Ukryta hipoksja: ci pacjenci z COVID-19 powinni być nieprzytomni, a wyglądają normalnie

W Stanach Zjednoczonych wśród pacjentów zarażonych koronawirusem odkryto groźną, bo ukrytą formę niedotlenienia organizmu. Tzw. cicha hipoksja odkrywana jest u coraz większej liczby osób. Choć ludzie ci mają groźnie niski poziom tlenu we krwi, z trudem łapią oddech, to jednak nie rozwija się u nich, dość typowy dla COVID-19, zespół ostrej niewydolności oddechowej.

Szczególnie niepokoi lekarzy brak innych objawów, przede wszystkim duszności, maskujący bardzo groźny dla życia stan. Prawidłowa saturacja krwi to poziom 94 proc. i więcej. Gdy jest niższy, mózg może nie otrzymywać wystarczającej ilości tlenu do sprawnego funkcjonowania. Pojawia się zmieszanie myśli, letarg. Jeżeli poziom tlenu spada poniżej 80 proc., może dojść do uszkodzenia organów i śmierci.

Z osobistych doświadczeń nowojorskiego lekarza Richarda Levitana z Bellevue Hospital wynika, po pomoc zgłaszają się czasem osoby z saturacją poniżej 50 proc. Ich płuca wypełnione są płynem lub ropą, ale nie doświadczali większych problemów z oddychaniem.

To, jak hipoksję znosi dana osoba, zależy od jego ogólnego stanu zdrowia. – Młodzi ludzie bez chorób towarzyszących mogą tolerować niedotlenienie krwi przez dłuższy czas. Ci starsi, schorowani z problemami z sercem, płucami czy nerkami mogą zacząć odczuwać problemy wcześniej. Zawsze każdy przypadek jest inny. Wpływa na to wiele czynników, jak np. obecność anemii – tłumaczy dr David Kaufman, pulmonolog i ordynator OIOM-u w amerykańskim szpitalu Tisch /NYU Langone. 

Skąd bezobjawowe niedotlenienie u zarażonych koronawirusem? Kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest podeszły wiek i słaby stan zdrowia pacjentów, u których się ją diagnozuje. Dr Astha Chichra z wydziału medycyny uczelni Yale sądzi, że osoby takie ”regularnie żyją z niskim poziomem tlenu”, więc są niejako ”przyzwyczajone do gorszego samopoczucia”. 

Wyłapana odpowiednio wcześnie, cicha hipoksja może być leczona terapią tlenową połączoną z odpowiednim ułożeniem ciała pacjenta (idealnie głowa i tors pod kątem 45 stopni do podłoża). Do tego konieczny jest stały monitoring saturacji krwi chorego. Sam problem nie jest też zupełnie nowy. Choć zwrócono na nią większą uwagę z racji powiązania z COVID-19, cicha hipoksja była diagnozowana u osób z chorobą wysokościową.

– Może ją wywołać właściwie każdy czynnik niszczący płuca, choć częściej występuje u ludzi z przewlekłymi problemami ze zdrowiem jak COPD (przewlekła obturacyjna choroba płuc) czy zwłóknienie płuc – wyjaśnia serwisowi health.com dr Vandana A. Patel, doradca kliniczny sieciowej apteki Cabinet. 

Według dr Levitana, w diagnostyce cichej hipoksji powinno wspomagać się pulsoksymetrami. Urządzenia takie służą do pomiaru saturacji krwi w domowych warunkach. Działanie metodą pulsoksymetrii polega na mierzeniu stopnia pochłaniania przez czerwone krwinki w naczyniach włosowatych promieniowania o dwóch różnych długościach fal (czerwonego i podczerwonego).

Osoby z grupy ryzyka (wiek, choroby towarzyszące) po zdiagnozowaniu COVID-19 powinny, napisał w ”The New York Times” medyk, otrzymywać takie urządzenie do własnego użytku przez kolejne dwa tygodnie. W tym okresie rozwija się covidowe zapalenie płuc a z nim może pojawić się bezobjawowe niedotlenienie. CNN zwraca jednak uwagę, że z 6 pulsoksymetrów dostępnych na amerykańskim rynku tylko 2 spełniają odpowiednie standardy.

Do tego istnieje ryzyko błędnego odczytu. Urządzenia muszą być używane w pokojowej temperaturze, a ciemny lakier na paznokciach i wstrzymywanie oddechu wywołują błędne rezultaty. Dlatego eksperci sugerują stosowanie ich w połączeniu np. z telemedycyną (w trakcie wideo czatu z lekarzem).