Powrót Rycerzy Świątyni

Na świecie istnieje wiele stowarzyszeń, które kontynuują tradycje rozwiązanego w XIV w. zakonu templariuszy. Odkąd 8 lat temu w Archiwach Watykańskich odnalazł się pergamin z Chinon i jest szansa na rehabilitację bractwa, rywalizują między sobą o pierwszeństwo

Wszystko zaczęło się od serialu „Gniewko, syn rybaka” z 1969 r. – mówi Krzysztof Kurzeja, przeor Zakonu Templariuszy w Polsce i członek największej międzynarodowej templariańskiej organizacji Ordo Supremus Militatris Templi Hierosolymitani. „Od kiedy go obejrzałem, interesuję się templariuszami, a dwa lata temu założyłem Przeorat im. Księcia Henryka Brodatego, który jako fundacja Non Nobis jest częścią OSMTH/Porto”. Członkowie pochodzą z różnych środowisk, ale łączy ich fascynacja zakonem templariuszy i chęć niesienia pomocy potrzebującym, zgodna z etosem rycerskim i przysięgą zakonu. Polscy Rycerze Świątyni opiekują się świetlicą dla młodzieży i prowadzą projekt Aquila, którego celem jest ochrona orła bielika. „Działamy jawnie, nie odprawiamy żadnych tajemnych ceremonii, a na nasze inwestytury, które odbywają się w bazylice oo. Franciszkanów w Katowicach-Panewnikach, może przyjść każdy”. Ale choć ksiądz jest obecny podczas tych ceremonii, jest on jedynie jej niemym świadkiem. To oficer świątyni pasuje przyszłych templariuszy – mężczyzn mieczem, a kobiety – białą różą. Zgodnie z tradycją zakłada się wtedy białe płaszcze z czerwonym krzyżem i powtarza słowa przysięgi, te same, co templariusze w XIII i XIV w.

Obecnie na ceremonię przyjęcia do polskiego Przeoratu czeka kilkanaście osób. Inwestytura odbywa się w październiku na pamiątkę dnia, w którym Filip V w 1307 r. wydał rozkaz aresztowania templariuszy rezydujących we francuskich komandoriach. Od kandydatów już nie wymaga się absolutnego posłuszeństwa i nie testuje ich odporności psychicznej. Muszą przede wszystkim chcieć pomagać innym. Choć na przykład aplikacja do szkockiego związku jest dosyć rozbudowana: trzeba podać wykształcenie, pochodzenie, adresy zamieszkania, miejsca pracy, referencje, posiadane odznaczenia i organizacje charytatywne, w których się działało.

Na świecie działa kilkadziesiąt organizacji nawiązujących do tradycji templariuszy. Największą jest OSMTH, która w 1995 r. podzieliła się na bardziej katolickie Porto i w większości protestanckie Swiss Registry. OSMTH/Porto wykazuje ciągłość z oryginalnym zakonem i datuje swoje początki na około 1120 r., kiedy Hugon z Payens założył zakon. Stojący na czele tej organizacji książę regent Antonio Pinto Campello Pereira de Sousa Fontes, Wielki Mistrz od 1960 r. posiada część archiwum zakonu. OSMTH/Swiss Registry odcięło się od dziedzictwa Templum i za swój początek uważa 1804 r.

Działalność współczesnych poważnych organizacji templariuszy, jak OSMTH, opiera się głównie na propagowaniu chrześcijaństwa poprzez postawę społeczną, życie zgodne z przykazaniami i działalność charytatywną. Bracia i damy deklarują także chęć podtrzymywania tradycji rycerskich oraz zajmowanie się historią, heraldyką, filozofią i religią. Jednak nadrzędnym „celem wszystkich stowarzyszeń, które kultywują tradycje templariuszy, jest rehabilitacja zakonu przez papieża” – deklaruje Krzysztof Kurzeja. Wieloletnie starania spadkobierców tradycji Templum sprawiły, że w 2001 r. Fernando de Toro-Garland jako pierwszy Wielki Mistrz Templariuszy od 1307 r. został zaproszony do Watykanu, gdzie spotkał się z Janem Pawłem II i obejrzał dokumenty templariuszy z lat 1307–1314. W tym samym roku badaczka dr Barbara Frale trafiła w Archiwach Watykańskich na pergamin z Chinon. Rękopis został niewłaściwie skatalogowany na początku XVII w. Wynika z niego, że papież Klemens V (zanim rozwiązał zakon) zwolnił templariuszy od zarzutu herezji. Odkrycie zrewolucjonizowało wiedzę na temat zakonu Rycerzy Świątyni i poruszyło rywalizujące o pierwszeństwo organizacje powołujące się na dziedzictwo Templum. Powstały nowe bractwa np. pokazywane na zdjęciach Włoskie Stowarzyszenie Templariuszy Katolickich, istniejące od 2001 r. Oficjalnie ma 10 tys. członków, ale brat Paolo Smagliato, legat OSMTH przy Watykanie, w rozmowie z „Focusem Historia”, zdecydowanie temu zaprzecza. Jego zdaniem organizacja jest być może wizualnie efektowna, ale liczy najwyżej kilkadziesiąt osób. „Dziesięć tysięcy, które sobie przypisują to tylko marketingowy sposób zwrócenia na siebie uwagi” – mówi.

Po odkryciu pergaminu z Chinon zawrzało też w Hiszpanii. Członkowie stowarzyszenia Orden Soberana del Temple de Cristo w sierpniu 2008 r. złożyli w sądzie w Madrycie pozew do sądu przeciwko Benedyktowi XVI. Domagają się w nim uznania ich za prawdziwych spadkobierców Templum, rehabilitacji zakonu i oficjalnego przyznania, że po 1307 r. Kościół zagarnął jego majątek wartości 100 bln euro. Inna hiszpańska organizacja templariańska Orden Soberana y Militar de la Orden del Temple de Jerusalem (której członkowie również uznają się za spadkobierców zakonu), część OSMTH, odcina się jednak od tych żądań. Szanując decyzję Klemensa V, nie chce występować przeciwko jego następcy.

Podczas gdy jedni się spierają, inni – jak Hereditary Knights Templars of Britannia – już zarabiają na modzie na rycerzy, sprzedając odznaczenia, płaszcze i znaki templariuszy, a za odpowiednią opłatą – członkostwo w zakonie, które można załatwić przez Internet za 24 euro.