Liczba śmiertelnych ofiar COVID-19 przekroczyła milion. “Bolesny kamień milowy” pandemii

Globalna liczba ofiar śmiertelnych choroby wywołanej przez wirusa SARS-CoV-2 przekroczyła milion, twierdzą naukowcy Johns Hopkins University. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) twierdzi, że te dane są niedoszacowane i ów ”koszmarny kamień milowy” minęliśmy jakiś czas temu.

Mija powoli rok od czasu, gdy w Chinach pierwsi pacjenci z nietypowymi objawami nowej choroby dróg oddechowych zaczęli pojawiać się w szpitalach i przychodniach. Zanim COVID-19 zyskał swoją nazwę, powszechnie przyjęto, że wywołujący go patogen rozniósł się z miasta Wuhan.

Jest wielce prawdopodobne, że był on aktywny w Chinach wcześniej a niesławny targ ryb i dzikich zwierząt był tylko jego pierwszym dużym punktem rozsiewu. Wywołująca zabójcze zapalenie płuc choroba przedostała się na inne części kontynentu, a potem na cały świat.

W marcu WHO ogłosiła stan pandemii który trwa do dzisiaj. Najwięcej ofiar śmiertelnych jest w Stanach Zjednoczonych (ponad 205 tys.), w Brazylii (ponad 142 tys.), w Indiach (ponad 95 tys.), w Meksyku (ponad 76 tys.) oraz w Wielkiej Brytanii (ponad 42 tys.). Według wyliczeń Johns Hopkins University w poniedziałek 28 września wszystkich zmarłych na COVID-19 na świecie było 1000555.

– Jeżeli można o tych liczbach cokolwiek powiedzieć, to że są niedoszacowane. Zliczając cokolwiek trudno o dokładność. A mogę państwa zapewnić, że obecnie podawane liczby ofiar nie oddają prawdziwych skutków COVIDu – Mike Ryan, jeden z ekspertów WHO ds. sytuacji nadzwyczajnych stwierdził na konferencji prasowej.

 

 

Szef Ryana, sekretarz generalny Antonio Guterres określił informację o milionie ofiar mianem ”bolesnego kamienia milowego”. – Nie wolno nam tracić z oczu nawet jednego życia. W czasie, gdy trwa wyścig po tanią i dostępną dla wszystkich szczepionkę musimy uczcić pamięć ofiar pandemii, najlepiej wspólną pracą w celu pokonania wirusa – napisał na Twitterze.

Psychologiczna bariera miliona pękła, ale nic nie wskazuje na to, by wzrost tej liczby miał szybko zwolnić. W wielu krajach jest coraz więcej nowych przypadków choroby, pandemia zdaje się nabierać nowego tempa. Najgorsza sytuacja jest w USA, gdzie w 27 z 50 stanów liczba zarażonych rośnie nieprzerwanie od dwóch tygodni. Tylko od 20 do 27 września odnotowano 316 tys. infekcji.

Indie gonią Stany Zjednoczone. W poniedziałek 28 września w kraju tym odnotowano już ponad 6 mln zakażeń SARS-CoV-2. O ile wirus ten zaatakował najpierw największe metropolie jak Bombaj i Nowe Delhi, dziś najszybszy wzrost infekcji notuje się w obszarach wiejskich, gdzie służba zdrowia zupełnie nie radzi sobie z napływem nowych pacjentów.

W Europie sytuacja też nie wygląda zbyt dobrze, bo zakończenie przymusowej izolacji i powszechnie wprowadzony nakaz powrotu do pracy i szkół przełożył się na ponowne wzrosty. W sumie na całym świecie mamy ok. 10 mln chorych po tym, jak z 33 mln zarażonych SARS-CoV-2 wyzdrowiały 23 mln.