Wycieczka Focusa – okolice Ostrowca

Nieczynny kamieniołom w Zachełmiu w Górach Świętokrzyskich stał się na początku 2010 roku źródłem sensacji na skalę światową.

To tam właśnie zachował się ślad – odciski stóp i skamieniałości – najstarszych czworonożnych zwierząt lądowych. Kielecki tetrapod jest starszy od innych tego typu znalezisk całe 18 mln lat. Ślady jego łap pochodzą sprzed 395 milionów lat, z okresu dewońskiego. Współautor odkrycia, Piotr Szrek z Państwowego Instytutu Geologicznego wyjaśnia, że kielecki tetrapod wyglądał jak skrzyżowanie gigantycznej traszki z krokodylem, mierzył ok. 2,5 m. Ślad, który odcisnął, jest bardzo wyraźny, widać na nim szczegóły gadziej stopy: podeszwę, palce i poduszki palcowe. Publikacja polskich naukowców dotycząca tego odkrycia w magazynie „Nature” z 7 stycznia 2010 r. była świętem paleontologii, ale ma znaczenie nie tylko naukowe, będzie bowiem brzemienna w skutki dla całego regionu świętokrzyskiego. Miejscowe władze upatrują w odkryciu dużą szansę na spopularyzowanie okolicy i przyciągnięcie turystów. Pieniądze na poczynienie niezbędnych inwestycji już są. Unia Europejska przekazała kilka milionów euro na sfinansowanie Świętokrzyskiego Szlaku Archeo-Geologicznego prowadzącego przez 20 najciekawszych obiektów geologicznych, wśród których znalezisko w Zachełmiu będzie jedną z największych atrakcji. Warto zobaczyć to miejsce jeszcze w stanie naturalnym, nim okolica zostanie wybetonowana parkingami, obstawiona budkami z hot-dogami i sklepikami.

Do Zachełmia trafimy, jadąc drogą 73 z Kielc w kierunku Warszawy. Następnie skręcamy w drogę krajową nr 7, a potem w drogę 750 w stronę Lekomina. Przed miejscowością Chrusty skręcamy w prawo, przejeżdżamy przez tory kolejowe. Następnie za kościołem skręcamy w prawo.

Inne interesujące miejsca w okolicy Ostrowca:

Nowa Słupia – Świętokrzyski uzurpator

Przewodnicy oprowadzający wycieczki po opactwie świętokrzyskim z dumą pokazują zmumifikowane ciało księcia Jeremiego Wiśniowieckiego. Kieruje nimi siła tradycji a także bezwładu, bowiem już od jakiegoś czasu historycy są zgodni co do tego, że w klasztornej krypcie spoczywają zwłoki kompletnie nieznanej osoby. Zasłużony dla Polski ruski kniaź zmarł niespodzianie w wojskowym obozie na Ukrainie na skutek gorączki i biegunki niewiadomego pochodzenia. Podejrzewano m.in. otrucie i dlatego przeprowadzono szczegółową sekcję jego zwłok, która niestety niczego nie wyjaśniła. Tak jak ze śmiercią, tak i z pogrzebem księcia wiążą się liczne zagadki. Dlaczego księżna Gryzelda nie pochowała męża w Wiśniczu, choć sobie tego życzył, tylko zalała ciało smołą i wywiozła do Sokala, a po 2 latach zawiozła aż na Święty Krzyż? Dlaczego syn Michał Korybut – już jako król – nie sprawił ojcu ceremonialnego pogrzebu? I gdzie się podziało ciało księcia? Jedynie na ostatnie pytanie można odpowiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa. Zostało mianowicie strawione przez pożar, który wybuchł w klasztorze pod koniec XVIII wieku. Kto jednak i dlaczego postanowił ulokować w kaplicy nowe zwłoki w miejsce spopielonych? Czy stało się to w wyniku błędu, czy było celowym działaniem? O tym, że świętokrzyska mumia nie ma nic wspólnego z wybitnym wodzem, świadczą bezsporne fakty. Badania radiologiczne wykazały, że zmarły miał 50–55 lat (Wiśniowiecki zmarł jako 39-latek), a na zasuszonym ciele nie wykryto żadnego śladu sekcji. Ponadto okazało się, że trumna była otwierana, zwłoki nagie, rozkawałkowane, przykryte przypadkowymi tkaninami, m.in. kawałkiem kobiecego gorsetu. Zgadza się jedynie data śmierci, liczona w przybliżeniu do lat kilkudziesięciu.

Klasztor Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Łysej Górze. Dojazd samochodem od zachodu: miejscowość Szklana Huta, tu na parkingu zostawiamy samochód, dalej asfaltową drogą 2 km pieszo, kolejką albo bryczką. Dojazd samochodem od wschodu: miejscowość Nowa Słupia, tu zostawiamy samochód na parkingu, dalej niebieskim turystycznym szlakiem pieszym 40–60 min. Z dworca PKS w Kielcach można dojechać bezpośrednio na Święty Krzyż.

Ostrowiec Świętokrzyski – sukces neolitycznego marketingu

 

Nie ma takiego drugiego miejsca na świecie! Tak reklamują się na swojej stronie internetowej słynne Krzemionki Opatowskie, czyli kopalnie krzemienia pasiastego pochodzące z okresu neolitu i wczesnego brązu. I nie jest to bynajmniej slogan reklamowy, tylko święta prawda. Przez około 2500 lat wydobywano w tym miejscu krzemień i wyrabiano z niego ówczesny przedmiot pierwszej potrzeby, czyli kamienne siekierki. Nie wiadomo, jak działał wtedy marketing, ale z pewnością musiał funkcjonować sprawnie, skoro w czasach, gdy komunikacja międzyplemienna i środki transportu były bardzo ograniczone, siekierki opatowskie sprzedawały się w promieniu niemal 700 km! Dopiero „metalurgiczna rewolucja”, czyli umiejętność wytwarzania brązu z miedzi i cyny, zakończyła okres prosperity kamiennego rzemiosła. To, co cudem tylko pozostało po tamtej prahistorycznej kopalni, ma charakter unikatowy. Potwierdza to prof. Jan Machnik, przewodniczący Komitetu Nauk Pra- i Protohistorycznych PAN, według którego z Krzemionkami nie może się równać ani Wilanów, ani Łańcut, ani Baranów. Jest to bowiem obiekt podobnej rangi jak kopalnia soli w Wieliczce, jeden z niewielu cudów świata, i powinien być otoczony opieką państwa stosowną do jego rangi. Dzisiaj po wielkim centrum wydobywczym pozostało ok. 4 tysiące szybów o głębokości dochodzącej do 9 metrów. Górnicy pracowali w nich przez cały rok, ponieważ pod ziemią tak latem, jak i zimą panowała niezmienna temperatura 5–9 st. C. „W oryginale” poszczególne szyby połączone były wąskimi i niezbyt wysokimi tunelami (do 1,2 m). W latach 70. wydrążono jednak specjalne tunele dla turystów, które pozwalają na obejrzenie najciekawszych podziemnych stanowisk pracy. Łączna długość tuneli to 400 m. Po okresie dawnej aktywności wydobywczej pozostał też tzw. krajobraz nakopalniany, czyli hałdy nieprzydatnego surowca gorszej jakości wokół szybów. W obrębie ustanowionego na tym obszarze przed 10 laty rezerwatu przyrodniczego i archeologicznego zrekonstruowana została wioska neolityczna, dająca wyobrażenie o tym, w jaki sposób żyli nasi przodkowie jakieś 5000 lat temu. Obecnie trwają usilne starania o wpisanie obiektu na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Naturalnego UNESCO, co gwarantowałoby najlepszą naukową i administracyjną opiekę nad Krzemionkami.

Rezerwat Archeologiczny Krzemionki, Oddział Muzeum Historyczno-Archeologicznego w Ostrowcu Świętokrzyskim; www.krzemionki.pl, tel. 41 262 09 78.

Sandomierz – tam, gdzie siadywał Władysław Jagiełło

Sandomierz w średniowieczu należał do najważniejszych – obok Krakowa i Wrocławia – grodów kraju. Przetrwało tam do dziś wiele bezcennych budowli: dom Długosza, renesansowy ratusz, XIV-wieczny zamek, zespół klasztorny Dominikanów, Brama Opatowska oraz liczne kościoły, m.in. gotycka katedra wzniesiona w XIV w. Miasto nazywane jest przez mieszkańców „małym Rzymem” z racji położenia na siedmiu wzgórzach. To wyjątkowo atrakcyjne turystycznie miejsce w ciągu swojej historii dostarczyło wielu niespodzianek, co jakiś czas odkrywając swoje skrywane tajemnice. W 1910 r. podczas karczowania lipy w ogrodzie nieopodal kościoła św. Michała wykopano nadzwyczajne skarby: koronę hełmową Kazimierza Wielkiego razem z hełmem i grotem włóczni. Korona taka zakładana była na zbroję, „w pole”, i w związku z tym stanowiła tylko niedrogą kopię oryginalnego insygnium królewskiego. Miedź zastępowała w niej złoto, a szkiełka drogie kamienie. Niemniej znalezisko miało ogromną wartość historyczną i trafiło do skarbca królewskiego na Wawelu. Natomiast w Muzeum Okręgowym w ratuszu zobaczyć można inną atrakcję archeologiczną: tysiącletnie szachy znalezione w odkopanej ziemiance obok kościoła św. Jakuba. Wykonane z rogu jelenia szachy są niewielkie, mają zaledwie 2,5 cm wysokości, a jednak to rarytas na skalę europejską. Początek XXI wieku zaowocował w Sandomierzu kolejną sensacją. Zawdzięczamy ją pracom konserwatorskim w bazylice katedralnej pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Podczas renowacji prezbiterium, po odsunięciu od ściany wielkich stalli, natrafiono na fryz heraldyczny pochodzący z czasów bitwy pod Grunwaldem – jedyny tego rodzaju zabytek ze średniowiecza. Fryz ma 6,7 m długości i umieszczony jest na wysokości niemal czterech metrów nad posadzką. Odwzorowano na nim herby: Orła Białegp (herb państwowy), Podwójny Krzyż, herb cylejski (herby dynastyczne), sandomierski, ruski, dobrzyński, kujawski i wielkopolski (herby ziemskie). Ze względu na obecność herbu cylejskiego, należącego do żony Władysława Jagiełły – Anny, historycy przypuszczają, że cała polichromia zdobiąca prezbiterium została ufundowana przez króla podczas ich małżeństwa (1403–1416). Zapewne pod herbami królewska para zasiadała w katedrze podczas nabożeństw.

Sandomierz, prezbiterium w bazylice katedralnej, ul. Katedralna 1.