Zaginione skarby czekają na odkrywcę

Zaginione skarby – szczególnie jeśli nie ma pewności co do tego, czy rzeczywiście istniały – pobudzają ludzką wyobraźnię od tysięcy lat.

Już starożytni Grecy emocjonowali się przygodami Jazona, który szukał złotego runa w mitycznej krainie zwanej Kolchidą. Wprawdzie owo złote runo było jedynie wyprawioną skórą złotego barana, ale z jego sierści dało się strzepywać nieograniczone ilości najcenniejszego kruszcu, było więc o co grać.

Z biegiem wieków zaginione skarby mnożyły się niczym grzyby po złotym deszczu. XVI- i XVII-wieczni odkrywcy nowego świata wierzyli, że wraz z podbojem zamorskich terytoriów zyskają bogactwa, o jakich nie śniło się ówczesnym Europejczykom. Inna sprawa, że poszukiwane obiekty wcale nie musiały być ze złota czy drogocennych kamieni – czasami miały wartość zupełnie innego wymiaru.

Zobacz SPIS TREŚCI nowego numeru “Focus Historia”!

Tak jak zaginiona Arka Przymierza, której poszukiwał w Egipcie najsłynniejszy (choć fikcyjny) archeolog awanturnik Indiana Jones. Arka ta wprawdzie nie była wykonana z cennego kruszcu, ale miała zapewnić znalazcy panowanie nad światem. Konkurentami profesora Jonesa w tym wyścigu byli naziści, którzy zresztą lubowali się w historycznych tajemnicach nie tylko w filmie, ale także w rzeczywistości. Jeden z najpotężniejszych funkcjonariuszy III Rzeszy Heinrich Himmler stał na czele paranaukowej organizacji Ahnenerbe (wcielonej do SS), której zadaniem było badanie germańskich pradziejów. Instytucja ta organizowała imponujące rozmachem wyprawy archeologiczne w poszukiwaniu obiektów, których istnienie niekoniecznie dało się udowodnić w sposób naukowy. No, ale skoro badacze Ahnenerbe opierali swe teorie na średniowiecznych eposach o Nibelungach, to trudno się dziwić. Oczywiście hitlerowcy nie gardzili także innymi zaginionymi skarbami.

W tym numerze piszemy, jak bardzo zależało im na dotarciu do bogactw Świątyni Jerozolimskiej, zagrabionych przez Rzymian, a następnie „zawiniętych” przez nieznanego sprawcę. Wielu jest też chętnych do odnalezienia Świętego Graala. Podobnie jak wspomniana Arka Przymierza należy raczej do sfery ducha niż materii, ale ten, kto go odnajdzie, z pewnością ma zagwarantowany tytuł człowieka roku tygodnika „Time”.

Na taki zaszczyt niekoniecznie zasłuży poszukiwacz, który ogłosi: odnalazłem Bursztynową Komnatę! Bo ta istniała naprawdę, wiadomo, jak wyglądała i nie wywołuje aż takich gorących emocji jak Święty Graal. A poza tym prezydent Putin już sobie zbudował nową – taką samą, a może nawet piękniejszą. 

Trudno natomiast będzie odtworzyć skarby, które w czasie wojny w Zatoce zniknęły z Muzeum Irackiego – mowa o tysiącach przedmiotów najwyższej wartości. Jeśli więc żyją potomkowie Indiany Jonesa (choćby tacy jak opisany przez nas pułkownik US Army Matthew Bogdanos), to może warto, aby skupili się na tropieniu złodziei tego skarbu?