybór, a im więcej religii możemy wybrać, tym większe mamy możliwości zagłuszenia stresów codziennego życia”.

 

W kwestii respektowania prawa do wolności wyznania członkowie wymyślonych kościołów mają jeszcze dużo do zrobienia. Przekonał się o tym chociażby Daniel Jones, znany wśród swoich Braci i Sióstr jako Morda Hehol – założyciel Kościoła Jedi, który za paradowanie w kapturze został wyrzucony ze sklepu spożywczego. Bryan Killian, uczeń liceum w Północnej Karolinie, został zaś w 2007 roku zawieszony za noszenie w szkole insygniów pirackich, które uważał za atrybuty swojej pastafariańskiej wiary. Niewątpliwym zwycięstwem na polu walki o swoje prawa może się natomiast pochwalić pochodzący z Austrii Niko Alm. Z pewnością z dumą patrzy on dziś na widniejące w jego prawie jazdy zdjęcie, na którym na głowie ma… durszlak.

Kiedy po złożeniu aplikacji Niko tłumaczył, że durszlak to jego (jako pastafarianina) religijne nakrycie głowy, urzędnicy wymogli na nim zdobycie lekarskiego potwierdzenia, że jest psychicznie zdolny do prowadzenia samochodu. W rezultacie wyrobienie prawa jazdy zajęło mu aż trzy lata, ale przynajmniej zakończyło się sukcesem. Polskie prawo zapewnia wolność wyznania, głoszenia i sprawowania kultu religijnego każdemu, bez względu na to, czy jego religia widnieje w wykazie Kościołów i związków wyznaniowych, czy nie. Aby jednak zarejestrować związek wyznaniowy w Polsce, sto osób musi złożyć poświadczone notarialnie oświadczenie rejestracyjne.

Polski Kościół Latającego Potwora Spaghetti zebrał na razie 27 takich oświadczeń. „Dzięki rejestracji będziemy mogli oficjalnie prowadzić działalność charytatywną na rzecz edukacji, promowania tolerancji i na rzecz osób potrzebujących, tak jak to czynią nasi Bracia i Siostry w Stanach Zjednoczonych” – tłumaczy Mykowski.

Wszystko wskazuje, że religie cyberprzestrzeni będą coraz bardziej popularne. „Są odbiciem dominujących w społeczeństwie sieciowym trendów, obowiązujących w sferze kontaktów międzyludzkich – twierdzi dr Piotr Siuda. – Stanowią mało »żarłoczne«, niezbyt totalitarne, sieciowo zorganizowane wirtualne wspólnoty i mogą być dobrą propozycją w świecie, w którym panuje ciągła zmienność religijnych tożsamości”.

Więcej:religiewiara