Czy boicie się, że w Ziemię może uderzyć asteroida? Jeśli tak, nie jesteście w tym osamotnieni. NASA bezustannie śledzi i kataloguje obiekty, które potencjalnie mogą uderzyć w naszą planetę. A naukowcy od czasu do czasu przedstawiają sposoby, jak uchronić ludzkość przed katastrofalnym uderzeniem.
Nie czynią tego bez powodu. Asteroidy poniżej pewnych rozmiarów jest niezwykle trudno wykryć. Istnieje ryzyko (choć znikome), że któregoś razu astronomowie wypatrzą zmierzający wprost na Ziemię obiekt bardzo późno i pozostanie niewiele czasu, by uniknąć katastrofy.
Tym razem badacze z Lawrence Livermore National Laboratory (LLNL) rozważali scenariusz rodem z filmu „Armageddon”. Fachowo nazywa się on „late-time small-body disruption”, czyli „zakłócenie trajektorii niewielkich obiektów w ostatniej chwili”. Pod tą nazwą kryje się odpalenie jądrowych ładunków, by asteroidę rozerwać na drobne kawałki.
Tysiąckrotne zmniejszenie masy odłamków
Naukowcy postanowili przeprowadzić symulację, czy ten filmowy scenariusz ma szanse powodzenia. To wbrew pozorom trudne przedsięwzięcie. Należy wykalkulować, jak na asteroidę zadziała jądrowy wybuch. Potem jeszcze trzeba wyliczyć trajektorie wszystkich powstałych odłamków.
Symulacje dotyczyły wybuchu o sile jednej megatony trotylu na powierzchni asteroidy o średnicy stu metrów. Analizowano eksplozję dokonaną na dwa miesiące do tygodnia przed ewentualnym zderzeniem z Ziemią.
Okazuje się, że zbombardowanie asteroidy byłoby skuteczne. Zmniejszyłoby masę materiału, który spadłby na Ziemię aż tysiąckrotnie. Czyli 99,9 procent resztek asteroidy ominęłoby naszą planetę.
W przypadku większych obiektów nadal byłaby szansa na nawet stukrotne zmniejszenie masy skalnych odłamków, które uderzą w Ziemię. Trzeba by było tylko odpalić ładunek pół roku przed ewentualnym zderzeniem.
Im wcześniej, tym bezpieczniej
To scenariusze „ostatniej szansy”. Naukowcy mają jednak nadzieję, że nigdy nie trzeba będzie ich wypróbować. Istnieją bowiem inne metody uniknięcia takiej kosmicznej katastrofy.
Jedną na najprostszych jest wysłanie na kolizyjny kurs z asteroidą rakiety, która się z nią zderzy. Zaburzy to, choć nieznacznie, trajektorię asteroidy. Jeśli nastąpi to z odpowiednim wyprzedzeniem, nawet niewielka zmiana pozwoli ominąć Ziemię z dużym marginesem bezpieczeństwa. – Gdy ma się dużo czasu, na przykład dekady, lepszym rozwiązaniem jest uderzenie w asteroidę – uważa fizyk Patrick King z Johns Hopkins University, współautor pracy.
Jeśli jednak czasu zabraknie, naukowcy z LLNL podpowiedzą, gdzie i kiedy uderzyć. – Nasz zespół stale doskonali modele nuklearnego wybuchu – mówi Megan Bruck Syal z LLNL. – Nasza ostatnia publikacja jest ważnym krokiem w wykazaniu, jak za pomocą nowoczesnych narzędzi przeprowadzić symulację wielu rozmaitych scenariuszy, różniących się skalą czasu i warunkami.
Źródła: LLNL, Acta Astronautica.