Wredni posłańcy ewolucji

Wirusy – zwłaszcza w sezonie grypowym – kojarzą nam się wyłącznie z chorobą. A jednak właśnie im możemy zawdzięczać to, że w ogóle jesteśmy ludźmi!

Jak powiedział noblista sir Peter Medawar, wirus to „kawałek złej wiadomości zawinięty w białko”. Te kawałki towarzyszą nam od niepamiętnych czasów. Nasi „starzy” prześladowcy są już z nami oswojeni – np. wirusy opryszczki atakowały pierwsze ssaki 80 mln lat temu. Prawdopodobnie w tej zamierzchłej przeszłości były bardzo zjadliwe i śmiercionośne. Dziś wielu ludzi jest nosicielami wirusa opryszczki i nawet o tym nie wie.

Młodsze stażem mikroby są znacznie groźniejsze. Odra czy ospa to cena, jaką płaciliśmy za rozwój rolnictwa – przejęliśmy te choroby od zwierząt hodowlanych. Następne wirusy czekają w kolejce. Do czego może być zdolny np. wirus ptasiej grypy H5N1? Wystarczy też spojrzeć na „nowo narodzone” mikroby, takie jak HIV czy wirus Ebola. Co roku zbierają one śmiertelne żniwo sięgające milionów ofiar.

Ale wirusy to nie tylko epidemie i śmierć. Tygodnik „New Scientist” opublikował niedawno artykuł „Welcome to the virosphere”, z którego wynika, że mikroby te odegrały kluczową rolę we wczesnych etapach ewolucji życia na Ziemi. Najliczniejszą grupę wirusów stanowią bakteriofagi – jak sama nazwa wskazuje – żywiące się bakteriami. Gdy naukowcy chcieli odczytać ich genomy, zobaczyli coś dziwnego. Każdy rodzaj bakteriofaga to po prostu genetyczna mieszanka innych wirusów z dodatkiem własnych, niepowtarzalnych fragmentów DNA. Oznaczać to może, że gdy mikroby te spotkają się w tej samej komórce, nieustannie wymieniają się genami.

Ale nie koniec na tym. Wirus atakuje komórkę, wstrzykując jej swój materiał genetyczny i zmuszając ją do produkcji nowych wirusów. Czasem jednak kod najeźdźcy po prostu „wkleja się” w genom ofiary i zostaje w nim na stałe. Okazało się, że aż 10 proc. DNA bakterii pochodzi od wirusów (to tzw. profagi). Nie wiadomo dokładnie, jaką rolę odgrywają geny wirusowe w komórkach. Być może wiele z nich jest nieaktywnych. Ale nie wszystkie – pierwsze dowody na to znaleziono dzięki analizie genomu bakterii Corynebacterium diphtheriae, odpowiedzialnej za chorobę zwaną błonicą albo dyfterytem.

W schorzeniu tym zabójcza dla organizmu jest toksyna błonicza, wytwarzana przez bakterię. Gen odpowiedzialny za jej produkcję należy do profaga! W ten sposób Corynebacterium wzbogaciła swój repertuar o nowe możliwości. U wielu innych bakterii wykryto podobną „spółkę” z genami pochodzącymi od bakteriofagów: zwiększają ich zjadliwość.

Cała rzecz w tym, że nie tylko bakterie wykorzystują DNA wirusów do podboju świata. Geny pochodzące z dawnych infekcji znaleźć można w każdym organizmie – nie wyłączając człowieka! Około 8 proc. naszego genomu jest czysto wirusowego pochodzenia. Jeden z tych genów odgrywa kluczową rolę w tworzeniu się łożyska. Inne uczestniczą w regulacji ekspresji genów, czyli w aktywowaniu i wyłączaniu poszczególnych odcinków DNA. Powstanie łożyska z pewnością przyczyniło się do wielkiego sukcesu ssaków łożyskowych, w tym nas samych. A ekspresja genów jest tą cechą jakościową, która – mimo identycznego w co najmniej 70 proc. genomu – różni tak zasadniczo Homo sapiens od szympansów.

Być może wirusom zawdzięczamy jeszcze więcej. Według uczonych mutują one w tak szybkim tempie, że są najbardziej kreatywne genetycznie spośród wszystkich istot na Ziemi. Niewykluczone, że w odległej przeszłości to wirusy dały impuls do powstania pierwszych złożonych organizmów wielokomórkowych, pełniąc rolę kursujących między nimi posłańców przenoszących fragmenty DNA. W świetle tych odkryć możemy spojrzeć łaskawszym okiem na stworzenia, które co roku fundują nam katar, kaszel i gorączkę…