Warto tutaj zwrócić uwagę, że nie jest to wydarzenie jednostkowe w ostatnich dniach. Już w poniedziałek, 27 listopada na powierzchni Słońca doszło do kilku rozbłysków i kilku innych koronalnych wyrzutów masy (CME, ang. coronal mass ejection). Ziemskie pole magnetyczne tym samym jest destabilizowane od środowego wieczora. To z kolei sprawia, że środowy wieczorny rozbłysk może mieć silniejszy wpływ na pole magnetyczne naszej planety, niż gdyby wystąpił w izolacji, jako pojedynczy rozbłysk. Nic zatem dziwnego, że już teraz obserwatorzy zórz monitorują sytuację i przygotowują się do polowań na zjawiskowe nocne światła.
Warto tutaj zauważyć, że gdyby tylko rozbłysk był o kilka procent silniejszy, zostałby sklasyfikowany jako rozbłysk klasy X, a więc najsilniejszej klasy rozbłysków słonecznych. Co do zasady rozbłyski klasy M są dziesięciokrotnie słabsze od rozbłysków klasy X. Z drugiej strony natomiast słabsze od klasy M są rozbłyski klasy C, B i A. W ramach każdej z tych klasy mamy nieco drobniejszą skalę od 1 do 9, gdzie M1 to najsłabsze rozbłyski klasy M, a M9 – najsilniejsze. Środowy rozbłysk miał klasę M9.8, czyli w sumie ocierał się o klasę X.
Materia wyrzucona ze Słońca w poniedziałkowych rozbłyskach miała dotrzeć już do Ziemi w czwartek, 30 listopada w godzinach porannych. Materia ze środowego rozbłysku i CME powinna natomiast dotrzeć w nasze otoczenie w nocy z czwartku na piątek. Wiele wskazuje na to, że zorze mogą być w tym czasie widoczne na zdjęciach nieba wykonywanych w tym okresie, nawet z terenu całej Polski.
Jak silna będzie burza geomagnetyczna? Tego aktualnie nie sposób ustalić. Co do zasady zaburzenia atmosfery ziemskiej klasyfikuje się na skali od G1 do G5, gdzie w przypadku G1 może dojść do pojawienia się zórz polarnych w okolicy biegunów, a w przypadku G5 może dojść do przerwy w działaniu urządzeń komunikacyjnych na wysokich częstotliwościach na całej oświetlonej przez Słońce stronie Ziemi.
Na czwartkowy poranek prognozy przewidują, że w nocy z czwartku na piątek może dojść do burzy geomagnetycznej klasy G3, a nawet G4. Nie trzeba tutaj dodawać, że łowcy zórz polarnych liczną na burzę klasy G5. Szanse na widowiskową burzę geomagnetyczną wzmaga fakt, że środowy rozbłysk o klasie M9.8 dogoni po drodze do Ziemi materię wyemitowaną dzień wcześniej i uderzą one w pole magnetyczne Ziemi jednocześnie, wzajemnie się wzmacniając.
Jeśli chcesz spróbować dostrzec zorzę polarną, powinieneś udać się w miarę ciemne miejsce, z dala od jasnych świateł miasta. Na miejsce obserwacji najlepiej obrać punkt, z którego dobrze widać niebo w kierunku północnym. Potem wystarczy uzbroić się w cierpliwość, bowiem zorze mogą pojawić się znienacka i równie szybko zniknąć. Skoro już trzeba marznąć, warto by było nie przegapić widowiska.