Przedostatnia planeta Układu Słonecznego ma własne zorze. Ludzki wzrok ich jednak nie dostrzeże

W życiu codziennym bardzo często ulegamy złudzeniu, że istnieje tylko to, co jesteśmy w stanie zobaczyć na własne oczy. Na szczęście już w szkole podstawowej orientujemy się, że to tylko złudzenie. Jakby nie patrzeć powietrza też nie widać, a nikt nie twierdzi, że go nie ma. We wszechświecie jednak jest znacznie więcej rzeczy, które istnieją i które potrafimy zbadać za pomocą instrumentów naukowych, a mimo to ludzki wzrok, ze względu na swoje ograniczenia, ich nigdy nie dojrzy. Jednym z takich zjawisk jest np. zorza występująca na Uranie, która widoczna jest tylko w podczerwieni.
Przedostatnia planeta Układu Słonecznego ma własne zorze. Ludzki wzrok ich jednak nie dostrzeże

To właśnie istnienie takiej zorzy, leżącej poza zakresem promieniowania widzialnego, potwierdzili właśnie na Uranie naukowcy z Uniwersytetu w Leicester. Naukowcy odpowiedzialni za to odkrycie wskazują, że to niezwykłe odkrycie będzie w stanie w najbliższym czasie powiedzieć nam więcej nie tylko o polach magnetycznych wszystkich planet znajdujących się w Układzie Słonecznym, ale także o tym, czy tak odległe planety mogą sprzyjać powstawaniu na nich życia.

Autorzy najnowszego artykułu naukowego opublikowanego na łamach periodyku Nature Astronomy wskazują, że jest to pierwszy przypadek zaobserwowania zorzy podczerwonej na Uranie od rozpoczęcia programu badawczego ponad trzy dekady temu. Choć od niemal czterdziestu lat wiadomo, że przedostatnia planeta naszego układu planetarnego posiada zorze ultrafioletowe, jak dotąd nikomu nie udawało się dostrzec zorzy podczerwonej.

Zorza na Uranie

Zarówno Uran, jak i Neptun, czyli dwa lodowe olbrzymy znajdujące się w naszym układzie planetarnym mają wiele unikalnych cech. Jedną z nich jest fakt, że ich pola magnetyczne nie są ułożone wzdłuż osi rotacji. Jak na razie nie wiadomo dlaczego tak się dzieje, jednak możliwe, że to właśnie dostrzeżone właśnie zorze pozwolą rozwiązać tę zagadkę.

Zorze powstają, gdy wysokoenergetyczne cząstki wpadają w atmosferę, przemieszczając się wzdłuż linii pola magnetycznego planety. Na Ziemi dla przykładu mamy zorze polarne w okolicach biegunów planety. Uran i Neptun jednak znacząco różnią się od naszej planety. Ich rozległe atmosfery składają się przede wszystkim z mieszaniny wodoru i helu, a to z kolei oznacza, że zorze będą emitowały światło głównie poza zakresem promieniowania widzialnego, np. w podczerwieni.

Zorze na Uranie zostały dostrzeżone przez zespół obserwujący planetę na poszczególnych długościach fal promieniowania. Do obserwacji posłużył teleskop Keck II. W ramach programu badawczego udało się ustalić wyraźny wzrost gęstości cząstek H3+ w atmosferze Urana oraz mierzalną zmianę temperatury spowodowaną przez jonizację na skutek występowania zorzy podczerwonej.

Autorzy odkrycia przypominają, że temperatura wszystkich gazowych olbrzymów Układu Słonecznego jest o setki stopni Celsjusza wyższa niż ta, której spodziewaliby się naukowcy, gdyby jedynym źródłem ciepła było ogrzewanie przez promieniowanie słoneczne. Naturalnie zatem powstaje pytanie o to, co jest jeszcze źródłem ciepła w zewnętrznych rejonach Układu Słonecznego. Jedna z teorii wskazuje w stronę wysokoenergetycznych zórz polarnych, które mogłyby generować ciepło w okolicach bieguna, a następnie wypychać je w kierunku równika magnetycznego.

Zważając na fakt, iż większość odkrytych dotąd planet to podneptuny zbliżone do Neptuna i Ruana rozmiarami, naukowcy potrzebują jak najszerszej wiedzy o lodowych olbrzymach na “naszym podwórku”, aby móc ją wykorzystać do opisywania podobnych do nich planet w innych układach planetarnych. Dzięki wiedzy o zorzach na Uranie być może wkrótce będziemy w stanie powiedzieć znacznie więcej o atmosferach i polach magnetycznych wielu innych egzoplanet, a nawet wyciągnąć określone wnioski co do tego, czy planety te sprzyjają powstawaniu życia.

Więcej:uran