Dziesięciomilionowe miasto, w którym na każdy kilometr kwadratowy przypada 15 tysięcy mieszkańców dosłownie tonie. Według ekspertów jeśli nic w tej sprawie się nie zmieni do 2050 roku metropolia zniknie pod wodą. Zbudowano ją na bagnistych terenach, przez które przepływa 13 rzek. Wraz z podnoszeniem się poziomu oceanów co roku poziom wody podnosi się tu o około 25 centymetrów. Dodatkowo mieszkańcy codziennie toną w korkach i chmurach smogu.
Krajowy rząd zdecydował o wzniesieniu nowego miasta na wschód od wyspy Borneo, około tysiąc kilometrów od obecnej stolicy. W ciągu pięciu lat chce przeprowadzić tam milion urzędników. Jak zapowiedział prezydent Joko Widodo, inwestycja opiewa na 33 miliardy dolarów (i to pewnie na sam początek) i zajmie teren około 180 tysięcy hektarów. Pierwsze prace mają ruszyć w 2021 i potrwać do końca kadencji Widodo, czyli do 2024 r.
Getty Images
Niestety, jak przekonują eksperci przytaczani przez The Independent, wszystko wskazuje na to, że podczas tworzenia nowego miasta rząd Indonezji popełni wszystkie błędy poprzedniego razu. Choć przekonuje, że będzie dbał o dziewicze lasy i uwzględni je w projekcie urbanistycznym nie brakuje głosów, że może prawdopodobnie najpierw dojdzie do masowej wycinki. Najwyżej potem nastąpi proces zalesiania, jednak naturalne siedliska ulegną nieodwracalnemu zniszczeniu. Już same plany dotyczące dróg wyglądają niebezpiecznie dla coraz rzadszych orangutanów z Borneo, które obecnie i tak są na granicy zagłady z powodu wycinania dżungli pod uprawy palm.
Organizacja pozarządowa Forest Watch Indonesia (FWI) opracowała raport, wedle którego w miejscu lokalizacji nowej stolicy znajduje się około 1370 hektarów naturalnych lasów deszczowych. Mimo zapewnień rządu o ekologicznych planach, teren dookoła stolicy już podzielony jest siatka koncesji na wydobycie węgla, sadzenie palm olejowych i wyrąb drewna. Rząd musiałby wycofać te sprzedane już pozwolenia by móc ponownie zalesiać taki teren.
Getty Images
Dodatkowym znakiem zapytania jest kwestia skąd brać materiały potrzebne do zbudowania nowego miasta? Hendro Sangkoyo, współzałożyciel Szkoły Demokratycznej Ekonomii spodziewa się, że cement najprawdopodobniej będzie pochodził z terenu bogatych w wapń ziem krasu Sangkulirang-Mangkalihat, oddalonych o około 400 kilometrów od przyszłego placu budowy. To teren o powierzchni około 3,5 mln hektarów. Tu pojawia się kolejny problem, bo kras został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Odnaleziono tu fragmenty sztuki naskalnej naszych praprzodków sprzed 35 tysięcy lat. Dodatkowo region ten ma wyjątkową faunę i florę. Występuje tam wiele gatunków związanych ze specyfiką gruntu (nietoperze, jerzykowate, bezokie ryby). Pojawiają się tam także orangutany uciekające przed ludźmi niszczącymi ich siedliska.
Kolejnym znakiem zapytania jest to skąd rząd weźmie energię elektryczną do zasilenia miasta, które za 5 lat ma liczyć 1,5 miliona mieszkańców (przynajmniej). Obecnie nie stosuje się tam odnawialnych źródeł energii, w prowincji Kalimantan na Borneo elektryka opiera się na węglu i ropie naftowej.
Rząd zapowiedział, że odniesie się do wszystkich wątpliwości dotyczących ochrony środowiska i w razie czego będzie modyfikować swoje plany. Wydaje się jednak, że bez uważnej obserwacji organizacji pozarządowych oraz partnerów zagranicznych