Zdobywanie biegunów

Większość programów coachingowych nastawiona jest na dorosłych, na menedżerów. Brakuje propozycji dla młodych ludzi.

Razem z córkę Polą byliśmy ostatnio w Medjugorie w Hercegowinie, miejscu – jak wierzą niektórzy – objawienia Matki Boskiej. Jeszcze przed wyjazdem z pewnym sceptycyzmem podchodziłem do takich miejsc. Kiedy mówiłem, że jadę do Medjugorie, często w zamian otrzymywałem znaczący uśmiech albo wzruszenie ramionami.

Po części rozumiem te reakcje. Nie zniechęciło mnie to jednak do wyjazdu. Ważna wydaje mi się w takich wypadkach otwartość: chodzi o to, by nie jechać z oczekiwaniami cudu ani żadnymi innymi, ale być po prostu otwartym. Może przebywanie w takich miejscach ma uczyć nas właśnie otwartości, tolerancji i empatii.

Muszę przyznać, że była to dla mnie niezwykła podróż, głównie dlatego że nie byłem sam, ale z moją córką. Poczułem, że można Boga szukać na biegunach, na pustyniach, w kosmosie albo w miejscach świętych, jak Santiago de Compostela czy Medjugorie, ale znaleźć go można tylko we własnym sercu. Do Medjugorie przybywają ludzie z krańców świata: z Wietnamu, Japonii, Chin, Ameryki Południowej, w poszukiwaniu Kogoś albo Czegoś, przyciągnięci mocą tego miejsca, a może jeszcze czymś więcej. Są to osoby w większości dojrzałe. Będąc tam, pomyślałem, że w tych czasach szczególnie młodym ludziom jest trochę trudniej znaleźć głębszy wymiar życia. Pomyślałem o Obozach Zdobywców Biegunów dla dzieci poszkodowanych przez los, które organizujemy już od paru lat. To też jest próba pokazania dzieciom innego wymiaru życia, oczywiście nie w oparciu o konkretną religię. Rdzeń Obozów Zdobywców Biegunów, oparty na metodzie osiągania celów Biegun, to doświadczenie zebrane podczas przygotowań i wypraw z Jaśkiem Melą (o którym powstał niedawno fabularny film „Mój biegun” – przy okazji polecam). Obozy są dla nas dobrym miejscem może nie do testowania metody, ale na pewno do zbierania kolejnych doświadczeń przy jej wykorzystaniu w pracy z młodymi ludźmi.

Do tej pory metoda Biegun opierała się na dziesięciu krokach: odkryj swój biegun, mapa drogi, najlepszą praktyką jest dobra teoria, wyjście poza schemat, wizualizacja jako metoda przygotowań, start, droga jest ważniejsza niż cel, dwa bieguny, nie osiedlaj się na biegunie, poznaj samego siebie. Dzisiaj myślę, że nie powinna to być mechaniczna metoda nastawiona na osiąganie każdego założonego celu, ale powinna raczej nieść ze sobą refleksję nad osiągniętym celem i dalszym ciągiem naszego życia. Tego mi w moich rozważaniach nad nią zabrakło. Chciałbym też, aby metoda była uniwersalna, skierowana do ludzi o różnych systemach wartości.

Pracując z młodymi ludźmi, widzimy, że trudno jest uczyć jedynie przez teorię. Wolimy wykorzystywać doświadczenia związane z moimi najważniejszymi wyprawami: zdobyciem dwóch biegunów w jednym roku, marszem przez Pustynię Gibsona w Australii czy rejsem przez Atlantyk. Potrzebna jest nam uporządkowana praca, zbudowanie podręcznika metody, wyszkolenie trenerów, którzy byliby w stanie dobrze jej nauczać. Chcemy, by jej częścią był mechanizm samodoskonalenia, tak by z obozu na obóz stawała się lepsza. Zależy nam, by obozy miały swój dalszy ciąg. Dlatego organizujemy dodatkowe weekendowe warsztaty, które będą pomagały uczestnikom iść naprzód w drodze do założonych celów. Powstanie też zimowa wersja obozu – Biegun 2.0 dla zaawansowanych. Początkowo pracowaliśmy z dziećmi i młodzieżą w trudnej sytuacji życiowej (ze względu na stan zdrowia czy sytuację rodzinną), w przyszłości chcemy rozszerzyć nasze działania na wszystkich chętnych, tak by ostatecznie stworzyć wersję dla profesjonalistów.

Metoda Biegun opiera się na doświadczeniach ze wszystkich moich wypraw, a także z dzieciństwa i życia między wyprawami. W pewnym sensie ta metoda, doskonalona z wyprawy na wyprawę, pozwoliła mi w sposób sprawny i często z sukcesem zrealizować wiele niemożliwych do realizacji projektów. Najpełniej sprawdziła się w przypadku mojego największego projektu życiowego „Razem na bieguny”, gdy z niepełnosprawnym chłopcem Jaśkiem Melą zdobyliśmy dwa bieguny w jednym roku. To wydarzenie pozwoliło uwierzyć w siebie wielu osobom w Polsce i na świecie, przyniosło wiele zmian w życiu ludzi, którzy podążając za tym marzeniem, osiągali niemożliwe do realizacji cele.

 

Dzisiaj widzę konieczność wbudowania w metodę codziennych sposobów na refleksję, rodzaju medytacji, codziennej podróży w głąb siebie. Mogą temu służyć różne narzędzia: na przykład próba pozostawania w bezruchu przez określony czas

i czy nazwiemy to medytacją, wyciszeniem czy kontemplacją, istota pozostaje ta sama. Może to być codzienny spacer tą samą drogą, zauważanie tego, co na co dzień pozostaje niewidoczne, próba pracy ze świadomością, tak by być uważnym, być tu i teraz. Oczywiście przełożenie tej wiedzy na pracę z młodymi ludźmi, sprawienie, by było to dla nich ciekawe, atrakcyjne, by było w stanie rywalizować komputerowymi, jest trudne. Ale być może internet czy gry komputerowe mogą być dobrym językiem do stosowania tej metody.

Skupiamy się teraz w pracy przede wszystkich na młodych. Młody człowiek jest jeszcze otwarty, żyje bez schematów, jego świat jest pełen możliwości. Większość programów coachingowych nastawiona jest na dorosłych, na menedżerów. Programów dla tych, którzy dopiero wkraczają w życie, brakuje. A uważam, że wytrwałości, motywacji, wyznaczania i osiągania celów przy zachowaniu harmonii życiowej trzeba uczyć już młodych. Bo potem może być na to zwyczajnie za późno.