Tajna akcja Mossadu w Polsce – polemika

Z tekstem o operacji przerzucenia tysięcy Żydów z ZSRR do Izraela przez warszawskie Okęcie polemizuje Jerzy Diatłowicki, autor książki „Bagsik & Gąsiorowski: jak kradliśmy księżyc”.

Okładka grudniowego numeru miesięcznika „Focus Historia” oznajmia: „Tajna akcja Mossadu w Polsce”. Autor opiera się głównie na relacjach obywatela Izraela Izaaka Goldberga, emigranta z ZSRR, oraz znanego w naszym kraju celebryty-antyterrorysty majora Jerzego Dziewulskiego.

Przeczytaj artykuł „Tajny exodus”, do którego odnosi się polemika, opublikowany w „Focusie Historia” nr 12/2012.

Wątek spodziewanego w upadającym ZSRR nowego holokaustu, tym razem realizowanego przez niezadowolonych obywateli, wart jest szerszego zainteresowania, jeżeli oczywiście nie opiera się na opinii samego Goldberga. Faktem jest, że latem 1990 r. rozpoczął się masowy wyjazd radzieckich Żydów z ZSRR. Moskwa od lat 60. nie utrzymywała z Izraelem stosunków dyplomatycznych. Rząd Gorbaczowa zgodził się wprawdzie na masową emigrację żydowskich obywateli ZSRR, nie dopuszczał jednak możliwości udziału w tych wyjazdach izraelskich samolotów.

Z publikowanego tekstu nie wynika, czy zgoda na wyjazd radzieckich Żydów miała charakter czysto polityczny, czy też polityczno-ekonomiczny, a może nawet czysto ekonomiczny. Już wiele razy przedtem kraje tzw. obozu komunistycznego handlowały ludźmi, żeby przypomnieć tylko „sprzedaż” obywateli niemieckiego pochodzenia przez Polskę i Rumunię, albo „enerdowców” do RFN. Ideologia odegrała jednak swoją rolę, ponieważ ZSRR absolutnie nie zgadzał się na udział w akcji wyjazdowej żadnych izraelskich instytucji.

Z Okęcia, ale czym?

Ponieważ zgoda Moskwy na wyjazdy mogła być w każdej chwili anulowana, władze Izraela za wszelką cenę chciały w jak najkrótszym czasie wywieźć jak najwięcej ludzi. 

Pomocy odmówiły węgierskie, rumuńskie i polskie linie lotnicze z obawy przed zagrożeniem ze strony arabskich terrorystów. Jednak Polska zgodziła się na udostępnienie swojego portu lotniczego dla realizacji projektu „Most”. Pozostał do rozwiązania tylko jeden „drobiazg”: skąd wziąć odpowiednią liczbę dużych samolotów pasażerskich, które mogłyby zrealizować całą akcję?

Światowy rynek lotniczy już wtedy dysponował gigantyczną liczbą samolotów czarterowych. Z różnych względów rząd Izraela nie zdecydował się na bezpośredni wynajem maszyn, postanowił załatwić to za pośrednictwem jakiejś godnej zaufania polskiej firmy. Wybrano prężną i błyskawicznie rozwijającą się spółkę, której współwłaścicielem był obywatel Izraela: słynną później Art-B. To za pośrednictwem tej spółki wyczarterowano potrzebną liczbę maszyn.

W czyjej służbie?

Major Dziewulski ma wszelkie kompetencje, by przekazywać czytelnikom informacje o operacji „Most”. Tyle tylko, że w trakcie jej realizacji nie był już szefem jednostki antyterrorystycznej, lecz pracownikiem spółki Art-B, i urzędował nie na Okęciu, ale na ul. Wspólnej w Warszawie. Kiedy szefowie spółki Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski opuszczali w pośpiechu Polskę w lipcu 1991 r., to właśnie mjr Dziewulski pomagał im na lotnisku dźwigać walizki z (legalnie!) wywożonymi milionami dolarów.

Wyobraźnia Jerzego Dziewulskiego dorównuje wspomnieniom Izaaka Goldberga, który mówił: „Kiedy nasz samolot startował, od strony jednego ze skrzydeł eskortował go polski śmigłowiec wojskowy. Dowiedziałem się później, że jego zadaniem było przyjęcie na siebie uderzenia, gdyby w tym czasie ktoś próbował wystrzelić w nas rakietę”. Dziewulski wspomina to tak: „Maszyna stała w miejscu, które sami wyznaczyliśmy. W otoczeniu innych samolotów (sic!), żeby nie była wystawiona na ostrzał. Od momentu lądowania boeing był otoczony przez moich ludzi i pilnowany bezpośrednio przez oficerów wywiadu izraelskiego z jednostki specjalnej Matkal”. To była ponoć najtrudniejsza operacja w życiu majora. Z tym stwierdzeniem można się zgodzić, ale chyba szczególną trudność sprawiło naszemu bohaterowi stworzenie po dwudziestu latach nowej sensacyjno-patriotycznej wersji wydarzeń.

Cena i znaczenie operacji

Firma Art-B za swoje usługi otrzymała od izraelskiego rządu około 40 mln dolarów. Bagsik uzyskał obywatelstwo izraelskie z rąk samego ministra spraw wewnętrznych. (Notabene, ponieważ żaden z twórców Art-B nie chciał ujawnić liczby przewiezionych radzieckich Żydów, swego czasu spróbowałem wyobrazić sobie cenę, jaką Izrael byłby gotów zapłacić tej firmie za pozyskanie jednego nowego obywatela. Uznałem, że było to około tysiąca dolarów. Tak więc podawana przez Jerzego Dziewulskiego liczba około 42 tys. wyeksportowanych przez Polskę Żydów radzieckich okazała się zgodna z moim rachunkiem).

Natomiast autorowi artykułu pozostawiam do przemyślenia pytanie, czy wyjazd z ZSRR około 40 tys. Żydów mógł zmienić opisane przez niego, graniczące z pogromami nastroje antysemickie w Związku Radzieckim pod koniec lat 80.? Masowa emigracja ponad miliona Żydów z byłego ZSRR doszła do skutku dopiero w drugiej połowie lat 90.

Jerzy Dziewulski znany jest nie tylko jako były antyterrorysta. Występował też epizodycznie w serialu „07 zgłoś się” , był posłem na Sejm. Udziela się także w telewizji. (Fot. East News)