Mimo że złudzenia optyczne to błędy popełniane przez mózg podczas interpretacji obrazu, możemy je wykorzystać z pożytkiem dla nas. Chodzenie na rękach optycznie wyszczupli twarz osoby z nadwagą, ale grozi kontuzją. Na szczęście istnieją prostsze sposoby na wykorzystanie iluzji do poprawiania urody. Richard Russell, psycholog z Harvard University, zestawił obok siebie dwie identyczne twarze o androgenicznych cechach. Mimo to jedna jest rozpoznawana jako twarz kobiety, druga – mężczyzny. Jedyną cechą różniącą zdjęcia jest kontrast – jaśniejsza twarz o ciemniej zarysowanych oczach i ustach jest uznawana za kobiecą, ta, w której zastosowano mniejszy kontrast, za męską. To tłumaczy, dlaczego w tak wielu kulturach kobiety stosują makijaż – zwiększenie kontrastu wystarczy, by podkreślić kobiecość. Główną przyczyną tego, że dajemy się wprowadzić Russellowi w błąd, jest skłonność mózgu do posługiwania się stereotypami.„To nie iluzja optyczna, ale zabawa z naszymi oczekiwaniami dotyczącymi cech męskich i kobiecych twarzy” – wyjaśnia Richard Russell.Prawdę o tym, że czarny wyszczupla, odkrył już Leonardo da Vinci. „Widziałem kobietę ubraną na czarno z białą opaską na głowie, przy czym opaska wydawała się dwa razy większa niż szerokość pleców kobiety” – napisał, gdy badał irradiację. To zjawisko powodujące, że elementy jasne postrzegamy jako większe niż ciemne. Spirala żarówki wydaje się grubsza, gdy żarówka się świeci, a cieńsza, kiedy odetniemy dopływ prądu. Irradiacja ma dwie przyczyny. Po pierwsze fotoreceptory na siatkówce oka są połączone w grupy, podrażnienie światłem fragmentu siatkówki pobudza większy obszar niż w wypadku „odbicia” na siatkówce obrazu ciemnego przedmiotu. Rozmiar jasnego przedmiotu zwiększa się w naszych oczach kosztem rozmiaru tła lub znajdującego się obok ciemniejszego przedmiotu. Po drugie na granicy światła i cienia światło ugina się w stronę cienia (to zjawisko nazywane dyfrakcją światła) – dlatego zachodzące Słońce zdaje się częściowo zasłaniać linię horyzontu.Podstępna perspektywa„Wielkość przedmiotów oceniamy według tego, co wiemy lub sądzimy o ich odległości. (…) Bezwzględna wielkość obrazów nie liczy się. Oczywiście, jest ona sto razy większa, kiedy przedmiot jest bardzo blisko nas, niż kiedy znajduje się w odległości dziesięciokrotnie większej, lecz nie powoduje to, że widzimy przedmioty jako sto razy większe (…); przeciwnie, ich wielkość w obu przypadkach wydaje się niemal jednakowa” – pisał Kartezjusz o zjawisku nazywanym dziś prawem stałości oceny wielkości. Aby się przekonać, jak ono działa, wystarczy spojrzeć na swoje dłonie – jedną wyciągniętą przed siebie na długość ramienia, a drugą umieszczoną w połowie tej odległości. Obie wyglądają, jakby miały tę samą wielkość. Dzieje się tak, mimo że obraz dalszej dłoni zajmuje na siatkówce o połowę mniejszą powierzchnię niż ta, którą przysunęliśmy bliżej (jak pamiętamy z lekcji fizyki, obraz przedmiotu podwaja swe rozmiary, gdy jego odległośćzmniejsza się o połowę). Aby doświadczyć tego, jaki obraz na siatkówce zajmują nasze oddalone od siebie dłonie, wystarczy bliższą dłoń częściowo nałożyć na dalszą – wtedy zobaczymy, co widzimy naprawdę. Z prawastałości oceny wielkości musieli zdawać sobie sprawę już starożytni Egipcjanie. Gdy ustawiali obeliski przed wejściem do świątyni w Luksorze, mniejszy umiejscowili bliżej obserwatora niż większy, aby wyglądałyna proporcjonalne. Właśnie to prawo jest odpowiedzialne za klasyczne złudzenie Ponza, zwane też złudzeniem torów kolejowych. Górny z dwóch równych odcinków uznajemy za dłuższy niż dolny, bo boczne kreski sugerują mózgowi, że ogląda tor kolejowy w perspektywie. To powoduje, że linie poziome również uznajemy za przedstawione w perspektywie, a więc dalszy odcinek musi być większy, mimo że na soczewce oka tworzy takisam obraz. Zasady perspektywy pierwszy jasno wyłożył dopiero Leonardo da Vinci. To zaskakujące, bo przecież oczy zawsze postrzegały świat perspektywicznie. Najważniejsze, że zrozumieliśmy perspektywę, zanimwynaleziono kamerę. „Inaczej moglibyśmy mieć wiele trudności z przyjmowaniem fotografii jako czegoś innego niż obrazu dziwacznych zniekształceń. Skierowanie kamery ku górze, w celu objęcia wysokiego budynku, powoduje wrażenie, że budynek na fotografii jakby przewraca się (…). A przecież jest to właściwa perspektywa” – zauważa Richard Gregory w książce „Oko i mózg”.