„Dzieci spalają tyle energii, że są jak inny gatunek” – mówią naukowcy. A co dzieje się w późniejszym wieku?

Najnowsze badania metabolizmu wskazują, że małe dzieci zużywają nawet o połowę energii więcej niż dorośli. Ale okazuje się też, że zapotrzebowanie na nią wcale nie rośnie u nastolatków i wcale nie spada zaraz po trzydziestce.
„Dzieci spalają tyle energii, że są jak inny gatunek” – mówią naukowcy. A co dzieje się w późniejszym wieku?

Wszyscy rodzice to wiedzą – dzieci są wulkanami energii. Wskazuje na to również niedawna analiza naukowców, o której pisze magazyn „Science”. Pierwsza, która uwzględnia cały przekrój wiekowy człowieka: od najmłodszych lat aż do podeszłego wieku. 

Co zaskakujące, okazało się, że najwięcej energii w przeliczeniu na masę ciała zużywają noworodki między 9. a 15. miesiącem życia. Aż o połowę więcej niż dorośli! Więcej niż kobiety w ciąży czy nastolatki. – Małe dzieci nie spalają energii jak mniejsi dorośli. Spalają ją superszybko. Są jak obcy gatunek – mówi biolog ewolucyjny Herman Pontzer z Duke University, który przeprowadził analizę danych pochodzących z całego świata. 

Dzieje się tak, gdyż ich organy, zwłaszcza mózg, są proporcjonalnie dużo większe. Jak tłumaczy antropolog Chriz Kuzawa z Northwestern University, który prowadził na ten temat badania w 2014 roku, mózgi dzieci pochłaniają aż 43 proc. całej energii zużywanej przez organizm. 

Jak zmienia się tempo przemiany materii wraz z wiekiem? 

O tym, jak zmienia się tempo przemiany materii wraz z wiekiem, naukowcy wiedzą zaskakująco niewiele. Badania metabolizmu wykonuje się za pomocą kosztowej metody „podwójnie znakowanej wody”. To woda, w której zamiast zwykłych atomów wodoru i tlenu występują ich cięższe izotopy: 2H (czyli deuter) oraz 18O. W ich jądrach atomowych jest odpowiednio o jeden i dwa neutrony więcej, co pozwala je wyłapać wśród cząsteczek „zwykłej” wody. Badania polegają na podaniu takiego płynu i mierzeniu przez kolejne dni, jak szybko trafia do krwi, a potem jest wydalany. 

Zespół Hermana Pontzera nie prowadził własnych badań. Zebrał jednak wyniki już istniejących w jedną dużą bazę danych, obejmujących 6421 osób w różnym wieku i pochodzących z 29 krajów. Poddał je też statystycznej obróbce, uwzględniając wymiary i masę ciała badanych.  

U nastolatków przemiana energii nie przyspiesza. Nie zwalnia też po trzydziestce 

Okazało się, że noworodki początkowo mają podobne tempo przemiany materii, co ich mamy. Dopiero między 9. a 15. miesiącem życia metabolizm znacząco przyspiesza. Jego tempo pozostaje bardzo wysokie do 5. roku życia, po czym powoli spada.  

Badanie przynosi też kilka zaskakujących wniosków. Wbrew utartym opiniom, tempo przemiany materii wcale nie wzrasta u nastolatków i nie spada po 30–40. roku życia. Pozostaje względnie stabilne mniej więcej do 60. roku życia i zaczyna spadać dopiero potem. To, że nastolatki miewają wilczy apetyt, zaś ludzie po trzydziestce obserwują często u siebie wzrost masy ciała, wynika zatem ze zmian hormonalnych oraz innego poziomu aktywności fizycznej u nastolatków i dorosłych. Potwierdzają to zresztą inne badania: po trzydziestce stajemy się nie tylko mniej aktywni fizycznie, ale po prostu mniej ruchliwi. 

Jak się okazuje, również kobiety w ciąży nie mają wcale szybszej przemiany materii. Dodatkowe zapotrzebowanie na kalorie wynika tylko z przyrostu masy ciała i jest proporcjonalne do wagi. 

Tempo przemiany materii wpływa też na metabolizm leków 

Niezwykle wysokie tempo przemiany materii u dzieci sprawia, że są szczególnie wrażliwe na niedobór pożywienia. Opóźnia to ich wzrost i naraża na ryzyko rozwoju chorób. Organizmy dzieci szybciej metabolizują również leki, co oznacza, że mogą potrzebować ich częstszego podawania. 

Z kolei u osób po 60. roku życia tempo przemiany materii zaczyna spadać, co oznacza, że potrzebują mniej kalorii oraz mniejszych dawek leków. Po 90. roku życia różnica ta jest już bardzo duża, bo dziewięćdziesięciolatkowie mają aż o jedną czwartą wolniejszy metabolizm niż ludzie w kwiecie wieku. 

– To ciekawy punkt widzenia – komentuje w „Science” prof.  Grażyna Jasieńska, antropolog i biolog z Instytut Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Sugeruje, że nowe badanie powinno zostać uwzględnione w zapotrzebowaniach kalorycznych niemowląt, dzieci, kobiet w ciąży i osób starszych, a także w sposobach dawkowaniach leków w tych grupach.  

– Pomyślmy też o niedożywionych dzieciach w wielu krajach na świecie. Mogą potrzebować więcej pożywienia, niż dotychczas sądziliśmy – dodaje prof. Jasieńska. 

Źródło: Science.