Polscy bimbrownicy siali przerażenie

Koniec lat dwudziestych, pełnia prohibicji. W Buffalo, w polskiej dzielnicy, mieszka John Kwiatkowski – wysoki, przystojny blondyn. Nikt nie wie, że handluje nielegalnym alkoholem, na którym zarabia krocie

Od kilku lat rządzi połową miasta. Idylla. I oto nagle John staje przed sądem, oskarżony o napad z bronią w ręku i zabójstwo. Grozi mu kara śmierci.

Jego rodzice przyjechali z Polski. Jest piekarzem, jak ojciec, ale nie przepada za pracą. Ma 25 lat i rysę w życiorysie: siedział już dwa razy, po kilka miesięcy, za kradzież samochodów.

Sąsiedzi nie wiedzą, że notorycznie łamie prawo zabraniające produkcji i sprzedaży alkoholu. Wszyscy Amerykanie je łamią, bo prawo zabrania też kupowania i spożywania jakichkolwiek trunków. Pędzi bimber i warzy piwo na skalę przemysłową, które jego polscy koledzy sprzedają barom i klubom. John jest uroczy, pomaga sąsiadkom, elegancko się ubiera, więc koleżanki jego siostry Kazi chętnie z nim romansują.

John „Korney” Kwiatkowski jest bogaty, ale nie obnosi się z pieniędzmi. Jego przyjaciele – Zygmunt „Ziggy” Płocharski i Stephen „Bolly” Ziółkowski są równie młodzi, mają „szemrane” bary i żyją bardzo dobrze. Ich partnerem zostaje Anthony Kalkiewicz – kasiarz recydywista, który stracił przywództwo gangu na rzecz Johna. Niedawno wyszedł z więzienia, ma 33 lata i jest doświadczonym włamywaczem.

Kwiatkowski opłaca polityków polonijnych, a przez radnego miejskiego i restauratora – Leona Koska – ma dobre kontakty z policją. Prowadzi nielegalny interes, ale czuje się bezpiecznie, podobnie jak Tony Maggadino rządzący z Niagara Falls zachodnią częścią Buffalo. Nie walczą ze sobą jak Weiss-Wojciechowski z Alem Capone w Chicago.

W lokalu Koska urządza się narady i popijawy. Produkcja i przemyt alkoholu odbywają się bez większych zakłóceń. Ale chłopcy są żądni wrażeń, więc obrabiają z Kalkiewiczem sejfy w dużych sklepach.

Zrazu była to potrzeba – musieli zdobyć pieniądze na zakup wyposażenia browarów i przemyt alkoholu z Kanady. Później postanowili zrobić większy skok, co wydawało się dość proste. Prasa pełna była sensacyjnych i jakże pobudzających wyobraźnię informacji o napadach na banki i samochody pocztowe z pieniędzmi.

Czytaj więcej na stronie: sledczy.focus.pl