Sprawa jest o tyle ciekawa, jeśli przypomnimy poprzednio przyznany tytuł. W 2016 roku na okładce magazynu pojawił się prezydent USA Donald trump, oskarżany przez wiele kobiet o molestowanie seksualne.
Jednym z czynników, które zachęciły autorki do rozkręcenia akcji #MeToo było ujawnienie skali nadużyć w Hollywood, za którymi stał znany producent Harvey Weinstein. Podczas pierwszej doby akcji na Facebooku wzięło w niej udział około 4,7 miliona osób. Opowieści kolejnych kobiet (czasem także mężczyzn) o wykorzystywaniu seksualnym poruszyły lawinę ujawniania wydarzeń do tej pory trzymanych w tajemnicy. Wiele ofiar zdecydowało się mówić właśnie dzięki akcji.
Rozmiar akcji przerósł najśmielsze prognozy, a fakt, że odbiła się tak szerokim echem wśród sław i zwykłych ludzi pokazuje, że potrzeba zmian w standardach i podejściu do cudzej integralności, cielesności i godności. Szczególnie dotyczy to podejścia do kobiet.
Akcja wzbudziła także szeroką falę krytyki, której głównym argumentem było zastraszanie ludzi i zniechęcanie do jakichkolwiek zachowań zdradzających zainteresowanie. Jednak krytyka ta nie wytrzymywała starcia z historiami ofiar nadużyć seksualnych.
Konkurentami autorek akcji do tytułu Człowieka Roku Time 2017 byli: Xi Jinping, Robert Mueller, Kim Jong Un, Colin Kaepernick, Patty Jenkins oraz… Donald Trump.