Incydent w elektrowni jądrowej w Fukushimie. Do oceanu trafiła skażona woda

11 marca 2011 roku w wybrzeże Japonii uderzyło potężne tsunami wywołane silnym trzęsieniem ziemi. Region Tohoku z dnia na dzień musiał się zmierzyć z prawdziwą katastrofą humanitarną. Tysiące osób zniknęły w wodzie, całe miasta zostały doszczętnie zniszczenia, a na dodatek tego tsunami doprowadziło do poważnej awarii w elektrowni jądrowej Fukushima-daiichi. Z konsekwencjami tej awarii Japonia musi zmagać się do dzisiaj.
Incydent w elektrowni jądrowej w Fukushimie. Do oceanu trafiła skażona woda

Przez ostatnie dziesięć lat w reaktorach nieczynnej od czasu trzęsienia ziemi elektrowni zbierała się woda deszczowa. Od samego początku było wiadomo, że tę wodę trzeba będzie kiedyś zagospodarować. Jakby nie patrzeć zbiorniki też miały ograniczoną pojemność. Kilka lat temu podjęto decyzję o stopniowym uwalnianiu wody do Oceanu Atlantyckiego. Decyzja ta naturalnie wywołała protesty wśród mieszkańców regionu, ale także wśród rybaków świadomych tego, że nikt nie będzie chciał kupować ryb z wody skażonej przez radioaktywną wodę z uszkodzonej elektrowni atomowej. Protesty jednak na nic się nie zdały.

Operator elektrowni w Fukushimie, firma Tokyo Electric Power Co. ma jednak pewien problem. Proces kontrolowanego usuwania skażonej wody nie jest bowiem tak kontrolowany, jak mogłoby się wydawać. Dwa tygodnie temu, 7 lutego TEPCO poinformowało opinię publiczną w specjalnym oświadczeniem, że w zbiorniku przeznaczonym do uzdatniania skażonej wody przed wypuszczeniem jej do Atlantyku doszło do wycieku. W wyniku zdarzenia do wód oceanu przedostało się 5,5 tony wody zawierającej nawet 22 miliardy bekereli substancji radioaktywnych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że nie jest to pierwszy wyciek tego typu, ewidentnie widać, że TEPCO do końca nie panuje nad zapewnieniem bezpieczeństwa całego procesu.

Czytaj także: Japonia ma poważny problem. Chodzi o skutki awarii w Fukushimie

Warto tutaj zwrócić uwagę, że do wycieku nie doszło wskutek uszkodzeń strukturalnych budynku czy zbiornika, w którym woda ulega oczyszczaniu. Zamiast tego, całe zdarzenie było wynikiem błędu ludzkiego. Jeden z pracowników elektrowni nie dopełnił swoich obowiązków i nie zamknął jednego z zaworów. Firma przekonuje, że wyciek ze względu na swoją ograniczoną naturę, nie doprowadził do powstania jakiegokolwiek zagrożenia dla pracowników elektrowni, czy też dla życia wodnego w otoczeniu elektrowni. Nie zmienia to jednak faktu, że informacja ta jest mocno niepokojąca i nadwyręża zaufanie opinii publicznej do operatora elektrowni i powoduje niepewność co do bezpieczeństwa pozostawania w otoczeniu elektrowni.

Warto tutaj wspomnieć, że zaledwie kilka miesięcy temu, w październiku 2023 roku doszło do innego incydentu związanego z radioaktywną wodą przechodzącą wtedy jeszcze proces oczyszczania. Wskutek nieuwagi dwóch pracowników elektrowni weszło w bezpośredni kontakt z zanieczyszczoną wodą, co skończyło się dla nich hospitalizacją.

Czytaj także: Ludzie znikli, wróciły zwierzęta. Skażona Fukushima to dziki raj

W wyniku najnowszego incydentu rząd Japonii zwrócił się do TEPCO o wyjaśnienia i natychmiastowe wprowadzenie odpowiednich środków zaradczych, aby zapewnić bezpieczeństwo dla pracowników elektrowni i środowiska naturalnego w otoczeniu elektrowni. Jakby nie patrzeć, wysiłkom firmy uważnie przyglądają się Chiny, Korea Południowa i wszystkie kraje znajdujące się w tym regionie. Nieumyślne wypuszczenie nawet niewielkiej ilości skażonej wody do oceanu może sprowadzić na Japonię kolejne zakazy importu ryb. Żaden z krajów ościennych nie chce narażać się na problemy z zatruciami wywołanymi wprowadzeniem na rynek ryb zanieczyszczonych odpadami radioaktywnymi.

Trzeba tutaj podkreślić, że pomimo już trzech rund uwalniania oczyszczonej wody do oceanu (czwarta zostanie uwolniona w ciągu najbliższego tygodnia), Japonia ma jeszcze przed sobą długą drogę. W tysiącu specjalnych zbiorników znajduje się niemal 1,3 miliona ton skażonej wody, która musi zostać najpierw względnie oczyszczona, a dopiero potem wpuszczona do oceanu. Dopóki bardzo skażona, nieoczyszczona woda trzymana jest w zbiornikach, pracownicy elektrowni wystawieni są na podwyższony poziom promieniowania.

Z każdym jednak incydentem zaufanie do TEPCO topnieje, a firma będzie musiała zdecydowanie zmienić swoje podejście, aby odzyskać zaufanie w regionie.

Więcej:tsunami