Władcy tajemnic. Kto rozdaje karty w wojnie informacyjnej?

Kilka lat temu światem wstrząsnęła informacja o działaniach programu PRISM (Pryzmat), pozwalającemu masowo podsłuchiwać rozmowy Amerykanów i obywateli innych krajów. Parę tygodni temu świat dyskutował o skandalicznych mailach szefa kapani Hillary Clinton.

Wojna informacyjna to rzeczywistość XXI wieku. Czy osoby ujawniające tajne informacje to pionki w grze światowych wywiadów czy raczej niepokorni obywatele, którzy skutecznie przeciwstawili się największym rządom?

Jednostki, które potrafią zatrząść systemem w posadach to nic nowego w historii. Jednak ostatnio robią to przy użyciu nowoczesnych technologii zaglądając do kont e-mail polityków i cyfrowych teczek z tajnymi projektami.

Społeczeństwa obywatelskie wykształciły postawę, która skutecznie spędza sen z oczu politykom i przedsiębiorcom łamiącym prawo. Mowa o tzw. whistleblowers – (ang. demaskatorzy, sygnaliści, ujawniacze) ludzi nagłaśniających zjawiska w firmach i instytucjach publicznych, które ich zdaniem są niezgodne z prawem i interesem obywateli. Do najsłynniejszych z nich należą Edward Snowden i Julian Assange. Kim oni są? Czy to rodzaj cyfrowych Robin Hood’ów, czy może szkodliwi i niebezpieczni hackerzy, których działania ostatecznie uderzają i w nas?

 Edward Snowden

Snowden to wybitny informatyk, który mimo braku formalnego wykształcenia pracował na zlecenie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA) i Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA). Mimo szybko rozwijającej się kariery rzucił pracę w wywiadzie. Głównym powodem takiej decyzji było rozczarowanie polityką Agencji i amerykańskiego rządu. W 2009 r. odszedł z CIA i podjął pracę w firmie konsultingowej Booz Allen, pracującej m.in. na zlecenie NSA. Jak twierdzi, zatrudnił się tam w celu zbierania informacji, które potem zamierzał ujawnić całemu światu.

Pod koniec maja 2013 opuścił bezpieczny i wygodny dom na Hawajach i uciekł do Hongkongu, ponieważ jak twierdzi, to jedno z niewielu miejsc na Ziemi, które opiera się wpływom amerykańskiego rządu. Tam właśnie, 6 czerwca 2013 roku, ujawnił dane wywiadowcze gazetom The Guardian i Washington Post

Na ich łamach Snowden ujawnił, że amerykańskie służby rejestrują i gromadzą rozmowy telefoniczne Amerykanów i obywateli innych krajów. Mają dostęp do serwerów operatorów internetowych takich jak Facebook, Google, Microsoft, Yahoo, AOL, Apple Inc., Paltalk  oraz YouTube. NSA i CIA gromadziły maile, rozmowy na czatach internetowych, rozmowy telefoniczne na Skypie, zdjęcia, fakt przesyłania plików i dane o aktywności użytkowników w Internecie. Przechwytywanie  i gromadzenie wszystkich tych informacji odbywało się w ramach elektronicznego systemu PRISM już od 2007 roku. 

Snowden przekazał dziennikarzom tajną kopię postanowienia sądu FISC z 25 kwietnia 2013 roku. Na jego mocy prywatny operator sieci Verizon został zmuszony do przekazywania NSA metadanych o rozmowach telefonicznych użytkowników.

Ujawnił też, że amerykańskie służby szpiegowały instytucje Unii Europejskiej i 30 czołowych światowych przywódców w tym Angeli Merkel. Wreszcie oznajmił, że służby USA, niezgodnie z prawem, od 2009 roku wchodziły do sieci komputerowych wschodnioazjatyckiego operatora Pancet, a także chińskich operatorów sieci komórkowych. 

Redakcja gazety Sunday Morning Post z Hong Kongu dysponuje dokumentami potwierdzającymi ten fakt.  Dodatkowo ujawnił informacje o brytyjskim programie inwigilacji nazwanym Tempora.

Whistleblower obecnie ukrywa się na terenie Rosji. Nie planował zatrzymywać się tam na dłużej, jednak amerykański rząd zamroził mu paszport i tym samym uniemożliwił wylot.  Informatyk ubiegał się o azyl w 21 państwach (w tym w Polsce), bezskutecznie. Najczęstszym powodem były „względy formalne”. 

Choć krytycy działań Snowdena ogłosili go rosyjskim szpiegiem, odważył się on skrytykować nieprzestrzeganie przez władze Rosji praw człowieka w tym wolności słowa. Przyznanie mu nagrody za walkę o wolności poglądów wykorzystał jako okazję, by skrytykować kraj, w którym przebywa od dwóch lat. 

– Rosyjski rząd próbuje coraz bardziej kontrolować Internet, kontrolować myśli ludzi – stwierdził w 2015 roku Snowden.  W bieżącym roku demaskator został nawet zgłoszony do Pokojowej Nagrody Nobla.

Julian Assange

Julian Assange to pochodzący z Australii twórca demaskatorskiego portalu WikiLeaks. Pierwszy raz zetknął się z hackerstwem w wieku 16 lat, kiedy matka kupiła mu jeden z pierwszych komputerów na rynku: Commodore 64. 

Cztery lata później Assange był jednym z pierwszych australijskich hackerów i bohaterem jednego z pierwszych procesów. Mniej więcej w czasie studiów rozpoczął swoją walkę z „siecią globalnych spisków”.  Nigdy nie ukrywał niechęci do USA, kapitalizmu i elit władzy. W grudniu 2006 roku napisał manifest polityczny „Conspiracy as Governance” (Spisek jako forma rządów).  Potem zamknął się na wiele dni w domu snując plany o stworzeniu swojego portalu. 

Pomysł na stronę był bardzo prosty – każdy kto chce opublikować tajne informacje może wysłać je do serwisu. Uniemożliwia to dotarcie do whistleblowera i w konsekwencji postawienia go przed wymiarem sprawiedliwości. Serwis nie ma siedziby, biurek, kopiarek. Jego rozsiani po świecie współpracownicy porozumiewają się na internetowych czatach. Nie znają swoich personaliów, tylko inicjały. Rozmawiają za pomocą szyfrów. Sercem WikiLeaks jest kilka zakodowanych serwerów znajdujących się gdzieś na świecie. Wewnętrznym systemem zarządzają zaufani informatycy, którzy nie zdradzają zasad jego funkcjonowania nawet Assange’owi. Serwis WikiLeaks osiągnął wielki sukces, co uczyniło Assanga władcą tajemnic.

Na łamach portalu opublikowano m. in. dokumenty dotyczące wojny w Afganistanie obejmujące okres 2004-2009. Opublikowane dane zawierały realne informacje na temat ofiar wśród cywilów, nigdy wcześniej nieupublicznianie. Na portalu opublikowano także 18 minutowy film, na którym amerykańscy żołnierze w Bagdadzie strzelają z helikoptera Apache nie tylko do bojowników, ale do wszystkich wokół włącznie z cywilami niosącymi pomoc.

W ostatnim czasie, dzięki serwisowi ujawniono treść maili szefa kampanii prezydenckiej Hillary Clinton – Johna Podesty. Z ich treści wynika, że do dyspozycji firmy Uranium One, której brat Johna Podesty świadczy usługi lobbystyczne miano przekazać 20% amerykańskich zasobów uranu. W zamian Uranium One miała wypłacić bratu Johna Podesty 180 tysięcy dolarów oraz zasilić konto Fundacji charytatywnej Clintonów. 

Assange od 2012 roku przebywa na terenie ambasady Ekwadoru w Londynie. Ukrywa się tam, ponieważ jest ścigany przez władze Szwecji w związku z podejrzeniem o przestępstwa na tle seksualnym. 14 i 15 listopada bieżącego roku został przesłuchany w tej sprawie przez szwedzką prokurator, Ingrid Isgren na terenie ambasady Ekwadoru.

Z powodu niedawnego wycieku i skandalu wokół kampanii prezydenckiej w USA ambasada Ekwadoru pozbawiła go dostępu do Internetu, tłumacząc, że rząd tego państwa nie chce ingerować w przebieg wyborów w USA.

Czy Whistleblowers są w pełni niezależni?

Obserwując historie takich osób jak Snowden i Assange nie sposób zauważyć, niektórzy dochodzą do wniosków że za działaniami hackerów mogą stać osoby lub agencje wywiadowcze.

Zwolennicy teorii spiskowych stworzyli wiele hipotez, analizując kto skorzystał na wycieku tajnych informacji. Najczęściej wymienia się Rosję i prezydenta Władimira Putina. Niewątpliwie Federacja Rosyjska skorzystała na wycieku danych NSA i CIA.  Jeden deputowanych Rosyjskiej Dumy twierdził, że Snowden dostarczył Rosjanom informacje dotyczące amerykańskiej armii, co Amerykanin dementował. Na udział obcych wywiadów wskazuje też fakt jak wielką ilość informacji udaje się wykraść pojedynczym whistleblowerom. Trudno sobie wyobrazić, żeby jeden człowiek pozyskał tak wiele informacji. Zastanawia też fakt dlaczego najwięcej danych wycieka właśnie z USA i z państw sojuszniczych, natomiast znacznie mniej z ich politycznych przeciwników, np. z Chin i Rosji. 

Będą następni

Wydaje się, że rozwój mediów, globalizacja i szybkość komunikacji o jakiej nie śniło się ludziom jeszcze kilkadziesiąt lat temu sprzyja demokratyzacji. W dużej części ma to wpływ na sprawowanie władzy, szczególnie w Europie i krajach anglosaskich. 

Jednak część obywateli twierdzi, że rządy świetnie dostosowały się do obecnej rzeczywistości i wykorzystują technologie do utrzymania swoich wpływów i kontroli obywateli.

Brzmi to jak teoria spiskowa, a jednak, między innymi dzięki takiej retoryce Donald Trump wygrał wybory prezydenckie w USA. Brak zaufania do rządów i elit, oraz wycieki kolejnych afer m. in. dzięki WikiLeaks, to woda na młyn dla kolejnych whistleblowerów. Dlatego zadajemy pytanie nie „czy”, tylko „kiedy” światowe media obiegnie następna afera związana z wyciekiem tajnych dokumentów?