Podziemny olbrzym

Powszechnie panujące przekonanie, że hitlerowskie Niemcy bomby atomowej nie miały, wcale nie musi być prawdziwe.

MIEJSCE: Włodarz, Rzeczka k. Walimia, Osówka (Góry Sowie)
DOJAZD: Z Wałbrzycha drogą 381 do Jedliny Zdrój, potem w lewo drogą 383 do Walimia
WAŻNE: Udostępnione są jedynie powyższe 3 ze wszystkich sześciu znanych kompleksów

Co tam miało powstać? Czy kwatera Hitlera? Jeżeli tak, to dlaczego tak olbrzymia, nieporównanie rozleglejsza niż największy tego typu obiekt: Wilczy Szaniec w Gierłoży?

A może podziemne fabryki rakiet V-2? Raczej nie – z tą bronią Niemcy nigdy nie wiązali większych nadziei. Ze względu na niewielkie, jednotonowe głowice wybuchowe mogły być tylko bronią psychologiczną, terroryzującą społeczeństwo. Ponadto rakiety miały zasięg 380 km, a więc aby trafiać w Londyn, musiały być wystrzeliwane z francuskiego lub belgijskiego wybrzeża. Produkowane na Dolnym Śląsku musiałyby jechać setki kilometrów przez Europę, co wobec alianckiej przewagi w powietrzu byłoby zupełnie nierealne.

Może więc laboratoria nuklearne? W bezpośrednim sąsiedztwie „Riese”, w Kowarach i Głuszycy istniały kopalnie uranu, w rejonie dolnośląskim było wiele elektrowni, a produkcja bomby atomowej wymaga ogromnych ilości energii – podobno budowano tam zakład produkcji ciężkiej wody. Pojawiają się zeznania świadków próbnych wybuchów nuklearnych. Niemiecki specjalista od rakiet przeciwlotniczych Zinsser zeznał w niewoli alianckiej, że w październiku 1944 roku obserwował z pokładu samolotu lecącego w pobliżu Lubeki wybuch nuklearny niewielkiej mocy. Włoski dziennikarz Luigi Romersa twierdził, że taki wybuch obserwował na jednej z wysp na Bałtyku. Świadkowie zeznają, że 3 marca 1945 roku na poligonie Ohrdruf w Turyngii dokonano próbnej eksplozji. Powszechnie panujące przekonanie, że hitlerowskie Niemcy bomby atomowej nie miały, wcale nie musi być prawdziwe, choć dowodów, że niemiecka bomba istniała, nadal brakuje.

Jedynie kwatera wodza?

Czemu więc służyłyby ogromne podziemne budowle drążone w Górach Sowich? Nie ma wątpliwości, że w pierwotnym zamyśle budowniczych miała tam powstać Główna Kwatera Führera oraz Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych, Luftwaffe, Reichsführera SS oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Obliczano, że zamieszka tam dwadzieścia tysięcy ludzi. Wydaje się to dużo, ale w samej kwaterze Hitlera zatrudniano ponad dwa i pół tysiąca oficerów, urzędników, personelu pomocniczego i ochrony. Dla nich wznoszono ceglane budynki w malowniczym otoczeniu Gór Sowich, baraki z betonowymi ścianami chroniącymi przed odłamkami oraz podziemne tunele, dające pełną ochronę przed bombami lotniczymi.

Pierwsze decyzje zapadły we wrześniu 1943 roku. Czy już wówczas Niemcy przewidywali, że główna kwatera w Gierłoży szybko przestanie być bezpiecznym miejscem? Był to przełomowy okres wojny. Na wschodzie Wehrmacht poniósł drugą, po stalingradzkiej, strategiczną klęskę na Łuku Kurskim. Na południu wojska amerykańskie i angielskie wylądowały na Półwyspie Apenińskim, co oznaczało, że wkrótce powstaną tam bazy lotnicze, z których bombowce będą atakować wszystkie cele na terenie Trzeciej Rzeszy. Główna kwatera Wodza w Gierłoży była zbyt wysunięta na wschód, aby uznać ją za bezpieczną. Schrony na terenie Dolnego Śląska zapewniały ochronę nazistowskim władzom. Roboty nabrały tempa, gdy w listopadzie 1944 roku Hitler wyniósł się z Wilczego Szańca, który stał się już zbyt niebezpieczny.

Nowa kwatera miała być gotowa w sierpniu 1945 roku. Prace trwały do ostatniej chwili, aż Armia Czerwona stanęła na dolnośląskiej ziemi. Czy do końca pracowano nad kwaterą Führera? Raczej nie. Równie dobrze na kwaterę nadawała się rezydencja na Obersalzbergu w Alpach Bawarskich. W lutym 1945 roku Hitler opuścił przestronne pomieszczenia w Kancelarii Rzeszy i przeniósł się do podziemnego schronu pod Kancelarią. Od tego czasu w jego najbliższym otoczeniu mówiło się o wyjeździe w Alpy, ale w żadnym z oficjalnych dokumentów ani pamiętników nie ma mowy o schronieniu się Führera na Dolnym Śląsku. Wygląda na to, że na początku 1945 roku w Górach Sowich powstawał już tylko tajny kompleks przemysłowy szczególnego przeznaczenia.

Jezioro zapomnienia

Dzisiaj, gdy wchodzimy do podziemnych tuneli Włodarza, Rzeczki czy Osówki, widać, że niewiele z nich zostało wybetonowanych i przygotowanych do zapewnienia podstawowych warunków życia, pracy i bezpieczeństwa najwyższym dowódcom i dostojnikom nazistowskiego państwa. Jest jednak pewne, że tunele prowadzące do ogromnej części podziemnego kompleksu zasypano skałami, i badacze podziemnego świata odkryli jedynie niewielkie fragmenty tego systemu. Co jest za skalnymi zwałami, których usunięcie wymaga tak dużych nakładów pracy i pieniędzy, że wydaje się nieprawdopodobne? Zapewne kryje się tam tajemnica drugiego zadania, jakie postawiono przed kompleksem „Riese”.

W marcu 1945 roku Hitler, przemawiając do wyższych oficerów, powiedział: „Niech Bóg mi wybaczy, jeżeli, by zakończyć ten konflikt, użyję broni o nieznanej sile niszczącej”. Kłamał, aby podtrzymać upadające morale armii, czy rzeczywiście wierzył, że lada miesiąc dostanie taką broń? Użycie pocisków atomowych nawet niewielkiej mocy lub rozsianie nad dużym miastem radioaktywnego pyłu o krótkim okresie półrozpadu mogło zmienić bieg wojny. Czy taka broń miała powstawać w zasypanych halach?

Płynąc pontonem po podziemnych jeziorach Włodarza oraz przeciskając się przez tunele Osówki, można próbować szukać odpowiedzi na to pytanie. Ale czy się ją znajdzie – nie wiadomo.

ZBUDOWANIE PODZIEMI WYMAGAŁO ZATRUDNIENIA TYSIĘCY SPECJALISTÓW Z ORGANIZACJI TODTA I DZIESIĄTKÓW TYSIĘCY WIĘŹNIÓW. PODOBOZY GROSS-ROSEN ZNAJDOWAŁY SIĘ NA PLACU BUDOWY.

Bogusław Wołoszański