Czy dzikim kotom grozi wyginięcie?

Oba gatunki wielkich kotów – lwy i tygrysy – utraciły już ponad 90 proc. obszarów, na których kiedyś występowały. O tym jak realna jest groźba, że niebawem zupełnie znikną z naszej planety, rozmawiamy z dr. Paulem Funstonem z organizacji Panthera, która ma na celu ochronę dzikich kotów.

Czy naprawdę grozi nam, że dzikie koty wyginą, zanim naukowcom uda się im pomóc?

Lwów nie ma już na 80 proc. obszaru ich dawnego zasięgu gatunkowego w Afryce, ale tygrysom w Azji wiedzie się jeszcze gorzej – utraciły już 90 proc. obszaru, który kiedyś zajmowały. Jesteśmy przekonani, że żadnemu z gatunków wielkich kotów na świecie nie grozi natychmiastowe wyginięcie, niemniej liczba żyjących na swobodzie osobników niektórych z tych gatunków jest alarmująco mała. Organizacja „Panthera” we współpracy z innymi organizacjami pozarządowymi, a także z władzami wielu państw, działa używając metod potwierdzonych naukowo, na rzecz zatrzymania i odwrócenia spadkowej tendencji liczebności tych gatunków.

„Projekt Leonardo” zakłada zwiększenie w ciągu 15 lat liczebności lwów do wysokości 20 tys. osobników. Jak wyglądają plany, które mają to umożliwić?

Oceniamy, że obecnie w Afryce żyje w stanie dzikim około 20 tys. lwów. Organizacja „Panthera” bierze udział w realizacji projektów, które, jak się spodziewamy, pozwolą w ciągu 15 lat doprowadzić liczebność dzikich lwów do 30 tysięcy. W tych projektach uwzględnione zostaną takie zagadnienia, jak zapewnienie lwom bezpieczeństwa w miejscach ich występowania, zapobieganie kłusownictwu, rozwiązywanie konfliktów między lwami a ludnością miejscową oraz rozmaite inne problemy natury politycznej. Najlepiej, gdy większość takich działań odbywa się na obszarach, wystarczająco rozległych, aby liczebność lwów mogła szybko rosnąć. I tak na przykład przez ostatnie 10 lat liczba lwów żyjących w narodowym rezerwacie Niassa w Mozambiku wzrosła z mniej więcej 600 do ponad 1200.

Lwy nadal występują w 27 państwach afrykańskich oraz w Indiach. Co niesie największe zagrożenia dla tego gatunku?

Najbardziej niebezpieczne dla lwów są zmiany zachodzące w środowisku pod wpływem człowieka, zwłaszcza przekształcanie terenów naturalnych w pola uprawne. Drugie zagrożenie to polowanie na dzikie zwierzęta, żeby zdobyć mięso, za pomocą sideł i pułapek, ponieważ lwy często w tych pułapkach giną. Kolejny problem to wrogość miejscowej ludności, jeśli dochodzi do zabijania przez lwy zwierząt hodowlanych. Pogłowie bydła i innych zwierząt hodowlanych w Afryce osiągnęło poziom krytyczny. W połączeniu z eksplozją demograficzną sprawia to, że dla lwów pozostają naprawdę tylko skrawki terenu. Dlatego właśnie ogromnie ważne dla gatunku są rozległe parki narodowe i inne obszary chronionej przyrody.

Gdzie w chwili obecnej lwy mają się najlepiej, a gdzie najgorzej?

W dużych parkach narodowych Afryki sytuacja wciąż jest niezła, zwłaszcza na południu kontynentu, gdzie władze państw na ogół rozporządzają wystarczającymi środkami na ochronę przyrody i gdzie istnieje kilkanaście dużych parków narodowych i innych obszarów rezerwatowych. Najgorzej zaś sytuacja wygląda w Afryce zachodniej i środkowej – tam obszarów chronionych jest mało, rządy zaś nie mają pieniędzy na utrzymanie parków i rezerwatów. Szczególnie duża gęstość zaludnienia i wysokie pogłowie bydła występują w Afryce Zachodniej, dlatego na tym obszarze perspektywy ochrony tego gatunku są mizerne.

Dzisiejszy i historyczny zasięg występowania lwów afrykańskich

A jak wygląda obecnie sytuacja lwów azjatyckich?

W Azji lwy występują tylko w rezerwacie Gir Forest w Indiach; tamtejsza populacja liczy około 200 osobników i ma się dość dobrze. Mieszkańcy Indii ze względów kulturowych i religijnych są usposobieni do lwów życzliwie, nawet jeśli dochodzi do przypadków porywania przez lwy zwierząt hodowlanych, niemniej jednak gdy takie przypadki robią się zbyt częste, ludność reaguje i w odwecie zabija lwy. Na szczęście nie zdarza się to często i wygląda na to, że niewielka populacja w Gir Forest ma szansę się utrzymać.

Jak postrzega pan rolę ogrodów zoologicznych w podtrzymywaniu liczebności lwów?

W chwili obecnej na swobodzie żyje wystarczająco dużo osobników, by skupić się w działaniach ochronnych wyłącznie na populacjach dzikich. Większość ogrodów zoologicznych świata wystawia lwy, bo te zwierzęta ściągają zwiedzających. Niestety, istnieje wiele tak zwanych „lwich parków”, zwłaszcza na południu Afryki, gdzie trzyma się i rozmnaża lwy, aby turyści mogli bawić się z młodymi, oglądać oswojone zwierzęta z bliska. Tego rodzaju przedsięwzięcia nie mają żadnego waloru z punktu widzenia ochrony gatunku; wiele z nich sprzedaje nadmiarowe osobniki do odstrzału przez myśliwych w ramach aranżowanych polowań, co jest pożałowania godną, straszną praktyką.

Siedliska, na których występują lwy, są coraz mniejsze i coraz bardziej izolowane jedno od drugiego. Czy nie grozi to zmniejszeniem różnorodności genetycznej gatunku?

Owszem, w małych rezerwatach taka groźba istnieje, na szczęście jednak większość afrykańskich lwów na swobodzie występuje wciąż w rozległych parkach narodowych, gdzie populacje są liczne, a także dochodzi do sporadycznych wymian między różnymi populacjami, więc można uznać, że są one genetycznie bezpieczne. W niektórych przypadkach jednak zerwanie łączności genetycznej już nastąpiło. „Panthera” wspiera realizowany w Tanzanii projekt, którego celem jest przywrócenie genetycznego powiązania między lwami z Parku Narodowego Serengeti a izolowaną populacją z krateru Ngorongoro. Ma to zostać osiągnięte dzięki stworzeniu „korytarza tolerancji” wśród ludności masajskiej, która zamieszkuje obszar chroniony Ngorongoro, znajdujący się pomiędzy tymi dwiema populacjami lwów.

A co z innymi dzikimi kotami – tygrysami, lampartami itp.? One też nie są bezpieczne…

Wszystkie populacje dużych kotów na świecie borykają się z problemami; zagrożenia są na ogół zbliżone do tych, które dotyczą lwów. W najgorszej sytuacji są tygrysy. Największym problemem jest kwitnący handel preparatami z ciał tych zwierząt; popyt na martwe tygrysy sprawia, że kłusownictwo stało się niezwykle lukratywnym zajęciem. Wprawdzie w przypadku lwów ten problem nie jest na razie dużym zagrożeniem, ale obawiamy się, że może się nim stać w przyszłości.

Jak mogą tu pomóc Europejczycy?

Europa to ciekawy obszar z punktu widzenia ochrony przyrody, ponieważ w miarę jak coraz większa część ludności przenosi się do miast i miasteczek, silniejsza staje się tendencja do odradzania się w Europie populacji dzikich zwierząt, w tym także wielkich drapieżników. Europa może być przykładem dla reszty świata – pokazuje, jak wiele można osiągnąć w społeczeństwie wysoko rozwiniętym. Aby pomóc sprawie poza Europą, ludzie, a także rządy państw, muszą zrozumieć, że kraje rozwijające się po prostu nie mają wystarczających środków finansowych na ochronę przyrody. Władze tych krajów muszą zaspokajać najpierw podstawowe potrzeby ludności, a także potrzeby rozwijającej się gospodarki, stąd ochrona przyrody schodzi na dalszy plan. A zatem, jeśli mamy ratować lwy, tygrysy, a także obszary dzikiej przyrody, gdzie te zwierzęta żyją, musimy przeznaczać na to więcej naszych pieniędzy.

Rozmawiał: Łukasz Załuski