Apple śledzi iPhone’y skradzione ze swoich salonów

Firma Apple wysyła wyraźną wiadomość do osób, które ukradł telefony z jej sklepów: śledzimy cię.

Firma aktywnie wyłącza iPhone’y skradzione z jej sklepów detalicznych, pozostawiając je niezdatnymi do użytku dla złodziei i potencjalnych kupców na czarnym rynku.

Zrzuty ekranu z ostrzeżeniem firmy Apple zaczęły pojawiać się na stronach internetowych (takich jak Twitter i Reddit) na początku ubiegłego tygodnia, kiedy całymi Stanami Zjednoczonymi i kilkoma innymi krajami zawładnęły protesty w związku z zamordowaniem George’a Floyda przez amerykańskiego funkcjonariusza policji.

Sklepy Apple, które niedawno zaczęły ponownie otwierać się w całych Stanach Zjednoczonych po miesiącach zamrożenia z powodu globalnej pandemii, w ostatnich zgłosiły dniach przypadki wandalizmu i kradzieży w kilku miastach, w tym w Nowym Jorku, Filadelfii i Waszyngtonie.

“Proszę wrócić do Apple na Walnut Street” – brzmi jedna z wiadomości, odnoszącą się do kradzieży telefonu z salonu w Filadelfii, którą zamieszczono na Twitterze – “Urządzenie zostało wyłączone i jest śledzone. Lokalne władze zostaną powiadomione.”

Firma Apple odmówiła skomentowania spraw związanych z bezpieczeństwem, jednak wiadomo, że jej przeciwkradzieżowe działania nie są wynikiem trwającego w Stanach chaosu.
Od dawna instaluje bowiem specjalne oprogramowanie na wystawionych w salonach  iPhone’ach, by śledzić miejsce pobytu skradzionych przedmiotów. Oprogramowanie to nie pojawia się na tradycyjnie zakupionych telefonach.

W zeszłotygodniowej notatce wysłanej do pracowników dyrektor generalny Apple Tim Cook, nazwał zabójstwo Floyda “bezsensownym” i zobowiązał się do przekazania darowizny grupom działającym na rzecz praw człowieka, w tym Inicjatywie Równego Wymiaru Sprawiedliwości.

Salony Apple w USA można okraść tak łatwo, że ktoś zrobił to dwa razy

Sklepy Apple Store od dawna są postrzegane przez złodziei jako idealne miejsce na szabry, głównie ze względu na ogromną ilość produktów leżących na stołach. Jakiś czas temu dziennik “Chicago Tribune” opisał historię dwóch mężczyzn, którzy zostali aresztowani w Nowym Jorku po tym, jak nawzajem pomagali sobie przy kradzieży zegarków Apple Watch i słuchawek AirPods. Sprawa okazała się jeszcze bardziej niedorzeczna, gdy wyszło na jaw, że jeden z mężczyzn został aresztowany dwa lata wcześniej za podobną kradzież z tego samego salonu Apple. Co najlepsze, za drugim razem wpadł tylko dlatego, że kierownik sklepu rozpoznał jego twarz z poprzedniego incydentu,

Mówi się, że firma Apple wie o problemach z kradzieżą w swoich sklepach, ale zdecydowała, że ważniejsze od tego jest to, by potencjalni klienci mogli zapoznać się z rysikami, zegarkami i telefonami bez konieczności proszenia pracowników salonu o pomoc.

Rysiki Apple Pencil zwykle nie są zabezpieczone w żaden sposób, podczas gdy zegarki Apple Watch są zazwyczaj mocowane przez zaskakująco słabe kabelki bezpieczeństwa. To samo dotyczy iPhone’ów. Wiele salonów Apple nie również ma własnego systemu bezpieczeństwa i polega na tym, co oferują właściciele obiektów, od których dzierżawią powierzchnię.

Wygląda na to, że firma Apple będzie miała ten problem cały czas, chyba że zmieni układ swoich sklepów, jednak nie jest prawdopodobne, by stało się to w najbliższym czasie.

 

Więcej:Apple