Wojna, terror, strach

Minęło dziesięć lat od chwili, gdy cały świat stracił oddech, oglądając z przerażeniem i niedowierzaniem, jak porwane samoloty wbijają się w wieże World Trade Center. Był to dzień, w którym rozpoczęła się trzecia wojna światowa – z terroryzmem. Trwa ona do dziś.

Czy to rząd USA zaatakował swój naród?

Wkrótce po wrześniowych wydarzeniach w prasie i w internecie zaczęły pojawiać się teorie negujące udział Al-Kaidy w zamachach. Niektóre z nich dawały do myślenia, innym brakowało racjonalnych podstaw. Najczęściej pojawiały się pogłoski, że w budynkach WTC wybuchły bomby, rozmowy telefoniczne z samolotów zostały sfabrykowane, a były prezydent George W. Bush potajemnie czerpał zyski z ataków.

Według sceptyków zawalenie się wież nie mogło nastąpić na skutek zderzenia, ponieważ paliwo samolotowe nie wytwarza temperatury dość wysokiej, by stopić stalową konstrukcję budynku. Nie zdarzyło się również dotąd, by tego typu wysokościowiec runął na skutek pożaru – nawet szalejącego przez wiele dni i wypalającego kompletnie wnętrza. Niektórzy z ocalałych zarzekali się natomiast, że uciekając z budynku słyszeli odgłosy eksplozji. Stąd teoria, że w budynku zostały rozlokowane ładunki wybuchowe w kluczowych miejscach konstrukcyjnych i doszło do celowego wyburzenia.

Atak na Pentagon jest jednym z najbardziej zagadkowych wydarzeń tego dnia. Wiele osób twierdzi, ze wyrwa, która powstała w budynku była mniejsza niż rozpiętość skrzydeł samolotu. Zadają także pytanie, dlaczego samolot nie został zestrzelony i jak to się stało, że trafił akurat w część gmachu, która była pusta z powodu remontu. Ich zdaniem budynek został trafiony sterowaną rakietą.

Czwarty z porwanych samolotów (lot 93) rozbił się w Shanksville w Pensylwanii po tym, jak pasażerowie przeprowadzili walkę z porywaczami. Sceptycy uważają, że samolot wylądował bezpiecznie, a z nieba zestrzelono dla zatuszowania prawdy inny samolot. Pasażerowie lotu 93 zostali albo zamordowani, albo ukryci w miejscu uniemożliwiającym jakikolwiek kontakt z nimi.  Inna koncepcja głosi, że wszyscy porywacze przeżyli ataki i mieszkają obecnie poza Ameryką.

Niemożliwe było także, by z pokładów porwanych samolotów dało się przeprowadzić jakiekolwiek rozmowy za pomocą telefonów komórkowych. Wysokość, na jakiej leciały odrzutowce, uniemożliwia inną  łączność niż poprzez telefon pokładowy. Sceptykom szczególnie podejrzany i dający do myślenia wydał się telefon syna do matki, w którym przedstawił się on z imienia i nazwiska.

Kolejne tygodnie po atakach upłynęły na poszukiwaniach czarnych skrzynek z samolotów. Spośród czterech tylko z jednej udało się cokolwiek odtworzyć. Nagrania nigdy jednak nie zostało upublicznione. To według „spiskowców” jeszcze jeden dowód, że wydarzenia z 11 września były mistyfikacją za którą stał amerykański rząd próbujący znaleźć pretekst to ataku na Irak.

Ile osób wyskoczyło z płonących wieżowców?

Szacuje się, że co najmniej 200 osób nie widząc drogi ucieczki wyskoczyło z zaatakowanych budynków. Większość tej liczby dotyczy wieży północnej, która zawaliła się jako pierwsza. Sylwetki osób spadających w dół zauważono już o godz. 8.46. Przez ponad półtorej godziny ludzie skakali bezustannie, ostatni z nich jeszcze w momencie, gdy budynek zaczął osuwać się w dół. Lot ludzkich ciał w kierunku ziemi trwał średnio ok. 10 sekund. O beton uderzali z prędkością 220 km/godz.