Święty Graal energetyki? Ten sprzęt ma ograniczyć zapoterzebowanie na kolejne elektrownie

Świat zużywa energię w tempie, które zaczyna niepokoić analityków. Za rosnącymi wskaźnikami stoją nie tylko rozwijające się gospodarki, ale także nowe, energochłonne technologie, od centrów danych dla sztucznej inteligencji po elektryfikację transportu. Stawia to przed sektorem energetycznym wyjątkowe wyzwanie, na które odpowiedź może drzemać w niewielkich urządzeniach, które powstały właśnie w amerykańskim laboratorium.
...

Naukowcy z National Renewable Energy Laboratory (NREL) przedstawili właśnie światu moduł przetwornicy mocy ULIS (Ultra-Low Inductance Smart), który ich zdaniem ma szansę zrewolucjonizować konwersję mocy. Nie jest to byle komponent kluczowy dla sieci energetycznej, bo obiecuje on osiągi przekraczające to, co oferuje dzisiejsza technologia, a przy tym ma być na dodatek tańszy i łatwiejszy w produkcji. Brzmi jak obietnica zbyt dobra, aby była prawdą? W takim razie przyjrzyjmy się faktom.

Sens tego sprzętu w skrócie? ULIS bardzo szybko i precyzyjnie przełącza duże prądy przy wysokim napięciu, minimalizując straty i zakłócenia dzięki ultraniskiej indukcyjności. W praktyce ma więc służyć jako nowa generacja modułu mocy do przetwornic, falowników i zasilaczy w sieciach energetycznych, centrach danych, pojazdach elektrycznych czy lotnictwie, pozwalając upakować więcej mocy w mniejszej, tańszej i łatwiejszej w produkcji “kostce”.

Technologia na miarę krytycznego momentu w historii ludzkości

Globalne zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrosło w 2024 roku o 4,3 procent, co jest prawie dwukrotnością średniej z ostatniej dekady. Co ciekawe, emisje CO₂ związane z energią zwiększyły się w tym samym czasie tylko o 0,8 procent. Sugeruje to, że czyste źródła zaczynają realnie oddzielać wzrost gospodarczy od szkód dla środowiska. Odnawialne źródła energii i atom po raz pierwszy odpowiadały za 40 procent globalnej produkcji prądu. Mimo to systemy energetyczne są pod coraz większą presją. Muszą być wydajniejsze, mniejsze i bardziej elastyczne, aby nadążyć za popytem napędzanym przez przemysł, elektryczne samochody i gigantyczne farmy serwerów.

Czytaj też: Koniec z nocnymi przerwami w fotowoltaice. Startup zebrał miliony na pomysł, który wydaje się szalony

Sercem rozwiązania jest wspomniany ULIS, a więc moduł zbudowany na bazie węglika krzemu. Jego kluczową cechą jest ultraniska indukcyjność pasożytnicza, czyli opór, który spowalnia zmiany w przepływie prądu. ULIS redukuje ten opór od siedmiu do dziewięciu razy w porównaniu z obecnymi, zaawansowanymi modułami. W praktyce oznacza to, że może przełączać prąd niezwykle szybko, wyciągając więcej użytecznej mocy z tej samej dostawy i osiągając pięciokrotnie wyższą gęstość energii na mniejszej powierzchni. Moduł, znamionowany na 1200 woltów i 400 amperów, dodatkowo monitoruje swój stan na bieżąco, co pozwala przewidywać potencjalne awarie, a tak się składa, że jest to funkcja nie do przecenienia w krytycznej infrastrukturze, gdzie każda minuta przestoju generuje ogromne straty.

Architektura inspirowana naleśnikiem i kluczowy krok ku produkcji masowej

Tajemnica wydajności ULIS kryje się w nietypowym projekcie. Zamiast standardowej, przypominającej cegłę formy, naukowcy ułożyli obwody wokół płaskiej, ośmiokątnej konstrukcji. Uzyskany w ten sposób dyskowaty kształt pozwolił upakować więcej komponentów na mniejszej przestrzeni, tworząc tym samym moduł mniejszy i lżejszy. Równie ważna jest zmiana w materiałach. Zamiast łączyć miedź z ceramiczną podstawą, zespół wykorzystał elastyczny polimer Temprion, który łączy się z miedzią pod wpływem ciśnienia i ciepła. Takie podejście nie tylko czyni konstrukcję cieńszą, ale i znacznie łatwiejszą w produkcji. Dzięki innowacjom produkcyjnym opracowanym przez badaczy, koszt wytworzenia skomplikowanego modułu spadł z tysięcy do setek dolarów, a to akurat jest kluczowe dla ewentualnej komercjalizacji.

Czytaj też: Energetyka jądrowa ma szansę na nowy start. Największa bolączka reaktorów jądrowych ma swoje lekarstwo

Trzeci element układanki to bezprzewodowa komunikacja. ULIS może działać jako izolowana jednostka, która będzie kontrolowana i monitorowana bez jakiejkolwiek plątaniny kabli. Jego modularna natura, porównywana do klocków Lego, sugeruje szerokie spektrum zastosowań. Co równie istotne, obecna w nim architektura została zaprojektowana z myślą o przyszłości. Oznacza to tyle, że jest skalowalna i gotowa na przyjęcie nowszych materiałów półprzewodnikowych, jak azotek galu czy tlenek galu, które mogą pojawić się na rynku w nadchodzących latach. To podejście świadczy o dalekowzroczności projektu.

Od sieci energetycznych po lotnictwo. Gdzie ULIS może się przydać?

Potencjalnych zastosowań dla ULIS jest wiele. Pierwszym z nich jest modernizacja starzejących się sieci energetycznych, gdzie ULIS mógłby zastąpić duże, niskoczęstotliwościowe transformatory, dostarczając więcej użytecznej energii przy mniejszych stratach. Kolejnym obszarem jest lotnictwo, a konkretnie rozwijające się elektryczne pojazdy pionowego startu i lądowania. Te maszyny potrzebują kompaktowych, lekkich i niezwykle wydajnych przetwornic mocy, a to akurat zestaw cech, które definiują ULIS. Moduł mógłby też znaleźć zastosowanie w centrach danych, mikroreaktorach czy platformach wojskowych. Nawet daleka przyszłość, jak komercyjna energia fuzyjna, wymagać będzie komponentów o parametrach, które dzisiejsze technologie ledwo spełniają.

Czytaj też: Baterie w elektrykach psują się szybciej niż powinny. Problem leży w czymś, czego nikt wcześniej nie zauważył

Aktualnie zespół stojący za tym dziełem jest gotowy, aby przetestować go w rzeczywistych warunkach. Jest to więc ambitne przedsięwzięcie, które (jeśli spełni obietnice) może uczynić następną generację systemów energetycznych tańszą, wydajniejszą i bardziej zwartą. W świecie, gdzie każdy procent oszczędności energii ma znaczenie, takie inicjatywy są na wagę złota, choć ich prawdziwy test dopiero nadejdzie wraz z komercyjnym wdrożeniem.