Arena obłudy

Przesadna polityczna poprawność to nowy kolonializm, narzucający wszystkim jednakowe wartości
Arena obłudy

Przesłuchiwany: Prof. Jacek Leoński
Zawód: Wykładowca w Instytucie Socjologii na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Szczecińskiego
Specjalizacja: Socjologia, historia
W sprawie: Czy po zakazie walk byków nastąpi zamach na inne tradycje?
Prowadzący przesłuchanie: Adam Węgłowski

Od tego roku nie będzie korridy w Katalonii, a wcześniej zrezygnowano z niej na Wyspach Kanaryjskich. Te kolejne zakazy wprowadzane są jednak w sytuacji, gdy na stoły w całej Hiszpanii trafia mięso z tysięcy sztuk bydła. I to zabijanego taśmowo, w rzeźniach. Czy zaczynamy żyć w cywilizacji obłudy?

Z pewnością tak, bo wielu z obrońców zwierząt z przyjemnością zajada się wołowiną czy innym mięsem. Jest tu więc głęboka sprzeczność. Gdyby pokazać takiemu przeciętnemu obrońcy zwierząt sytuację zwierząt hodowlanych, które idą do rzeźni, a następnie trafiają na stoły, jestem ciekaw, czy zareagowałby w ten sam sposób.

To dlaczego ten zakaz został wprowadzony?

Myślę, że chodzi o to, że korrida jest rodzajem show. Ludzie widzą krew. Mogą też kryć się za tym zakazem pewne dążenia polityczne [Katalonii do większej niezależności – przyp. red.]. To jest również kwestia nagłaśniania takich akcji, robienia z nich sztandarowych spraw.

Czyli korrida stała się wygodnym celem, bo taki atak na tradycję, istniejącą od XIV w., musiał zdobyć rozgłos?

Myślę, że chodzi o jeszcze coś innego. To atak na kilkuwiekową tradycję konkretnego narodu, ale i wynik pewnego patrzenia globalnego. To znaczy próba mierzenia tą samą miarą wszędzie, w każdym miejscu świata, w każdej kulturze. Pewne wzory bardzo się zuniwersalizowały, ale przez to i spłyciły. Kultura dominująca – anglosaska czy euroatlantycka, jak niektórzy ją nazywają – zrobiła się bardzo powierzchowna. Nie uwzględnia kulturowych specyfik. Chce, żeby żyło się lekko, łatwo i przyjemnie, a jeśli coś rani czyjeś uczucia estetyczne, to od razu trzeba tego zabronić i dorobić do tego ideologię.

No ale to wygląda na jakiś neokolonializm!

Tak, w imię płytkich, wybiórczo stosowanych zasad.

Prof. Ludwik Stomma, pisząc o zakazie walk byków, zwrócił uwagę, że korrida przypomina o śmierci, co w dzisiejszych czasach nie jest popularne.

W jakiś sposób tak. Czasem warto się zastanowić, czy nie lepiej zobaczyć korridę na żywo niż siedzieć godzinami przy grach komputerowych, gdzie się zabija i męczy ludzi. Ale nie zapominajmy, że korrida ma wielowymiarową symbolikę: to pochwała męskości, siły i zręczności. To wartości bardzo popularne w Hiszpanii – są nieodłącznymi cechami tych ludzi, spajają ich.

Można żyć bez tradycji?

Tradycja pełni istotną rolę w życiu społecznym i w zachowaniu ciągłości kulturowej i społecznej konkretnych grup ludzi. Wyznacza określone role społeczne, wzory realizacji tych ról oraz odpowiadające im normy. Tradycja jest też czynnikiem, który uprawomocnia istniejące relacje między ludźmi i  jest spoiwem więzi społecznych. Można powiedzieć, że społeczeństwa bez tradycji są w pewien sposób „sztuczne”. Gdyby zakazać na przykład palio w Sienie [wyścig konny, jeden z symboli Toskanii – przyp. red.], to można spodziewać się, że zaniknie wiele ról społecznych związanych z tym wydarzeniem, zostaną osłabione więzi społeczne pomiędzy mieszkańcami poszczególnych dzielnic Sieny czy też całego miasta. Nie jest możliwe zastąpienie tradycji inną „tradycją” (nasuwa się tu analogia do kultowego filmu „Miś”), gdyż powstaje ona przez dziesiątki i setki lat. Dlatego też tak trudno mówić o tradycji mieszkańców polskich Ziem Zachodnich i Północnych, którzy stanowią społeczeństwo postmigracyjne i jeszcze muszą minąć pokolenia, by ukształtowała się tu tradycja.

Czy w przeszłości bywały sytuacje, gdy nagłe zerwa- nie z jakąś tradycją rodziło poważne konflikty?

Przede wszystkim jest to widoczne przy wszelkich, szczególnie przymusowych, konwersjach religijnych. I tak uznanie chrześcijaństwa nie tylko jako legalnej religii, ale jako religii państwowej zburzyło całe istniejące struktury i systemy społeczne. Doprowadziło to do zaniku wielu tradycyjnych zachowań i sposobów postępowania. Dotyczy to zarówno Imperium Rzymskiego, jak i wszelkich późniejszych „nawróceń”, na przykład chrztu Polski. Nie bez przyczyny słowo „poganin” w potocznym rozumieniu ma negatywne zabarwienie.

A jednak będą pewnie kolejne akcje przeciw różnym „niewygodnym” tradycjom?

Jest to swego rodzaju śnieżna kula, której towarzyszy niezdawanie sobie sprawy z symboliki pewnych rzeczy. Z jednej strony mówimy o okrutnej korridzie, a z drugiej są wyścigi konne, gdzie konie padają, czy walki kogutów, podczas których zwierzęta się rozszarpują. Trzeba jednak unikać uproszczeń i brać pod uwagę czynniki historyczne, kulturowe, cywilizacyjne, a także fakt, że różne zwierzęta są w rozmaitych kulturach rozmaicie traktowane. Po pierwsze stanowią podstawę żywienia. Po drugie najważniejsza jest ich przydatność. Na przykład w krajach Maghrebu pies, kot czy wielbłąd o tyle się liczy, o ile jest potrzebny. Nikt nie ma oporów, żeby temu wielbłądowi ściąć głowę i ją wywiesić
przed weselem, jak to się dzieje w państwach północnoafrykańskich.

A widzi pan w Polsce jakieś tradycje, już skażone obłudną poprawnością polityczną?

Są takie sytuacje, związane np. z karpiem wigilijnym. Najpierw pływa w wannie, a potem każdy boi się go zabić. Ale jeżeli Polak kupi wyfiletowanego karpia w sklepie rybnym, to już nie myśli o tym, że ktoś go zabił…

Więcej:zakazy