Czas kopania

Czy po ekshumacji generała Sikorskiego nadszedł czas na otwarcie kolejnych grobów? Tajemniczych zgonów w naszej historii było wiele. Pytanie: po co?

Ekshumacja generała Sikorskiego już dokonana, co powinno wywołać dyskusję na temat konieczności dalszego rozkopywania grobów. Kolejka do wyjaśnienia okoliczności śmierci jest bowiem długa. Trudno wręcz powiedzieć, za który grób IPN powinien zabrać się na początek. Może Świerczewskiego? To przypadek wielce frapujący. Generał Karol Świerczewski udający się 28 marca 1947 roku na wizytację placówki WOP w Bieszczadach, wjechał wprost w zasadzkę zorganizowaną przez sotnię „Chrina”. Trzy kule trafiły człowieka, który „kulom się nie kłaniał” (ślady po dwóch znaleziono w plecach). Na dodatek na plecach jego kurtki zachował się ślad rozdarcia. Czyżby po bagnecie? A może Świerczewski został zamordowany przez kogoś innego, niż się powszechnie sądzi? Sprawa jest o tyle ciekawa, że śledztwo prowadzone przez wysokich funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i Zarządu Informacji Wojskowej wyraźnie mija się z prawdą. Wskazano na upowców z sotni „Bira” jako zabójców, gdy w istocie byli to partyzanci z sotni Stepana Stebelskiego. W raporcie mowa jest o dwóch kulach, które trafiły generała, tymczasem na mundurze są trzy przestrzeliny, a w dodatku ten dziwny ślad z tyłu… Niewykluczone, że tajemnica śmierci z 1947 roku pochłonęła jeszcze jedną ofiarę i to wiele lat później. W sierpniu 1971 roku w Warszawie został zamordowany Jan Gerhard, który był świadkiem śmierci Świerczewskiego, a wcześniej, w 1952 roku, aresztowano go pod zarzutem udziału w spisku na życie „Waltera” i dwa lata przesiedział w więzieniu. Tak, tylko czy ekshumacja i badanie zwłok może nam odpowiedzieć na pytanie, jak zginął generał Świerczewski i kto dybał na jego życie? A marszałek Edward Rydz-Śmigły? To dopiero kandydat do ekshumacji! Były Naczelny Wódz wrócił potajemnie do Polski jesienią 1941 roku, aby stanąć na czele zbrojnego podziemia. Już sam ten zamiar wywołał alarm w środowiskach, które aż za dobrze wiedziały, co znaczy mieć marszałka Rydza na czele. Zmarł niespodziewanie w grudniu 1941 roku na zawał serca, co wcale nie jest takie pewne, a wielu poważnych historyków uważa, że to kłamstwo, i podaje inne okoliczności, czas i miejsce śmierci. Również miejsce pochówku budzi kontrowersje. Może więc po latach warto ostatecznie wyjaśnić los Naczelnego Wodza?

A Józef Światło? Wysoki funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, odpowiedzialny za torturowanie, śmierć i wywózkę na Sybir wielu działaczy niepodległościowego podziemia, uciekł na Zachód w czasie podróży służbowej do Berlina w 1953 roku. Od tego momentu był pod opieką CIA. Jego zeznania, nadawane na antenie Radia Wolna Europa, były szokiem dla opinii publicznej! I aż dziw bierze, że do dzisiaj nie znamy okoliczności jego śmierci, która nastąpiła w 1975 roku w USA, i za dobrą monetę przyjmujemy informację, że zginął w wypadku drogowym. A przecież polskie i radzieckie tajne służby miały wszelkie powody, aby ukarać zdrajcę. Taki scenariusz wydaje się bardzo prawdopodobny, zważywszy na to, że trzy lata później, w 1978 roku, KGB dokonało w Londynie zamachu na bułgarskiego dysydenta Gieorgija Markowa, uśmiercając go za pomocą rycyny, wprowadzonej do jego ciała poprzez specjalną cieniutką końcówkę parasola. A przecież Markow był mniej groźny i mniej zaszkodził Imperium Zła niż Światło. Oczywiście tylko ekshumacja mogłaby rozwiać wszelkie wątpliwości i ujawnić, że rzekomy wypadek samochodowy miał zamaskować zamach. A śmierć Bieruta?! Prezydent, premier i I sekretarz KC PZPR, odpowiedzialny za brutalną sowietyzację Polski, zmarł nagle w Moskwie, tuż po XX Zjeździe KPZR, na którym Nikita Chruszczow mówił o zbrodniach Stalina. Przemówienie było sygnałem początku nowej ery, w której tacy ludzie jak Bierut czy jego węgierski odpowiednik Mátyás Rákosi, nie byli już potrzebni. Okoliczności nagłej śmierci pozostają ciągle niewyjaśnione. Nawet oświadczenie kremlowskich lekarzy brzmi niejasno. A tajemnica narasta, gdyż są historycy, którzy twierdzą, że Bierut został zamordowany już w 1947 roku, a jego miejsce zajmował sobowtór. Może więc w Moskwie, w marcu 1956 roku, dokonano zamachu na sobowtóra?! Czy to nie wystarczające powody, aby ostatecznie wyjaśnić, kto spoczywa w grobie na wojskowych Powązkach?! A jeżeli się okaże, że to jednak Bolesław Bierut, to na co umarł? I jak tu nie dokonać ekshumacji?!

Spokój generała Władysława Sikorskiego zakłócono bez konkretnego powodu. Sprawiło to zamówienie polityczne, nakazujące udowodnić, że Sikorskiego zamordowali Rosjanie, co wydaje się zadaniem karkołomnym. Bo jak to udowodnić, chyba że w ciele generała znaleziono by pocisk z nadrukiem „sdiełano w CCCP”. Sprawa tym bardziej trudna, że Stalin nie miał specjalnych powodów do zorganizowania zamachu na polskiego premiera, zaś takie mogli mieć Polacy, Niemcy i Brytyjczycy. Pytanie: czy będziemy w nieskończoność wydobywać sekrety spod ziemi? Pozostaje mieć nadzieję, że nasi decydenci zrezygnują z polityki… otwartych grobów.