Google bardzo się stara, byśmy używali jego komunikatora. Nowe funkcje mają mu w tym pomóc

Gigant z Mountain View ma w swoim portfolio wiele aplikacji i usług. Większość z nich możemy zaliczyć do tych udanych i bardzo przydatnych, ale są też te, które niezbyt dobrze sobie radzą. Zwykle po jakimś czasie Google sam się ich pozbywa, czasem zastępując je czymś nowym. Tak było w przypadku Hangouts, które zastąpiła aplikacja Chat (nie mylić z wiadomościami na czacie w aplikacji Wiadomości).
Google bardzo się stara, byśmy używali jego komunikatora. Nowe funkcje mają mu w tym pomóc

Rynek komunikatorów jest zdominowany przez Metę. Firma Marka Zuckerberga trzyma w swoim ręku WhatsAppa i Messengera, czyli dwie najpopularniejsze aplikacje do internetowych kontaktów. Potem mamy też Signala i Telegram, które również nieźle sobie radzą. Czy pośród nich znajdzie się miejsce na jeszcze jedną aplikację? Google ma taką nadzieję.

Problem w tym, że chociaż Google Chat z pewnością pozbył się kilku wad poprzednika, nadal nie zyskał zbytniej popularności

Do tej pory Chat był reklamowany przez Google’a jako przestrzeń do komunikacji firmowej, nie żeby była to bardzo popularna aplikacja. Nie ma co ukrywać, konkurencja wiele rzeczy robi lepiej, a kontakty ze współpracownikami można utrzymywać za pośrednictwem innych komunikatorów, w tym też takich wewnętrznych. Możliwe więc, że właśnie dlatego gigant z Mountain View postanowił zmienić trochę przeznaczenie swojego Chata. Okazuje się bowiem, że chce zrobić z niego platformę podobną do WhatsAppa, za pośrednictwem której będziemy przesyłać wiadomości do rodziny i znajomych.

W tym celu dodano sporo nowości, które jednak raczej nikogo specjalnie nie zaskoczą, bo tego typu funkcje konkurencja ma u siebie od dawna. Jeśli jednak wykorzystujecie Google Chat, z pewnością ucieszycie się z nich.

Chat został wzbogacony o Inteligentne kompozycje, czyli funkcję doskonale znaną z Gmaila czy Dokumentów. Pomaga ona szybko odpowiadać przy użyciu kontekstowych sugestii. Jest to też dobry sposób na zmniejszenie liczby błędów ortograficznych i gramatycznych, bo wystarczy, że zaczniemy pisać na chacie, a pojawią się sugestie, z których możemy skorzystać. Google Chat da nam ponadto możliwość cytowania wiadomości, czyli po prostu dodawania odpowiedzi do konkretnych wiadomości, co pomaga w zachowaniu porządku i łatwiejszym rozeznaniu w prowadzonej konwersacji.

Najistotniejszym ulepszeniem jest opcja edycji i usuwania wysłanych wiadomości. Pozwala ona na dokonywanie zmian w wypowiedziach – poprawianie błędów czy dodawanie jakichś istotnych szczegółów – oraz na usuwanie tych, których lepiej, by nikt inny nie widział. Oczywiście na rynku komunikatorów nie jest to żadna innowacja, choć faktycznie, opcja edycji przydałaby się np. na Messegerze.

Oprócz tego Google Chat pokaże Ci, czy Twoja wiadomość na czacie grupowym została odczytana, da możliwość dodawania linków bezpośrednio do tekstu czy też powoli ukryć nieaktywne rozmowy, by Twoja skrzynka odbiorcza wyglądała porządniej.

Nowości jest więc sporo, chociaż jak już wcześniej wspomniałam, są to funkcje, które w innych komunikatorach są od dawna obecne. Wprowadza to jednak pewne zamieszanie. Google Chat nadal jest pozycjonowany jako apka do kontaktów biznesowych, a te ulepszenia spychają ją już bardziej w kierunku czegoś, co możemy wykorzystywać do codziennych kontaktów ze znajomymi. Trudno wiec powiedzieć, co tak naprawdę Google chce osiągnąć. Pewne jest natomiast to, że jeśli te wszystkie funkcjonalności mają na celu zachęcenie nas do korzystania z Chatu zamiast aplikacji konkurencji, to są na to marne szanse. Większość z nas już ma swój ulubiony komunikator i raczej tak łatwo go nie zmieni.