Zawód: gangster wszechczasów

Mógł zaprosić gościa na wystawny obiad i pod koniec toastu rozbić mu głowę bejsbolowym kijem. Mógł płakać, słuchając śpiewu Caruso, i po wyjściu z opery zastrzelić człowieka. Al Capone, człowiek, który przez większość swojego krótkiego życia w rubryce zawód wpisywał: gangster

Karetka pogotowia mknęła na sygnale po ciasnych ulicach północnego Chicago. W jej środku lekarz przytrzymywał kroplówki, zsuwające się z zakrwawionego ciała na noszach. Jeszcze uważniej obserwował rannego siedzący obok policjant. Wiedział, że człowiek o twarzy manekina i stalowym wzroku zawodowego mordercy zna sekret masowego morderstwa, które do historii przejdzie jako Masakra Dnia św. Walentego. Frank „Tightlip” (Małomówny) Gusenberg, członek rywalizującego z Capone gangu „Północne Chicago”, był jedynym, który przeżył karabinową siekaninę i znał twarze morderców. – Kto cię postrzelił? – zapytał policjant, pochylając się. „Małomówny” spojrzał mu w oczy. – Nikt… mnie nie postrzelił…

Masakra Dnia św. Walentego była najgłośniejszą zbrodnią gangów minionego wieku. W walentynki 1929 r. pod numerem 2122 North Clark Street w Chicago przebrani za policjantów gangsterzy Capone rozstrzelali 7 ludzi należących do gangu George’a „Bugsa” (Świra) Morana. Choć nikt nigdy nie został skazany za tę zbrodnię, przypuszcza się, że do rzezi doszło z rozkazu Ala. Konkurenci z gangu „Północne Chicago” skradli dostawę nielegalnego w czasach prohibicji alkoholu, należącego do Capone. Na drugi dzień inicjator rzezi Al Capone przeczytał o wszystkim w gazecie. Miał alibi. Był daleko. Od kilku dni słońce Florydy opalało jego blizny, które dały mu przydomek Scarface – Pocięta Twarz. Nienawidził tego przydomka, choć jego irlandzka żona, starsza o 2 lata, Mae Coughlin mówiła, że z tymi bliznami wygląda sexy. Al pamiętał tamten dzień. Pracował w barze Harvard Inn na Coney Island jako chłopak do wszystkiego. Pewnego dnia zobaczył przy stoliku piękną dziewczynę z jakimś facetem. – Masz świetną pupę – powiedział, nachylając się nad ich stolikiem. Komplement nie przypadł jej towarzyszowi do gustu. Okazał się nim brat dziewczyny Frank Galuccio. W bijatyce złapał nóż i pociął twarz Capone w trzech miejscach. Umiejętność posługiwania się nożem da mu w przyszłości posadę… ochroniarza Ala.

SZEŚĆ KLAS I WYSTARCZY

Alphonso był pierwszym dzieckiem rodziny Capone, poczętym i urodzonym na amerykańskiej ziemi. Mieszkali przy nabrzeżu portowym w Brooklynie z marynarzami sprzedającymi co się da, prostytutkami sprzedającymi co się ma i imigrantami usiłującymi ułożyć sobie życie. Przystojny tato Gabriele otworzył zakład fryzjerski, ale Alphonso nie w głowie było strzyżenie. Poszedł do szkoły, jednak w 14. urodziny dostał od nauczycielki po buzi, „aż słychać było w Cleveland”. Al jej oddał. Odtąd sześć klas musiało mu wystarczyć na całe życie; podziękował za dalszą edukację i opuścił Nowy Jork. Jego przeznaczeniem miało się stać Chicago.

Chicago podczas prohibicji lat 20. rosło jak grzyb po deszczu dzięki nielegalnemu handlowi alkoholem i prostytucji. Prym wiódł tu „Wielki Jim” Colossimo, który wraz z żoną, eksprostytutką, prowadził tysiące lokalnych burdeli. Gdzie były burdele, były i kasyna. Gdzie były kasyna, był i alkohol. Biznes kręcił się w sześciocyfrowych liczbach rocznie i Wielki Jim potrzebował „Mądrej Głowy”, by te operacje prowadzić. Napisał do Johnny’ego „The Fox” (Lisa) Torrio z Brooklynu, który nie pił, nie palił, nie rozrabiał i miał łeb do interesów. Torrio przybył do miasta z obstawą, czyli młodziutkim Alem Capone. Kiedy Wielki Jim padł podziurawiony kulami zamachowca, jego biznes przejął Torrio. W Chicago potrzeba było silnych łokci i Torrio „Lis-Mądra Głowa” zajął się liczeniem pieniędzy, zaś Al ich robieniem. „Pocięty” co i rusz popadał w konflikt z „King Kongiem” Chicago, Dionem O’Banionem, który prowadził chicagowskie bimbrownie i kwiaciarnie. Cena za jego głowę rosła – do czasu, kiedy szef silnego w Chicago Związku Sycylijczyków zmarł na raka i człowiek O’Baniona miał przejąć Związek. „Pocięty”Al tracił terytorium. Parę dni później O’Banion był już martwy. Głową Związku został człowiek Capone – Angelo „Bloody” (Krwawy) Genna. Oznaczało to wojnę gangów.

W ciągu następnych 2 lat „Pocięty” przeżył tuzin ataków na swoje życie. Ochronę zapewniał mu wierny przyjaciel Jake Guzik, polski Żyd, wykidajło. Strzelali do niego zawodowi mordercy z „Północnego Gangu”, rywalizującego z Capone: George „Bugs” (Świr) Moran i Polak Earl „Hymie” (Żydek) Wojciechowski, który zasłynął z tego, że zastrzelił konia przyjaciela, gdy ten zrzucił go z siodła. Capone nigdy nie spał dwóch nocy w jednym miejscu. 20 września 1926 r. 8 limuzyn podjechało pod hotel, z którego wychodził Capone. Z pierwszego auta posypały się kule. Były to ślepaki. Miały odstraszyć przechodniów i zwieść ochronę. Wtedy z kolejnych aut wystrzelono 1000 prawdziwych pocisków z nowej zabawki tych czasów: półautomatycznego karabinu Thompsona. Capone cudem ocalał. Kiedy 3 tygodnie później o 16 „Żydek” wyszedł ze swego samochodu, raptem padły strzały. Ale celne. To Al zainstalował snajpera w hotelu naprzeciw. „Żydek” zmarł w drodze do szpitala. Wojna gangów skończyła się. Kiedy opadł dym, na chicagowskim placu boju stał już tylko Al Capone.

LEWE INTERESY MIŁEGO PANA

 

Capone żył w wielkim stylu. Pięciopokojowy apartament w hotelu „Metropole” kosztował go 1500 USD za dzień. Kupił 14-pokojową posiadłość w Palm Island na Florydzie, którą ufortyfikował betonowymi ścianami i tajnymi przejściami umożliwiającymi ucieczkę. Chodził do opery, hojnie wspierał publiczne cele, dawał bezrobotnym pracę, bezdomnych karmił zupą, był nieskazitelnie ubrany, a reporterom gazet gotował spaghetti. Tak radzili mu doradcy tworzący image Mr. Nice Guy, za którego miał uchodzić. Ale ten styl życia kłuł w oczy. Władze podatkowe już zaczęły podliczać jego majątek. Urzędnicy nie byli jednak w stanie nic zrobić ze względu na lukę prawną. Bimbrownik nie mógł zgłosić zysków z bimbrowni, bo ich podanie oznaczałoby przyznanie się do nielegalnej produkcji alkoholu. W 1927 roku Sąd Najwyższy zadecydował, że nielegalny bimbrownik musi zapłacić podatek od zysku, nawet jeśli jego biznes jest pozaprawny. To otworzyło władzom drogę, by dorwać się do Capone.

W 1929 roku Amerykę ogarnął Wielki Kryzys. Prezydent Hoover potrzebował uspokoić wzburzoną opinię publiczną, skazując bogaczy. Al Capone i jego brat Ralph „Bottles” (Butelki) Capone znaleźli się na czele listy Most Wanted, czyli poszukiwanych. Agent Urzędu Skarbowego Elliot Ness i jego grupa „Nieprzekupnych” zaczęła trzepać bimbrownie Capone. Odnalezione książki ewidencyjne posłużyły jako materiał dowodowy, z którego wynikało, że nie rozliczył się z dochodu. Capone dostał łącznie 12 lat więzienia. Federalną część wyroku zaczął odsiadywać w więzieniu w Atlancie, gdzie żył jak król, przemycając gotówkę w rękojeści rakiety do tenisa. Ale kiedy wyspę Alcatraz zamieniono na więzienie federalne, tam właśnie posłano Capone. Niegdyś najpotężniejszy człowiek Chicago – teraz musiał biegać z miotłą. Kilkakrotnie atakowany przez współwięźniów, trapiony postępującym syfilisem Capone tracił wpływy i zdrowie. Wyszedł na wolność w 1939 roku. Według opinii lekarzy choroba zredukowała jego umysł do poziomu 12-latka. Zmarł w 1947 roku w swej posiadłości Palm Island na Florydzie w wieku 48 lat. Został pochowany na cmentarzu Mount Carmel w Hillside, Illinois. Inskrypcja na jego grobie głosi: „Niech Jezus się zlituje”.

Mariusz Max Kolonko

Nowy Jork Publicysta, dziennikarz telewizyjny.