Zarazili siedmiu ochotników malarią, żeby uratować miliony

Śmiertelnie niebezpieczną chorobą celowo zarażono siedem osób. Śledząc jej rozwój, naukowcy zdołali odkryć, gdzie w ludzkim organizmie kryją się pasożyty.
Zarazili siedmiu ochotników malarią, żeby uratować miliony

Malaria to przenoszona przez komary choroba pasożytnicza, która każdego roku dotyka miliony ludzi na świecie. Niedawno australijscy naukowcy odkryli, że pasożyty wywołujące chorobę, zwłaszcza z rodzaju Plasmodium vivax, mogą „ukrywać się” w śledzionach osób, u których zdiagnozowano przewlekłe zakażenie. To odkrycie wyjaśnia, dlaczego w przypadkach przewlekłej malarii chorzy doświadczają nawrotu objawów, choć badania krwi pokazują, że infekcji już nie ma.  

Teraz nowe badanie potwierdza, że to śledziona może być rezerwuarem replikujących się pasożytów. Co gorsza – ujawnia, że P. vivax zasiedlają naszą śledzionę w bardzo krótkim czasie po zakażeniu, tworząc w niej swoisty magazyn.  

Zdrowi i odważni 

Naukowcy z australijskiego instytutu nauk medycznych QIMR Berghofer podejrzewali, że pasożyty P. vivax jako miejsce do bytowania mogą preferować śledzionę, a nie krwiobieg. Zawiera ona bowiem wiele młodych krwinek, zwanych retikulocytami, które pasożyty mogą łatwo zainfekować. 

Aby to sprawdzić naukowcy zdecydowali się na odważny eksperyment – celowo zarazili siedmiu ochotników, aby prześledzić przebieg infekcji. John Woodford, badacz chorób zakaźnych z QIMR Berghofer, wraz z zespołem ekspertów chciał skupić się na tym, jak szybko pasożyty mogą pojawić się w śledzionach i innych organach zarażonych osób, oraz czy jakiekolwiek zmiany w początkowej fazie choroby można wykryć za pomocą obrazowania medycznego. 

Siedmiu zdrowych ochotników, którzy nigdy wcześniej nie chorowali na malarię, zostało zarażonych Plasmodium vivax (trzy osoby) i Plasmodium falciparum (cztery osoby). Przez cały czas trwania badania pozostawali pod ścisłą obserwacją.  

Krytyczne dwa tygodnie 

Okazało się, że zaledwie 10-14 dni po zakażeniu można zaobserwować akumulację pasożytów malarii w śledzionie, co skutkuje powiększeniem tego organu. Podobnych zmian nie stwierdzono za to wątrobie ani szpiku kostnym, które także były badane.  

Co istotne, wyniki badań pokazały, że to P. vivax szybciej i intensywniej gromadzą się w organizmie zakażonego, nie zaś P. falciparum, które były do tej pory głównym przedmiotem zainteresowania w badaniach nad malarią. Zdaniem badaczy obserwacja ta sugeruje, że to P. vivax mogą odpowiadać za większość przypadków przewlekłej malarii.  

Jedenaście dni po zakażeniu u badanych odnotowano także zwiększony metabolizm glukozy, również bardziej wyraźny w grupie zarażonej P. vivax. Woodford i jego koledzy sugerują, że zmiany w objętości śledziony i metabolizmie cukrów mogą być spowodowane rosnącą liczbą gromadzących się pasożytów lub aktywnością samego narządu w odpowiedzi na narastającą infekcję. 

Rezonans i tomografia pozwalają wykryć malarię 

Odkrycia mogą mieć znaczący wpływ na opracowywanie przyszłych terapii przeciwmalarycznych – twierdzą australijscy naukowcy. Badanie udowadnia też, że w wykrywaniu malarii na wczesnym etapie mogą być pomocne techniki obrazowania MRI (rezonans magnetyczny) i PET (tomografia).  

Dotychczas naukowcy badający malarię mieli do dyspozycji próbki krwi i tkanki pobierane od pacjentów podczas operacji, ewentualnie dane pochodzące z sekcji zwłok zmarłych z powodu choroby. Nowe badanie daje ekspertom kolejne narzędzie do wykrywania choroby, którą zdarza się przeoczyć w przypadku standardowych badań krwi.  

 

Źródło: PLOS Medicine.