Epic Games na wojnie z Apple i Google. Fortnite usunięty ze sklepów

Mobilna wersja Fortnite przestała być dostępna w sklepach z aplikacjami App Store i Google Play. Epic Games zarabia na swoim tytule oferując w grze pewne udoskonalenia. Można je kupić za wewnętrzną walutę, którą z kolei kupuje się za realne pieniądze. A 30 proc. sum wydanych w grze trafiało dotąd do kieszeni Apple i Google.

Epic, jak wcześniej Netflix czy Spotify zbuntował się i zachęcił graczy do dokonywania zakupów poprzez własną stronę. Zachętą miała być 20 proc. zniżka niedostępna poprzez iOS czy Google Play. Niemal natychmiast po ogłoszeniu promocji, mobilny Fortnite zniknął z obu sklepów.

Epic równie szybko zrewanżował się bardzo długimi pozwami oskarżającymi obu gigantów o wykorzystywanie pozycji monopolisty. Przy okazji twórcy Fortnite zakpili sobie z obu firm. Nieco słabiej z Google, bo tylko rzucając w nich ich własnym, obowiązującym do 2018 roku, motto ”Don’t be evil”.

Ciekawiej ma się sprawa żartu z Apple, bo dotyczy parodii reklamy tejże firmy z 1984 roku. Raczkujący wówczas koncern z jabłkiem w logo rzucał wyzwanie ówczesnym monopolistom rynku komputerów jak korporacja IBM. Wymowna reklama pokazywała, jak nowy gracz rozbija zmurszały, wręcz totalitarny, układ sił.

Choć Epic Games pokazuje jak przyjął na siebie misję ”walki z systemem”, nikt nie ma wątpliwości, że chodzi o olbrzymie pieniądze (rynek aplikacji wart jest 25 mld dolarów). Tym bardziej, że producent gier otwiera własny sklepik z aplikacjami i narzuca na deweloperów jedynie 12 proc. ”podatek”.

Co do konsekwencji tych wszystkich wydarzeń, to Fortnite pozostaje niedostępna na App Store i Google Play. Niemniej, korzystając z innych źródeł, nadal można ściągnąć tę grę na telefony z Androidem czy iOS. W obu przypadkach jest to jednak obarczone pewnymi niedogodnościami (nadmiar reklam, problem z płatnościami), czy nawet zagrożeniem (malware).

Właśnie kwestiami bezpieczeństwa Google i Apple tłumaczą konieczność pobierania opłat od deweloperów takiej a nie innej wysokości. Obie firmy przekonują, że owe 30 proc. nie odbiega od wysokości opłat w podobnych sklepach z aplikacjami na rynku.

 

 

CEO Epic Games Tim Sweeney nazwał działania Apple przykładem “prężenia muskułów” i ”niezgodnego z prawem utrzymywania 100 proc. monopolu nad rynkiem przetwarzania płatności w aplikacjach na platformę iOS”. Takiej treści oskarżenia znalazły się w pozwie złożonym wobec Apple w kalifornijskim sądzie

Autorzy pozwu domagają się zakazania Apple działań wrogich zdrowej konkurencji. Gdy kilka godzin po Apple Google także zablokował Fortnite w swoim sklepie, wpłynął pozew Epic Games także przeciw drugiej firmie. – Google wykorzystuje swoje rozmiary by na zmonopolizowanym przez siebie rynku czynić zło wobec konkurencji, wynalazców, klientów i użytkowników – napisano w treści pozwu.

Od 2018 roku, gdy Epic wszedł z mobilną wersją Fortnite do App Store, zachęcał graczy używających Androida by grę na tę platformę ściągali z ich strony, a nie Google Play. Zmieniło się to w kwietniu tego roku. Zdawało się, że strony dogadały się. Epic zgodził się na warunki Google tłumacząc się chęcią zadbania o bezpieczeństwo i wygodę swoich klientów.

Bunt, jaki nastąpił w połowie sierpnia jest echem podobnych wydarzeń z 2016 i 2019 roku, kiedy kolejno Spotify i Netflix zrezygnowały z możliwości opłacania subskrypcji swoich serwisów w ramach Google Play i App Store. 

Praktyki Google i Apple znalazły się niedawno pod lupą ekspertów Komisji Izby Sądownictwa amerykańskiej Izby Reprezentantów. Z kolei w Komisji Europejskiej, pod wpływem skargi właścicieli Spotify, rozpoczęto dwa dochodzenia antymonopolowe wobec Apple