FinCEN: złoto w naszych komórkach może pochodzić od handlarzy narkotyków

Ponad 2600 tajnych dokumentów biura śledczego amerykańskiego Departamentu Skarbu (FinCEN) przekazane Międzynarodowemu Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych stały się podstawą 16-miesięcznego śledztwa ujawniającego problemy wielkich banków przy zwalczaniu prania brudnych pieniędzy. Wyliczono ponad 2,1 tys. doniesień o takich przestępstwach z lat 2000-2017.
FinCEN: złoto w naszych komórkach może pochodzić od handlarzy narkotyków

Dzięki portalowi BuzzFeed News (oni jako pierwsi otrzymali dokumenty FinCEN) i pracy 400 dziennikarzy ze 110 zespołów redakcyjnych z 88 krajów (w tym z Polski) dowiedzieliśmy się m.in., że złoto użyte do budowy naszych telefonów komórkowych czy katalizatorów w samochodach pomagało finansować działalność gangów.

Skupująca je od bandytów firma Kaloti z Dubaju miała sprzedawać potem tony cennego surowca największym firmom technologicznym i motoryzacyjnym świata. W konsekwencji Apple, Amazon czy General Motors nieświadomie miały wspierać przestępczy proceder. Przedstawiciel Kaloti twardo zaprzeczał w rozmowie z BBC, że pośrednicząca w handlu złotem firma miała jakąkolwiek wiedzę o nielegalnym pochodzeniu pozyskiwanego surowca.

Według opisu operacji Miodożer (ang. honey badger) prowadzonej przez agencję DEA, działająca z Dubaju firma służyła handlarzom narkotyków do prania gotówki. Gangi z całego świata skupywały za nią tanią złotą biżuterię np. w lombardach. Kaloti płaciła za nią walizkami pieniędzy albo przelewami. W sumie za gotówkę kupiono w ten sposób złoto warte 5,2 mld dolarów.

Według dokumentów pozyskanych przez ICIJ amerykańscy śledczy w 2014 roku uprzedzali Department Skarbu USA, że powinno się wydać ostrzeżenie dla banków chcących współpracować z Kaloti. Miałoby to skutecznie ”zamrozić” działania firmy na rynkach finansowych. Nigdy do tego nie doszło.

Z przecieków wynikało, że władze USA bały się reakcji Zjednoczonych Emiratów Arabskich, swojego ważnego partnera na Bliskim Wschodzie. ZEA z Kaloti nic nie zrobiło, amerykańskie śledztwo stanęło w miejscu. Departament Skarbu nie odpowiedział na pytania dziennikarzy w tej sprawie. Prawnicy Kaloti przekonują, że skrupulatne audyty przez które firma przeszła niczego nieprawidłowego nie wykazały.

Według BBC po 2014 roku złoto sprzedawane przez Kaloti nadal trafiało do dużych odbiorców pokroju Apple. Choć nie bezpośrednio, tylko np. przez firmę Valcambi, działającą w Szwajcarii dużą rafinerię złota. Według organizacji zwalczającej korupcję Global Witness w latach 2018 – 2019 Valcambi kupiło 20 ton bezpośrednio od Kaloti.

Komponenty z tego kruszcu z racji dobrego przewodzenia tego metalu używane są właściwie we wszystkich współczesnych smartfonach. Raport innej organizacji, Tech Transparency Project wymienia dwie inne szwajcarskie rafinerie złota współpracujące z Kaloti jako dostawców Apple.

Poproszony o komentarz koncern Apple zapewnił o swoim oddaniu w odpowiedzialnym pozyskiwaniu surowców na potrzeby produkcji. – Jeżeli rafineria nie może lub nie chce spełnić naszych standardów, jest kasowana z łańcucha dostaw. Z tego właśnie powodu tylko od 2015 roku zerwaliśmy kontakty z 63 rafineriami złota – poinformowała BBC w oświadczeniu. 

W przypadku wspomnianych wyżej Amazona i General Motors, oficjalne stanowiska brzmią podobnie. Zarówno koncern motoryzacyjny jak i największy sklep świata bezpośrednio z Kaloti nie współpracowały, odpowiedzialnie dobierają dostawców a żaden z tych, z których korzystają nie zgłaszał zastrzeżeń dotyczących Kaloti. – Oczekujemy od dostawców że wspomagać będą nasze wysiłki w celu identyfikacji pochodzenia minerałów używanych w naszych produktach – stwierdził Amazon.

W sprawie FinCEN Files jest i polski wątek. Uczestniczący Konsorcjum dziennikarze ”Gazety Wyborczej” napisali, że ING Bank Śląski miał zostać wykorzystany przez oligarchów z Rosji i Ukrainy. Według opisanych przez dziennik szczegółów afery znanej jako FinCEN Files mieli oni wyprać w tym banku kilkaset milionów dolarów.

 

W ING Bank Śląski swoje konto rozliczeniowe miała mieć spółka pośrednictwa finansowego Schildershoven Finance B.V. z holenderskiego Nieuwegein oraz druga, Tristane Capital B.V. z Amsterdamu.  Obie firmy, twierdzą autorzy śledztwa powołując się przy tym na amerykańskich kontrolerów finansowych, służyły oligarchom i osobom z otoczenia Kremla do wyprowadzania pieniędzy z Rosji i Ukrainy do firm na Cyprze i w rajach podatkowych.

Opisano jak spółka Schildershoven kupowała papiery wartościowe dla dwóch innych (Serbenta na Cyprze, Ergoinvest w Wielkiej Brytanii) które zajmowały się praniem rubli. Sprawa nie jest bynajmniej nowa, bo za realizację tych transakcji Deutsche Bank musiał w 2017 roku zapłacić 630 mln dolarów kar nałożonych przez kontrolerów na Wyspach i w USA.

Po publikacjach na temat FinCEN Files w Niemczech (stacje radiowe WDR, NDR oraz gazeta “Sueddeutsche Zeitung”), gdzie oskarżono tamtejsze banki o akceptowanie jako klientów bandytów, oszustów i oligarchów obłożonych sankcjami, np. Deutsche Bank zareagował wypominając ”wyciąganie historycznych zarzutów”.

Broni się też Commerzbank, że przytaczane w dziennikarskim śledztwie zarzuty amerykańskich kontrolerów finansowych są dobrze znane i dotyczą spraw, o których bank samodzielnie donosił audytorom w latach 2010-2016. Zarząd firmy podkreślił, że w 2015 roku na system kontroli i filtrowania transakcji wydał 800 mln euro.

Akcjonariusze opisywanych w śledztwie instytucji finansowych zareagowali pośpieszną sprzedażą. Podczas poniedziałkowego (21.09) notowania akcje DB na giełdzie w Paryżu straciły 2 proc. wartości. W Hongkongu Standard Chartered i HSBC straciły po 4 proc.  W Polsce w ten sam poniedziałek kurs ING Bank Śląski spadł o 8,8 proc. do 120,40 zł. 

Według ”Gazety Wyborczej” ING Bank Śląski odmówił komentarza na temat transakcji spółki Schildershoven tłumacząc się tajemnicą bankową. Podlegający Ministerstwu Finansów Generalny Inspektor Informacji Finansowej (GIIF) ponoć też milczy w tej sprawie.

Więcej:bankifinanse