Chmura dymu i popiołu długa na 1500 kilometrów. Tak mruczy najwyższy wulkan Eurazji

Najwyższym i zarazem najbardziej aktywnym wulkanem Eurazji jest wulkan Kluczewska Sopka. Dwa tygodnie temu, 1 listopada doszło do gwałtownej erupcji, która pozostawiła sobie wyraźny i zaskakująco długi ślad widoczny na zdjęciach wykonanych przez satelity znajdujące się na orbicie okołoziemskiej.
Kamczatka – Kluczewska Sopka

Kamczatka – Kluczewska Sopka

Najnowsze zdjęcia wykonane przez satelity obserwujące Ziemię wskazują, że od wierzchołka Kluczewskiej Sopki rozciąga się długa na 1600 kilometrów chmura pyłu i popiołu.

Kluczewska Sopka znajdująca się na rosyjskim półwyspie Kamczatka na wschodzie kraju jest klasyfikowana jako aktywny stratowulkan. W tym rejonie Azji nie jest on niczym nietypowym. W jego bezpośrednim otoczeniu znajduje się także ponad trzysta innych, choć niższych, wulkanów. Zważając na to, że szczyt wulkanu znajduje się na wysokości aż 4750 metrów nad poziomem morza, jest to bezapelacyjnie najwyższy wulkan zarówno Azji, jak i Europy.

Erupcja z pierwszego listopada nie była zaskoczeniem dla naukowców. Tak naprawdę erupcja trwa już od połowy czerwca. Dopiero jednak po kilku miesiącach doszło do gwałtownej eksplozji, w której uwolniona została olbrzymia ilość dymu i popiołu. Powstała z niego chmura bardzo szybko sięgnęła na wysokość dwunastu kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Z tego też powodu konieczne było wprowadzenie ograniczeń w ruchu lotniczym w otoczeniu wulkanu. W bezpośrednim otoczeniu całkowicie uziemiono wszystkie samoloty, a w pobliskich miejscowościach zamknięto szkoły ze względu na zanieczyszczenie powietrza.

Za najnowsze zdjęcia chmury dymu i popiołu wyrzuconego z wierzchołka Kluczewskiej Sopki odpowiada amerykański satelita Landsat 8 zawiadywany wspólnie przez NASA oraz US Geological Survey. Choć zdjęcie zostało sztucznie pokolorowane, to wciąż pióropusz dymu ciągnący się od wulkanu uderza swoim rozmiarami. Warto tutaj zauważyć, że na czerwono widoczna jest lawa, a na szaro dym przecinający błękitne chmury.

Źródło: NASA Earth Observatory/Wanmei Liang and Lauren Dauphin

Aqua, inny amerykański satelita wykonał także zdjęcie w rzeczywistych barwach. Widać na nim długą na 1500 kilometrów istną “rzekę dymu”. Warto tutaj zauważyć, że według specjalistów z Smithsonian Institute ostatecznie dym mógł być obserwowany w odległości nawet ponad 2200 km od wulkanu.

Źródło: NASA Earth Observatory/Wanmei Liang and Lauren Dauphin

Według rosyjskich służb erupcja trwała tylko kilka dni i obecnie można uznać, że erupcja Kluczewskiej Sopki dobiegła końca. Jeżeli gdzieś mogliśmy się spodziewać erupcji wulkanu, to właśnie tam. Półwysep Kamczatka jest częścią Pacyficznego Pierścienia Ognia — pasa tektonicznego o długości 40 200 km, który otacza Ocean Spokojny i obejmuje około 75 proc. wszystkich aktywnych wulkanów na powierzchni Ziemi.

Warto zauważyć, że Pierścień Ognia dał o sobie ostatnio znać nie tylko na Kamczatce. Zaledwie dwa dni przed erupcją Kluczewskiej Sopki, w okolicach wybrzeża Iwo Jimy doszło do erupcji jednego z wulkanów podwodnych. Efektem tejże erupcji było powstanie zupełnie nowej wulkanicznej wyspy zbudowanej z ostygniętej, stwardniałej magmy.

Czytaj także: Japończycy muszą na nowo policzyć wszystkie swoje wyspy. Ostatnio powstała u nich nowa

Warto tutaj jednak zauważyć, że choć chmura dymu ciągnąca się z Kamczatki może imponować rozmiarami, to niknie ona w porównaniu z pióropuszem dymu powstałym w erupcji wulkanu Tonga, do której doszło na początku 2022 roku. Wystarczy tu przypomnieć, że popiół z tego wydarzenia sięgnął na wysokość 57 kilometrów nad poziomem morza. Było to na tyle istotne wydarzenie, że w erupcji w górne warstwy atmosfery trafiła olbrzymia ilość pary wodnej, która według wszystkich danych doprowadziła do powstania dziury ozonowej nad Antarktydą w tym roku. Dla porównania popiół wyrzucany w ostatnich dniach przez Kluczewską Sopkę nie powinien mieć żadnego mierzalnego wpływu na warstwę ozonową, szczególnie zważając na fakt, że dotarł on jedynie na wysokość 12 kilometrów.

Więcej:wulkany