FaceApp = szemrana polityka prywatności. Czy wiedza, jak będziesz wyglądać za 50 lat, jest tego warta?

Najgorętsza aplikacja w sieci przyciągnęła uwagę nie tylko niezwykle wiarygodnymi filtrami postarzającymi twarze, ale też wątpliwą polityką prywatności. Aplikacja zbiera dane użytkowników. Zresztą… jak wiele aplikacji, z których korzystamy.

FaceApp kradnie Twoją prywatność? Nie jest jedyna

Nagle wszyscy postanowili się zestarzeć. Aplikacja, która z niebywałą dotąd dokładnością – i wiarygodnością – postarza twarze, opanowała kanały social media. FaceApp  korzysta ze sztucznej inteligencji do nakładania filtrów na portrety i pokazuje, jak będziemy wyglądać na starość. Efekt? Przekonujący i zabawny.

Ciekawość przełożyła się na popularność. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy FaceApp podpiła sieć. Aplikacja wzbudziła duże zainteresowanie już w 2017 roku, gdy tylko pojawiła się w sieci.  Jednak jak większość tego typu „darmowych” aplikacji, FaceApp wiąże się z pewnymi kosztami, a walutą są tu nasze dane osobowe, prywatność i bezpieczeństwo w sieci.

 

 „Komercyjne wykorzystanie”

Po pobraniu programu, pojawia się standardowa prośba o dostęp do aparatu, galerii zdjęć i umożliwienie wysyłania powiadomień. W regulaminie, na który trzeba wyrazić zgodę, by rozpocząć korzystanie z aplikacji, administrator (warto wspomnieć, że właścicielem FaceApp jest rosyjski deweloper Wireless Lab z siedzibą w Petersburgu), zastrzega sobie prawo do korzystania z naszych zdjęć i niektórych danych oraz dzielenia się nimi z partnerami. Treść zawiera niepokojące zwroty, takie jak „komercyjne wykorzystanie”.

Co to oznacza w praktyce? Może m.in. to, że Twoje zdjęcia zostaną wykorzystane w treściach reklamowych. Teoretycznie dając aplikacji dostęp do swoich zdjęć, pozwalasz jej „widzieć” wszystko, co się tam znajduje, w tym np. zrzuty ekranu mogące zawierać wrażliwe dane. Poza tym aplikacja może uzyskać dostęp do metadanych związanych z plikiem zdjęcia, takich jak dane o lokalizacji.

 

W sieci zawrzało

Zamieszanie wokół polityki prywatności FaceApp wydaje się większe ze względu na nie tak dawno ujawniony wyciek danych z Facebooka i informacje o zaangażowaniu Rosji podczas kampanii wyborczej w  USA w 2016 r.

Administratorzy aplikacji odpierają zarzuty i zapewniają w wystosowanym do dziennikarzy oświadczeniu, że aplikacja dysponuje jedynie zdjęciami przesłanymi przez użytkowników, a większość (?) z nich jest usuwana po 48 godzinach. FaceApp zapewnia, że  na żądanie użytkownika pomoc techniczna usunie wszystkie jego dane. Administratorzy oświadczyli, że  dane użytkowników, nie są udostępniane innym podmiotom – jednak  w regulaminie wciąż znajduje się sprzeczna informacja.

 

Stop panice?

W tej chwili nie ma potwierdzonego zagrożenia związanego z korzystaniem FaceApp. Eksperci zalecają ogólną nieufność wobec wszelkich firm zbierających tego typu dane. Ministerstwo Cyfryzacji  zapowiada, że w razie realnego niebezpieczeństwa  dla prywatności użytkowników, podejmie odpowiednie kroki.

Swoją drogą, czy naprawdę wiedza, o tym jak będziemy wyglądać za 50 lat, jest tak cenna, by ryzykować utratę swojej prywatności?