Niewyjaśnione zachowanie planetoidy. Takiego obrotu spraw nikt nie spodziewał

Wkrótce minie rok odkąd naukowcy z planety Ziemia przeprowadzili pierwszą próbę zmiany trajektorii innego ciała niebieskiego. Celem było sprawdzenie, czy możemy cokolwiek zrobić, jeżeli któregoś dnia odkryjemy planetoidę znajdującą się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Test przebiegł prawidłowo, aczkolwiek teraz okazuje się, że czegoś jeszcze nie rozumiemy.
Niewyjaśnione zachowanie planetoidy. Takiego obrotu spraw nikt nie spodziewał

Jako cel próby naukowcy wybrali planetoidę Dimorphos, która jest z kolei satelitą nieco większej planetoidy Didymos. Zadanie było proste: z Ziemi została wystrzelona sonda DART, która we wrześniu 2022 roku z pełnym impetem uderzyła w powierzchnię Dimorphosa. Następnie zespół naukowców obserwujący ten układ z Ziemi monitorował okres obiegu Didymosa przez uderzonego Dimorphosa sprawdzając, czy uległ on zmianie.

Ogólnie test zakończył się sukcesem: sonda uderzyła w Dimorphosa, okres obiegu planetoidy uległ zmianie większej, niż się spodziewano. Podczas gdy naukowcy analizują dane zdobyte podczas misji, Europejska Agencja Kosmiczna przygotowuje misję HERA, w ramach której w kierunku układu Didymos-Dimorphos poleci sonda kosmiczna, która dokładniej przyjrzy się skutkom zderzenia. Można było zatem zakładać, że planetoida wróci jeszcze na nagłówki gazet. Nikt się jednak nie spodziewał, że dojdzie do tego tak szybko.

Czytaj także: Trajektoria planetoidy Dimorphos zmieniona. Ziemia ma nowy system obrony planetarnej

Uczniowie Thacher School w Kalifornii wraz ze swoim nauczycielem matematyki i fizyki Jonathanem Swiftem prowadząc obserwacje układu Didymos-Dimorphos ustalili, że orbita Dimorphosa, zamiast ustabilizować się na nowym poziomie po uderzeniu sondy DART, miesiac później nadal zacieśniała swoją orbitę wokół Didymosa. Dimorphos potrzebuje coraz mniej czasu, aby okrążyć swoją planetoidę macierzystą niż przed testem.

Tuż przed uderzeniem sondy kosmicznej, Dimorphos okrążał planetoidę Didymos w ciągu 11 godzin i 55 minut. Po uderzeniu czas ten spadł do 11 godzin i 23 minut (+/- 2 minuty). Udało się zatem skrócić ten okres o całe 32 minuty, choć naukowcy zakładali, że sukcesem będzie zmiana większa niż 73 sekundy.

Uczniowie prowadzący obserwacje w Thacher Observatory odkryli, że miesiąc po zderzeniu planetoida wciąż zwalniała, czego akurat nikt się nie spodziewał. Naukowcy wcześniej byli bowiem przekonani, że Dimorphos szybko wróci do swojej pierwotnej prędkości orbitalnej. Tymczasem początkowa zmiana o 32 minuty powiększyła się w ciągu dwóch miesięcy do 34 minut.

Czytaj także: Z planetoidy Dimorphos uciekają głazy. To w nią uderzyliśmy kilka miesięcy temu

Wstępne analizy wskazują, że uderzenie mogło zaburzyć orbitę Dimorphosa, albo też sprawić, że została zaburzona stabilność pływowa układu. Wielokrotna analiza zebranych przez uczniów danych, nie wykazała żadnego błędu w obliczeniach. Pozostaje zatem pytanie o to, co się tak naprawdę stało.

NASA wkrótce ma opublikować najświeższy raport podsumowujący cały eksperyment. Pytanie, czy uwzględni w nim nowe obserwacje i czy także zauważyła nieoczekiwaną zmianę prędkości orbitalnej planetoidy. Tak czy inaczej, wychodzi na to, że sonda HERA będzie miała więcej tajemnic do rozwikłania, kiedy już dotrze do Dimorphosa.