Bolesław Bierut i sfałszowane wybory

Bierut i jego klika przy pomocy radzieckich „ekspertów” najpierw sfałszowali referendum w 1946 r., a pół roku później – już samodzielnie – wybory! Wreszcie mamy na to materialne dowody. Dokumenty odnaleziono w Moskwie.

Wprowadzać w Polsce socjalizm – ironizował Józef Stalin – to jak wkładać siodło na krowę. Jednak podjął się tego zadania – nie tylko stosując terror wobec przeciwników politycznych, ale i dokonując wyborczych fałszerstw. Mimo że decyzje mocarstw na konferencji w Jałcie gwarantowały powojennej Polsce wolne wybory, wolność prasy i inne zasady demokratycznego państwa… 

Gwarancje z Jałty

Na początku 1945 r. brytyjski premier Winston Churchill oceniał, że komunistyczny rząd lubelski reprezentuje tylko jedną trzecią polskiego społeczeństwa. W czerwcu 1945 r. powołano w Polsce koalicyjny Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej – z udziałem 6 partii: nie tylko Polskiej Partii Robotniczej i Polskiej Partii Socjalistycznej, ale i „prawicowego” Polskiego Stronnictwa Ludowego (z przybyłym z emigracji Stanisławem Mikołajczykiem). To była przygrywka do przeprowadzenia wyborów parlamentarnych, gwarantowanych w Jałcie. Miały jednak odbyć się w kraju, w którym na rzecz Gomułki i Bieruta działała polska służba bezpieczeństwa, cenzura i coraz liczniejsza PPR (od lutego do grudnia 1945 r. szeregi PPR wzrosły o 100 000 członków!). Cała ta władza miała zaplecze w postaci grup operacyjnych i wojsk wewnętrznych NKWD. 

Jednak Stalin zdecydował, że przyda się też stały przedstawiciel radzieckich „organów” w celu szybkiego i prawdziwego informowania Moskwy o wydarzeniach, działaniach władz w korzystnym dla ZSRR kierunku i walce z ich przeciwnikami. 7 marca 1945 r. Iwan Sierow został mianowany doradcą NKWD przy polskim Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Takiego samego doradcę otrzymało ministerstwo administracji. 

Intensywność pracy zmieniających się pełnomocników można ocenić po liczbie ich raportów. Od kwietnia 1945 r. do kwietnia 1946 r. 66 raportów pełnomocnika przy MBP zostało przekazanych z Polski radzieckiemu ministrowi spraw wewnętrznych i przeadresowanych do Stalina. Drugi pełnomocnik między  grudniem 1945 r. a sierpniem 1946 r. przekazał 32 raporty, które również otrzymał Józef Wissarionowicz. Dotyczyły szczegółowej działalności partii Mikołajczyka, represyjnych przedsięwzięć polskich organów bezpieczeństwa, rozłamu w PSL.

Referendum 30 VI 1946r.

Od końca 1945 r. opozycja w Polsce coraz głośniej domagała się przeprowadzenia wolnych wyborów. Władza czuła, że nie ma zbyt wielkiego poparcia społecznego. Tym bardziej że nieustannie trwało to, co później nazwano małą wojną domową, a jej ofiarami po obu stronach stało się co najmniej 20 000 ludzi. Jednak jakaś wymierna akceptacja społeczna była władzy niezbędna. Próbując odroczyć wybory, kierownictwo PPR zdecydowało przeprowadzić w Polsce referendum – zaproponować ludności odpowiedź na pytania nie całkiem wygodne dla opozycji. Na spotkaniu sześciu partii 5 kwietnia 1946 r. propozycję przeprowadzenia referendum wysunęła PPS. Mikołajczyk z PSL opowiedział się za (dokładna notatka o tym spotkaniu trafiła na biurko Stalina już 9 kwietnia). 

Pytania referendalne były następujące: 1. Czy zgadzasz się na likwidację senatu? 2. Czy chcesz umocnienia w przyszłej konstytucji ustroju gospodarczego opartego o reformę rolną i nacjonalizację podstawowych gałęzi gospodarki z ochroną ustawowych praw prywatnej inicjatywy? 3. Czy zgadzasz się na umocnienie zachodnich granic Państwa Polskiego na Bałtyku, Odrze i Nysie Łużyckiej? 

Początkowo partie prawicowe – PSL Mikołajczyka i Stronnictwo Pracy – wzywały ludność do głosowania trzy razy „nie”. Jednak na posiedzeniu rady PSL w końcu maja 1946 r. zdecydowano wybrać jako wskaźnik poparcia ludności dla ich partii pierwsze pytanie (uważając, że na 2. i 3. naród odpowie zdecydowanie „tak”). Zatem PSL wezwała do głosowania według wzoru: „nie, tak, tak”. Stronnictwo Pracy pozostało przy swojej decyzji wybrania trzy razy „nie”. 

Bierut i jego otoczenie wiedziało, że dużo ryzykuje, a przegrane referendum oznaczać może w perspektywie utratę władzy. Oczywiście polskie organy bezpieczeństwa z pomocą radzieckich czekistów zrobiły wiele dla zwycięstwa linii Bieruta. Organy MBP organizowały „agenturalno-operacyjną” obsługę komisji, wprowadzając w ich skład swoich ludzi, sprawdzały osoby delegowane do komisji, spowodowały odwołanie 90 osób, które okazały się „uczestnikami antyrządowego podziemia”. Zorganizowano też rozłam wewnątrz partii Mikołajczyka. Przeprowadzono tajne rozmowy z zastępcą Mikołajczyka Tadeuszem Rekiem, który następnie wystąpił z krytyką kierownictwa PSL i wezwał do głosowania trzy razy „tak”.

Wszystkie te działania nie dawały jednak gwarancji powodzenia. Poproszono więc o pomoc z Moskwy! 

Komuniści fałszują

Dla przewidujących nieuchronną porażkę jedynym skutecznym rozwiązaniem wydawało się zniszczenie protokołów podliczających głosy i przygotowanie na ich miejsce innych – „prawidłowych”. Ale co zrobić z podpisami członków komisji? Przecież one powinny być prawdziwe. 

W ministerstwie bezpieczeństwa ZSRR istniała jednostka zajmująca się ekspertyzą dokumentów, a także ich przygotowaniem, również podrabianiem podpisów. Od maja 1946 r. był to samodzielny w strukturze ministerstwa oddział „D”. Na jego czele stał pułkownik A.M. Pałkin. On kierował całą operacją zmiany protokołów i podrabiania podpisów. Opisuje to raport ministerstwa numer 1443/A z 30 sierpnia 1946 r. adresowany do Stalina. 

Naczelnik oddziału „D” A.M. Pałkin został skierowany do Warszawy. 20 czerwca 1946 r. jego i doradcę MBP w Polsce Dawidowa przyjął sam Bierut, aby omówić plan ope-racji podrobienia protokołów referendalnych. Ostateczny wariant tej operacji został przedyskutowany i przyjęty 22 czerwca 1946 r. na spotkaniu Pałkina i Dawidowa z Bierutem i Gomułką. 

Zaraz potem 15-osobowa grupa czekistów wyjechała do Warszawy i rozpoczęła pracę. Ekipa ta przygotowała 5994 protokoły z podliczeniem rezultatów referendum. Podrobiono około 40 000 podpisów członków obwodowych komisji. 

 

Wyglądało to następująco.Teczki z protokołami otrzymywał doradca Dawidow od ministra bezpieczeństwa Stanisława Radkiewicza i przekazywał grupie Pałkina. Odpowiednio przygotowane w grupie nowe „protokoły” wracały przez Dawidowa do Radkiewicza. Skutkiem pracy specjalistów z Moskwy procent Polaków głosujących pozytywnie na 1. pytanie został powiększony do 50–80 proc. (w zależności od województwa). W istocie, jak stwierdzono w MBP, według oryginałów protokołów odpowiedzi „tak” na 1. pytanie udzieliło zaledwie od 1 do 15 proc.! Jednocześnie w nowo przygotowanych protokołach powiększono liczbę pozytywnych odpowiedzi na 2. i 3. pytanie. Cała praca została zakończona 27 sierpnia i grupa pracowników oddziału „D” w pełnym składzie wróciła do Moskwy. 

Wyśmiana opozycja

Stalin, co nie zdarzało się często, wyraził zgodę na natychmiastowe uhonorowanie uczestników operacji. Na 6 września 1946 r. datowany jest wniosek o nagrodzenie ekipy, która „wypełniła specjalne zadanie”. Cała piętnastka została odznaczona wysokimi orderami. 

Oficjalna radziecka propaganda rozdmuchała osiągnięty „sukces” i otwarcie wyśmiewała opozycję w Polsce. Już 3 lipca 1946 r. moskiewska „Prawda” donosiła w artykule „Ogólnonarodowe głosowanie w Polsce”, że w warszawskim województwie (nie wliczając Warszawy) pozytywną odpowiedź na 1. pytanie dało 73,9 proc. głosujących. 

6 lipca „Prawda”, oceniając wynik referendum, pisała: „To oznacza zwycięstwo obozu demokratycznego, którego polityka została najwyraźniej poparta przez naród polski”. Jednak komentując rezultaty głosowania, obserwator uprzedzał polskie masy demokratyczne, że nie należy popadać w samouspokojenie: „Fakt, że w Krakowie negatywną odpowiedź na dwa pytania referendum dała większość głosujących, świadczy o obecności i uporczywym sprzeciwie reakcji”. 

Krakowska zagadka

Istotnie 7 lipca „Prawda” poinformowała o ciekawych wynikach głosowania w całym województwie krakowskim: „Za ważne uznano 981 423 głosy. Odpowiedzi »tak« na 1. pytanie udzieliło 468 362 osoby, »nie« odparło 513 061”. 

Jak wytłumaczyć ujawnienie przez komunistów ich krakowskiej porażki? 3 lipca 1946 r. w „Prawdzie” ukazała się wiadomość: „Krakowski korespondent gazety »Express Wieczorny« donosi, że w wielu komisjach Krakowa na 1. pytanie referendum większość odpowiedziała negatywnie”. Po takim doniesieniu trudno było propagować jakiś inny wynik. 

Jednak zdaniem rosyjskiego historyka i wiceprzewodniczącego Stowarzyszenia „Memoriał” Nikity Pietrowa (z którego książki „Rola Stalina i organów NKWD–MGB w sowietyzacji państw Europy Środkowej i Wschodniej” pochodzą wszystkie przytaczane raporty i cytaty) najprawdopodobniej była to część chytrego planu. Zmierzał do tego, by świadomie wybrać jakieś województwo, gdzie wpływy Mikołajczyka były szczególnie silne, i demonstracyjnie przedstawić tamtejsze rezultaty referendum jako niekorzystne dla komunistów, ale z niewielką tylko przewagą opozycji. Przypomnijmy, że płk Pałkin przytaczał rzeczywisty procent pozytywnych odpowiedzi na 1. pytanie jako od 1 do 15 proc.! 

Odrzucone protesty

Wiadomo, że sekretariat PSL 9 sierpnia 1946 r. skierował protest na ręce generalnego komisarza do spraw referendum w związku z jego rezultatami. W odpowiedzi PSL-owcy usłyszeli, że ich monity nie znajdują uzasadnienia. 

Nieustannie protestujący Mikołajczyk przywoływał przykłady „rozhulanego terroru” organów MBP, który nie mógł nie wpływać na rezultaty referendum. Oznajmił też, że w trzech powiatach województwa poznańskiego było 80 proc. odpowiedzi „nie”. Zapowiedział zaproszenie na przyszłe wybory do Sejmu przedstawicieli Wielkiej Brytanii i USA. Rozzłoszczony Gomułka replikował: „Możesz poskarżyć się Churchillowi”.

Trwała też propagandowa kampania przeciwko Mikołajczykowi. 14 lipca 1946 r. na stronie międzynarodowej dziennika „Prawda” powiązano Mikołajczyka z pogromem Żydów w Kielcach i nazwano go patronem sprawców pogromu… 

Wybory 19 I 1947r.

Teraz przyszedł czas na nieuchronne (ze w względu na zobowiązania międzynarodowe) wybory do Sejmu Ustawodawczego Rzeczypospolitej Polskiej. 12 grudnia 1946 r. do Stalina trafiła notatka Dawidowa. Mówiła, że 4 grudnia 1946 r. owego przedstawiciela NKWD przy polskim MBP sam Bolesław Bierut poprosił w rozmowie w cztery oczy o zabezpieczenie „przedsięwzięć związanych z wyborami do Sejmu”. Stalin ze zrozumieniem odpowiedział na prośbę i do Warszawy znowu wyjechała sprawdzona grupa specjalistów z Pałkinem na czele.

Do tego czasu polskie kierownictwo przeprowadziło decydujące natarcie na opozycję, by pozbawić ją jakichkolwiek szans zwycięstwa w wyborach lub nawet zdobycia znaczącej liczby mandatów. Wzięło też przykład z doradców radzieckich. Bierut i jego ludzie szybko opanowali stalinowskie nauki. Przebieg akcji opisał w notatce nr 1894A sam Pałkin. Otóż grupa specjalistów oddziału „D” wyjechała do Warszawy 10 stycznia 1947 r. Bierut wyraził zadowolenie z ich przyjazdu i „w celu pełnego zabezpieczenia konspiracji równocześnie zasugerował z kierownictwem PPR przeprowadzenie dodatkowych przedsięwzięć, a mianowicie: zamianę urn wyborczych w niektórych obwodach, podrzucanie do urn kart wyborczych i przygotowanie w tych komisjach, w których nie było zaufanych ludzi z partii Mikołajczyka, dwóch egzemplarzy protokołów, przy czym jeden z nich nie zawierał liczb. Protokół bez liczb podlegał dalszemu opracowaniu przez trójkę PPR w celu otrzymania potrzebnych wyników”. Te przedsięwzięcia, jak pisał Pałkin, przyniosły rezultaty i praca jego grupy właściwie nie była potrzebna. Dawali tylko techniczne rady Polakom przez doradcę MBP Dawidowa. Nikt oprócz Bieruta i ministra bezpieczeństwa Radkiewicza o pobycie specgrupy nie wiedział. 

Według informacji Pałkina, przesłanej Stalinowi, rzeczywisty procent głosów na Blok Demokratyczny (PPR–PPS–SD–SL) wynosił około 50 proc., a w wiejskich rejonach około 70. Nikita Pietrow z „Memoriału” ironicznie komentuje: „Zostawmy te liczby na sumieniu Pałkina”. 

Liczby Dawidowa

Notatka doradcy Dawidowa nr 2001A, którą 14 lutego 1947 r. otrzymał Stalin, mówi o kuluarach tego „sukcesu”. Wynika z niej, że za podstawowe zadanie uznano paraliżowanie działalności PSL Mikołajczyka: doprowadzano do masowych wystąpień członków, do rozłamów, zarządzano aresztowania i rewizje (o czym donosiła prasa). Ponadto od  1 października 1946 r. do 19 stycznia 1947 r. zamknięto 25 powiatowych komitetów PSL, a przed wyborami łącznie 43. W tym czasie aresztowano też 1756 członków PSL, „nie licząc masowych profilaktycznych aresztowań na 2 tygodnie przed wyborami”. Nie zapomniano o „zbrojnym podziemiu”: przeprowadzono 1207 operacji, w których wyniku zabito 600 osób, a aresztowano do 6000. 

 

Warto też przytoczyć niektóre dane z raportu Dawidowa o manipulacjach w komisjach wyborczych. Okazuje się, że w obwodowych i okręgowych „zabezpieczono” znaczący udział członków PPR (odpowiednio 63,3 proc. i 39 proc.). Powołano 3515 obwodowych komisji składających się wyłącznie z członków PPR, co stanowiło 52,3 proc. wszystkich komisji. Organy bezpieczeństwa zwerbowały  agenturę w komisjach – 21 777 osób w obwodowych (czyli 47,2 proc.) i 153 osoby w okręgowych (33,3 proc.). 

Jednocześnie, według danych organów bezpieczeństwa, pozbawiono praw wyborczych 409 326 osób (3,03 proc.). Zwerbowano też 1113 wójtów, 1148 pisarzy gminnych, 6090 sołtysów i 347 księży. Miało to wielki wpływ na głosowanie na wsi, gdzie przekabaceni wójtowie i żołnierze organizowali demonstracyjnie jawne głosowanie. Ponadto 178 księży było zaangażowanych w różne formy agitacji za Blokiem Demokratycznym. 

Zapobiegliwie zajęto się też kandydatami. „Zwerbowano 81 kandydatów na posłów. 49 z nich wybrano do Sejmu. Wśród nich  5 członków PPS, 23 PSL, 7 ze Stronnictwa Pracy, 8 ze Stronnictwa Demokratycznego  i 6 PSL–Nowe Wyzwolenie. Od wszystkich tych posłów uzyskano i przechowuje się w ministerstwie ich własnoręczne niedatowane oświadczenia o rezygnacji z mandatów” – pisał pułkownik Dawidow 14 lutego 1947 r. w notatce nr 2997. „Ufać, ale kontrolować”, jak mawiał klasyk.

Prawda Polewoja

22 stycznia 1947 roku „Prawda” zamieściła reportaż swojego specjalnego korespondenta Borysa Polewoja z Warszawy pt. „Błyskotliwe zwycięstwo polskiej demokracji”. Pisał o zdecydowanym zwycięstwie Bloku Demokratycznego nad „partią Mikołajczyka PSL” (według oficjalnych danych Blok Demokratyczny zdobył 394 mandaty, PSL – 28). Swój reportaż Polewoj kończył patetycznie: „I czego by nie wołali zbankrutowani liderzy reakcji, do kogo by nie apelowali za granicą – tego, co zdarzyło się w historyczny dzień 19 stycznia, nie da się ukryć przed światową opinią. Polski naród jednomyślnie głosował na demokrację”.

Zorganizowana przez PPR porażka Mikołajczyka w wyborach do Sejmu pogrzebała wszelkie nadzieje na demokrację w Polsce. W kraju trwały represje przeprowadzone przez organy MBP. PSL było rozbite i w połowie 1947 roku Mikołajczyk zmuszony został do ucieczki z Polski.