Trumna z masztem: tajemnicza łódź wikingów i inne pływające osobliwości

Statki i okręty buduje się w określonych celach. Te jednak niekiedy są tak dziwaczne, że powstałe konstrukcje też zasługują na miano osobliwości. Jedną z nich jest tajemnicza pogrzebowa łódź wikingów z Oseberg.
Trumna z masztem: tajemnicza łódź wikingów i inne pływające osobliwości

Syrakuzja wybudowana dla starożytnego tyrana Hierona II była po prostu wielkim i luksusowym statkiem. Podobnie rzecz się miała z pływającymi pałacami cesarza Kaliguli. Miały też przydawać obu władcom splendoru – tak samo jak złota galera „Bucintoro” (Bucentaur), którą chwalili się dożowie weneccy od średniowiecza do czasów napoleońskich.

Z kolei w XVII wieku szwedzki król Gustaw Adolf postanowił się pochwalić przed sąsiadami ogromnym okrętem wojennym, któremu przeznaczono też wielką rolę praktyczną: swoją siłą dział miał rzucać na kolana bałtyckie miasta niczym Gwiazda Śmierci z „Gwiezdnych wojen”. Pomysł nie wypalił, galeon „Vasa” poszedł na dno już podczas dziewiczego rejsu. W porównaniu z nim aliancki projekt „Habakuk” z czasów II wojny światowej, przewidujący budowę niezatapialnego lotniskowca z lodu, był o tyle lepszy, że nigdy nie przystąpiono do jego realizacji, więc twórców nie spotkało też bolesne rozczarowanie.

Właściwie Gustaf Adolf miałby większy pożytek ze swego okrętu, gdyby zrobił z nim to, co dawni Skandynawowie…

Na tropie kopca

Wikingowie byli ludźmi morza. Na swych długich łodziach pływali po całym świecie, rodzili się na nich i umierali, by po śmierci trafić wraz z nimi do Walhalli. Wikingów palono lub grzebano wraz ze statkiem, nic więc dziwnego, że archeolodzy natrafiają co jakiś czas na takie pochówki. Niepozornie wyglądający z zewnątrz kopiec kryje w swym wnętrzu łódź, a w niej szkielet wojownika, jego hełm, broń i jakieś przedmioty codziennego użytku. Tak bywa najczęściej, ale trafiają się niespodzianki. 

Na jedną z nich natknął się Oskar Rom, właściciel niewielkiej farmy Oseberg w Slagen pod Oslo. Część jego pola zajmował kopiec. Przeszkadzał w uprawie ziemi, rolnik postanowił więc się go pozbyć. Inna wersja wydarzeń mówi, że Rom mógł podejrzewać, że ma do czynienia z miejscem pochówku. Jakkolwiek było, w sierpniu 1903 r. zaczął go rozkopywać i wypatrzył w ziemi tajemnicze pozostałości z przeszłości. Pojechał do Oslo, do archeologa Gabriela Gustafsona i ten zainteresował się sprawą. Zorganizował wyprawę i tak Rom na kilka lat musiał zapomnieć o uprawianiu ziemi w miejscu znaleziska. To, co archeolodzy odkryli w kopcu, było szokujące. 

Tajemnicza łódź wikingów: trumna z masztem

Wewnątrz znaleziono łódź, ale w niej zamiast wojownika spoczywały szkielety dwóch kobiet. Pogrzebanych wraz z wozem, saniami, kilkoma skrzyniami, warsztatem tkackim i 15 zwierzętami domowymi. Wszystko to mieściło się w długiej na 21 m i szerokiej na 5 m dębowej łodzi wyposażonej w 13- metrowy maszt oraz w 30 wioseł. Wydawało się, że ta łódź zanurzałaby się zaledwie na metr, więc po morzu pływać nie mogła. Czyżby zbudowano ją po to tylko, by pogrzebać w niej wspomniane wyżej kobiety? Nie udało się ustalić kim były (choć powstała hipoteza, że to żyjące w IX stuleciu królowa Åsa, babka Haralda Pięknowłosego, i jej służąca). Wiadomo, że obie zmarły śmiercią naturalną i że jedna z nich miała około 80 lat, a druga około 50

Dziś skarb z Oseberg przechowywany jest i pokazywany w Muzeum Łodzi Wikingów w Oslo. Powstała też rekonstrukcja jednostki, która – wbrew wcześniejszym podejrzeniom badaczy – z powodzeniem wypłynęła w morze. Może więc jej osobliwa budowa wcale nie była konstrukcyjnym błędem? 

Wikińska łódź z Oseberg nie jest jedyną taką zagadką, nad którą głowią się archeolodzy od stulecia. Jest jeszcze jedna, podobna. I to nie w Skandynawii, a na Wyspach Brytyjskich.

Grobowiec Beowulfa?

Kiedyś grzebanie zmarłych na pokładzie łodzi uważano za wyłączną domenę wikingów, a tu niespodzianka. W Sutton Hoo, we wschodniej Anglii też rozkopano wystający z ziemi kurhan, a wewnątrz niego znaleziono łódź, a raczej wyraźny jej odcisk. Miała ok. 27 m długości, 4,5 szerokości oraz 38 otworów na wiosła, po 19 na każdej z burt. Łódź nie posiadała masztu, nie było w niej też zwłok, jednak na podstawie badań archeolodzy wywnioskowali, że w kurhanie kogoś jednak pochowano. 

Nie był to wiking, w statku znaleziono bowiem 37 złotych merowińskich monet pochodzących z VII wieku n.e. Do tego takie skarby, jak wielka, ozdobna tarcza, złote puchary, srebrne rogi do napojów, szkatułka ze złotym wieczkiem, pozłacany brązowy hełm, bizantyjski srebrny talerz i komplet 10 srebrnych mis. Na podstawie tych znalezisk archeolodzy doszli do przekonania, że w łodzi z Sutton Hoo pochowano zmarłego ok. 625 r. n.e. Raedwalda, ostatniego wielkiego władcę wschodniej Anglii. Prawdopodobnie to jego postać mogła zainspirować średniowieczny epicki poemat „Beowulf”, którego tytułowy bohater po przybyciu na zamek króla Duńczyków przeżywa przygody godne wikingów ze skandynawskich sag.

Więcej o statkach Kaliguli, projekcie Habakuk, podwodnych lotniskowcach i innych dziwnych projektach okrętów przeczytasz w najnowszym numerze magazynu Focus nr 1-2/2022.