
Powietrzni zwiadowcy i naziemni nawigatorzy — jak działa cyfrowy system nerwowy?
Projekt, prowadzony przez profesora Aniketa Berę, opiera się na koncepcji ścisłej współpracy między różnymi typami maszyn. Zamiast wysyłać pojedynczego robota na misję, Purdue tworzy zgrane teamy: drony pełnią rolę „oczu” w chmurach, analizując teren z góry, podczas gdy bezzałogowe pojazdy naziemne działają jako nawigatorzy, przedzierając się przez zarośla czy gruzy. Kluczem do sukcesu jest tutaj fuzja danych. Informacje z obu źródeł płyną do wspólnego „systemu nerwowego”, który pozwala maszynom na bieżąco korygować plany i podejmować decyzje bez udziału operatora czy zewnętrznych map.
Dlaczego to tak ważne dla wojska? W nowoczesnych operacjach brak dostępu do GPS-u staje się normą, a nie wyjątkiem. Możliwość wysłania robotycznego zespołu zwiadowczego do wrogiej strefy, by zmapował teren i zidentyfikował zagrożenia, zanim postawi tam stopę jakikolwiek żołnierz, to ogromny krok w stronę zwiększenia bezpieczeństwa na froncie. Maszyny rozwijane w Purdue mają wspierać szeroki wachlarz misji: od planowania tras logistycznych po zaawansowany nadzór taktyczny w nieprzewidywalnym środowisku.
Od symulacji do poligonu
Centrum tych badań jest Intelligent Design for Exploration and Augmented Systems (IDEAS) Lab na Purdue University. Naukowcy specjalizują się tam w tzw. ucieleśnionej sztucznej inteligencji. To systemy, które nie tylko przetwarzają dane, ale potrafią wyciągać z nich logiczne wnioski w świecie rzeczywistym, dostosowując swój ruch do przeszkód, których nie było w żadnej bazie danych.
Aby sprawdzić, czy ich algorytmy rzeczywiście radzą sobie w boju, zespół korzysta z imponującej infrastruktury – Hicks Robotics and Autonomy Testbed. To przestrzeń o powierzchni ponad 1200 metrów kwadratowych, wyposażona w drony, roboty humanoidalne, a nawet czworonożne „psy”. Dzięki temu badacze mogą płynnie przechodzić od cyfrowych symulacji do testów na fizycznych platformach. Nowa faza projektu, wspierana przez DEVCOM Army Research Laboratory, rozszerza wcześniejsze prace nad pojedynczymi robotami na całe sieci współpracujących maszyn, które potrafią dzielić się informacjami i koordynować skomplikowane misje na dużą skalę.
Te działania pokazują, że przyszłość autonomii na polu bitwy nie leży w coraz lepszych antenach, ale w inteligentnym algorytmie, który poradzi sobie w całkowitej izolacji. Rozwijanie robotów zdolnych do pracy bez GPS-u to technologia, która znajdzie zastosowanie nie tylko w obronności, ale także w misjach ratunkowych w zawalonych budynkach czy kopalniach, gdzie sygnał radiowy po prostu nie dociera. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wkrótce żołnierze zyskają partnerów, którzy nie tylko wykonują rozkazy, ale potrafią myśleć i nawigować w ciemnościach, na które nasza dzisiejsza elektronika jest zazwyczaj ślepa.